Skocz do zawartości

[Mature] Ten jedyny klejnot (Generalek)


Panda Hippis

Recommended Posts

Gdy spódniczka zleciała, klaczka westchnęła. Już nie była taka spięta, mogła odetchnąć. Wygrzebała się kopytami z tego materiału, który właśnie opadł na ziemię i spojrzała za siebie, po czym zachichotała.

- Ktoś tu widzę jest... Nieśmiały, prawda? - spytała roześmiana strażniczka i pogłaskała Cię po grzywie. - Możesz patrzeć... Mnie to naprawdę nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie... - wyszeptała Ci do ucha i odwróciła głowę do siebie.

Cindrell wciąż stała do Ciebie tyłem. Mogłeś widzieć jej żółte stringi ze wzorem motylka centralnie na środku tyłu. Wciąż machała swoim tyłeczkiem. Nagle wsadziła swoje kopyta pod majteczki. Powoli masowała swoje intymne części ciała, po czym powoli ściągała, już nieco mokry, żółty materiał. Po chwili stringi leżały już na ziemi, przy spódnicy, a klacz wciąż była na Ciebie wypięta. Było widać, że brakuje jej... Miłości. Miłości ogiera. Nieco śluzu również spadło na zimną podłogę, tuż przy Twoich kopytach.

- Nie mam zamiaru czekać do wieczora... - szeptała strażniczka. - A tu i tak nam nikt nie wejdzie... Jesteśmy sami. A ja pana potrzebuję... - powiedziała cicho klacz, po czym znów nadgryzła Ci uszko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego ma wrażenie, że każda ładna klacz, którą spotykam, musi mieć chętkę na mnie? Cindrell, Clear Pearl... Nie. Clear Pearl tego nie chciała. Miała czternaście lat. Nie mogła odmówić. A nawet nie wiedziałem, czy było to wspomnienie czy sen. Prawda czy kłamstwo. Czy znów byłem w śnie? Jeśli nie, to bogowie naprawdę byli szaleni. Uśmiechnąłem się. Ja już byłem szalony.

Objąłem Cindrell kopytami i przystawiłem do jej pyszczka swój. Od razu wsunąłem do środka język, po czym zacząłem nim drażnić jej. To było... ironiczne. We śnie nie potrafiłem odezwać się do klaczy, przejąć inicjatywy... A teraz na jawie byłem o wiele śmielszy. Może to dlatego, że miałem pewność, że ona tego chce? Przewaliłem się razem z nią na ziemię, moje kopyta zamortyzowały jej upadek. W normalnych okolicznościach zabolałoby, ale nie czułem tego. Mój umysł skupiał się wyłącznie na przyjemności. W końcu po kilku chwilach przerwałem pocałunek.

- Nawet nie wiem, czy ciągle jestem prawiczkiem, wiesz? - uśmiechnąłem się do niej, po czym przystawiłem swój pyszczek do jej szyi - Dlaczego ja? - zapytałem ją i zacząłem całować jej ciało. Powoli zjeżdżałem w dół.

Zaczynałem od tego, w czym miałem "doświadczenie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz jęknęła cicho z rozkoszy, po pocałunku. Byłeś dla niej słodki... Strażniczka dawała Ci się rządzić. Została jakby Twoją... Niewolnicą. Pozwalała Ci na wszystko, nic nie mówiła, niczego Ci nie zabraniała. Po chwili podniosła się i zbliżyła pyszczek do Twojego uszka.

- Wiedziałam, że jesteś niewinny... I że jesteś samotny - wyszeptała Ci i znów się położyła i swoje jedno kopytko umieściła na swoich piersiach. Zapiszczała. 

Cindrell lekko obracała się na różne strony, poprzez akcje, które na niej wykonywałeś. Bardzo się z tego cieszyła... Niżej robiło się coraz bardziej wilgotno. Podniecałeś ją. A Twój "problem" znów powrócił. Klacz obróciła się na brzuch. Szybko wzięła swoje drugie wolne kopyto i zaczęła masować swoje prywatne miejsca. Kiedy Ty patrzyłeś zdziwiony, ona coraz bardziej się zadowalała sama. Musiałeś szybciej działać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba żartujesz - zaśmiałem się, kiedy zaczęła zadowalać się sama - Więc po co ja tu jestem?

Trzeba było działać. Nagle przez głowę przemknęła mi myśl. Niby raczej nie mógł tu wejść nikt nie pożądany... Ale ja wolałem, żeby ktoś nie usłyszał jęków klaczy i nie postanawiał tego sprawdzić. Stare zaklęcie, którego wyuczył mnie kumpel z ławki. Mój róg zaświecił się na moment. Zaklęcie wyciszające... Teraz nikt nie będzie mógł usłyszeć, co się dzieje w tym pomieszczeniu.

- Teraz możesz jęczeć do woli - poinformowałem kochankę. Trzeba było jednak działać! Uznajmy grę wstępną za zakończoną...

Stanąłem nad nią i szybkim ruchem przystawiłem swój miecz do jej pochwy.

Teraz na pewno nie będę już prawiczkiem.

- Pragniesz ogiera, więc go dostaniesz!

Pchnąłem mocno.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ahh! - krzyknęła klacz, gdy wepchałeś swój... Instrument.

Strażniczka przykleiła się jakby do ziemi i rozkoszowała się chwilą. Jednak moment później, szybko obróciła się głową w Twoją stronę. Spojrzałeś na jej twarz i zamarłeś. To już nie była Cindrell. To już nie była ta sama klaczka, która pocieszała Cię w celi...
Zamiast pyszczka przemiłej strażniczki, ujrzałeś twarz Clear Pearl. Tą samą Clear, która Ci się śniła. Tą samą, którą w swoim śnie chciałeś... Temteges. Klacz uśmiechnęła się w Twoją stronę.

- Jest pan... Duży. I bardzo fajnie! - powiedziała głośno Pearl, po czym sama zaczęła się lekko poruszać.
Po chwili klacz wyciągnęła Twój przyrząd ze swojej dziurki i przytuliła Cię, pocałowała w policzek i powoli zaczęła odchodzić w stronę oddalonych drzwi, tworząc za sobą "ścieżkę" z opadającego śluzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem, że coś tu jest nie tak. Dlaczego musiałem mieć rację?

Gdzie ja jestem? Ciągle śpię? Faktycznie zwariowałem? Uderzenie... Uderzenie mogło uszkodzić mój mózg. Czyli faktycznie zwariowałem. Schowałem głowę w kopyta. Co jest prawdą a co fikcją? Czy to kara za moje czyny? Czy to kara bogów? CZY NAPRAWDĘ JESTEM POTWOREM?!!! Tyle pytań... Może to zemsta Clear Pearl? Może ją tak skrzywdziłem, że aż odebrała sobie życie, a teraz jej duch mnie prześladuje? JA NIE CHCIAŁEM NIKOGO SKRZYWDZIĆ!!!

Dyszałem ciężko, wpadając w panikę. Co miałem zrobić? Mogłem jedynie ruszyć za widmem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy biegłeś, żarówka, która oświetlała cały korytarz, powoli gasła. Widmo coraz bardziej się oddalało. Poruszało się szybciej od Ciebie, ale byłeś w stanie je dogonić. Gdy już byłeś w stanie złapać klacz, ona rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając Ciebie całkowicie zdezorientowanego w ciemnym tunelu. Wtem...

Wtedy dostałeś potężnego liścia w pysk, który skutecznie Cię przebudził. Stałeś razem z Cindrell u skraju bram więziennych, już na świeżym powietrzu. Musiało więc upłynąć sporo czasu odkąd odleciałeś do krainy czarów i rozkoszy. Widać, że strażniczka była już nieco rozzłoszczona, a Twój... duży "mały problem" znów powrócił.

- No... Widzę, że się książę obudził. Znów odpłynąłeś i... Znowu musisz coś zrobić z tym - klacz pokazała kopytem na Twój osprzęt. - Do wieczora - wyszeptała Ci jeszcze do ucha, po czym otworzyła bramę i wypuściła Twoją osobę na wolność.

Stałeś tak ze swoim mieczem wystającym z między kopyt przed murami więzienia, w którym spędziłeś ostatnie dni. Teraz musiałeś wrócić do swojego domu, sprawdzić czy nic nie zaginęło. No i przydałby Ci się odpoczynek. Tyle dziś przeszedłeś... Zauważyłeś, że ktoś idzie w stronę zakładu karnego. Zarumieniłeś się i szybko schowałeś się w krzakach, spoglądając na idącego kuca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co? Zamrugałem. To był sen... Czyli nie jestem szalony? To znaczy, jestem, ale nie zostałem uwięziony we własnej głowie. Bogom niech będą dzięki!

- To nie moja wina - szepnąłem przepraszająco do odchodzącej strażniczki.

Wskoczyłem w krzaki. Musiałem przeczekać problem, inne wyjścia nie widziałem. Obserwowałem z ukrycia nadchodzącego kucyka.

Jeśli będę miał więcej "snów na jawie", potrzebuję czegoś do ukrycia mojego problemu. Hmm, może płaszcz? Tak, koniecznie muszę pójść do krawca. Miejmy nadzieję, że ktoś nie zabrał moich oszczędności.

Ten "sen"... Co się działo wtedy naprawdę? Czy w jakiś sposób to, co robiłem, wpływało na rzeczywistość? Czyżby... O nie.

Podczas takiego snu mogłem wtedy kogoś naprawdę skrzywdzić.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedząc w krzakach, podglądałeś nadchodzącego kucyka. Była to piękna pielęgniarka, która wracała do pracy. Na widok jej skąpego stroju, Twój interes znów się powiększył. Zdziwiłeś się nieco i zarumieniłeś, ale obserwowałeś dalej. Klacz wyciągała z kieszeni kartę, która potrzebna była do otwarcia bramy. Niestety wypadła jej z kopytka, więc lekarka szybko się po nią schyliła, wypinając się w Twoją stronę. Zupełnie jakby wiedziała, że siedzisz w krzakach. Mogłeś zauważyć, że klaczka miała pod spódniczką różowe stringi. Gdy podniosła już kartę, spojrzała się w krzaki i puściła oczko. Jednak wiedziała! Teraz już nie wiedziałeś co robić... Czy przemknąć się znów do więzienia i śledzić piękną pielęgniarkę czy wracać do domu i przygotować się na przybycie strażniczki. No i... Nie mogłeś w takim stanie pokazać się w mieście. Tym bardziej po tej całej aferze z gwałtem. Kuce zlinczowałyby Cię na miejscu. Musiałeś szybko coś wykombinować!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałeś w krzakach dość długo. Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz ciemniej. Twój problem wreszcie zniknął i mogłeś wyjść na ulicę. Opuściłeś zarośla i wyszedłeś przed mury więzienia. Budynek był postawiony na wzniesieniu i mogłeś stąd zobaczyć panoramę miasta. Wieczorem wyglądało to cudownie... I całkiem romantycznie. Powoli schodziłeś w dół, lecz usłyszałeś jakiś hałas za sobą. Z zakładu karnego wychodziła właśnie ta sama pielęgniarka, którą widziałeś kilka godzin temu. Zastygłeś w bezruchu. Klacz podeszła do Ciebie i uśmiechnęła się. Podała Ci kopytko i przedstawiła się.

- Witaj. Jestem Hearthy. Zauważyłam Cię jak chowałeś się w tych zaroślach, ale myślałam, że dawno poszedłeś. Czuwałam nad Tobą w więziennym szpitalu. Taka główna lekarka - zachichotała i puściła do Ciebie oczko. - I jak się czujesz na wolności po tych kilku dniach? Wreszcie spędzisz noc w normalnym łóżku i zjesz normalną kolację - klaczka się rozmarzyła i spojrzała w niebo chichocząc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie dziękuję za opiekę. Chociaż nie jestem pewien, czy nie powinien trafić do szpitala na dłużej. - odpowiedziałem w zamyśleniu. Bałem się. A co jak będzie powtórka? - Wolność... Czy można być wolnym po czymś takim? Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie uzna wyroku sądu, dowodów, przysięg. A ja? Jak mam żyć? Mam zaniki pamięci, nawet nie wiem, czy faktycznie jestem niewinny. Wie pani, że pamiętam twarz tamtej klaczki? Chociaż nie, może to tylko wytwór mojej wyobraźni... W każdym razie moje życie nie wróci do normalności. Nigdy. Wystarczy, że jedna osoba rzuci kamieniem... A wtedy spadnie lawina. Jak pani sądzi, czy ktoś będzie kupować od jubilera, którego oskarżono o gwałt? Czy ktoś pozwoli małym klaczkom chodzić do mojego sklepu, by po prostu popatrzyły na błyskotki? Nie. Wszędzie będę wytykany kopytami, nie będę mógł nawet znaleźć sobie partnerki, bo jeśli podejdę do jakiejś klaczki, bo zaraz mi się dostanie za "recydywę" - mówiłem spokojnie, bez pośpiechu, jakby to dotyczyło kogoś innego, a potem westchnąłem - jestem strasznym pesymistą. Wybaczy pani, ale mam umówione spotkanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka spojrzała ze zdziwieniem na Ciebie, lecz już po chwili uśmiechnęła się ciepło.

- Wie pan... Nie powiem panu jak to jest, ja... Nigdy tak nie miałam. Ale powiem panu, że inni kiedyś zapomną...Kiedyś wszystko wróci do normy. Za to ja mogę być pana pierwszą klientką jak otworzy pan sklep. Szukam jakiegoś zegarka czy może... Naszyjnika dla mego małżonka - powiedziała z uśmiechem i radością w głosie pielęgniarka i kontynuowała. - Ale mówił pan, że ma zaniki pamięci... To nic dziwnego, w końcu nieźle pan oberwał, ale lepiej to obejrzeć. Niech się pan zgłosi do mnie jutro. Mam mały gabinet lekarski w centrum miasta. Znajdzie mnie pan, trudno nie zauważyć tego gabinetu - zachichotała klacz. - No i... Naprawdę nie ma za co. Opieka i leczenie innych to to, co naprawdę uwielbiam. Więc mogę zaopiekować się dziećmi i tego typu sprawami - znów mówiła radośnie Hearthy, uśmiechając się w Twoją stronę. - Ale już nie będę pana zatrzymywać, skoro ma pan spotkanie - powiedziała półszeptem i znów spojrzała w niebo.

Tobie natomiast mignął przed oczami obraz, jak całujesz się z seksowną pielęgniarką w krzakach. Szybko jednak wróciłeś do realiów i poszedłeś do miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na pewno przyjdę - uśmiechnąłem się do niej na koniec i ruszyłem. Szedłem prosto do domu, nie miałem już czasu na pójście do krawca. Te wszystkie przymiarki, poprawki mogły zająć ponad godzinę. Prosiłem w duchu, żeby starczyło mi go na przygotowanie się na przyjście Cindrell. Najpierw ogólne sprawdzenie stanu domu, potem szybki prysznic i... zakupy! Muszę kupić coś do jedzenia, mogę coś upichcić, ale potrzebuję składników. Poza tym... może kwiaty? Pytanie, czy kwiaciarnia jeszcze otwarta. Przyśpieszyłem nieco. A jutro... Jutro sprzątanie domu,  trochę kurzu musiało się nazbierać. Gdzieś w południe pójdę do gabinetu... Nawet nie zapytałem jej o imię! Eh, będę musiał się spytać przy okazji badania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do domu, zaszedłeś do kwieciarni. Klaczka, która ją prowadziła właśnie zamykała. Trzymała w ustach ostatnią różę. Zauważyła jak nadchodzisz i podeszła do Ciebie, jednocześnie łapiąc w kopytko kwiat. 

- Proszę... Niech pan weźmie. Na koszt firmy. Została mi tylko ta róża, aż tak dużo nie stracę, jak dam ją panu za darmo w Walentynki - powiedziała z radością sprzedawczyni i wróciła do zamykania sklepiku.

Zdziwiony wziąłeś piękny kwiat i skierowałeś swe kroki prosto do domu. Nie zachodziłeś do sklepu, mając nadzieję, że jakieś podstawowe produkty masz jeszcze w lodówce. Otworzyłeś drzwi i... Zastałeś dziwny porządek. Zero kurzu, wszystko lśniło i było poukładane. Butelka cydru stała na stole, a niedokończony romans leżał obok niej. Zamknąłeś za sobą drzwi i poszedłeś do sypialni. Łóżko było w totalnym nieładzie. Kołdra leżała na ziemi, jedna z poduszek również. Prześcieradło również było dziwnie zwinięte i mokre. Wtedy przypomniałeś sobie słowa Cindrell, w swoim szalonym "odlocie", że była tu i że łóżko już nie będzie piękne. Podleciałeś szybko do szafy przy łóżku i sprawdziłeś, czy leży tam Twoja zbroja. Na szczęście była tam, cała i zdrowa. Ucieszyłeś się i poszedłeś do kuchni, by włożyć do wody różę i upiec coś na spotkanie. Czas powoli dobiegał końca, więc musiałeś się spieszyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DZIŚ WALENTYNKI?! Kompletnie wyleciało mi to z głowy. Dobra, nieważne, najpierw zamienię łóżko ponownie w kanapę. Podniosłem mokre prześcieradło... Po czym zaraz je puściłem. Nawet jeśli wieczór z Clear Pearl był prawdziwy, minęło zbyt wiele czasu, więc ta wilgoć... To mój cholerny sen, czy naprawdę sądzę, że mogła pochodzić od Cindrell? To się kupy trzymało. Ten porządek, łóżko w kiepskim stanie... A to ona pracowała nad moją sprawą, więc miała tutaj swobodny dostęp do mojego domu.

Pokręciłem głową, musiałem nieźle dostać, skoro mam takie myśli. Cindrell nic do mnie nie czuła, nie mogła, nawet mnie nie zna! Nie mogłem się jednak przemóc, by wrzucić prześcieradło do kosza na pranie. Chwila wahania i dowód zbrodni wylądował w szafce. Moment później łóżko znów było kanapą. Ruszyłem do kuchni i przeszukałem lodówkę w poszukiwaniu składników. Hmm, może sałatka? Nie, potrzebuję do niej świeżych składników. Hmm, a może wykorzystam nieświeże? Stary chleb, czosnek, masło, przyprawy - czyli przypieczony chleb z masłem czosnkowym i ziołami. Dzięki pomocy magii wszystko szybko przygotowałem i wstawiłem do piekarnika, po czym ruszyłem do łazienki. Czas się odświeżyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w łazience... Porządek. Jedyne co było nie halo, to leżąca na ziemi tubka kremu nawilżającego. Oczywiście podniosłeś go i odłożyłeś na miejsce, zastanawiając się, dlaczego u diabła on leżał na ziemi. Zazwyczaj stoi on w szafce. 
Wszedłeś pod prysznic. Woda na szczęście była ciepła, co bardzo Cię ucieszyło. Gdy się kąpałeś, usłyszałeś dzwonek do drzwi. Przeklnąłeś w myślach, no i musiałeś wyjść cały mokry i otworzyć... Owinąłeś się ręcznikiem i jeszcze mokry poszedłeś otworzyć drzwi. A kto stał na zewnątrz? Cindrell i... Clear Pearl? Nie, to córeczka strażniczki. Miała dziesięć lat i wyglądała dokładnie jak młoda klaczka z Twoich snów.

- Umm... Cześć. Chyba Ci przeszkodziłam... To ja może.. Przyjdę jutro - zaproponowała lekko zarumieniona klacz i kładąc swoją córkę na jej grzbiet.

W tym samym momencie piekarnik zaczął pikać, co znaczyło, że jedzenie gotowe. Chyba w tym momencie nic gorszego nie mogło Ci się przytrafić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona... Ona ma córkę. Patrzyłem przez chwilę zaskoczony na obydwie klacze. Ona jest samotną matką! A ja jakieś durne rzeczy sobie o niej wyobrażałem! Z jednej strony cieszyłem się, bo moją teorię szlag trafił, z drugiej strony nieco się zawiodłem... Bo moją teorię szlag trafił. Lecz na co ja liczyłem? Na szalony seks pod prysznicem?

Do tego ta mała wyglądała jak Pearl... Jednocześnie ucieszyłem się i wystraszyłem. Nigdy jej na oczy nie widziałem, ale i tak to oznaczało, że nie jestem potworem!!! Niemalże odetchnąłem z ulgą.

Uśmiechnąłem się do klaczy.

- Ależ nie przeszkadzacie, ba, zawsze spędzałem zbyt dużo czasu pod prysznicem, teraz przynamniej wyszedłem o odpowiedniej porze dnia - zaśmiałem się - Wejdźcie, nie po to zrobiłem tyle jedzenia, by się zmarnowało. Nie przejmujcie się moim wyglądem, zaraz się wysuszę. - jakby na zachętę otworzyłem piekarnik za pomocą magii, ciągle stojąc w drzwiach, by dotarł do nich zapach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobrze... Skoro tak nas zachęcasz... - powiedziała z uśmiechem Cindrell wąchają zapachy wydobywające się z kuchni, po czym weszła do środka.

Przechodząc obok Ciebie, mała klaczka poczochrała Cię po mokrej grzywie i zachichotała. Strażniczka nie zwróciła na to uwagi i magią postawiła swoją córkę na ziemie, wyjmując z juk kilka jej lalek i podając jej. Mała od razu rozłożyła się z nimi na dywanie przy kominku i zaczęła się bawić.

- Przepraszam za nią. Ona jest bardzo ruchliwa, więc trzeba będzie na nią uważać. A opiekunka dzisiaj nie przyszła... Mam nadzieję, że nie sprawiłam Ci tym problemu - starała się wytłumaczyć obecność córki Cindrell. 

Strażniczka poszła do kuchni zobaczyć co przyrządziłeś. Jednocześnie nalała sobie wody do stojącej szklanki. Twojej szklanki. W tym samym czasie Elisa, wzięła jedną ze swoich lalek i zaczęła wokół Ciebie biegać wydając odgłosy latania, co chwile się śmiejąc. Zapowiadał się ciekawy wieczór...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ dlaczego byś miała sprawić problem? W czym miałaby przeszkodzić? - zapytałem, kręcąc głową za biegającą dookoła mnie małą klaczką. Myślisz, że to dobrze symuluje latanie, co? Skupiłem się na moment i mój róg zaczął świecić. Szybkie zaklęcie wysuszające, rzadko używam magii w takich sytuacjach, ale co tam. Już suchy chwyciłem córkę Cindrell pod pachy i podniosłem ją wysoko nad głowę, asekurując magią. Najpierw kilka razy okręciłem się wokół własnej osi, a potem położyłem ją sobie na grzbiecie i zacząłem obiegać szybko dookoła salon. To musiało komicznie wyglądać.

- Jakbyś... Mogła... To... Wyjmij... Z... Szafki... Talerze... - mówiłem, biorąc wdechy między słowami.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Łiii! Jupii! Hihi - krzyczała młoda, gdy biegałeś z nią wokół pokoju.
Cindrell, która stała w kuchni, nie mogła oderwać od Was wzroku. Cicho się śmiała i cieszyła się, że tak fajnie się bawicie. Starała się też usłyszeć to, co do niej mówiłeś. Miała wyjąć talerze. Szybko przeczesywała szafki, by znaleźć to o co ją prosiłeś. Po chwili znalazła! Wyjęła 3 małe talerzyki i 3 duże, gdyż nie sprecyzowałeś prośby. Przy okazji wyciągnęła jeszcze dwie szklanki, by można było się napić. Od razu nalała do nich wody i odstawiła na bok. Po wszystkim, poszła do Was zobaczyć co wyrabiacie. 

Dalej woziłeś Elisę na grzbiecie, z czego ona była bardzo zadowolona. Klacz uśmiechnęła się w Waszą stronę i gdy przebiegałeś obok niej, ta szybko zabrała swoją pociechę i postawiła na ziemi.

- No... To już koniec. Nie męcz tak bardzo tego pana, bo nie będzie miał sił jeść i nie urośnie! - powiedziała z chichotem Cindrell, na tyle głośno byś usłyszał. 

- Dobse, mamusiu! A będę mogła się z panem pósniej pobawić?- spytała nieco niezdarnie klaczka, robiąc błagalną minę.

- Hmm.. To leć się spytaj! Może go przekonasz - odpowiedziała strażniczka i pchnęła córkę w Twoją stronę. Ta podeszła do Ciebie, prawie pod same kopytka i spojrzała na Ciebie, prawie tak samo jak chwilę temu na swoją matkę. 

- Plose pana... Czi będziemy mogli się pobafić pósniej? - wyszeptała klaczka i ze spuszczoną głową przytuliła się do Twoich kopytek. Pewnie po to, by Cię przekonać do zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roześmiałem się głośno. Ciepło emanujące od klaczki było przyjemne, nie podniecające, po prostu miłe. Odetchnąłem z ulgą w duchu. Teraz miałem pewność - źrebaki mnie nie pociągały. Ledwo co nie podskoczyłem z radości. Pogłaskałem małą po grzywce.

- Oczywiście, że tak. A może teraz coś zjemy?

Ruszyłem do kuchni i wyciągnąłem z piekarnika chleb. Przy okazji zapytałem po cichu Cindrell.

- Jak przeżyła rozwód?

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka spojrzała z uśmiechem na Ciebie. Odkleiła się od Twoich kopytek i podskoczyła kilka razy.

- Dobse! Jeśtem straaasznie głodna! - wykrzyknęła i pognała na kanapę. Usiadła na środku i czekała na jedzenie.

Tymczasem podeszła do Ciebie Cindrell. Przytuliła Cię i spojrzała Ci w oczy.

- Wyjęłam talerze i talerzyki. Nie wiem co będziesz podwał, więc wiesz... Nalałam też wody do szklanek, gdybyś się zmęczył tym bieganiem - zachichotała cicho. - Fajnie, że się z małą tak bawisz. Chyba Cię polubiła. Może powinnyśmy częściej tu wpadać - klacz zaśmiała się głośniej i znów Cię przytuliła, po czym poszła do swojej córeczki.

Strażniczka zainteresowała się książką, która leżała na stole. Był to Twój niedokończony romans. Cindrell otworzyła na stronie, na której była włożona zakładka. W książce właśnie kończył się opis sceny łóżkowej. Elisa z zaciekawieniem patrzyła na to co robi jej mama.

- Poczytasz mi, mamo? - spytała się wreszcie głośno.

- No.. Umm.. Dobrze. A więc... "Dawno, dawno temu w odległej krainie..." - improwizowała klacz, lecz najwidoczniej małej to nie przeszkadzało i bardzo uważnie słuchała opowieści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Automatyczny pokerface pojawił się na mojej twarzy, kiedy Cindrell otwarła na stronie, na której skończyłem. Co ona sobie mogła pomyśleć?

Powykładałem na talerze kromki chleba. Dobrze, chleb się jedynie zarumienił, a dzięki masłu był teraz miękki. Porozdzielałem go na talerze - dwa duże dla mnie i Cindrell oraz mały dla jej córki. Podniosłem je za pomocą magii i położyłem je na stole.

- Smacznego... Nie dziękujcie, żeby nie zapeszyć - zażartowałem. Cóż, był to jeden z moich sztandarowych dowcipów. Przywołałem sobie przy okazji szklankę z wodą i zacząłem ją powoli sączyć. Usiadłem na ziemi koło małej.

- No dalej, też chcę posłuchać... "Mamusiu" - zachęciłem strażniczkę. Miło by jednak było, gdyby zmieniła na inną stronę - Nie pytaj, jestem samotny, czasem brakuje mi uczucia - powiedziałem bezgłośnie tak, by mała nie widziała, że przekazuję coś jej mamie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz nieco się zarumieniła się, gdy powiedziałeś do niej "Mamusiu". Zauważyła to Elisa i krzyknęła na cały pokój.

- A mama zrobiła się czerwona! - przez to Cindrell jeszcze bardziej się zaczerwieniła i schowała głowę w książce.

Po chwili jednak się uspokoiła i spojrzała na Ciebie z lekkim uśmiechem. Książkę przewróciła na strony początkowe, które jeszcze były bez podtekstów erotycznych. Gdy wreszcie zauważyła stojące na stole jedzenie, i tak Ci podziękowała, poprzez kiwnięcie głową. Młoda od razu wzięła się za jedzenie chleba. Strażniczka jednak powstrzymała się od jedzenia w tej chwili. 

- Rozumiem Cię... Ja mam tego drugą część. Mnie też brakuje czułości - wyszeptała klacz Tobie do ucha. Mała i tak była zajęta jedzeniem, więc nie widziała jak jej mama coś Tobie szepce. - Ekhem... No to może my też zaczniemy jeść, a później dokończę, dobrze? - spytała się Cindrell na głos, lecz było to pytanie skierowane głównie do Ciebie.

- Ja już jem! - odkrzyknęła Elisa z ustami pełnymi jedzenia. 

Strażniczka zaczęła jeść pierwszą kromkę. Szybko zniknęła z talerza i w kawałkach pojawiła się w jej żołądku. Klacz wstała od stołu i po chwili przyniosła trzy szklanki z wodą. Usiadła tym razem bliżej Ciebie i poczęła konsumować drugą kromkę, uśmiechając się w Twoją stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...