Skocz do zawartości

[Mature] Ten jedyny klejnot (Generalek)


Panda Hippis

Recommended Posts

Cindrell spojrzała to na Fastiego, to na swoją córeczkę, a później na Ciebie.

- Zabieramy ją do domu, szybko. Jest apteczka, pomożemy jej - powiedziała do Ciebie, po czym wstała i delikatnie położyła płaczącą małą na grzbiecie. - Fastie, jak chcesz, możesz iść z nami... 

- Dobrze, pójdę. Obyś wyzdrowiała, bo nie będę się miał z kim bawić - starał się pocieszyć Elisę mały ogier, co mu się udało. Mała lekko się uśmiechnęła i przestała płakać.

Strażniczka szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Młody ogier szedł tuż przy niej, a Ty z drugiej strony. Obydwoje z Fastiem pocieszaliście małą. Wreszcie doszliście do celu. Cindrell otworzyła drzwi kopem i weszła do środka. Położyła małą delikatnie na kanapie i poszła do łazienki po apteczkę. Po chwili wróciła z małym, czerwonym plecaczkiem. 

- Angelo, może... Może Ty ją opatrzysz? Ja muszę pogadać z Fastiem - wyszeptała do Ciebie klacz i poprosiła młodego na bok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne, już tym się zajmuję - powiedziałem, biorąc od niej apteczkę. Wyciągnąłem z niej bandaż oraz wodę utlenioną, po czym przyklęknąłem przy Elisie - Chwilę poszczypie - powiedziałem do małej i nalałem na ranę nieco płynu. Zacząłem bandażować kopytko, jednocześnie mówiąc do córki Cindrell słowa otuchy. Poza tym, myślałem. Dlaczego miałem wrażenie, że Cindrell rozmawia z tym ogierkiem o mnie? Zapewne znów się myliłem. Przynajmniej taką miałem nadzieję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elisa spojrzała na Ciebie jeszcze ze łzami w oczach.

- B.. Boli... Będę żyć? - spytała się cicho klaczka i patrzyła dokładnie na to co robisz.

Tymczasem przy kominku strażniczka wraz ogierem rozmawiali o kilku sprawach.

- Ehh.. Oby jej nic nie było. Wyglądało dosyć groźnie - mówił Fastie, co chwilę oglądając się na koleżankę.

- Spokojnie... Wszystko będzie dobrze. Opowiedz mi co się wydarzyło...

- A więc... Bawiliśmy się razem z Elisą. Poszliśmy na huśtawkę. Ona usiadła, ja ją huśtałem... Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. I wtedy ona... Ona... Ona puściła się i jak ją... Popchałem mocniej... Upadła.. Na kamień - powiedział cicho ogierek, prawie płacząc.

Cindrell od razu go przytuliła i wróciła z nim do Ciebie i małej. Patrzyli jak ją opatrujesz i czekali na koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem idiotą, ech. Durny pesymista. Zawsze muszę być podejrzliwy?

- Oczywiście, że będziesz żyła, Eliso - powiedziałem do małej, całując ją w czoło - A skoro byłaś taką dzielną pacjentką, to powinnaś dostać jakiegoś cukierka, prawda? - zapytałem, spoglądając na Cindrell - Ogier też powinien dostać, za to, jak szybko zareagował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ymm.. Noo.. No tak, właśnie! Dostaniecie po lizaczku - powiedziała nieco zakłopotana Cindrell i poszła do kuchni. Po chwili wróciła z niej, z trzema tęczowymi słodkościami. - Proszę. Jeden dla Fastiego, jeden dla Elisy i jeden dla naszego doktora - powiedziała z uśmiechem i rozdała lizaki.

Klacz usiadła przy swojej córce i pomogła jej rozwinąć papierek. Gdy już się z tym uporała, młoda szybko zaczęła lizać słodkie. Strażniczka wzięła ją na kolana i na kanapie zwolniło się miejsce. Po jednym dla Ciebie i ogiera. Młody szybko zajął swoje miejsce, Ty również. Siedzieliście tak dość długo w ciszy, jedząc swoje słodycze...

- Hej! A mozie pójdziemy się pobawić? - spytała się Elisa, przyjaciela.

- Pewnie! Chodźmy do Twojego pokoju! - odpowiedział zadowolony ogier. Mała zeskoczyła z kopyt Cindrell i zaprowadziła Fastiego do pokoju, po czym szybko się w nim zamknęli.

Wy zaś, zostaliście sami. Klacz zbliżyła się nieco do Ciebie i spojrzała Ci w oczy.

- Zostaliśmy sami... Może zrobię nam herbaty, albo kawy? - spytała się cicho. Było widać, że chciała odwlec obiecaną rozmowę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciągle to odwlekasz, co? Niech będzie... Herbata, kawy nie piję - powiedziałem, splatając kopyta na piersi. Co to musiało być, skoro nie chciała mówić? Przymknąłem oczy, starając się pomyśleć. Po chwili otwarłem je, obserwując Cindrell. Czy to byłoby coś związanego ze mną? A może miałaby ten sam problem z każdym ogierem?

Skoro tak bardzo chcesz odwlec...

- To... Kto jest ojcem Elisy? - zapytałem. Byłem ciekaw, kto był aż takim idiotą, że zostawił kogoś takiego jak Cindrell. Miałem tylko nadzieję, że jej nie skrzywdził. Bo inaczej wyrwałbym mu serce gołymi kopytami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Fajna sygna ^ ^)
 
Cindrell właśnie nalewała wody do czajnika.Wyciągnęła już dwa opakowania herbaty i wsadziła do szklanek.Gdy spytałeś o ojca Elisy, klacz upuściła w połowie pełen (i w połowie pusty) czajnik i rozlała letnią wodę na swoje delikatne kopyta. Cicho pisnęła i spojrzała na Ciebie ze smutkiem.
- O-ojciec? Bo on... Właśnie... Noo.. - strażniczka plątała się w słowach. 
Cindrell resztkami wody z naczynia zalała herbatę i zaniosła obydwie szklanki na stół. Usiadła przy Tobie i spojrzała Ci w oczy.
- Jej ojciec to... - nie zdążyła do kończyć, gdyż drzwi do jej domu zostały otwarte z wielkim hukiem, poprzez mocne kopnięcie. U progu pojawił się rosły, szary ogier z białą grzywą i szramą na twarzy.
- Kochanie, wróciłem - powiedział barytonem dziwny gość i wszedł do środka. - To gdzie jest moja córeczka, co?
I to pytanie rozwiało Twoje wszelkie wątpliwości. Ten typek był właśnie jej ojcem i mężem strażniczki. Klacz nieco się skuliła i nie odpowiedziała.
- Gdzie Elisa?! - spytał się groźnie Shadow Scar i szarpnął strażniczkę za grzywę. Na Ciebie w ogóle nie zwracał uwagi.
- T- tam... - wyszeptała klaczka i skuliła się bardziej cicho płacząc. Ogier puścił jej grzywę i skierował swe kroki w stronę pokoju córki.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia. Czekaj, co? Ten ogier... Ona ma męża?! Byłem... oszołomiony. Czyli to dlatego nie chciała. To byłaby zdrada. JAKI ZE MNIE DEBIL!!!

Oczywiście musiałem polegać na informacji "z drugiej ręki", tylko taki skończony idiota jak ja brałby informacje z wizji.

A potem... Zobaczyłem, jak ją traktuje. Nie rzuciłem się na ogiera tylko dlatego, że nadal byłem oszołomiony. Kiedy ruszył do pokoju Elisy, spojrzałem na Cindrell kątem oka.

- Ja-ja... - nawet nie wiedziałem, co powiedzieć. KURWA, za przeproszeniem. Co ja najlepszego narobiłem? - Przepraszam... Jestem idiotą, największym idiotą w tym kraju... Prawie popsułem ci życie... Lepiej już pójdę - odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia.

Zatrzymałem się na moment.

- Jeśli skrzywdzi ciebie lub Elisę... Wiesz, do kogo się zwrócić - powiedziałem do strażniczki cicho i wyszedłem z domu.

Nie szedłem do mieszkania. Galopowałem. Chciałem tylko się zamknąć w swojej sypialni, w bezpiecznym miejscu. Tam nic mi nie groziło. ŻE TEŻ ZACHCIAŁO MI SIĘ ROMANSOWAĆ!!!

Wpadłem do domu jak huragan i zatrzasnąłem za sobą drzwi, dysząc ciężko. Rzuciłem zaklęcie wygłuszające. Musiałem powiedzieć magiczne słowa, które pomagały mi się uspokoić. Mimo czaru, musiałem to powiedzieć cicho, żeby nie straciły mocy. Musiałem to z siebie wyrzucić.

- NOSZ KURWA MAĆ, ZA PRZEPROSZENIEM!!! - ryknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Cindrell wciąż siedziała skulona u siebie, na kanapie. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić... Nie mogła za Tobą pobiec, bo może w tym momencie, jej mąż robi coś córce. Gdyby ruszyła na pomoc, to i jej by się oberwało. Nie miała przy sobie nawet paralizatora, a nawet gdyby miała, to na takiego bydlaka potrzebna by była większa dawka. 

- Scar! Scar, do cholery, wyjdź z pokoju! Musimy pogadać - powiedziała stanowczo strażniczka, ocierając policzek z łez.

Po chwili z pokoiku wyszedł jej mąż, mając na grzbiecie i Elisę i jej przyjaciela, śmiejących się wniebogłosy. Cindrell była zdziwiona...

- Tak, kochanie? Przepraszam, że szarpnąłem Cię za włosy, ale jeszcze... Nie za bardzo otrzeźwiałem z tego więzienia - odpowiedział spokojnie ogier, odstawiając maluchy i siadając przy strażniczce. - Ten co tu był... Chyba go kojarzę... 

- Nie. Na pewno Ci się pomyliło... On jest.. Nowy w mieście - wyszeptała klacz. - I przeprosiny przyjęte...

- Dobrze, cieszę się. Jeśli nie masz nic przeciwko, położę się spać - odpowiedział równie pogodnie co wcześniej Scar i pocałował Cindrell namiętnie w usta.

Klacz zdziwiła się jeszcze bardziej, ponieważ pocałunek to byłaby ostatnia rzecz jaką zrobiłby ogier, a co dopiero tak namiętnie. Jednak odwzajemniła się tym samym, po czym puściła ogiera wolno, a ten skierował się prosto do ich sypialni. 

- Noo.. To było... Cudowne... I dziwne - powiedziała do siebie strażniczka, po czym zabrała małą i młodego i wyszła na dwór. Przyjaciela Eliski podrzuciła pod sam dom, a sama z córką udała się do Ciebie. Klaczki stanęły przed drzwiami i energicznie pukały do drzwi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puk. Puk. Puk. Podniosłem głowę, słysząc to. Ktoś pukał do drzwi. Dlaczego zawsze, gdy kuc chce pobyć sam, to akurat wtedy ktoś musi do niego przyjść? Zero spokoju na tym świecie. Kto może być? Mąż Cindrell, który przyszedł "porozmawiać" o swojej żonie, a ja z tej rozmowy raczej cały nie wyjdę? Cindrell chcąca strzelić mi w pysk? Może mili panowie ze straży, którzy powiedzą to swoje "Masz prawo zachować milczenie, wszystko, co powiesz, może zostać wykorzystane przeciwko tobie?". Albo wściekły tłum z pochodniami i widłami, próbujący wymierzyć "sprawiedliwość". Lub też kolejna tajemnicza klacz, która będzie szukała noclegu, wyglądająca na dorosłą, ale mająca 14 lat?[...]Ten znany reporter z pogody, którego nazwiska nikt nie pamięta?[...]Megatron z podwładnymi?[...]Chip i Dale?[...]Morfeusz z czerwoną i niebieską tabletką?...

Potrząsnąłem głową, wyganiając durne myśli z czerepu. Drzwi same się nie otworzą, prawda? Pytanie, czy otwierać, czy nie. Powoli, z dużą dozą wahania położyłem kopyto na klamce. Oj, pożałuję tego. Nacisnąłem.

Drzwi otwarły się, ukazując dobrze znane mi twarze. Cindrell i Elisa.

Cholera. To kiedy dostanę z liścia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażniczka starała się jakoś uśmiechnąć w Twoją stronę, lecz marnie jej to wychodziło. Młoda szybko wpadła do środka i ciągnęła Cię za ogon, byś się z nią pobawił. Starsza klacz wprosiła się do środka i zamknęła za sobą drzwi. Jak na razie nie odezwała się ani jednym słowem. 
Cindrell po chwili stania i odgonienia córeczki, przytuliła się do Ciebie. Bardzo mocno. 

- Ja... Ja przepraszam - wyszeptała, a jej zimne łzy spływały po Twoim ciele. - Nie wiedziałam, że on... On dziś wróci... - klacz usiadła na podłodze i dalej płacząc, mówiła dalej. - To on był powodem, dla którego nie chciałam... Bałam się go.. Bił mnie, małą... - mówiła cicho, po czym znów Cię przytuliła. 

Elisa znów do Was przybiegła i również się przytuliła. Nie wiedziała co prawda o co chodzi, ale chciała Cię przytulić. 

We troje usiedliście na kanapie, strażniczka otarła się z łez i wtulona w Ciebie, starała ochłonąć, opowiadając Ci, co się stało jak wyszedłeś, a mała bawiła się na stoliku lalkami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli zmienił, hmm? - bardziej powiedziałem, niż zapytałem, wpatrując się w sufit. Zrobił masę złego, ale to, jak ją potraktował po moim wyjściu, sugerowało, że to się nie powtórzy... Możliwe, że to pozory, możliwe, że nie - Dlaczego z nim w ogóle jesteś? Mówisz, że tak cię źle traktował. Przecież jesteś strażniczką, prawda? Więc chyba uczyłaś się walki wręcz?

Po chwili wzruszyłem sam do siebie ramionami. Mogła mieć swoje powody. Kimże ja jestem, żeby ją oceniać? Nikim. Idiotą, który zna ją dwa dni. Zamknąłem oczy, próbując uspokoić myśli. Masa rzeczy się dzisiaj wydarzyła. Większość tylko udowodniła moją głupotę.

- W sumie to ja powinienem przepraszać - powiedziałem, nie patrząc jej w oczy - Prawie zniszczyłem ci życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty? - klacz zaśmiała się. - Nie masz za co przepraszać... Pokazałeś mi, że życie ma sens. Pokazałeś, żeby z niego korzystać i trzeba się nim cieszyć! Nie zniszczyłeś mi życia... Ty je wręcz polepszyłeś - wyszeptała na końcu i sprzedała Ci całusa w policzek.

Cindrell położyła głowę na Twoich kopytach i uśmiechnęła się szeroko do Ciebie. W tym samym momencie, dosiadła się do Ciebie mała i chwyciła za grzywę.

- Pobaffiś się ze mną? - spytała się niezdarnie, krzyżując nieco kopytka. Klaczka postawiła na stole kilka lalek i zrobiła błagającą minę. Strażniczka musiała niestety wstać, by dać Ci wstać lub się schylić, ale nie narzekała. Wstała poszła do kuchni napić się wody, zostawiając Ciebie sam na sam z młodą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, że tak, mała - powiedziałem, czochrając nieco grzywę Elisy. Popatrzyłem na lalki - Eee... To którą "będę" ja? - zapytałem, drapiąc się po brodzie. Policzek nadal był czerwony. "Polepszyłem jej życie"? Niby jak... Nic przecież nie zrobiłem.

To... to się nie skończy dobrze. Może jestem pesymistą i zapewne przesadzam... Ale lepiej będzie sprawdzić, czy zbroja działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka bardzo się ucieszyła! Wskazała na lalkę dziecka - klaczki.

- Nią! A ja będę mamą! - odpowiedziała z entuzjazmem.

Elisa bardzo chciała się bawić, ale wciąż miała skrzyżowane kopytka, a jej twarz zrobiła się czerwona. Nie mogła się za bardzo schylić do stolika, ale jakimś cudem dała radę. Wzięła lalkę do kopyta i zaczęła nią poruszać i mówić w jej imieniu, ale nie za bardzo mogła się skupić i co chwilkę zatrzymywała się. 

- Umm.. Uhh.. Ch-chodźmy śpać, maluchu! - powiedziała zmodulowanym głosem klaczka i chwyciła się kolejnym kopytkiem za skrzyżowane dwa.

Tymczasem Cindrell wróciła z kuchni i usiadła przy Tobie. Spojrzała na córkę i zaśmiała się cicho.

- A Ty czasem nie chcesz do toalety? - spytała się z uśmiechem strażniczka.

- N-nie... Nie tsieba! - odkrzyknęła młoda.

Cindrell jednak nie dała za wygraną i wyszeptała Ci do ucha, byś podstępem zaprowadził ją do kibelka, bo inaczej będzie problem, po czym jak gdyby nigdy nic, ułożyła się wygodnie na kanapie i zasnęła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dzięki wielkie za pomoc, doceniam, naprawdę. A w sumie... Niech śpi. Spojrzałem zamyślonym wzrokiem na Elisę. Jakby ją tam zaciągnąć?W końcu nie chcę mieć plamy na dywanie.

Chwyciłem jedną z lalek i powiedziałem nieco piskliwym głosem:

- Dobrze, mamusiu, ale najpierw pójdźmy siusiu. Nie chcemy, żeby mój "problem" się powtórzył, prawda? - pokręciłem zabawką to w jedną, to w drugą stronę, imitując skoczne chodzenie, po czym szybko chwyciłem małą i położyłem ją sobie na grzbiecie - Naprzód! - rzekłem wyniośle i uniosłem przednie kopyto, jakby coś wskazując w oddali, co oczywiście było drzwiami od łazienki. Wystartowałem z głośnym "Ihaaa!".

Wpadliśmy do łazienki niczym huragan, a wtedy zdjąłem ją z grzbietu i posadziłem na sedesie. Podałem jej lalkę, której wcześniej używałem.

- Musisz mu, ehm, pokazać jak to się robi. Nie wstydź się, ja nie patrzę - zapewniłem, odwracając się do niej tyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka tym bardziej krzyżowała kopyta, gdy biegłeś z nią do toalety. Podskoki i turbulencje związane z siedzeniem na Tobie raczej jej nie pomagały. Kiedy już usadziłeś ją na kibelku, ta uśmiechnęła się do Ciebie.

- Musiś się odwlócić, zieby wiedzieć jak się tio lobi! - powiedziała radośnie i chwyciła Cię za ogon. Odwróciłeś się, a Elisa spojrzała Ci w oczy i wypaliła. - Ale ja nie chcę siusiu... Tylko kaka! - mówiąc to, rozplatała kopyta, ukazując Ci jej małe intymne miejsce. Klaczka była za mała, by zrozumieć co zrobiła, więc się nie krępowała. 

Młoda skuliła się nieco, zrobiła się czerwona na twarzy i zaczęła wydawać różnorakie dźwięki. Kilka z nich były porównywalne z odgłosem wystrzelonego pocisku, czy też wybuchu niedużej bomby, a smród po nich można było przyrównać do zapachu siarki. Po pewnym czasie można było usłyszeć równie głośne "plum". Elisa wyprostowała się, jej kolory wróciły do normy i z uśmiechem na ustach wstała z sedesu i mocno się do Ciebie przytuliła. Nie chciała puszczać za nic w świecie...

Tymczasem w pokoju, Cindrell poprzez głośne odgłosy w toalecie została wyrwana z błogiego stanu snu. Rozglądnęła się dookoła i zauważyła, że w toalecie pali się światło, więc się uspokoiła. Rozciągnęła się i wstała z kanapy. Czekała aż wyjdziecie z łazienki, by móc się pożegnać i wrócić do domu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, to może wyjdziemy już z łazienki? - zaproponowałem, naciskając spłuczkę. Sytuacji trochę mnie krępowała. Wyprowadziłem małą z pomieszczenia. Cindrell już nie spała, musiała się obudzić przy tych, cóż, dziwnych odgłosach Elisy. Wstała z kanapy, czyli chyba już idą.

- Cóż, problem rozwiązany... - powiedziałem nieco zakłopotanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję - wyszeptała Cindrell, po czym podeszła do Ciebie i pocałowała Cię w policzek.

Klacz zabrała córkę i otworzyła drzwi. Rzuciła Ci na koniec ciepłe spojrzenie i powiedziała...

- Do zobaczenia następnym razem... Ja muszę już iść - powiedziała i wypchała małą na zewnątrz.

- Pa, wujku! - krzyknęła młoda i pomachała Ci kopytkiem.

Obydwie klaczki wyszły z domu i pokierowały się w stronę miasta. Przez chwilę jeszcze na Ciebie patrzyły i się uśmiechały, dopóki nie zniknęły za rogiem budynku. Ty zaś przypomniałeś sobie, że jesteś umówiony na wizytę u pani doktor, którą spotkałeś przy więzieniu. Spojrzałeś na zegar - jesteś spóźniony. Musiałeś szybko wymyślić jakąś wymówkę i odnaleźć jej gabinet w centrum!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc zostałem wujkiem, super.

Kiedy zrozumiałem, że jestem spóźniony na spotkanie z pani doktor, wyskoczyłem z domu i pobiegłem do centrum. Brawo ja, zawsze zapominam o takich sprawach, a potem mi się za to dostaje. Skleroza nie boli, jej konsekwencje tak. Zatrzymałem się obok pierwszego lepszego przechodnia.

- Gdzie jest gabinet doktor Hearthy? - zapytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ów ogier, którego spytałeś o drogę, odwrócił się do Ciebie uśmiechnięty. Było widać, że jest już w podeszły wieku, między innymi dlatego, że miał siwe wąsy i kozią bródkę o takim samym kolorze.

- Doktor Hearthy? A kto to taki? My tu mamy tylko jedną panią doktór, o tam! - mówiąc to, wskazał na drzwi, obok których była wielka szyba, a w środku znajdowała się klaczka w białym kitlu. - I ona nazywa się Rose Heart.

Zdziwiłeś się nieco. Dziadunio znów się do Ciebie uśmiechnął i odwrócił się w drugą stronę, maszerując do swojego domu. Ty jednak zastanawiałeś się czy owa pielęgniarka Cię nie oszukała i poszedłeś szukać dalej...
Na drzwiach domku na obrzeżach miasta wisiała naklejka: "Lecznica dr Hearthy". Przechodząc obok, zauważyłeś ową naklejkę i jako iż to był ostatni dom, postanowiłeś sprawdzić czy to właśnie tutaj miałeś się zgłosić. Przez okno było widać młodą klacz, przypominającą tę spod zakładu karnego. Właśnie siedziała na fotelu. Jedno kopytko miała na "podpórce" fotelika, drugą zaś miała schowaną i chyba... Chyba nią poruszała. Zmęczony podszedłeś do drzwi i zapukałeś. Klaczka szybko zerwała się z fotela i pobiegła Ci otworzyć. 

- Uff.. Umm.. Dzień dobry, panu - powiedziała nieco speszona i czerwona na twarzy. - Kojarzę pana! Troszkę się pan spóźnił, ale nic nie szkodzi. Jestem wolna... - dokończyła już pewniejsza siebie i chwyciła Cię swoim nieco klejącym się kopytkiem i zaciągnęła do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to ten dziadek się pomylił, czy "pani doktor Hearthy" prowadziła jakąś inną działalność niż lekarska? Mam złe przeczucia. No, gorsze, niż zwykle. Chociaż w sumie doktorzy są różni, nie? Tamta Rose Heart może być takim ogólnym, a ta jakimś specjalistą, może neurologiem, kto wie? Chociaż... wtedy chyba miała by "gabinet", a nie "lecznicę"... Terapeutka? Przecież ja potrzebuję porady specjalisty... Tylko tamta scena, ona chyba... CHYBA. Nie, przewidziało mi się, tak, na pewno. To jednak nie odgoniło wątpliwości.

Wciągnęła mnie do środka. No pięknie, teraz się nie wywinę. Dlaczego jej kopyto tak się klei...? Musiała pracować z jakimś kremem, to na pewno od tego. Tak, na sto procent od tego. No bo od czego innego?

Kamasutra to książka lekarska opisująca leczenie pacjentów za pomocą danej pozycji seksualnej.

MÓZGU, TERAZ MUSIAŁEŚ WYGRZEBAĆ TĘ INFORMACJĘ Z ODMĘTÓW PAMIĘCI?!!! NIE POMAGASZ!!!

Nie, nie, chwila, przecież.... Ona ma przecież męża, czyż nie? Prawie nie powstrzymałem się przed facehoofem. Jestem idiotą.

- Um... - zacząłem, zastanawiając się, co powiedzieć - To.. jaką pani konkretnie działalność prowadzi? Bo w mieście mi mówili, że aktualnie tylko pani doktor Rose Heart prowadzi gabinet lekarski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz zaprowadziła Cię do pokoju, w którym przed chwilą była. Kazała Ci spocząć na fotelu, na którym siedziała, co uczyniłeś. Oczywiście siedzenie było lepkie i o mało co nie przykleiłeś się na stałe. Pani doktor usiadła na przeciwko Ciebie i patrzyła Ci w oczy.

- Tutaj wielu ludzi mnie nie zna... Mieszkam tu od niedawna, do tego pracuję tylko w tym więzieniu... Ale zawsze służę każdemu pomocą, jeśli mnie oczywiście znajdzie - zaśmiała się cicho klacz. - A i jeszcze leczę zupełnie innymi metodami. Jak większość doktorów używa stetoskopu i leku, ja mam tu specjalną księgę.. - w tym momencie Hearthy wyciągnęła spod swojego fotela dosyć ciężką książkę z tytułem: "Lekarskie techniki leczenia chorób" i otworzyła ją, nie ukazując Ci co się w niej znajduje. - Ale najpierw musi mi pan opowiedzieć o swojej przypadłości, inaczej nici z leczenia, a tylko skieruję pana do Rose Heart - klacz uśmiechnęła się na koniec i wpatrywała się w Ciebie z zaciekawieniem, co chwilę patrząc do książki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff. Ledwo co nie odetchnąłem z ulgą na głos. No, to mnie uspokoiło. Nie, tym razem to nie był sarkazm. Używanie informacji z księgi jako próby rozwiązania mojego problemu wydawało się dość staroświeckie, ale w sumie dlaczego nie miałoby zadziałać? Odchyliłem głową, kładąc ją na oparciu fotelu i przymknąłem oczy, myśląc, co powiedzieć.

- Mój problem może mieć związek z, umh, z tamtym wypadkiem z policjantem - zacząłem - Leżałem dwa tygodnie w śpiączce. To się zaczęło chyba wczoraj. Miałem bardzo realistyczny sen, dość... sprośny. Kiedy się obudziłem, nie pamiętałem części wydarzeń, co się stało po aresztowaniu. Pamięć na całe szczęście po krótkim odstępie czasu mi wróciła. Nie brzmi to jak coś nie tak, ale gdy wychodziłem z więzienia, w pewnym momencie najprawdopodobniej wpadłem w sen na jawie, em, znów sprośny. Wyglądało na to, że zachowywałem się wtedy normalnie... Potem spotkałem panią, po czym wróciłem do domu, gdzie znów miałem bardzo realistyczny sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm, mhm... Wiem co pan przeżywa... - mówiła klacz poważnym tonem, patrząc w książkę. - Kiedyś miałam podobnie i jeszcze mnie nie wyleczono... Ale wracając do pana. Musi mi pan opowiedzieć coś więcej, bo przy tej przypadłości najważniejsze są szczegóły - powiedziała, wciąż spoglądając w książkę i przewracając kartki.

Lekarka co chwilę wierciła się w fotelu. Było widać, że albo musi do toalety, albo czegoś innego... Nie zważając na Twoją obecność i korzystając z okazji, że miałeś zamknięte oczy, szybko podrapała się niżej. Ulżyło jej nieco i wreszcie spojrzała na Ciebie. 

- Czy wykorzystywał pan kiedyś nieletnie? Albo myślał, by coś takiego zrobić? A może jeszcze coś innego, coś bardziej drastycznego lub miłego? - Hearthy pytała się Ciebie o szczegółowe dane i liczyła, że sam opowiesz jej te pikantne szczególiki. W tym samym czasie wertowała książkę, szukając odpowiedniego strony z opisem leczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...