Skocz do zawartości

Zdrada niejedno ma imię [Lariska, Aretra, WładcaCiemności]


Cuddly Doggy

Recommended Posts

Spojrzałam lodowatym wzrokiem w oczy przesłuchiwanej. Spodziewałam się inne reakcji. Zaczęłam analizować jej zachowanie i słowa. Potwierdziła że znaleziono ten świstek w jej domu. Ale czy w jej książce?
- Pani maż nie jest jedynym podejrzanym, ale jeśli to on był sprawcą miał duże szanse ze względu na swoją inteligencje i spryt.
Podkreśliłam głosem słowo jedynym, i atuty które mu nadawała. Spojrzałam na swoich towarzyszy spod kaptura. Ciekawe czy myśleli o tym samym co ja. Przed chwilą klacz patrzyła na nas z pogardą i szyderczym uśmiechem, a teraz po strachu wybuchła gniewem. Niby normalne, ale jednak. I jeszcze określiła Pegazopolis z pogardą. Źle. Na razie nie mówiłam więcej, tylko myślałam. Ma jednak troche racji. Patrzyła z przerażeniem na list, ale jak go otworzyliśmy to nagle zaczęła się uśmiechać drwiąco. Może mamy zły trop?

Link do komentarza

Jednak nie przejmowałam się żoną.. Nie ona, ani żadne bezsensowne tortury nie pomogą. Ten list, można wyjaśnić nie w taki sposób. Podczas tego, gdy reszta paradowała z żoną, skupiłam się na kartce.. Zaraz potem, olśniło mnie.. Wiem, to pomoże mi rozwiązać zagadkę! Wzięłam pod uwagę "Q i X".. Te litery, przecież nie występują w naszym alfabecie. "Pamiętaj o Q i X" - Agis, chciał zaznaczyć, że chodzi mu o alfabet. Przeanalizowałam alfabet w głowie, oraz popatrzyłam na dokładne miejsca literek z listu w alfabecie. Ale co mi to dało? W tym celu, spojrzałam na sąsiednie.

To wydawało się takie proste, że ja wcześniej na to nie wpadłam.. Wystarczyło przesunąć każdą literkę, o trzy miejsca w lewo w alfabecie.. Po krótkiej kombinacji i małych zmianach, wyszło mi coś takiego, nawet sensownego:

 

JAK WROCE BEDE INNY, ZEBRY MI POMOGA, nie martw się, ROZPOZNASZ MNIE. PRZYJDZ NA WALKI. SZUKAJ TYTUSA.

 

Nie wiem, czy to właściwe rozwiązanie, ale na chwilę obecną, wolę z nikim nie dzielić się tym. Starałam nie pokazywać po sobie żadnego zaskoczenia, ani emocji. Podeszłam do rozzłoszczonej klaczy i towarzyszących mi dwójki kucyków. Kartkę odłożyłam na siedzenie i spojrzałam na awanturującą się klacz. Była bardziej wściekła, niż kiedykolwiek. Pytanie się o męża, mogłoby ją jeszcze bardziej rozzłościć i zniechęcić do rozmowy.

 

- Wie pani może.. Kim/czym był Tytus? - zapytałam dość spokojnie, by kobieta nie podejrzewała niczego, czego podejrzewać nie powinna. Uważnie wpatrywałam się w klacz, oczekując na odpowiedź.

Czy inteligencja mnie nie zawiodła? Zobaczymy.

Edytowano przez Cuddly doggy
Jeden malutki błąd- Polska w tym świecie nie istnieje
  • +1 1
Link do komentarza

Hm. Hm, hm, hm... Nie tak to miało wyglądać. Albo ona serio nic nie wie, albo sobie z nami pogrywa. I to całkiem nieźle. Ale my umiemy lepiej. Spojrzałem na Lariskę. Próbowała uspokoić tę klacz. W sumie, może to i dobrze. A może nie? Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić. Nic, o czym myślałem, nie pomaga. Cóż, teraz trzeba liczyć na umiejętności pozostałej dwójki, może coś przez ten czas wymyślę... Zaraz, co? Co ona mówi? Jaki znowu Tytus? Czyżbym coś przegapił? Nie... Ale w sumie, to ciekawe, może ona wie coś więcej. Poczekam w milczeniu na rozwój wypadków, zobaczymy co z tego wyniknie.

Link do komentarza

Klacz dysząc ciężko z powrotem usiadła na krześle. Poprawiła grzywę byście mogli z powrotem widzieć jej pyszczek, nie patrzyła już na was, znów wbiła wzrok w blat stołu, a wam wydawało się, że po policzku spłynęła jej łza. Dama wydawała się wam coraz to ciekawszą postacią, emocje, które nią szargały były gwałtowne, szybko zmieniały się pod wpływem byle bodźca. Życie z kimś takim musiało być ciężkie. Uwagę Lariski przesłuchiwana puściła mimo uszu, nawet nie drgnęła słysząc jej słowa, nie wykazując najmniejszego zainteresowania rozmówcą. Gdy Rushy zadała pytanie, klacz uniosła głowę i najspokojniej jak tylko mogła powiedziała:

- Jednak nie jesteście tacy głupi jak myślałam, może jeszcze ten dziwny naród ma przyszłość... no chyba, że was też z czasem sprzątną- po tych słowach na moment zamilkła.- Nie wiem kim jest Tytus... oddacie mi ten list? W końcu, chyba nie jest wam do niczego potrzebny, a to pamiątka po moim mężu... za pewne to jego ostatnia wiadomość, wątpię by przeżył wasze śledztwo.

Kobieta spojrzała błagalnie w waszą stronę, jednego byliście pewni, musiała ona kochać swojego męża i to bardzo mocno. Odsunęła się delikatnie od stołu, jakby była już gotowa do wyjścia, spojrzenie swoje wbiła w ziemie.

- Skończyliśmy?- zapytała z nadzieją w głosie.

Link do komentarza

Spojrzałam z pewnym zdziwieniem i uznaniem na Rushy. Co ona tam wykombinowała. Uśmiechnęłam się, tym razem widocznie. Teraz to ona przejmuje pałeczke. Skinęłam jej głową i zaczęłam obserwować podejrzaną. Praktycznie już się przyznała że list należy do jej męża. Ale jeszcze nie że do niej. Tak cicho, żęby podejrzana nie usłyszała spytałam klacz.
- Co tam wykombinowałaś?

Link do komentarza

Co ona sobie myśli? Wstrętne, nikczemne babsko, ma odwagę zwracać się do nas w ten sposób? Jak można odnosić się z takim szacunkiem do państwa?! Niech gnije w najciemniejszych lochach i cierpi najboleśniej, jak się da! Miałam ochotę, po prostu załatwić jej kraty na zawsze. Zaraz potem z nienawiścią w oczach spojrzałam się w oczy przesłuchiwanej kobiety. Miałam dosyć tego 'spokojnego' zadawania pytań, jeśli ona i tak, przez cały czas uważała nas za głupich! Dosyć tego!

- Milcz łajdaczko! Nie masz prawa odzywać się w ten sposób.. Tacy jak ty, powinni już dawno być rozszarpywanym na śmierć na stole rozciągania kończyn! Stój pysk i cicho! - Gwałtownie machnęłam skrzydłami, na metr wnosząc się kilka sekund nad ziemię - Jeszcze jeden taki podskok i pożałujesz na dobre! Szacunku.. - nie miałam zamiaru, pozwalać takiej łajdaczce zachowywać się tak lekceważąco do spraw państwa. Jak ma odpowiadać, to chociaż z szacunkiem! Jesteśmy warci czegoś więcej. Stanowczo kopnęłam kopytkiem o podłogę, co oznaczało koniec dyskusji. Ona jeszcze chce iść? Prędzej zajdzie na salę tortur, niż do domu! Pragnienia to ma równe.

 

Po krótkiej chwili, usłyszałam pytanie od Lariski. Początkowo, nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Wyczytałam z szyfru, - Szepnęłam na tyle cicho, by podejrzana nie miała okazji podsłuchać - nie pytaj się jak, później Wam powiem. - Po czym odwróciłam się, ponownie z goryczą i chęcią krwi w oczach spojrzałam na podejrzaną. Taki pegaz jak ona, nie jest nawet trochę godzien mojego szacunku - pomyślałam. Jestem z wyższej półki, nie pozwolę by ktoś taki jak ona, traktował nas w ten sposób! Niech cierpi.

Link do komentarza

Ta klacz z pewnością ma okres. Albo zaburzenia osobowości. Albo jedno i drugie. W każdym wypadku, jestem pewien jednego - jeśli ona dalej będzie tak odpowiadała (a raczej w ogóle nie odpowiadała), to co do jednego będzie miała rację - jej mąż nie przeżyje tego śledztwa. Nawet jeśli nie będzie winny, to zawsze można mu zabetonować skrzydełka, choćby dla przykładu. Nie jestem okrutny, postaram się, żeby długo nie cierpiał. W każdym wypadku... Ło! Poczekajcie sekundkę, ło! To było mocne. Fakt, jej ignorancja co do spraw państwa wkurzała mnie niemiłosiernie, ale takiego wybuchu się po żadnym z nas nie spodziewałem. Chociaż... Mnie też nosi od pewnego czasu. Ale jeszcze nie czas, by pokazać pełnię swoich umiejętności. Jak nie jak, jeszcze kilka zdań i chętnie zaprezentuję nowym koleżankom działanie mojej kuszy. Póki co ograniczę się do podziwu nad sprytem Rushy i krótkiego zdania rzuconego w stronę przesłuchiwanej: To jak, chcesz jeszcze z nami o czymś porozmawiać czy mam od razu przynosić "sprzęt"?

Link do komentarza

Klacz spodziewała się wielu reakcji, jednak wybuch Rushy zupełnie ją zaskoczył. Gdy podniosła głos, przesłuchiwana aż podskoczyła na krześle, przerażona. Spojrzała na Lightinga, a potem na Lariskę jakby szukając ratunku i wsparcia. Nie znalazła go jednak u żadnego z kucy. Rozzłoszczona klacz gwałtownie machnęła skrzydłami unosząc się w górę, dama zaczerpnęła powietrza zsuwając się z krzesła i podczołgując pod ścianę. Oparła się o nią, nie płakała już, po łzach nie było najmniejszego śladu, zawładnął nią strach, który nie pozwolił jej założyć żadnej z masek. Tupnięcie kopytem w podłogę sprawiło, że klaczka skuliła się. Zniknęła jej pewność siebie i wyniosłość, to co stało, a raczej leżało przed wami z "damą" miało mało wspólnego. Dopiero teraz zauważyliście, że nie tylko grzywę ma brudną, futro też było przykurzone i jakby pokryte błotem. Klacz jakby sama dopiero teraz, w momencie gdy Rushy ucichła, zorientowała się w jakim stanie się znajduje. Dokładnie obejrzała swoją sierść, rozejrzała w okół i wstała, nie wróciła jednak na krzesło. Próbowała otrzepać brud z ciała, nie przeszkadzaliście jej w tym, byliście jednak pewni, że nie pomoże to zbytnio, a sierść pozostanie tak samo brudna jak była.
- Dobrze, porozmawiam z wami- powiedziała cicho, przerwała na moment by odchrząknąć i dalszą część swej wypowiedzi wygłosić zwykłym, opanowanym już tonem.- tylko dajcie mi się najpierw umyć. Chyba nie proszę o dużo.

Link do komentarza

Wybuch Rushy nie był zaskoczeniem. Był nawet spodziewany. Ale reakcja przesłuchiwanej była ciekawa. Przestraszona, jakby nigdy nie oberwała za swoje zachcianki. Spojrzałam na rozzłoszczoną klacz i z uśmiechem skinęłam jej głową. W podziękowaniu. Już luźniejsza spojrzałam na przesłuchiwaną klacz. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Mimo wolnie poczułam do niej litość. Utrudniała nam śledźto (?), owszem, pewnie jeszcze kłamała. Ale każdy kucyk na coś zasługuje. Obróciłam lekko pysk w stronę Rushy i uniosłam jedną brew, w niemym pytaniu. Niech ona odpowie przesłuchiwanej. Ja na razie tylko patrzyłam na nią wzrokiem pozbawionym wszelkich uczuć. W tym litości.

Link do komentarza

Tak, to nauczy ją porządku. Nie można przecież pozwolić na taki brak szacunku do nas, a tym bardziej do państwa! Ze złością w oczach, przez jakiś czas wpatrywałam się w przerażone ślepia kobiety, błagające tylko o litość. Nie miałam jednak zamiaru być litościwą.. Nie czas na to. W mojej duszy, pojawiał się jednak ten dobry duch, duch litości. Ten - z chęcią do nienawiści - nie miał zamiaru ustąpić litości, a tym bardziej po tym, jak jego wielkość wzrosła razem z napięciem i złością do przesłuchiwanej kobiety. Stanowił on sporą przewagę.

 

Odeszłam kilka kroków dalej, po czym zatrzymałam się i przez jakiś czas stałam nieruchomo. Ponownie odwróciłam głowę w stronę przesłuchiwanej, darząc ją obojętnym wyrazem twarzy. Odetchnęłam na moment i skupiłam się na misji..

Nie miałam zamiaru odzywać się przez jakiś, krótki czas.. Za jakiś moment, Lariska, skinęła do mnie głową i uniosła jedną brew, na znak, by odpowiedzieć przesłuchiwanej klaczy na jej pytanie. Mimo wszystko, nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszłam do kobiety, stanęłam przed nią. Ulżyło mi nieco, kiedy wspomniała o tym, że nareszcie zacznie rozmawiać z SZACUNKIEM.. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie mogłam mieć jednak co do tego żadnych pewności. Chwila, umyć się? A co to? łaźnia? Łaźnia, nie łaźnia, nie jest czas na mycie! Chociaż i tak, rzeczywiście nie prosi o dużo.. Ehh.. - Pomyślałam nie ukazując wobec niej żadnych emocji. Złowrogo skierowałam swój wzrok ku skulonej klacz, co miało oznaczać jedno, krótkie "nie". Miałam nadzieję, że to wystarczyło i nie będzie dalej dyskutować na temat mycia. Zwłaszcza, że nie jest to najlepszy moment.

Link do komentarza

Zrobiło się niezręcznie. Klacz chciała się umyć. Po wymienieniu kilku spojrzeń Lariska i Rushy uznały chyba, że nie należy jej dopuszczać do wody. W sumie, trochę to smutne - jakieś egzystencjalne standardy można by chyba zapewniać. Zaraz, co ja gadam? Przecież my jesteśmy w cholernym więzieniu i mówimy o żonie zdrajcy naszego narodu. Poza tym, my się dopiero rozkręcamy. Chociaż nie chciałbym być teraz w położeniu tej klaczy. No ale sama sobie taki los zgotowała. W sumie, to wątpię, żeby miała ona jakiś istotny udział w całym przedsięwzięciu, no ale coś może wiedzieć. I to musimy z niej wyciągnąć. Postanowiłem więc poczekać na reakcję klaczy na decyzję dziewczyn.

Link do komentarza

Klacz wciąż stała, zrobiła tylko niewielki krok do przodu. Słysząc odpowiedź Rushy mruknęła coś nie zrozumiałego i westchnęła, tym razem cicho. Znów nikt nie się nie odzywał. Słyszeliście odgłos ciężkich kopyt strażników dochodzących z korytarza, był on równomierny, brzmiał tak jakby strażnicy maszerowali na defiladzie. Niejeden więzień musiał już się bać tego odgłosu. Następowała zmiana warty, na nocną. Kończący prace szli co jakiś czas podchodząc do drzwi cel i kopiąc je, tak by wyrwać więźnia ze snu. Gdzieś w oddali było słychać cicho szloch, który został chwilę później stłumiony przez strażników, którzy poszli zrobić porządek z osobnikiem zakłócającym ciszę nocną. Teraz wiedzieliście, czemu jedynymi dźwiękami jakie można było tu usłyszeć były zawodzenia , które dochodził tylko i wyłącznie cel przesłuchań. Wasza "dama" najwyraźniej nie znosiła tej pory, zobaczyliście jak ta zaniepokojona odwraca pyszczek w stronę drzwi. Przednie kopyta zadrżały, gdy kroki jednego ze strażników stały się bardzo wyraźne. Kroki ucichły, a ona uspokoiła się. Spojrzała w waszą stronę niepewnie. Przez chwilę przyglądała się każdemu z was z osobna mrucząc coś pod nosem.

- Dobrze- odezwała się już głośniej.- tak myślałam... czy w takim razie po przesłuchaniu będę mogła się umyć? Tak właściwie, to nie krępujcie się pytajcie- mówiła normalnym tonem, głos nawet jej zadrżał. Zastanawialiście się jak ona to robi, czy tak dobrze panuje nad uczuciami? A może przed wami gra... tylko nie wiadomo było co jest grą, a co prawdą. Klacz, która w pierwszym momencie nie wyglądała na zbyt bystrą okazała się być całkiem trudnym orzechem do zgryzienia. Nie mogła być ot taką, zwykłą damulką z dobrego domu, dla której szczytem wysiłku było nalanie sobie wody do pięknej, zdobionej miseczki. W prawdzie panienek tego typu było nie wiele w Pegasopolis, jednakże żony bogatych lub wpływowych kuców najwyraźniej takie mogły być, bez względu na to co miało do powiedzenia państwo. Z ciekawości spojrzeliście na jej bok, by sprawdzić co jest jej specjalnym talentem. Ujrzeliście dwie teatralne maski.

Link do komentarza

Czułam jak część krwi odpływa mi z twarzy na widok jej znaczka. Dwie teatralne maski... No to mamy przerąbane. Jak to jest, zaczynamy coś odkrywać i nagle się dowiaduje że to może być fałsz. Słabo. Ale odpowiem jej na pytanie. Byle tylko jej zbytnio nie poluzować wodzy.
- Po przesłuchaniu, jak odpowie nam pani na wszystkie pytania. - powiedziałam spokojnie i z chłodem. Nie mówiłam co dostanie po przesłuchaniu. Miałam przed chwilą nawet ochote ją umówić na wizyte u kata. Ale nie. Spojrzałam na Rushy porozumiewawczo. To przed nią przesłuchiwana czuła respekt, czy strach. Ona z niej wydobędzie więcej informacji. Spojrzałam ponownie na przesłuchiwaną uważnie. Wiedziałam że bała się strażników. To już coś.
- Czy myśli pani że pani mąż wróci tutaj? - zapytałam nieco łagodniej. Nieco, czyli z mniejszym chłodem. Nie zamierzałam się przed nią uginać.

Link do komentarza

Najpierw taka samolubna i władcza, nie mająca zamiaru sensownie odpowiadać na pytania, a teraz mówi do nas "nie krępujcie się, pytajcie".. Czyżby moja kwestia na nią wpłynęła? Czy to tylko zwykły podstęp? No nie wiem. Może zwyczajnie gra? Nie wiedziałam już, co sądzić na ten temat. Na początku wydawało się, że szybko pójdzie ale okazuje się, że owa klacz jest mądrzejsza i cwańsza niż myślałam!

 

Byłam ciekawa co skrywa jej talent. Przyjrzałam się jej boku, po czym zaznałam małego zaskoczenia.. Nie no, proszę. Czyżby ona jest aktorką?! Wszystko stało się jasne. Te całe "wyjeżdżanie" z głównego tematu i udawanie nieszczęśliwej, to tylko granie? Hmm.. Zaczęło mi się wydawać, że wszystkie informacje które otrzymaliśmy od niej, mogły być najzwyklejszym, podłym kłamstwem.

Postanowiłam, że zaskoczę ją tym razem nieco innym pytaniem. Miałam nadzieje, że ona jeszcze nie wie o tym, że znamy jej talent..

 

- Ma pani jakiś swój specjalny talent/pasję? Czy dzieliła ją pani ze swoim mężem? - zapytałam spokojnie, z neutralnym wyrazem twarzy. Spytałam się o to tak, jakbym w ogóle nie znała jej Cutie marka.

Oby jednak się nie domyśliła...

Link do komentarza

Heh, mili Ci strażnicy, znacznie ułatwiają nam robotę. I do tego nie muszą się wysilać, wystarczy, że chodzą. Co za świat... Taki piękny, a jednak brutalny. No ale przynajmniej odpowiednio wyważony, wcale nie chaotyczny. Choć taka zdawała się przesłuchiwana - sarkastyczna, irytująca. W normalnej sytuacji uznałbym to za plus, ale nie tu, nie teraz. Zgodziła się bez wahania odpowiadać na wszystkie nasze pytania. Tyle że po takim pokazie, jaki dała wcześniej, wątpiłem w jej intencje. Krótkie spojrzenie na jej znaczek i jeszcze bardziej zwątpiłem. No to świetnie, do przedstawienia, zwanego życiem, dołożyła jeszcze jedno - to przed nami. Ale niech ta paniusia sobie gra, my mamy lepsze maski. Sądząc po znaczku, zapewne jest aktorką, a oni mają dosyć rozległe kontakty. A gdyby tak... Czy grała pani w jakimś teatrze? Jeśli tak, to w jakim?

Link do komentarza

Przyglądaliście się przez chwilę klaczy nie przerywając jeszcze ciszy przez pewien czas. Jako pierwsza odezwała się Lariska, odpowiadając przesłuchiwanej na pytanie, ta skinęła głową na znak, że się zgadza. Podeszła do krzesła, odsunęła je powoli i usiadła na nim, w tym momencie wydawała się wyjątkowo niewinna i delikatna, jednak teraz nie mogliście stwierdzić czy taka jest czy może tylko gra.

- Mój mąż... nie wiem, nie wiem nawet gdzie jest, to skąd mam wiedzieć czy wróci? Mam nadzieje, ze tak... albo, że chociaż da mi jakiś znak gdzie jest i jak się czuje. To dla mnie bardzo ważne...

Przerwała na moment, nie mieliście jednak pewności czy skończyła swą wypowiedź czy tylko się zastanawia, nie dane wam było jednak się o tym przekonać, gdyż Rushy zadała kolejne pytanie. Klacz tym razem nie odpowiedziała od razu, daliście jej chwilę do namysłu, gdy zaczynaliście się już niecierpliwić klacz otworzyła pyszczek.

- Prawdę mówiąc, gdybyśmy nie mieli czegoś wspólnego ze sobą prawdopodobnie byśmy się ze sobą nie związali... uwielbiam literaturę i poezje, sztukę. Sama też próbowałam coś pisać, ale niezbyt mi to wychodziło. Ostatnimi czasy zajmuję się krytyką, oceniam głównie przedstawienia teatralne, na tym znam się najbardziej. Mój mąż zaś jak już wspomniałam napisał książkę, ma ogromną wiedzę historyczną, dużo też czyta. Pomagałam mu pisać, rozdział o rozwoju teatru w Pegasopolis.

Klacz odpowiedziała na pytanie, jednakże nie to chcieliście usłyszeć, ale nie mogliście nic zarzucić damie, póki co wywiązywała się umowy. Najwyraźniej ogólne pytania dawały jej spore pole do popisu, mogła odpowiedzieć nie ujawniając niewygodnych informacji. Lighting więc zdecydował się na bardziej szczegółowe i bezpośrednie pytanie. Gdy klacz je usłyszała spojrzała na swój znaczek z uśmiechem, potem odwróciła pysk w stronę ogiera

- Przed porodem grałam. Byłam wtedy młoda i pełna zapału, odgrywaliśmy głównie spektakle historyczne, potem wyszłam za mąż, grywałam wtedy sporadycznie, gdy zaszłam w ciążę odeszłam od teatru by wychować dziecko. Mały był przy mnie tylko piętnaście lat, potem wstąpił do armii i nie utrzymuje z nami kontaktu. Nie chciałam wracać do teatru, uważałam, że to już nie to, więc pisywałam recenzje. Na scenie nie pojawiam się już od ponad dwudziestu lat.

Link do komentarza

Krytyk, tak? Spojrzałam na nią nieco zaciekawiona. W sumie na taką wygląda. Lubi sztukę, plus dla niej. Ja też, ale nie ten typ. Teatr i poezja mnie nie pociągają. Wolę muzykę. Rock i różne remiksy to chyba moje ulubione typy. Pasują mi o wiele bardziej niż poezja. Wiersze są tak trudne do zrozumienia dla mnie jak ta klacz. W sumie gra tak dobrze jakby miała jakieś zaburzenia psychiki. Gdyby nie sytuacja byłabym zachwycona.

 

Nie mam więcej pytań na razie. Właściwie z wielką chęcią zrobiłabym sobie przerwę. Takiego piekła nie miałam nawet z Likanem. A młody umiał wkurzyć. Gdyby nie to że mieszkaliśmy w innym mieście to bym mogła pomyśleć że uczył się sztuki dyplomacji od tej klaczy. Znaczy sztuki wymijania tematu, a nie dyplomacji. W sumie to chyba na jedno wychodzi. Wymijać temat umiał, bez dwóch zdań. Wkurzać z resztą też.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza

Nie wiem czy jest w stanie powiedzieć nam coś więcej. Dowiedzieliśmy się tak naprawdę nie wiele. Owa klacz zajmuje się sztuką.. No ale co my mamy z tej informacji? Do głowy nachodzi świadomość, że to co powiedziała wcześniej mogło być najzwyklejszym kłamstwem.

Nigdy nie przepadałam za sztuką, za pisaniem poezji lub prozy, jak również za tym nijakim teatrem.. To na pewno nie jest coś dla mnie. Przez to nie mogę określić, co mogło być grą, a co prawdą.. Nie wiem, czy to przez to. Nie znam się na takowym aktorstwie. Nie jestem pewna, czy jest sens pytać się dalej.. W chwili obecnej nie mam nic ciekawego do powiedzenia. - Pomyślałam.

 

Postanowiłam, że ponownie skupię się na tekście. Co on mógł znaczyć? "Jak wrócę będę inny", "idź na walki", "zebry mi pomogą" i do cholery, kim/czym był "Tytus"?! - pomyślałam, jednocześnie marszcząc brwi. Zagłębiłam się w myślach...

Link do komentarza

Przed porodem, przed porodem... Za dawno, by coś nam to dało. Ale praca krytyka teatralnego to też jakiś punkt zaczepienia. Może jej mąż zaznajomił się z jakimś reżyserem, który go wkręcił w kradzież sztandaru? Albo przesłuchiwana klacz opowiedziała Agisowi o scenariuszu jakiegoś przedstawienia, w którym ze szczegółami opisane jest porwanie tego mitycznego przedmiotu, a nasz strażnik postanowił wcielić to w życie? To mogłoby się zdarzyć, zważając na to, że podstawiony "sztandar" wyglądał bardziej jak rekwizyt niż jego prawdziwa wersja. Pogrążyłem się w rozmyślaniach... Widząc jednak, że moje kompanki również głęboko się zamyśliły, postanowiłem podtrzymać dialog. Czy często miała pani przyjemność oglądać przedstawienia wystawiane przez obcokrajowców? Można dzięki temu poznać kulturę i takie tam., powiedziałem niedbale. Pomyślałem, że na tak zadane pytanie klacz odpowie szczerzej... Obym miał rację.

Link do komentarza

Klacz była zaskoczona milczeniem jakie spowodowała odpowiedzią na pytanie, spoglądała na was po kolei czekając aż ktokolwiek z was się odezwie. Zrobił to Lighting, gdy przesłuchiwana usłyszała pytanie delikatnie zmarszczyła brwi i leciutko otworzyła pyszczek. Trwała tak przez chwilę po czym odezwała się:

- Obcokrajowcy rzadko przyjeżdżają, no chyba, że to gryfy czy zebry. Jednorożce to w ogóle bywają tu sporadycznie, ale po spektaklu wręcz nie ma szans by zamienić z nimi choć słówko, co jak co, ale ochronę mają solidną- po tych słowach klacz westchnęła i pokręciła głową, widać było, że jednorożce to była rasa, którą podziwiała i była nią niezdrowo zafascynowana, co było rzadko spotykane w Pegazopolis, w końcu jednorożce były wrogami, pomimo braku otwartej wojny. Panowało milczenie, jednak nie musieliście długo czekać na dalszy ciąg opowieści.- Zwykłe kucyki ziemskie w ogóle tu nie przebywają, nie znają zaklęć, które pozwoliłyby im utrzymać się na chmurach. Po za tym, niestety ludzie z tych stron wolą oglądać walki czy pojedynki, tu krew, tam krew, wszędzie krew i siniaki i bród, potworny bród. Ale przynajmniej nagrody dla zwycięzców są niezłe, jednak przegranych czeka z reguły tylko śmierć... Rzadko kiedy korzystaliśmy z mężem z tego typu atrakcji, to znaczy... on czasami chodził, zawsze mówił, że tłumy są tam tak wielkie, że bardzo łatwo się zgubić. Łatwo też tam o kradzież, raz jakaś gówniara ukradła mu sakiewkę. Chwycił ją, za jej obrzydliwie brudną grzywę, wyrwał sakiewkę z pyszczka, spoliczkował złodziejkę i rzucił gdzieś w kąt... W każdym bądź razie tłumy tam są straszne, zaś w teatrach... cisza i spokój.

Klacz wydawała się teraz wręcz wniebowzięta, samo opowiadanie o teatrze i przyrównanie go do słynnych pegazich walk, na niekorzyść tego drugiego wprowadził ją w zachwyt.

Link do komentarza

Zamyśliłam się lekko. Widać że klacz podziwia jednorożce. Tak bardzo jej się nie dziwie. Ta ich magia jest świetna. Umią się zaczarować by chodzić po chmurach, czego nie umieją ziemskie kucyki. A po za tym moje skrzydła to prezent od tamtego jednorożca. Uśmiechnęłam się krzywo na wspomnienie tamtego wyścigu, i odruchowo przycisnęłam skrzydła do boków. Oczywiście że to misterny mechanizm, ale większość kucyków nie toleruje "innych" osób. I jeszcze walki pegazów. To prawda, bywają brutalne, a że ona woli teatr to znaczy że panienka z dobrego domu nie lubi się pobrudzić. Zamoczyć kopyt jak mówił jej tata. Nie rozumiem jak można nie lubić walk.
- Czy zawsze chodziła pani z mężem na walki pegazów, czy może sam chodził częściej?

Spojrzałam na Rushy z pytaniem w oku. Jeśli zrozumiała wiadomość to może ma jakiś trop. Nawet najmniejszy.

Link do komentarza

Nigdy bym nie zaufała jednorożcu. Nie podziwiam ich nawet trochę. Cenię mój naród, me skrzydła i czuję się czystej krwi pegazem.. i tak jest. Z tego powodu, nie mam zamiaru zachwycać się ich bezsensownymi zaklęciami. - Pomyślałam. Zdawałam sobie jednak sprawę, jak potężna może być ich magia. Nie zważałam na to. Nie mogą się równać z takimi wojownikami, jakimi są pegazy. Niedawno, byłam na niejednym pojedynku pegazów. Nie powiem, walka o śmierć i życie. Akcja jest, trzyma w napięciu. Nie byłam jednak osobą, pasjonującą się oglądaniem takich walk.

 

Póki co, nie miałam pomysłu na jakiekolwiek pytanie. Lariska, spojrzała na mnie.. Wyglądała, jakby chciała mi coś przekazać. Zamyśliłam się ponownie..

Link do komentarza

Jednorożce, jednorożce, jednorożce... To Pegazy królują, a nie jakieś syrenie pomioty z penisem na czole! Owszem, mają te swoją "magię", ale każdy źrebak wie, że nie mają w bezpośrednim starciu z nami żadnych szans. Miejmy nadzieję, że jej mąż nie był równie zafascynowany tymi stworami, bo inaczej... Wszyscy wiemy, co się stanie, prawda? Zaintrygowały mnie te walki... Tam Agis mógł poznać kogoś wpływowego, kto chciałby go do czegoś wykorzystać... Sam tam często bywałem, wiem co się tam dzieje. Pytanie Lariski pokrywało się mniej-więcej z moim, więc postanowiłem tę krótką chwilę przemilczeć.

Edytowano przez WładcaCiemnościIWszelkiegoZła
Link do komentarza

- Najczęściej chodził sam- odparła.- Ja tam nie lubię... brutalności, krwi i ran- klacz skrzywiła się teatralnie, delikatnie wystawiając język.- Rzadko więc bywałam na walkach, wolałam te dni, gdy są wielkie zawody przesiedzieć w domu, gdyż wszędzie gdzie się nie poszło każdy rozmawiał tylko i walkach, swoich faworytach, zakładach i tak dalej. Mój mąż mnie namawiał twierdząc, że poznać można tam wiele wpływowych kucyków... i nie tylko kucyków. Właściwie jedynym plusem tego wszystkiego są zebry i ich stragany z miksturami. Właśnie dzięki takiej jednej specjalnej miksturce moja grzywa kręci się i wygląda jakby kręciła się naturalnie, jakbym chciała znów mieć prostą grzywę to zebry mają na to jeszcze inną miksturę, niektóre ich specyfiki zmieniają kolor oczu. Te ich mikstury są tak tajemnicze i ciekawe! Produkują też dobre perfumy i kosmetyki, za pewne jednorożce również zaopatrują się u nich.

Wielkie walki w Pegaspolis odbywały się co miesiąc, przybywały na nie, nie tylko pegazy (zarówno wolno, jaki i te zniewolone, gdy otrzymały zezwolenie od swego pana czy pani) ale też gryfy. Wtedy właśnie w loży honorowej obok Commandor Hurricane zasiadał król Gryfów wypatrywali oni co lepszych zawodników, by wcielać ich do specjalnych jednostek. Najbliższe walki odbywać się miały nazajutrz, świadczyły o tym specjalne dekoracje, które pojawiły się już na głównych ulicach, rozkładane stragany z pamiątkami, jeszcze większy tłok niż zazwyczaj, no i głównym tematem rozmów były walki, już rozpoczęto zakłady, a gdzieniegdzie można było dostrzec gryfy dumnie prężące swe mięśnie przed rozpalonymi, młodymi klaczami.

Link do komentarza

Ach, zawody. Zmaganie się pomiędzy pegazami, a często nawet gryfami... Może kiedyś wezmę udział. Gdy życie stanie mi się nie miłe. Albo gdy będę się nudzić, tak jak wtedy gdy klacz mówiła o urodzie. Bo co mnie obchodzi jej uroda. Bardziej jej słowa.
- Czy poznała pani któregoś z tych kucyków, które poznał mąż?
Mam szczerą nadzieje że w końcu się dowiemy czegoś więcej. Mam wrażenie jakby to przesłuchanie trwało dwa tygodnie, a nie z dwie godziny.

Edytowano przez Lariska
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...