Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/12/15 w Posty

  1. Witam. Pozwolę sobie na zareklamowanie grupy Bronies Leśni Wojownicy, której zadaniem jest organizowanie meetów Eksploracyjnych oraz Podróżniczych, które mają na celu rozpowszechniać w fandomie meety na świeżym powietrzu w łonie natury oraz Urban Exploration. Jest to bardzo dobra alternatywa dla fandomów które albo mają głównie tylko wielkie zorganizowane meety lub siedzą ciągle w kfc. Jest to dobra alternatywa dla wszystkich fandomów taki wypad do lasu, opuszczonego psychiatryka, wypad nad jezioro w góry na sanki nad morzem w gorące letnie poranki itd. Grupa na fb: https://www.facebook.com/groups/Broniesurbaneksploration/ Fanpage, by za pomocą niego organizować wydarzenia: https://www.facebook.com/Broniesurbaneksploration/
    2 points
  2. Witam! Po dłuższej przerwie mogę Wam zaprezentować kolejne opowiadanie, moje jubileuszowe piętnaste W sumie to szesnaste, gdyby liczyć pewien tekst z któregoś konkursu, ale tamto zasługuje by przepaść zapomniane w odmętach internetu. Tak więc, małe info: W planach miało to być lekkie gore, jednak w trakcie pisania zamiar uległ zmianie i opowiadanie zostało pozbawione tego typu elementów bądź zastąpione mniej "szczegółowymi" odpowiednikami. Mimo wszystko tag [Violence] znajduje się tu w pełnym znaczeniu tego słowa (ang. Violence - przemoc). Tag [interactive] znaczy, że opowiadanie jest interaktywne, czyli czytelnik sam decyduje o pewnych elementach. Jak to czytać? Na początku normalnie, gdy pojawi się przed Tobą wybór, po prostu go dokonaj i czytaj dalej. Nie polecam sprawdzania "a co by się stało, gdybym wybrał tamto", tylko doczytanie do końca. Potem można się zabrać za lekturę jeszcze raz, wybierając inne opcje.. i jeszcze raz.. Nawet mi się nie chce liczyć ile tu jest możliwości Tytuł pochodzi z języka niemieckiego i oznacza "Noc nieumarłych". Słowem zachęty: Twilight budzi się zamknięta w tajemniczym budynku. Jej zadaniem jest po prostu... przeżyć... Podczas prób sprostania temu zadaniu spotka ją wiele niebezpieczeństw, a w zasadzie jedno w wielu wcieleniach. Na (nie)szczęście nie jest tu sama... Od Ciebie zależy, jak potoczą się losy fioletowej klaczy... Nacht der Untoten Po czytaniu No i dziękuję Draques'owi za to, że jako pierwszy zapoznał się z tym tekstem oraz za jego opinię i wychwycenie literówki
    1 point
  3. Nowe bazgroły. Forum się sypło i nie mogę pisać kodem, więc... The Witch Undead Lasair
    1 point
  4. Czas na mnie <3. Wszystko zaczęło się w roku 2013. Byłem zwykłym człowieczkiem, który sobie po prostu wiedział o mlp. Wiedział, że jest taki serial, że są tam jakieś kuce, nic poza tym. Byłem wówczas użytkownikiem pewnego forum, na którym akurat naszła fala ekscytacji na temat kuców. Dowiedziałem się więc, że są takie ludziki jak bronies i z tym serialem to taka troszkę grubsza sprawa. Wiadomo, zacząłem to hejcić, bo gdzie dorosłość i oglądanie kucyków. Byłem jedną z niewielu osób, które na tym całym forum stwierdziły,że nie ma się czym jarać a bycie bronies jest conajmniej dziwnie. Niemniej jednak, w tym samym czasie byłem w pewnej ''grupce'' na tymże forum. Otwarcie hejciliśmy kuce i wszystkich, którzy tym się tak ekscytowali. Miałem nawet taką sytuację, że zaprzestałem znajomość z pewnym kolesiem, który to polubił. No ale wracając do tej grupki, otóż pewna jej uczestniczka (pozdrawiam Nike ^^) wyznała, że również polubiła kuce. No i to zmieniło drastycznie mój pogląd na ten serial. Przestałem hejtować fandom i ogólnie serial. Było mi już obojętne kto to ogląda, mnie to nie jara i to była moja sprawa.... Teraz następuje spora luka, bo nie pamiętam co działo się w jakiej kolejności, więc sorki z góry za to. W każdym razie, mimo że nie interesowałem się serialem, to zaglębiłem się w fandom. A szczegolnie w muzyke fandomową. Baaardzo mi się podobała i zacząłem słuchać jej codziennie. Zarejestrowałem się potem na forum (od początku zaznaczając, że nie jestem bronym). Czas płynął a fandomowa muzyka stawała się częścią mnie. Niektórzy zaczęli mi wmawiać, że jestem bronym, czemu bardzo bardzo bardzo zaprzeczałem. Serial nigdy mnie szczegółnie nie interesował, uważałem bowiem że jest dla dzieciaczków. Pewnego dnia słuchając jednej z piosenek natknąłem się na postać Octavii... i to było coś. Wpadł mi bowiem pomysł do głowy, aby napisać z nią opowiadanie. Po prostu. Niestety, ale nawet nie wiedziałem kim ona jest (nazwałem ją Margaret). Ale opowiadanie chciałem napisać i nawet troszku to zrobiłem ("W służbie sobie'', ale nie warto do tego zaglądać). Tak czy siak spotkałem się z krytyką i to mnie zniechęciło do dalszego pisania. Zresztą, o serialu wiedziałem bardzo mało, więc napisanie coś w jego uniwersum było wręcz niewykonalne.... Pewno dnia, słuchając jak zwykle kucykowych piosenek natknąłem się na polską wersję ''This Day Aria''. Pokochałem to. Nie dość, że słuchałem tego praktycznie 24/h, to postanowiłem że dowiem się czegoś więcej. Bardzo intrygowała mnie bowiem postać złej bohaterki ukazanej w piosence. Poprosiłem więc bronego z tamtego forum, aby wskazał mi odcinek w którym jest ta piosenka. To był strzał w dziesiątkę. Odcinek meeega mi się podobał, więc zacząłem oglądać wszystkie. Od pierwszego do ostatniego. Uznałem również, że chyba jednak jestem już bronym i nie ma co sie ukrywac. Cóż, stalem sie psychobronym, mega jaralem sie tym calym serialem. Pozniej nadszedl koniec sezonu 4 i wiadomo przerwa. W tym czasie nieco sobie odpuściłem, nawet jak wychodziły nowe odc 5 sezonu. Jakiś czas temu znowu powróciłem i nadrabiam straty. Jedno jest jednak pewne - jestem bronym i sie tego nie wstydze :D. Kuce Pozdrawiam tak na koniec wszystkich, ktorym chcialo sie to czytac.
    1 point
  5. Twilight szybko dała prawie cały zapas ziół Saladnowi. Nastąpiło krótkie pożegnanie i ogier wyruszył. Szedł pewnie, wzdłuż wybrzeża, ale dość głęboko w lesie. Czas i metry mijały za nim, jego myśli krążyły w okół odpowiedzialności i misji. Gdy słońce już dobrze usytuowało się na nieboskłonie, pośród szarych deszczowych chmur, które przypominały o wczorajszym sztormie, Saladin w końcu wyszedł z lasu. Zobaczył krainę, jaką znał jedynie z opowieści. Zaraz w miejscu, gdzie kończyły się korzenie roślin i piach zaczynała się ziemia. Nie był to jednak zwykły grunt. Przybierał bowiem barwy bardzo ciemne, wręcz czarne. Gdzieniegdzie pole rozdzierała szczelina o wielu odnogach, z której jaśniała blado, jakaś zielona poświata. Teren dalej był dość pagórkowaty. Co dziwniejsze na tej ziemi rosły rośliny. Były to głównie dość suche krzaki o licznych cierniach. W kilku takich pnączach bieliły się kości złapanych niedźwiedzi, czy innych zwierząt dużych lub małych. Roślinność, w miejscach gdzie bardziej się koncentrowała, jakby nawilżała glebę i nadawała jej bardziej zdrowy kolor. W głębi takich skupisk zaczynała rosnąć trawa i flora zaczynała być bardziej zbliżona do tej Equestriańskiej, choć nie tak barwna i różnorodna. Ogier podążał głównie szlakami prowadzącymi po zielonych plamach łąk, starając się omijać szczeliny, które czasami wypluwały z siebie gęstą, zieloną maź, która zalegała na powierzchni i czerniała. Kolejne kilka kilometrów minęło, zanim krajobraz zmienił się. Po wejściu na jedną z wyższych okolicznych górek Saladin przyjął pozycję leżącą, aby nie być tak widocznym. Przed nim rozciągała się dolina. Ciągnęła się przez jej środek średnich rozmiarów rzeka, która mocno rwała, szarpiąc nurtem brzegi. Tu teren pozbawiony był pęknięć i mazi, za to obfitował w roślinność. Żadna nie była jednak uprawna, a większość drzew miała czarną korę. Dopiero teraz Saladin pomyślał i stwierdził, że faktycznie w lesie, w którym obecnie znajdowali się jego kompani większość drzew także była bardzo ciemna. Nie zwrócił na to uwagi, najprawdopodobniej przez nocną porę. Dotarło do niego jak jest także wdzięczny Lunie, że ten pewien czas przed rankiem ubarwiła mu swą osobą. Tam, gdzie Ona się znalazła roztaczał się przecież piękny całun nocy w jej najpiękniejszej wersji - ciemnego, pełnego nieba usianego gwiazdami i z Królewskim ciałem niebieskim, jakim był księżyc, a dla ogiera jego wybranka serca. Gdyby nie Luna, najprawdopodobniej sam widok lasu przygnębiłby go, gdyż zdawał się wyjątkowo depresyjny i szary. Tak jak całe te ziemie, które poza intensywną zielenią i czernią, pozostałe kolory miała poszarzone. W tym momencie jakieś trzy kilometry od brzegu Arab dostrzegł rysujący się kontur miasta. Otoczone było przez coś w rodzaju wielkich kopalni odkrywkowych. Pomimo stosunkowo wczesnej pory, gdyż na oko była 11:00, praca zdawała się aż palić w kopytach changelingom, które z tej odległości wyglądały jak mrówki. Saladina zaniepokoiły dwie rzeczy. Po pierwsze ilość wrogów, gdyż w samym mieście, które z tej odległości nie wyglądało zbyt okazale, w kopalni i okolicach musiało pracować powyżej tysiąca podmieńców. Ogier ogarniał wzrokiem tylko te kopalnie i wyrąb drzewa z okolicznych lasków, zatem ile jeszcze mogło być mieszkańców w samym mieście? Po drugie widać było świetną organizację pracy. Wszystko chodziło jak w zegarku, nawet zwierzęta pociągowe, takie jak mantykory, które udało się ujarzmić, kroczyły w niesłyszalny rytm umysłu roju. Same miasto wyglądało dość porządnie, choć z pewnością nie było największe. Mimo to okalały je mury z czarnej, postrzępionej na blankach substancji. W środku stały zabudowania w podobnym stylu o trudnej do określenia funkcji. Z niektórych na pewno w chmury sączył się jednak dym, który był jaśniejszy do spadzistych dachów, wykończonych czarną dachówką. Słychać było odgłosy kucia metali i zwykłe miejskie dźwięki. Saladin spróbował oszacować ilu mieszkańców może pomieścić to miasto. Wyszło mu, że najprawdopodobniej może nawet ponad 6 tysięcy. Sam kompleks budynków miał wysuniętą placówkę na rzekę, zasłaniając około połowy jej biegu. Znajdował się tam port, nie zbyt duży, ale zdolny pomieścić jakieś średnie statki morskie. W tej chwili ponad keje wystawało kilkanaście kadłubów bardziej lub mniej porządnych łodzi żaglowych. Główną część zabudowań na rzece stanowiły jednak ogromne koła młyńskie, które zbierały impet rzeki w inteligentny sposób i przerabiały ją na obrót wielkich walców. Sam rozmiar takiego walca był przytłaczający, gdyż najprawdopodobniej jeden człon konstruowany był z kilku większych drzew, ułożonych w koło, przy sobie i połączonych. Woda napierała tak mocno, że słychać było skrzypienie olbrzymiej konstrukcji. Co pocieszyło araba, to to że na murach nie zobaczył zbyt wielu strażników. Saladin ucieszył się, że ma dość dobry wzrok, który w przypadku oceny sytuacji tak dalekiej był nieoceniony. Ostatnią rzeczą, jaką spostrzegł była mała tama, zbudowana przy ujściu rzeki do morza. Spełniała dwojaką rolę, po pierwsze falochronu, a po drugie blokady dla statków. Konstrukcja musiała jednak zostać zniszczona przez sztorm, gdyż przy całym ujściu widać było kamienie, porozrzucane przez potężne fale i strzaskane drewno. Z jednej strony utrudniało to wypłynięcie i wpływanie, ale z drugiej strony changelingi nie miały domkniętej blokady, przez co można było swobodnie wypływać na morze pomiędzy nieregularnymi kamienno-drewnianymi wysepkami, które żywioł oszczędził. Przy całym falochronie widać było wzmożoną pracę. Mantkory ciągnęły drzewo i kamienie, z pobliskiego lasu i najwyraźniej z kopalni odkrywkowej. Przy samym falochronie znajdowała się mniejsza wioska, ta już bez jakiejkolwiek postaci murów czy ostrokołu, sprawiała wrażenie niepozornej kolonii większej, sąsiedniej metropoli. Było w niej miejsce na kilkadziesiąt kucy, choć to licząc jedynie kamienne budynki, których czarne ściany wyraźnie wywyższały się nad rozstawionymi w okolicy namiotami, najprawdopodobniej dla ekip naprawczych. One z kolei mogły pomieścić następną setkę changelingów. Saladin już z tej odległości widział, że aktualnie pracuje tam więcej robotników. Przy samej wiosce także była mała keja, przy której stały trzy statki, jednak dużo mniejsze niż jednostki stacjonujące w mieście. Pomiędzy dwoma miejscami osiedlenia rozciągała się szara, kamienna droga. Która odchodziła na północ w głąb Chagneli, a druga na wschód, ku granicy z dziwnymi ziemiami. Arab zdał sobie sprawę, że właśnie niebo się powoli otwiera i zaczyna siąpić deszcz. Odruchowo zarzucił kaptur na głowę. W umie ucieszył się z tego, gdyż nosząc płaszcz z założonym kapturem, nie będzie teraz wzbudzać żadnych podejrzeń.
    1 point
  6. Imeś z brodą Wysadź się
    1 point
  7. Aktualizacja! Rozdział 2 Następne rozdziały wkrótce.
    1 point
  8. 1 point
  9. Coż, masz rację.. To też narysowałam to. Nevermind, że nie wyszło. Tak, czy siak, inna poza.
    1 point
  10. Z jednej strony cudownie. Z drugiej, zawiodłem się... Mimo to mam nadzieję, że kolejny sezon utrzyma poziom. Plusy: +Nightmare Moon! +Dashie jako świetna wojowniczka w jednej z alternatywnych przyszłości teraźniejszości, chociaż mogłaby być normalnym kucykiem a nie ulepszonym. +Celestia wygnana na księżyc. Zawsze o tym marzyłem. +Piękne zakończenie. Kij, że było to oczywiste od początku i się nie postarali. I tak wyszło cudownie. +Zakończenie. Jeszcze raz, bo było wspaniałe, a nie wiem co jeszcze napisać. +Masa innych rzeczy, wypisanych już przez innych Minusy: -Za szybko. Po prostu. Za szybko. Za dużo treści, za mało czasu, za dużo zmarnowanego potencjału, do tego brak wyjaśnienia paru spraw.
    1 point
  11. Dałabym 9,5 na 10, ale zaokrągliłam do góry +alternatywne uniwesa +SOMBRAAAA! +inni antagoniści +mała Starlight - za słodka +armia +rebelianci ukrywający się w puszczy +przemysł w uniwersach z braćmi i z Sombrą +dużo małych kucyków +fryzury +restrospekcja ze Starlight i jej przyjacielem +epickie walki -akcja toczyła się za szybko -dość przewidywalne zakończenie -nie ma za co hejtować Hasbro ;-; -REKLAMY TAŃCZĄCYCH LALEK I WALMARTA W NAJLEPSZYCH MOMENTACH
    1 point
  12. #cojarobiezswoimżyciem
    1 point
  13. NO ALE BEZ TEGO NIE BYŁO BY TAKIEJ ZABAWY !!!
    1 point
  14. Konflikt na miarę PO i PiS, tylko że zamiast gnojem kucyki obrzucają się warzywami i snopkami siana. Osobiście mam jedno skojarzenie:
    1 point
  15. To zależy kogo zapytasz. Ksiądz powie że Szatana, bo kucyki. Demokrata że komunizmu, bo gwiazda Komunista że demokracji, bo skrzydła (nie wiem co to ma wspólnego, ale ustalmy że tak.) Twój nauczyciel powie ci że nie wiesz i wstawi ci kosę. Ojciec powie że kiedyś było lepiej. Kolega z klasy że jesteś gejem. Tak nudzi mi się.
    1 point
  16. Czyli tylko ja widziałam, że magiczny róg "Midnight Sparkle" (tak nazwali model lalki) wyglądał nieco jak róg podmieńca?
    1 point
  17. W Teen Titans Go! jest mnóstwo nawiązań do MLP FiM. Gdzie Raven jest fanką Pretty Pretty Pegasus i jest kilka odcinków gdzie bawi się figurkami , a nawet jej przyjaciele zostają zponyfikowani.
    1 point
  18. Saints row 4 Kinzie: be carefull Boss (moja vinyl): i know K:yeah but... B:hey! Pinkie swear.
    1 point
  19. To ja się dopiszę do tych wszystkich, którzy uważają, że dobry alikorn nie jest zły. Alikorn bez historii jest ok, alikorn z dobrą historią jest nawet lepszy. W sumie to jedna z moich ulubionych ras kucyków i ogólnie w fantastyce, ale jeszcze raz powtórzę: żadne OP. Sieroty mogą se być, leję na nie.
    1 point
  20. Sorry, ale Nyx to typowa Mary Sue. -OP -Nie ma rodziców -Mroczna -Ratuje wszystkich Moim ulubionym OC alikornem jest fanfikowy Tempus, z "Czasu i Harmonii". Ale ja tam uznaję jedynie wersję "urodził się taki, a nie inny".
    1 point
  21. Powiem tak- zależy od przyjętej przez twórcę konwencji. W mojej konwencji alikorny były kiedyś zwykłą rasą, długowieczną, niezbyt liczną, w magii zazwyczaj były niewiele lepsze niż przeciętny jednorożec. Kredens- nie przyjmuję pegaziej wersji. Skoro komiksy nie są do końca kanoniczne, to tych książek też nie uznam za 100% kanon. Dlatego w przyjętej przeze mnie konwencji Cadance urodziła się alikornem, bo przynajmniej jedno z jej rodziców alikornem było. To, że w serialu widzieliśmy 4 alikorny niczego nie dowodzi. Nie widzieliśmy większości Equestrii oraz wszystkich kucyków ją zamieszkujących. Twilight nie dostała skrzydeł za zasługi. Bardziej dlatego, że była pupilką Celestii. Gdyby dostała za zasługi, to reszta Mane6 też powinna. OCki alikorny są mi obojętne. Sama je tworzę, głównie dlatego, że piszę fika o historii tej rasy, a OCki pochodzą z niego. Ba, one nierzadko są czarne! I potykają się o własne nogi xD.
    1 point
  22. Jak Aglet wcześniej zauważyła, róg/skrzydła dostaje się za wybitne zasługi na rzecz Equestrii. Więc jeżeli, jeżeli czyjś OCek został alicornem dlatego, że przyczynił się do czegoś ważnego i nie posiada super mocy, ma jakieś wady, nie jest nieśmiertelny i w ogóle to jak najbardziej może być. O ile to wytłumaczenie ma sens. I to musi być coś sporego, bo przecież całe mane6 nie raz ratowało Equestrię, a księżniczką jest tylko Twi. Bo niestety duża część OCeków to Mary Sue czy tam Gary Stu- wyidealizowane, super mocne OP, nieszczęśliwe, mega mroczne i w ogóle krew się z niego wylewa- tak bardzo mrok i ciemność. Takie konie nie powinny istnieć, nudne są. Skoro "autorowi" brakuje wyobraźni i nie umie stworzyć czegoś jednocześnie ciekawego i normalnego, to powinien sobie dać spokój. A nie mieć potem jeszcze ból czterech liter, jak ktoś skrytykuje jego postać. Tego typu stworom mówię kategoryczne nie. Jednakże, niestety nikt nie może zabronić tworzenia koni tego typu. A szkoda.
    1 point
  23. Z tego co wiem, fandom rzuca się nie tyle co na Alicorny ale na OC które są ''zgwałcone'' przez los na każdym kroku, albo wprost przeciwnie- wyidealizowane. Jak w dodatku jest alicornem to już jest ostateczny cios do upadku. Krótko mówiąc, jak OC-alicorn jest przemyślany to jest jak najbardziej mile widziany. Zresztą tak jak każde OC.
    1 point
  24. W takiej sytuacji, faktycznie, że OC Alokorny nie mają racji bytu... Popieram Twoją opinię, i cieszę się, że wszystko wyjaśniłeś oraz podszedłeś do sprawy obiektywnie!
    1 point
  25. Jako, że w ankiecie nie było akurat mojej odpowiedzi, służę. Oc Alikorny zawsze były zmorą nie dlatego, że ogólnie były, ale dlatego, że ludzie całkowicie idą na łatwiznę, robiąc z nich nie wiadomo co. Strzelają laserami, mają władzę większą niż wszyscy razem wzięci, ratują świat tylko zdmuchując kurz ze swojej szczero-złoto-platynowej korony upstrzonej demonicznymi rogami i nietoperzowatymi skrzydłami po bokach, wznosząc się jednocześnie na szeregu armii przyszłych Hot Spicy od KFC. Często też mienią się odblaskowymi kolorami i z M6 robią się natychmiast "loffciam", nawet nie starając się o pozory bycia ciut słabym Kończąc ta wypowiedź podsumuję - o ile Alicorn ma jakiś background, wyjaśniony dobrze, ma słabe strony i nie jest niepokonano-nieśmiertelny, może sobie istnieć. Reszta won! A szczególnie krwistoczarna skóra jednego takiego. Przy okazji - sam mam oc Alicorna, ale starałem się, by własnie był normalny, ale więcej OC alicornów nie mam zamiaru tworzyć. To, co stworzylem w tej materii wystarczy.
    1 point
  26. Właśnie wczoraj obejrzałam ten odcinek i padłam jak zobaczyłam sponyfikowanych Tytanów. XD Fajnie, że był taki motyw, ale takie bawienie się kucykami zupełnie nie jest w stylu Raven, już prędzej pasuje do Starfire- trochę przegięcie ajk dla mnie. Tak btw. gorąco polecam oryginalną kreskówkę, bo ta jest nową, kiepską podróbką dla najmłodszych.
    1 point
  27. Wczoraj oglądałem film ''Felix,Net i Nika Teorytycznie możliwa katastrofa'' i wspominano dużo o kryształowym sercu
    1 point
  28. 18 sierpnia Mól książkowy Słońce zachodziło już nad Ponyville. Kazałam Spike’owi ułożyć książki na półkach alfabetycznie. Nie było to trudne zadanie, po 1000 książek na każdą literę to nie tak dużo. Skończyłam właśnie pisać raport do Księżniczki Celestii. „Najdroższa Księżniczko Celestio, dzisiaj nauczyłam się, że Przyjaźń jest najpotężniejszą magią. Mój talent przy niej to przeciętne sztuczki. W całej Equestrii nie ma siły potężniejszej od przyjaźni. Twoja najwierniejsza uczennica, Twilight Sparkle”. Zrolowałam list i zapieczętowałam go. Postanowiłam sprawdzić, jak Spike’owi idzie robota. Po krótkim czasie znalazłam go leżącego na ziemi pod stertą książek. Używając telekinezy zdjęłam z niego książki i położyłam obok. - Znowu się obijasz – powiedziałam. - Przepraszam, Twilight. Kończyłem właśnie układać książki na „A”, kiedy z jednej z nich wyleciał jakiś dziwny mól książkowy. Tak mnie przestraszył, że spadłem z drabiny i… - Wystarczy. Bierz się do roboty. Spike wrócił do pracy. Wzięłam jedną z moich ulubionych książek – „Kucykologia – stopień zaawansowany” i poszłam na górę. To dość cienka książka, liczy tylko 800 stron. Ułożyłam się na łóżku, wyciągnęłam wygodnie kopytka i otworzyłam książkę tam, gdzie skończyłam, na 432 stronie. Wtedy z pomiędzy stronic wyleciał dziwny owad. Miałojedną parę oczu, ze źrenicami w kształcie krzyżyka. Podłużne ciało, potężne szczękoczułki, trzy pary pajęczych odnóży i opierzone skrzydła dopełniały obrazu. Zaskoczył mnie i nieco przestraszył. Spadłam z łóżka z krzykiem. Zbiegłam szybko na dół. - SPIIIIIIKE! - Tak, Twilight? - Ten mól nie tylko tobie przeszkadza. Jest na górze, musimy się nim zająć. Spike wziął ze szczytu jednego z regałów packę na muchy, ja wzięłam moją miotełkę do kurzu. Weszliśmy po schodach na górę. Dziwnego mola nigdzie nie było widać. Zaczęłam trzepać moją miotełką zasłony podejrzewając, że tam się ten szkodnik ukrywa. Rzeczywiście, po chwili wyleciał spomiędzy zasłon i zaczął krążyć po pokoju. Rozpoczęliśmy polowanie. - Zajdź go z lewej, ja zaatakuję z prawej! - Niezły pomysł! - 3, 2, 1, ATAK!!!!! - AUUUUUUU, patrz w co bijesz! ;c Smoczątko nie trafiło w owada i zdzieliło mnie packą na muchy prosto w głowę. Zabolało. Próbowaliśmy trafić mola jeszcze przez kwadrans, ale nam się nie udało. Wyczerpana, padłam na łóżko kopytkami do góry, a natrętne stworzenie bzykało sobie wesoło nad moją głową. Zastanawiałam się, jak się go pozbyć. „Takie polowanie w stylu Rainbow Dash nie ma sensu. Rusz głową, Twilight, użyj swojego wysoce rozwiniętego mózgu”. Spike tymczasem wrócił do porządkowania cudownych zbiorów tej biblioteki. A mól dalej wesoło bzykał nad moją głową. Nie za bardzo pomagało to w wymyśleniu czegoś. Aż nagle… „MAM!”. Popatatajałam szybko na dół. Mały smok był już przy „O”. Podbiegłam do regału obok, oznaczonego „N”. - „Niekończąca się opowieść”, „Niekończąca się opowieść”, gdzie ona jest? „Niekończąca się…” – ZNALAZŁAM! - Co takiego znalazłaś, Twilight? - „Niekończącą się opowieść” - odparłam. - Zamierzasz teraz czytać, zamiast zająć się tym molem? - Później ci wyjaśnię. Zdjęłam książkę z półki i wróciłam szybko na górę. Zlokalizowałam niespotkanego dotąd przez nikogo owada. Z pewnością nikt go nie spotkał, czytałabym o tym. Bzykał sobie w rogu pokoju, pomiędzy zasłoną a komodą. - Małe stworzonko, mam coś dla ciebie. Podleć no tutaj. Kiedy przyleciał do mnie na opierzonych, śnieżnobiałych skrzydłach, pokazałam mu przyniesioną książkę i powiedziałam: „Możesz sobie tutaj zamieszkać, pożywienia z pewnością ci nie braknie.” Uradowany bzykacz natychmiast zagłębił się w lekturze. I to dosłownie. Dla pewności zamknęłam jeszcze książkę w szklanej gablocie. Teraz na pewno mól się nie wydostanie. Jedzenia będzie miał pod dostatkiem, w końcu to „Niekończąca się opowieść”. Po schodach wdrapał się Spike. Wyglądał na wyczerpanego. Niby czym? Przecież takie długie obcowanie z książkami to sama przyjemność. Pfffff… - Hej, Twilight, poradziłaś już sobie z tym molem? - Tak, już nie będzie nam więcej przeszkadzał. To mój pierwszy wpis do Pamiętnika, ale chyba nie jest źle. Wyszło krócej, niż się spodziewałam. Następna przygoda powinna być dłuższa.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...