Skocz do zawartości

[Mature] Ten jedyny klejnot (Generalek)


Panda Hippis

Recommended Posts

Co tu się dzieje, do jasnej cholery?! Odsunąłem ją od siebie i cofnąłem się do tyłu.

- Co ty robisz?! - dyszałem ciężko, panika już dawno mną owładnęła. Czy ona zwariowała? Oparłem się o ścianę. Czy to prawda? Czy naprawdę w nocy... - MÓWIŁEM CI, ŻE JESTEM JEBANYM POTWOREM!!! - ryknąłem. Nie dawałem rady, osunąłem się na ziemię. Psychika mi wysiadała - Myślisz, że skrzywdziłbym ciebie i twoją córeczkę?! Prędzej bym się zabił! - co za ze mnie ogier. Płaczliwy jestem jak cholera. Zacząłem szlochać - Obudziłem się w takim stanie! - nagle w moim umyśle pojawiła się pewna możliwość - Wiesz, czasem ogiery... No, budzą się w mokrym łóżku, oczywiście nie od moczu. Więc... - zacząłem się usprawiedliwiać, by po chwili ucichnąć - Co ja gadam... Dalej, idź po straż, chcę skończyć tę farsę. Już nikogo nie skrzywdzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy Ty nie rozumiesz, że też się zakochałam, idioto?! - odkrzyknęła Ci klaczka. - Nie mam zamiaru iść po straż... Ty nie mogłeś tego zrobić. Widzę po Twoich oczach i po tym jak się zachowujesz - szeptała już strażniczka.

Po chwili wstała z sedesu i podeszła do Ciebie i przytuliła. Otarła Ci łzy z policzka i wyszła z łazienki, tworząc za sobą białe ślady. Ty patrzyłeś się na jej tyłeczek i po chwili...
Obudziłeś się. 
Była jeszcze noc. Otworzyłeś oczy jako pierwszy. Wyjrzałeś za okno i widziałeś pierwsze promienie Słońca padające na miasteczko. Odwróciłeś do swoich dwóch klejnotów i odkryłeś je. Zauważyłeś coś dziwnego. Kopyta małej były mokre od moczu, lecz pościel była czysta. Druga klacz była natomiast całkowicie sucha. Zdziwiłeś się młodą i po cichu poszedłeś sprawdzić czy w szufladzie są jeszcze trzy pościele. Były wszystkie trzy jakie Ci zostały. Zdziwiłeś się tym, ale lepsze to niż nieświadomy gwałt na obydwu z nich. Takie koszmary jak ten, śniły Ci się coraz częściej. Nie wiedziałeś jednak dlaczego. Podszedłeś do łóżko i położyłeś się od strony Cindrell. Objąłeś ją i spoglądałeś w sufit...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogom niech będą dzięki! Chciało mi się płakać ze szczęścia. Nikogo nie skrzywdziłem! Nie skrzywdziłem moich skarbów! Wtuliłem się mocniej w sierść Cindrell. Cholera, ale byłem przed chwilą przerażony. Oddech mi się powoli uspokajał. Już dzisiaj nie zasnę. W sumie i tak świta. Muszę to wynagrodzić klaczom. Nie wiedziały o tym śnie, ale muszę.

Po kilku minutach leżenia wtulonym w Cindrell miałem już wszystko obmyślone. Nie ma to jak śniadanie do łóżka. Powoli, delikatnie puściłem klacz i wymknąłem się z łóżka. Potrzebuję świeżych składników. Poszedłem do łazienki się szybko uczesać. Kiedy już wyglądałem jako tako, zacząłem szukać jakiejś karteczki i długopisu. Po chwili zapisany papierek leżał na stoliku niedaleko łóżka, na wypadek, gdyby Cindrell się obudziła, zanim wrócę. Wziąłem ze sobą mały mieszek z bitsami i wyszedłem na dwór.

Odetchnąłem głęboko chłodnym powietrzem. Czas na zakupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłeś na zewnątrz. Od razu na wejściu dostałeś zimnym powietrzem prosto w twarz, jednak nie wróciłeś się po jakieś nakrycie. Poszedłeś do najbliższego sklepu, który był już otwarty. Wszedłeś do środka i przywitałeś się ze sprzedawczynią.

- Dobry. Widzę, że już pana wypuścili, co? Niech mi pan powie... Jak to było naprawdę, dobrze? Bo nie wierzę, że pan byłby do tego zdolny - powiedziała głośno Loadie, byś ją usłyszał. Była to młoda, ponętna klaczka o złotych włosach i miętowej sierści. Znaliście się już od dobrych paru lat, lecz wciąż nie mówiliście do siebie po imieniu. 
W sklepie nikogo nie było, więc swobodnie poruszałeś się między półkami i pakowałeś do koszyka wszystko co było Ci potrzebne. Podszedłeś do kasy. Sprzedawczyni uśmiechnęła się do Ciebie i zaczęła kasować zakupy.

- To jak? Powie pan? - znów zagadała Cię Loadie.

Tymczasem u Ciebie w domu Cindrell powoli się przebudzała. Rozciągnęła się i spojrzała się tam, gdzie powinieneś leżeć. Zdziwiła się, gdy Cię nie ujrzała. Przytuliła małą i dała jej buziaka w czółko, po czym wstała i ociężałym krokiem podeszła do stolika, przy którym zostawiłeś karteczkę. Przeczytała ją i znów wróciła do łóżka. Leżała i myślała, czy nie zrobić może Tobie jakieś niespodzianki za to, że dałeś im się przespać u Ciebie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A jak pani myśli, dlaczego mnie wypuścili? Pewnie jestem niewinny... - powiedziałem z uśmiechem do ekspedientki, po czym się nieco zamyśliłem - W zasadzie... Nie wiem. Dostałem tak mocno w łeb, że nic nie pamiętam. Nic, zero, null. Mam nadzieję, że tego nie zrobiłem... - potrząsłem głową, by wyrwać się z wątpliwości - W każdym razie, bogowie chyba nie sprzyjają tym złym, prawda? Heh, muszę się pospieszyć, zanim Cindrell się obudzi - ponownie uśmiechnąłem się - Chociaż w sumie mam chwilę czasu... Co tam u pani? Coś się wyjątkowego zdarzyło, kiedy byłem... nieobecny?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ahh.. Ta nasza kochana policja - westchnęła kasjerka, kasując Twój ostatni produkt. - Ja wiedziałam, że pan jest niewinny. Znam pana zbyt dobrze - zaśmiała się, pakując zakupy do dwóch toreb.

Do sklepu zaczęło przybywać coraz więcej potencjalnych klientów i powolutku robił się już tłok. Loadie troszkę się zdenerwowała, ponieważ teraz nie mogła z Tobą porozmawiać. Do kasy pchało się coraz więcej kucyków.

- Może spotkamy się później?! Wszystko objaśnimy! - krzyknęła kasjerka w tym całym zamieszaniu. Szybko podała Ci zakupy i puściła do Ciebie "oczko", po czym zaczęła zajmować się innymi.
W domu trwały przygotowania do niespodzianki. Elisa już się obudziła i pomagała mamie przyszykować prezent jak tylko wrócisz z miasta. Obydwie klacze były podekscytowane. Zużyły z trzy czarne flamastry i obgadywały plan!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra! Postaram się przyjść popołudniu! - odkrzyknąłem, po czym wyszedłem ze sklepu na zewnątrz. Słońce już wzniosło się nieco wyżej, ogrzewając powietrze. Zarzuciłem torby na grzbiet  i ruszyłem do domu. Miło się tak spacerowało, ale musiałem się pospieszyć, Cindrell mogła wkrótce się obudzić. Na szczęście miałem blisko do sklepu i nie minęły dwie minuty, a stałem przed drzwiami swojego domu. Muszę wejść po cichu, żeby nikogo nie obudzić. Uważnie i delikatnie stawiać kopyta, iść powoli, cichutko, oddychać jedynie przez nos. Jak ninja! Otwarłem powoli drzwi, nie chcąc, by zaskrzypiały, po czym potknąłem się próg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upadłeś tuż przed kopytkami małej. Zauważyłeś, że nie były one takie same... Miały dorysowane "pazurki". Spojrzałeś w górę i nieco się zlękłeś. Patrzyła na Ciebie Elisa z dorysowanymi wąsikami i innymi różnymi takimi co ma kotek. Obiegła Cię dookoła i zaczęła się przymilać. Tulić się do Ciebie, cicho mrrruczeć. 
Tymczasem wolnym, seksownym krokiem podchodziła do Ciebie Cindrell. Ona natomiast była pomalowana jak tygrysek. Na ciele miała wymalowane długie tygrysie paski i swoją twarz również samodzielnie pomalowała. Podeszła do Ciebie i machnęła Ci ogonem przed noskiem. Odwróciła się twarzą w Twoją stronę i tak, jak swoja córka, głośno mrrruczała, od czasu do czasu miaucząc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzę, że mam tutaj dwa kociaki, co? - zapytałem z nieco zakłopotanym uśmiechem. Zamknąłem drzwi za pomocą magii i spojrzałem na tulącą się do mnie Elisę. Zacząłem ją głaskać po główce jak kota - Biały tygrys... - zacząłem, zwracając się do Cindrell (nie znalazłaby w moim domu dość pomarańczowych flamastrów, by się całą pomalować) - Bardzo rzadko spotykany, ale trudy znalezienia wynagradza niesamowite piękno...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mrraau! - krzyknęła mała, gdy ją głaskałeś i dalej się przymilała.

Cindrell natomiast polizała Cię po policzku i mrruczała tuż przy Twoim uchu. Podrapała Cię po brzuszku i położyła na nim głowę, podczas gdy Elisa usiadła przy Tobie i się wtuliła w Twoją miękką sierść. Starsza klaczka wstała i wypięła się do Ciebie. Widziałeś tylko jej mokrą dziurkę.
Potrząsnąłeś głową z niedowierzania.

Przed Tobą był tylko piękny, gęsty ogon. "Tygrysek" odszedł od Ciebie i podszedł do stolika. Klacz obwąchała jedną z jego nóg i uniosła tylne kopytko. Tymczasem młoda również się od Ciebie oddaliła i podbiegła pod lodówkę i zrobiła dokładnie to samo. Obydwa "kotki" czekały co zrobisz i cicho się śmiały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- CO?! Nie, czekajcie!!! - nie mogłem uwierzyć, że chcą coś takiego zrobić. To znaczy, Cindrell by tego nie zrobiła, ale Elisa to co innego, mogła to wziąć na poważnie, a ja no cóż, nie chciałem kupować nowych mebli - Umm, wymiana? Ja zrobię wam śniadanie, a wy nie zniszczycie moich mebli?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mrrau... No dobrze... Kocurrrku - powiedziała głośno Cindrell i podeszła do Ciebie.

Elisa jednak nie zamierzała tak łatwo odpuścić. Podniosła kopyto wyżej i... I nic. Wysiliła się bardziej, ale wciąż nic. Posmutniała i wkurzona podeszła do Was.

- Chciałam, ziebyś powiedział, zie mogę ziostać... Ale wsistko się śkończyło w nocy - wyszeptała klaczka i przytuliła się do Ciebie.

Obydwie klaczki usiadły na kanapie i zaczęły mruczeć do siebie i tulić się. Było słychać burczenie w brzuchu i Cindrell nieco się zarumieniła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A widzisz? - zwróciłem się do małej - Twoja mama się zgodziła na moje warunki i teraz dostanie śniadanie, a ty będziesz musiała siedzieć głodna - dyskretnie puściłem oczko do Cindrell, po czym poszedłem do kuchni i powyciągałem na stół składniki. Chciałem zrobić sałatkę. Jakoś miałem na nią chętkę, a myślę, że zasmakuje klaczom.

Zacząłem kroić składniki, równocześnie podjadając czasem kawałeczek to marchewki, to rzodkiewki. Nie ma to jak świeże warzywa. Postawiłem przy okazji czajnik z wodą na gaz i wyciągnąłem z szafki trzy kubki razem z puszeczką z sypaną herbatą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elisa nieco posmutniała i wtuliła się do mamy.

- Czy tio prawda? Będę głodnia? - spytała się ze smutkiem.

- Jasne, że nie. On żartował... Nie chciał, byś mu narobiła na meble - odpowiedziała z uśmiechem strażniczka, głaszcząc małą.

Obydwie klaczki poczuły zapachy dobiegające z kuchni. Młoda szybko do Ciebie przybiegła, a Cindrell tylko odwróciła się w Twoją stronę.

- Mistrzu kuchni, co dla nas szykujesz? - krzyknęła starsza z nich, uśmiechając się?

- Właśnie! Cio robisz? Mogę pomióc? - Elisa podskakiwała w miejscu, podekscytowana i nie dawała Ci spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne, że tak - pogłaskałem małą po główce. Wsypałem to, co pokroiłem do miski i postawiłem ją przed Elisą - Musisz o wszystko wymieszać, ja będę czasem dodawać to, co jeszcze pokroję - poinstruowałem ją - Sałatkę... Tygrysku - odpowiedziałem do Cindrell, po czym wziąłem się za pokrojenie reszty składników. Ah, zaczęły mi się przypominać te wieczory z ojcem, kiedy robiliśmy kolację. Wtedy to ja byłem na miejscu małej, a tata na moim. Nadal pamiętałem te jego wskazówki...

- Mieszaj kopytami, dzięki temu warzywa rozłożą się nierównomiernie. Dzięki temu zawsze, gdy weźmiesz kęs do buzi, nie będziesz mogła przewidzieć, jakie składniki w nim będą - powtarzałem do Elisy dokładnie te same słowa, które wypowiadał do mnie ojciec. Teraz ja byłem na jego miejscu... Przekazywałem jej też inne wskazówki - jak kroić, by się nie skaleczyć, jak mieszać aromaty za pomocą kopyt, itp. Byłem szczęśliwy... Nigdy nie myślałem, że ja będę nauczał tego kogoś. Zazwyczaj byłem zazdrosny o swoją wiedzę, nieważne, czy chodziło o kuchnię czy jubilerstwo. Lecz teraz przekazywałem ją z radością...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młoda robiła wszystko co jej kazałeś. Nuciła sobie pod nosem jakąś piosenkę, którą usłyszała w przedszkolu i co jakiś czas odwracała się do Ciebie, by sprawdzić czy widzisz co ona robi. Widać bardzo ją to wszystko interesowało i nie było momentu, żeby ziewnęła czy się znudziła. 
Cindrell tymczasem siedziała zarumieniona na kanapie. Nazwanie jej "Tygryskiem" przywołało stare, złe wspomnienia, lecz szybko zamieniła je na te z wczorajszego wieczoru i zarumieniła się jeszcze bardziej. Widziała jak jej córeczka bawi się z Tobą w kuchni i bardzo się z tego cieszyła. Jednak nieświadomie, jednym kopytkiem zjeżdżała w dół swojego ciała. Na szczęście nikt nie mógł widzieć co ona robi, gdyż zasłaniała ją kanapa. Drugim kopytkiem podpierała się o oparcie, by się nie wywrócić. Gdy tak na Was patrzyła chciała wręcz podejść, lecz została w miejscu i myślała co Ci powiedzieć. W końcu wczoraj w wannie obiecała Ci szczerą rozmowę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I... skończone - oznajmiłem, wsypując do miski ostatnie składniki. Pogłaskałem małą po główce - Dobra robota - pochwaliłem ją i wyciągnąłem z szafki trzy miseczki oraz tackę. W tym samym momencie czajnik zaczął gwizdać. Rozlałem ostrożnie zagotowaną wodę do kubku, wrzucając najpierw do nich herbatę.

Położyłem wszystko na tackę i zaniosłem na stół do salonu.

- Smacznego!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hurra! Zrobiłiam nam śniadanko! - krzyknęła mała klaczka, biegnąc do swojej mamy i siadając jej na kopytkach.

- Brawo! Zaraz zobaczymy jak smakuje - oznajmiła Cindrell i pocałowała młodą w policzek.

Gdy przyniosłeś jedzonko, starsza od razu sięgnęła po jedną z miseczek. Starała się spoglądać zza głowy klaczki i dobrze nabrać na łyżeczkę nieco sałatki. Jak już jej się to udało, szybko włożyła ją do ust i spróbowała wyrobu swojej córeczki. 

- Mmm... To jest naprawdę pyszne! Musisz mi w domu też takie robić - zachichotała się strażniczka, przełykając pokarm.

Mała oczywiście się ucieszyła i z ciekawością patrzyła w Twoją stronę. Cindrell szybko dokończyła swoją porcję i czekała, aż herbata ostygnie. Również spojrzała na Ciebie i bezgłośnie poruszyła ustami: "Musimy porozmawiać".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysiadłem się do stołu i zacząłem jeść. Sałatka smakowała jak zwykle, eh, nigdy nie udawało mi się zrobić tak dobrej jak ojciec. Widząc, co mówi bezgłośnie klacz, powiedziałem pozornie od tak:

- Może po śniadaniu pójdziemy na spacer? Pokażecie mi, gdzie mieszkacie, i takie tam.. - wziąłem mały łyk herbaty. Ciekawe, co chce mi powiedzieć. Zapewne chodzi o wczorajsze. Ta kwestia mnie gryzła i to porządnie. Miałem nadzieję, że to... była wyjątkowa pod tym względem noc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie... Dlaczego nie? Będzie fajnie - powiedziała Cindrell, popijając swoją herbatkę.

- Hurra! A zajdźiemy do parku? Na kaluzelę! - spytała się mała, kończąc swoją własnokopytnie przygotowaną porcję sałatki. 

Gdy młoda skończyła jeść, obie klaczki pogłaskały się po brzuszku i Elisa położyła głowę na kopytkach mamy.

- Widzę, że się najadłaś, co? Zrobiłaś pyszną sałatkę - pochwaliła ją strażniczka i pogłaskała po główce.

- Wiem! Najadłam się! - odpowiedziała cicho klaczka.

Cindrell i Elisa po chwili leżenia zaczęły się przygotowywać do wyjścia. Zmywały swój "makijaż", chować zabawki do juk... Po jakichś piętnastu minutkach były już gotowe i czekały już tylko na Ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokończyłem sałatkę, dopiłem herbatę i wstałem od stołu. Przywołałem jednorazowy ręczniczek do wytarcia pyszczka. Po chwili leżał w koszu, zużyty. Otwarłem przed klaczami drzwi, przepuszczając je, po czym zamknąłem dom na klucz.

- Skoro mała chce, to chodźmy na plac zabaw - powiedziałem. Starałem się iść blisko Cidrell, nie chciałem, by coś, co mówiła, mi umknęło. Mimo, iż byłem najedzony, naprawdę martwiłem się tamtą sprawą. Może jakaś choroba? Miałem nadzieję, że nie, ale mój wewnętrzny pesymista rysował to w niezbyt jasnych barwach. Obym się mylił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Park, w którym znajdował się niedaleko. Jakieś... Pięć minut drogi od Twojego miejsca zamieszkania. Szybko tam doszliście, a młoda od razu poszła się bawić. Na karuzeli nikogo nie było, więc szybko tam wskoczyła.

- Mama! Zakręć! - krzyknęła już zniecierpliwiona.

Cindrell podeszła do córeczki i z całej siły zakręciła karuzelą. Elisa podparła się o barierki, by nie wypaść i tak się kręciła dobrą minutę. Widać, strażniczka ma siłę! Chwilę później już obydwoje siedzieliście na ławce, a mała poleciała bawić się z innymi.

- Piękny dziś dzień, prawda? Nie za ciepło, nie za zimno - zaczęła klaczka. - Słuchaj, jeśli chodzi o wczoraj... To bardzo skomplikowane, ja nie wiem od czego zacząć... Boję się, że ktoś nas usłyszy - wyszeptała już Cindrell, a jej wzrok podążał za bawiącą się Elisą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ja, specjalistą od włamań jestem, że tak często używam zaklęcia wygłuszającego? Mój róg zaświecił się na moment, po czym spojrzałem na Cindrell.

- Możesz teraz mówić spokojnie, nikt nas nie podsłucha - powiedziałem do niej, po czym wbiłem wzrok w ziemię. A co, jak to coś poważnego, jakaś choroba? Bałem się o klacz. Wiem, przesadzam, ale nie potrafię odgonić czarnych myśli. Martwiłem się.

Nieśmiale objąłem ją kopytem i cmoknąłem w policzek.

- Mi możesz powiedzieć... - szepnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie... Ja nie chcę teraz mówić - wyszeptała Cindrell. - Może... Wpadniesz do mnie na kawę albo herbatkę? Wtedy będziemy mogli porozmawiać.

Klaczka popatrzyła Ci w oczy i przejechała kopytkiem po Twoim policzku. Po chwili spojrzała na plac zabaw. Szukała wzrokiem swojej córeczki. 

Tymczasem Elisa siedziała sobie na huśtawce, popychana przez swojego kolegę, Fastiego. Obydwoje głośno się śmiali. W pewnym momencie, młoda spadła z huśtawki. Zaczęła płakać, z kopytka wolnym strumyczkiem wypływała krew. Ogierek szybko wziął przyjaciółkę na grzbiet i pognał do Was.

- Proszę... Pani... - mówił zdyszany. - Elisa się... Przewróciła. Krwawi... Trzeba ją... Opatrzyć - dokończył i odłożył małą na Wasze kopytka i głaskał ją po grzywie.
Fastie to był młody, ogier z szarą sierścią i białą grzywą oraz ogonem. Nie miał Cutie Marka, chociaż był starszy od Elisy o 2 lata, czyli miał lat 7. Jego mama zna Cindrell, przez co on często widywał się z młodą. Lubili się razem bawić i dlatego tak bardzo się o nią martwił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ufa mi, czy co? Cały czas to odwleka. Czy ona nie rozumie, że się o nią martwię? Chociaż... Znałem ją od wczoraj, nie dziw, że nie chce mi powiedzieć. Lecz skoro się tak boi to zrobić... O nie. To musiało być coś poważnego.

- Teraz czy ogólnie dzisiaj? - zapytałem klacz. Miałem nieco rzeczy do zrobienia tego dnia, ale powinno mi starczyć czasu na herbatę.

Po chwili przybiegł do nas mały ogier. Na grzbiecie niósł płaczącą Elisę, którą po chwili położył na nasze kopyta.

- Ciii... Nie płacz. Za chwilę przestanie boleć - powiedziałem do małej, całując ją w czoło i jednocześnie wyciągnąłem z portfela kilka bitsów - Masz, na loda czy co tam chcesz - rzuciłem ogierowi monety, po czym spojrzałem na Cindrell - Zabieramy małą do ciebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...