Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

Hm... póki co mam szczerze dość tego lasu toteż ominę go z daleka. 

Za to czeka mnie inne poważne zadanie. Chcę znaleść Derpy i powiedzieć jej co do niej czuję. Ale ona teraz jest chyba w pracy, mówiła że jest listonoszką więc o tej porze pewnie roznosi listy. Hm... wiem!

- Chodź Timber, pomożesz mi w jednej sprawie. - rzekłem do wilka. - Nazbieramy trochę kwiatów dla Derpy, na pewno się ucieszy. 

Po czym ruszyłem na najbliższą łąkę w poszukiwaniu ładnych, nadających się na bukiet kwiatków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Daleko nie miales. Nieopodal domku Fluttershy, a na skraju lasu Everfree byla obszerna laka. Pelna bratkow, storczykow i wielu, wielu innych kwiatow. Byles jednak gornikiem oraz podroznikiem, wiec pewnosc co do gatunkow kwiatow byla ograniczona, ale to raczej nie ma znaczenia. Liczy się gest, tak było, jest i bedzie.

Z poczatku zbieranie kwiatow szlo gladko, nawet mogles spokojnie ukladac je w bukiet. Wszystko do czasu... Timber z poczatku spokojnie sobie hasal, jednakze brak uwagi spowodowal, że szarzowal pozniej w miejsca, z ktorych chciales zrywac kwiaty. Mimo to miales swój kolorowy bukiet. Mogles teraz poganiac z wilkiem i wymeczyc go, by w miescie byl spokoj z nim. Czas relaksu oraz zabawy uplynal niespodziewanie szybko. Wysoko polozona tarcza sloneczna sugerowala godzine jedenasta, moze nawet dwunasta. Wraz że zdaniem sobie sprawy z uplywu czasu, brzuch dal o sobie znac. Burczenie moze nawet brzmialo lekko jak "nakarm mnie". Bukiecik wydawal się nawet apetyczny... Coz, to chyba nie wchodzilo w gre. Powstalo zatem pytanie: kto nasyci Twój wilczy apetyt..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... może nie znam się na roślinach, ale jak dla mnie ten bukiet wygląda bardzo ładnie, wręcz to szczyt poezji jeśli chodzi o układanie bukietów. Hehehehe, nie ma co skromy jestem. 

Dobra bukiet jest, to teraz jeszcze trzeba poszukać pani mojego serca. Na szczęście Timber się uspokoił i wybawił się na łące, toteż nie powinien sprawiać już problemów w mieście. Trochę jestem głody, ale jeszcze trochę wytrzymam. Spokój bandziochu jeden, najpierw dam ten bukiet Depry a potem dostaniesz jeść. Wcześniej to i 3 dni bez papu potrafiłeś wytrzymać to teraz nie jęcz. 

I z taką myślą ruszyłem ku miastu, uważnie wypatrując Derpy lub domu w którym mogłaby mieszkać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponyville o tej porze zdawało się tętnić życiem. Bezchmurne niebo, o które dbało kilka pegazów, świetnie komponowało się z licznymi ogródkami przed wieloma domkami. Cóż, Twój wygląd wciąż budził pewne obawy wśród kuców, ale to chyba i tak nie miało znaczenia. Postawiłeś sobie wyraźny cel. Niosąc w pysku własnoręcznie zebrany bukiet, rozglądałeś się za obiektem swoich uczuć. Delikatnie połyskująca szara sierść czy też złotawe oczęta, albo raczej coś co je przypominało, błyskawicznie zwracało Twoją uwagę. Przez cały spacer po mieście nie trafiłeś na swą wybrankę, ale nie zamierzałeś zaprzestać poszukiwań. Nie złamały Cię mrozy oraz ciężka praca Twojej krainy, doktorek Life, Thanatos, ani samozwańczy bóg, to zwykłe niepowodzenie nie mogło Cię powstrzymać. Choć wciąż miałeś wiele do wyjaśnienia w swoim życiu, zwłaszcza w swojej wiosce, to na razie żyłeś tu, w Ponyville. Z dala od trudu podróży i wszelkich niebezpieczeństw. Timber przez cały ten czas szedł u Twojego boku, nie rozrabiając przy tym.

Zawzięcie rozglądając się za Derpy, nie zwróciłeś uwagi, że byłeś śledzony od dłuższej chwili. Zrozumiałeś ten fakt, gdy byłeś niedaleko drzewa-biblioteki Twilight. Timber również był nieco beztroski, ale zorientował się nieco wcześniej, choć chyba nie brał "ogona" za zagrożenie. Gdy się odwróciłeś, by upewnić się, co do przypuszczenia, nie widziałeś nikogo podejrzanego. Powróciłeś zatem do swojego normalnego kierunku. A raczej chciałeś, bowiem przed Tobą wyrosła znikąd Pinkie.

- HEJ! - jęknęła podekscytowana. - Chodź szybko, chodź szybko, chodź szybko, musisz coś zobaczyć - trajkotała i ciągnęła Cię za kopyto prosto do biblioteki. Zabawne ile w tej klaczy było siły, że dawała radę Cię prowadzić...

Edytowano przez Draco Brae
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tak wędrowałem przez Ponyville przypomniała mi się moja wioska. 

Zazwyczaj o tej porze razem z ojcem i kilkoma innymi ogierami już pracowaliśmy w pocie czoła w kopalniach minerałów. To była ciężka i długa praca, a potem wracaliśmy na obiad do domu. Potem cóż, mieliśmy trochę czasu dla siebie. Ja wtedy bawiłem się ze swoim młodszym bratem, lub pomagałem ojcu w pracach domowych. Ciekawe co u nich słychać... jak im się żyje po tym jak opuściłem wioskę? Tęskniłem za nimi. Zwłaszcza za młodszym bratem, Boreasherm. 

No ale niedługo chyba do nich wrócę... z pewną wiadomością. Hehehe...

 

Nigdzie nie mogłem jej znaleść. Derpy. Hm... ciekawe gdzie też ona może być? 

Zanim spytałem Timbera czy nie pomógłby jej wtyropić pojawiła się znowu Pinkie. Ona mnie śledziła? Jak słowo daję co za klacz...

I jeszcze miała siłę aby prowadzić mnie za kopyto. 

- Hej hej, nie jestem już małym źrebakiem żeby mnie prowadzić za kopyto! - stwierdziłem z lekkim uśmiechem i puściłem się klaczy.- Sam pójdę... choć chwilowo jestem trochę zajęty Pinkie. Szukam Derpy... to naprawdę nie może poczekać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie stanowczo zaprzeczyła. W jej oczach dosłownie mogłeś dostrzec pożar z podekscytowania. I pomimo, iż zabrałeś kopyto, to zaczęła ciągnąć Cię za drugie. Zupełnie jakby nie chciała, byś gdzieś się wycofał. Nie sposób było jej przemówić do rozsądku. Swój bukiet przekazałeś Timberowi, który posłusznie szedł za Tobą, niosąc prezent. Cóż ta różowa klacz miała w sobie dziwną przyjazną energie, która dosłownie kipiała z niej i nie przyjmowała sprzeciwu. Fakt był kłopotliwy, ale miganie się, byłoby jeszcze gorsze, chyba. Wreszcie, gdy dociągnęła Cię pod drzwi biblioteki, uchyliła je i wcisnęła Cię do środka z niebywałą siłą. Tak drobne ciało, a takie możliwości, zastanawiało Cię to przez chwilę. Dosłownie przez krótką chwilę...

Stojąc przy samych drzwiach w bibliotece dostałeś głośnym "NIESPODZIANKA" w pysk. Szybko błysnęły Ci w głowie, wcześniejsze słowa Pinkie. "Przyjęcie". Teraz zdecydowanie tego Ci tylko było potrzeba... W każdym razie było tu sporo kuców i żaden nie uciekał od Ciebie. Co ciekawe, teraz patrzyli na Ciebie nawet z lekkim zaciekawieniem, a nie strachem. Był to postęp u nich. Wśród całej zgrai dostrzegłeś Twilight, Spike'a i Applejack. Gdzieś z boku stała również Fluttershy z Angelem na głowie. Jakiś kuc podał Ci kubeczek z ponczem. W dodatku, gdzieś mignęły ci blond włosy i szara sierść w tym tłumie.

- Mówiłam, że zrobię Ci przyjęcie. Teraz nikt już nie spojrzy na Ciebie krzywo i każdy będzie Twoim przyjacielem! - skwitowała dumna z siebie Pinkie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eee.... - przywitałem się uczenie. 

No czegoś takiego to się nie spodziewałem. Obce kuce wyprawiły mi.. przyjęcie? O rany. Ostatnio to coś podobnego miałem jak zdobyłem swój uroczy znaczek, albo prawie 2 lata temu na urodzinach Boreasha. No zdębiałem. Poprostu zdębiałem. 

- No.. ja.. ten... - podrapałem się po głowie. - No podróżowałem po wielu krainach... byłem w Camelu, Zerbice, Imperium Gryfów, na Ziemiach Bizonów... ale jeszcze nikt, nigdzie nie wyprawił mi takiego przyjęcia. Naprawdę, jestem po raz pierwszy w Equestrii ale takiej gościnności jak tutaj jeszcze nigdzie nie zaznałem. 

Wziąłem kubeczek od kucyka który mi go podał. Wzniosłem go do góry i ogłosiłem toast.

- Wasze zdrowie... przyjaciele! - po czym jednym haustem opróżniłem naczynie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Słodki, schłodzony smak jabłek, cynamonu, goździków i wielu innych przypraw delikatnie wymasował Ci podniebienie, by później uderzyć lekką goryczką. Wiele kucyków podchodziło do Ciebie teraz z ciekawości i zagadywało na najprostsze tematy. Po tym jak wzniosłeś toast, przestali się bać. Cierpliwie odpowiadałeś na pytania, aż wreszcie padły propozycję pierwszych gier. Cóż, decyzja padła bez Twojego słowa i nawet nie miałeś czasu zaprotestować, gdy byłeś już podprowadzony pod dużą drewnianą miskę z wodą. Zawiązano Ci oczy i usłyszałeś hasło "co wyłowisz to Twoje!" Szybko trafiłeś na nagrodę, było nią jabłko w czekoladzie. Chłodna woda utwardziła słodką skorupkę na tyle, by nie pękła tak łatwo. Dzień ten był pełen gier tego typu, rozmów i toastów. Pod wieczór jednak goście zaczęli się rozchodzić, a wypity alkohol sprawił, że bardzo czule się z Tobą żegnali. Cóż wizja "strasznego Magnusa" pękła jak bańka mydlana. Było jednak coś co nie dawało ci spokoju. Co jakiś czas widziałeś w całym tym tłumie blond włosy i szarą sierść, choć nie byłeś tego pewien, to miałeś wrażenie, że była to właśnie Derpy. Wzrok Cię jednak nie mylił, wkrótce, gdy została w domu Twilight garstka kucyków, byłeś pewien. Klacz spokojnie czekała, jakby poinstruowana przez Pinkie, że chcesz jej coś powiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo... hick... to było naprawdę miłe przyjęcie. Zawsze uwielbiałem zawierać nowe znajomości i zawiązywać przyjaźnie. Uff... od dawna się tak dobrze nie bawiłem. 

Nawet chyba do Timbera też się przekonali, bo wilk choć trzymał się na uboczu to nie warczał na nich, a kilkoro z nich nawet próbowało go pogłaskać. Ale wiadomo - wilk to nie pies. Tolerował ich obecność, ale dotykać się nie pozwolił. Przynajmniej nie wszystkim.

 

No.. dobra. Pora pokazać że jest sie prawdziwym ogierem, i ma się jajca między nogami. Na szczęście Timber dzielnie przez ten czas pilnował bukietu. Cholera... troszeczkę przewiędłe, ale nadal ładnie wygląda. Chyba... 

Wziąłem głęboki wdech i nieco stremowany podszedłem do Derpy ukrywając za sobą bukiet. 

- Cześć Derpy... - przywitałem się będąc leciutko doprawiony ponczem. - Właśnie ciebie przez cały dzień szukałem... chciałem ci coś powiedzieć. 

Wtedy wyjąłem bukiet i wręczyłem go jej. 

- To dla ciebie... dla najprzepiękniej klaczy jaką w życiu spotkałem. Derpy... ja.. ja naprawdę widziałem wiele w życiu, ale tak pięknej, dobrej i niewinnej istoty jeszcze nie spotkałem. Derpy...  jak cię kocham. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, zakochałem się w tobie po same uszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Gdy Derpy Cię dostrzegła, delikatnie się cofnęła widząc Twą poważną minę. Jeszcze przed chwilą przecież prezentowałeś się bardzo na luzie. Klacz jednak szybko zrezygnowała z ucieczki i czekała spokojnie (albo i nie) przy jednym z regałów biblioteki. Uśmiechnęła się lekko, kuląc przy tym nieco, gdy już byłeś przy niej. Twój poważny wygląd i rausz onieśmielił Derpy. Wyglądała przez to na jeszcze bardziej niewinną, a jej urok został spotęgowany. Stając przed nią, miałeś wrażenie, że zaraz po tym jak się uśmiechnęła, ucieknie. Klacz jednak została i przywitała się nieśmiało.

- H-hej - rzuciła cicho. Miłość jest dziwną przyprawą. Skutecznie sprawia, że choćby najdrobniejsze słowo klaczy wydaję się najpiękniejszym. - Co takiego..?

Klacz przyjęła bukiet ze zdziwieniem, a jej oczy rozszerzyły się z niedowierzania temu co usłyszała. Jej delikatnie zezowate i bursztynowe oczęta drżały. Usta rozchyliły się z zamiarem wypowiedzenia choćby słowa, lecz głos zatrzymał się w gardle. Wydała przez to cichy jęk. Myśli, które się kłębiły po jej głowie, zdawały się wylewać na jej pyszczek. Klacz cofnęła się odruchowo i uderzyła niechcący kopytem w regał. Ten zachwiał się niebezpiecznie, by wreszcie przechylić się ku wam. Derpy przywarła do podłogi zasłaniając przy tym łepek kopytami. Jak na ogiera przystało zatrzymałeś regał bez żadnego wysiłku. Niestety, alkohol osłabił Twoje procesy myślowe i zapomniałeś o książkach. Wysypały się na was wszystkie przykrywając was potężną warstwą. To jednak nie było samo w sobie problemem... Jedna z książek, większych i twardszych zleciała Ci prosto na głowę niczym cegła. Twoje oczy zaszły mgłą, a w kopytach znikała siła. Ostatecznie straciłeś przytomność słysząc krzyk "szybko, łapcie regał!"

Obudziłeś się w mięciutkim łóżku z bandażem na głowie. Łeb Ci pękał, ale na pewno nie od alkoholu... Szybka analiza tego co było i tego co aktualnie jest, zmusiła Cię do rozejrzenia się gdzie jesteś oraz czy nikomu się nic nie stało. Byłeś wciąż w bibliotece Twi, w pokoju, który dostałeś. Obok leżał Timber i smacznie spał. Był wczesny ranek. Bardzo wczesny, bowiem słońce dopiero zdawało się rozjaśniać mroki nieba. Było jednak jasno w pokoju od tego blasku na tyle, byś mógł dostrzec niebieską klacz-pegaz z bujnie kolorową grzywą. Przypominało to trochę kolor tęczy. Czytała jakieś opasłe tomisko. Była tym zajęciem bardzo pochłonięta, więc miałeś czas przypomnieć sobie, że chwilę z nią wczoraj gaworzyłeś. Miała na imię Rainbow Dash i w dodatku umówiłeś się z nią na siłowanie się na kopyta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudziłem się prawie jak na kacu gigancie, prawie jak wtedy jak pochlałem się z celnikami na granicy Imperium Gryfów aby pozwolili mi przejść granicę z Timberem. Ale teraz, choć miałem lekkiego kaca, to czerep bardziej mnie bolał od tego uderzenia książki. Rany, kto drukuje takie cegły, przeciez tym można zabić z łatwością...

- Ała... mój łeb... - jęknąłem wstając, i siadając na łóżku. Dopiero teraz zauważyłem że w pokoju jest też klacz o imieniu Rainbow Dash. Poznałem ją wczoraj, całkiem miło się z nią rozmawiało, jest sympatyczna choć zdaje mi się że jest zbyt pewna siebie, lekko nierozważna i bardzo odważna, skoro zaproponowała siłowanie się na kopyta.

- Oh... dzień dobry Rainbow Dash. - przywitałem się z nią masując obolały czerep. - Sss... co się dokładnie stało po tym jak moja głowa została celem dla książkwego gradobicia? Czy Derpy nic się nie stało? A tak właściwie, to co tu robisz tak wcześnie?

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebieska klacz uniosła pysk znad książki. Jej oczy przez chwilę zrobiły lekkiego zeza, by potem, z lekkim skupieniem mogły wrócić do normy.

- Hej - rzuciła lekko zaspana. I zaraz potem zażartowała uśmiechając się przy tym lekko drwiąco. Nie było w tym jednak ani krzty zawiści, zwykłe przekomarzanie się. - Zdaje się, że nie tylko kopyta masz twarde. Jeśli chodzi o Derpy, to ona jest swego rodzaju uodporniona na swoje wypadki, choćby nie wiem jak były niebezpieczne. Wszyscy, którzy się z nią przyjaźnią, muszą zadbać o wszelkie możliwe normy bezpieczeństwa - stwierdziła wzruszając ramionami. Potem spojrzała na książkę. - Czytam... No i Twilight mnie poprosiła, bym została tutaj, pod jej nieobecność, by w razie co pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Twardy czerep się przydaje podczas pracy w kopalni... nie raz oberwałem w głowę podczas podróży. - odparłem wstając trochę chwiejenie z łóżka. - Dziękuję za fatygę że ofiarowałeś się tu zostać, ale opiekunki już nie potrzebuję. - odparłem podobnie żartobliwym tonem jak ona wcześniej. Wstałem, przeciągnąłem się aż mi kości zatrzeszczały, napiąłem wszytskie mięśnie i kilka razy strzeliłem karkiem. - Ooh... tak lepiej. Słuchaj Dash, gdzie teraz mogę znaleźć Derpy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dash zamknęła książkę i odłożyła ją na bok. Teraz dopiero, gdy nie wlepiała co chwila spojrzenia w książkę, zobaczyłeś jej podkrążone i przekrwione oczęta.

- O tej porze? Myślę, że śpi w swoim mieszkanku. Stawiam, że jest koło piątej nad ranem, więc innego wyjścia nie ma - odparła bardzo luźno. Przy okazji dowiedziałeś się, która jest mniej więcej godzina. - Zaprowadzę Cię do niej, ale nie teraz.

Po tych słowach klacz przeciągnęła się w miejscu, w którym siedziała i ziewnęła. Rozsiadła się wygodniej i jakby przygotowywała do drzemki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero piąta? Eh, i co ja niby mam robić o piątej rano skoro wszystkie domy i sklepy są jeszcze zamknięte. No nic, najwyżej pójdę ponownie w kimę.

Widząc jednak jak Rainbow Dash rozkłada się w fotelu powiedziałem:

- Połóż się na łóżku, jest znacznie wygodniejsze. Doceniam to że przy mnie byłaś, ale zdecydowanie potrzeba ci lepszego snu niż takie drzemanie. Poza tym wygodniejszy sen doda ci więcej urody. Szkoda byłoby aby te rubinowe oczka były podkrążone. - zażartowałem, choć na moje oko była całkiem ładna. Nie tak jak Derpy, ale niemal prawie. Sam zaś wstałem z łóżka i położyłem się obok Timbera. Wilk wyczuł mój zapach i przysunął się bliżej mnie. Chociaż podłoga do najwygodniejszych nie należała to ujdziej. Na te parę godzin wystarczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc Twój żart, Dash lekko się zarumieniła. Nie chcąc dać po sobie tego znać, pochyliła się do przodu, pozwalając przy tym jej grzywie opaść nieco na pyszczek. Klacz odebrała zatem żart jako komplement i zaczęła się przed nim bronić.

- Ja nie muszę spać - stwierdziła zadziornie. - Z pewnością wystarczy mi takie drzemanie - podkreśliła, po czym ubiła sobie jakby miejsce kopytem gdzieś na fotelu i starała się ułożyć na nim. Była uparta, to już śmiało mogłeś stwierdzić. - Poza tym... - zrobiła przerwę na ziewnięcie. - To Ty jesteś tutaj ranny i Tobie się należy wyrko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obrywałem już gorzej w życiu. - odparłem. - Naprawdę sądzisz że byle książka może zrobić mi krzywdę. - zaśmiałem się. - Walczyłem z upiorami, biłem się z gryfami, a raz nawet siłowałem się z wężem koralowym i wygrałem. A właśnie... - i wtedy do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Zakład. - Przecież umówiliśmy się na siłowanie się na kopyta. No chyba że jesteś zmęczona i odpuscisz... - podpusciłem ją. - A może tak mały zakład? Wyzwanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow pomimo zmęczenia poderwała się z miejsca w powietrze. Zrobiła to tak jakby od tego zależało jej życie. Jasno niebieskie skrzydła trzepotały powoli unosząc pegaza, gdy ten zbytnio opadał. Tęczowa grzywa zakrywała jedno oko, podczas, gdy drugie nieco groźnie na Ciebie spoglądało.

- Wąż morski? Phi! Walczyłam z mantikorą, Nightmare Moon, Discordem i Chrysalis! - oświadczyła wojowniczym tonem. Prowokacja Ci się udała nader dobrze. - Dawaj jeśli myślisz, że Ci się uda mnie pokonać.

W tym momencie opadła delikatnie na podłogę i przyciągnęła jakiś stołek. Dla niej był on idealnej wysokości, dla Ciebie niekoniecznie. Zdecydowanie utrudniał Ci odpowiednie zabranie się do rzeczy.

- Czego oczekujesz jeśli wygrasz? - spytała niezwykle zadziornie. Była pewna siebie i to chyba nawet za bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Raczej ja powinienem spytać co ty zrobisz jeśli TY przegrasz. - odparłem ze spokojnym uśmiechem. - Po pierwsze prześpisz się na łóżku, nie na fotelu. Ja będę spał na podłodze. To raz. - potem zastanowiłem się i wpadłem na pewien ciekawy pomysł. - A druga sprawa... dasz mi buziaka. 

 

To ją powinno albo zdekoncentrować, albo ostro wkurzyć. No co, w sumie jest całkiem ładna, choć jak mówiłem daleko jej do Derpy. 

Sam zaś starałem się usadowić tak aby miał możliwie jak najlepszą pozycję. Chociaż to klacz, to nie wolno przeciwnika lekceważyć. Postawiłem swoje mocarne, umięśnione kopyto na stołku, i wystawiłem je gotów do zmagania. 

- A jeśli Ty wygrasz, tęczowa ślicznotko, to czego oczekujesz? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja przegrać?! - klacz odgryzła się od razu. - Mowy nie ma!

Na jej pyszczku malował się gniew i determinacja. Słuchając Twoich warunków tylko uśmiechała się w sposób dla pewnych siebie kucyków. Jej wyraz pyska zdawał się mówić "No, chodź cwaniaczku". Zaczerwieniła się jednak lekko na wzmiankę o buziaku. Szybko jednak nie chcąc dać po sobie znać, zrobiła jeszcze bardziej bojową minę.

- Możesz pomarzyć - oznajmiła. Jednak widząc Twoje kopyto chyba zdała sobie sprawę, że ma przechlapane. Wczorajszy poncz musiał uderzyć jej do głowy i teraz żałowała swojej przerośniętej pewności siebie. Przełknęła ślinę w zauważalny sposób i spojrzała się na Ciebie. Gdzieś za jej kolorowymi włosami, w oczach krył się lęk, że przegra. - Jak ja wygram, założysz sukienkę i przejdziesz się w niej po Ponyville.

Mimo tych słów, w które chyba specjalnie nie wierzyła, ujęła Twoje kopyto, a Ty jej. Było delikatne i ciepłe.

- Gotowy? - spytała z nutką lęku. - Jak tak to zaczynaj, chyba, że się boisz.

Klacz była zaparta jak tylko mogła, by nie przegrać od razu. Chciała chociaż chwilę powalczyć... Sam jednak nie miałeś specjalnie dobrej pozycji. Utrudniony manewr kopytem do ataku jak i obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, boimy się przegranej? Ha, czuję że to będzie świetna zabawa. Nawet jeśli jakoś Ja przegram to widok jej miny i rumieńców starczy za nagrodę. 

Widząc że straciła trochę pewności siebie, uśmiechnąłem się pokrzepiająco. 

- No, to niechaj wygra lepszy. Lub lepsza. - odparłem, po czym chwyciłem jej kopytko. Było o wiele mniejsze niż moje, jak to u klaczy. Ale też poczułem że jest całkiem nieźle umięśnione, zgrabne i wyćwiczone. Widać było że tej klaczy nie jest obcy wysiłek fizyczny i sportowy. 

- Hm... masz niezły chwyt. Naprawdę. 

Po czym zacząłem powoli przechylać jej kopyto na swoją stronę. Jestem na utrudnionej pozycji, więc muszę ją wziąść na wytrzymałość. Toi znaczy zaparłem się i czekam aż się jej noga zmęczy a potem sam zaatakuję. Sądzę że tu kluczem do sukcesu jest wytrzymałość mięśni, a nie siła fizyczna. Także muszę ją przetrzymać, zmęczyć a potem powalić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc Twój komplement, klacz tylko prychnęła. Szybko jednak oboje skupiliście się na siłowaniu. Dash patrzyła Ci prosto w oczy z determinacją, a gdy przechyliłeś nieco jej kopyto na swoją stronę, źrenice klaczy nieznacznie drgnęły. Zastanawiając się co to mogło oznaczać, nieco się zawahałeś i już przeszedłeś do obrony, bowiem Rainbow była gotowa z Tobą wygrać. Twoje kopyto przechyliło się nieznacznie na korzyść tęczogrzywej.

- Jesteś... całkiem silny - stwierdziła z wysiłkiem.

Pomimo, iż miałeś mało atrakcyjną pozycję, to Twoja siła przewyższała niesamowicie klacz. Bezproblemowo możesz to zakończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię takich przeciwników którzy dają z siebie wszytsko podczas starcia. Determinacja, siła i odwaga. To lubię. 

Tylko te jej dziwne zachowania. Mógłbym się podłożyć, ale to będzie widoczne. Zresztą jej też moze się takie zachowanie nie podobać. Nie, lepiej zakończyć to honorowo.

- Od dawna nie spotkałem takiej determinacji, odwagi i siły, nawet w moim plemieniu. Masz duszę wojowniczki Rainbow Dash. Jednakże... - w tym momencie, napiąłem mięśnie i powoli ale stale przechylałem szalę na swoją korzyść, aż jej kopyto głucho stuknęło o taboret. - To już koniec. Wygrałem. 

Pomasowałem lekko swoje kopyto.

- Dzielnie walczyłaś, jak słowo daję. Szacunek. - odparłem z łagodnym uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Każde Twoje słowo zdawało się jeszcze bardziej drażnić klacz. Nie mogła ona jednak z tym nic zrobić. Już od dawna wiedziała, że przegrała, ale mimo to walczyła z całych sił. Czułeś opór, ale dla Ciebie nie był on specjalnie duży. Gdy wreszcie jej kopyto przechyliło się na szalę Twojego zwycięstwa, odpuściła i westchnęła ciężko. Opuściła również nieco głowę, śmiało mogłeś stwierdzić, że nie lubiła przegrywać. Przez chwilę zdawało Ci się, że coś powiedziała. Może raczej wymamrotała i brzmiało to jak "przegrałam", ale nie byłeś pewien. Gdy zabrałeś swoje kopyto, jej wciąż spoczywało na stołku.

- Taa... Choć to chyba nie było wyzwanie dla Ciebie - odpowiedziała wreszcie nie podnosząc głowy. - Zakład to zakład...

Na jej pyszczku, pomimo włosów opadających nań, widziałeś rumieniec.

Edytowano przez Draco Brae
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż tak w życiu bywa. Raz się zwycięża, raz przegrywa. Nie łam się, następnym razem pozamiatasz mną podłogę. - powiedziałem pokrzepiajaco, poklepując ją lekko po plecach. - No nie łam się, najważniejsze że walczyłaś bardzo dzielnie i walecznie. I masz rację, zakład to zakład. Śpisz w łóżku, ja na dywanie. - powiedziałem po czym skierowałem się na posłanie i ległem obok Timbera. Nie, nie będę się prosił o tego buziaka. Raz że to akurat mówiłem dla żartów, dwa że sama klacz nie wydaje się tym zbyt zachwycona, a trzy... dziwnie byłoby mi potem rozmawiać z Derpy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...