Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hetman WK

  1. - Ale zaprzepaściliście ich szansę na pokutę. To jest trochę chamskie, że tak ujmę. I skazanie ich, aby nadal tu cierpieli...no, niezbyt szlachetnie. Bo co zrobili przedtem, na ziemi jako moi kompani? Pomogli zabić jednego potwora, zapędzić cię w pułapkę, oraz zranić. A do tego już wracał nie będę. To mnie chcieliście zranić, czy ich? Tak troszczycie się o ich dusze. tylko po to by dać mi nauczkę. A co do tego...jesteś nekromantką, to raczej takie zdolności masz. I może widzisz duchy od dzieciaka, ale wątpię że pomagasz im dla ich dobra, a nie po to, żeby cię nie męczyli. Do tego, to że się ujawniłem, było moim ostatnim aktem głupoty i zbyt dużej ufności. Bo tam, w ruinach, byłem przekonany że rozmawiam z osobą, która miała po prostu pecha, że posiada dziwną zdolność, przez którą pewno było jej ciężko w młodości a okazało się że mam styczność z...tobą właśnie. A wystarczyło posłuchać rady i od razu cię ogłuszyć i zabrać do przełożonych. Niestety wyszło jak wyszło. Jedyny plus jest taki, że więcej błędu nie popełnię.
  2. - No, brawo. Teraz to wymyśliłaś? Nie mogłaś o tym wspomnieć wcześniej w ramach obrony, tylko teraz, akurat po tym jak o tym wspomniałem. Nie, to wcale nie jest tak że kończą ci się argumenty, wierzę ci jak najbardziej - nie ukrywał swego sarkazmu - Jestem pełen podziwu. Aczkolwiek sądzę że byłoby lepiej gdybyś trafiła do wariatkowa. Wybrałaś nekromancję żeby pomóc duszom? Świetne wytłumaczenie, sprawa dla wyższego dobra pierwsza klasa. Nie sądzę też że...niby, pomagasz tym nieszczęśnikom z pozytywnych pobudek, tylko po to, aby oni cię nie straszyli. Po drugie, towarzyszyli, bo obecnie są tu, przez was, stracili szansę na pokutę. I to było bardzo szczytne - przeczuwał że jest już blisko celu. - Dalej. Zarzuć jeszcze czymś.
  3. - A pewno - wzruszył ramionami - Mówi się: ,,Lepiej być martwym niż czerwony", tak samo w tym przypadku jedyny dobry nekromanta, to nekromanta nie żyjący. Minusy? - sarkastycznie rzekł - Wzywanie martwych jako bezmyślne sługi to nie jest szlachetne. Opętywanie trucheł i używanie ich jako marionetek, to że oddajecie cześć władcy śmierci, który nie zbyt przychylnie patrzy na rasę ludzką. Nie jesteś dumna ze śmierci człowieka, ale wrażliwa na tym punkcie też nie jesteś. Nie to że mi na niej bardzo zależało, ale odrobina współczucia byłaby na miejscu. Po za tym, szczytnych celów nie macie. Jeżeli jedyną radą na zarazę oraz herezję jest ogień, to mogę to akceptować - Ech Warhammer. Jak ja bym chciał żeby inkwizycja istniała - Sama dobrze wiesz o jaką Apokalipsę mi chodzi. Co do bożków, to to że jest paru wierzycieli którzy oddają im dobrowolnie cześć, jest to mniejsze zło. A wpierw trzeba się pozbyć tego większego - Hmm. Powiedzieć. A niech ma. - Co dobrego? No może niekoniecznie przez rozkaz góry, to pomogłem pewnej osobie przejść w lepsze miejsce. Może słyszałaś, było o tym trochę głośno. Ba, to właśnie ona przekazała wiadomość, iż moi kompani chcą żebym się tu dostał i z nimi porozmawiał - powiedział spokojnie. Dyskusja, sprawiała mu wielką radość, bowiem widział że dziewczyna powoli pęka - A co ty, niby dobrego zrobiłaś, skoro mnie oskarżasz o czyny godne pożałowania? W sumie to samo. Dzięki tobie, pewna osoba przeszła n a drugą stronę, tylko że przez twoją nieuwagę, a dodatkowo, sprawiłaś że Chris, jej podopieczny, pewno popadł w depresję. Pogódź się z tym, że wasze działania są jaka najbardziej negatywne, i robicie je tylko po to, aby spełnić swoje cele. A ja, już odkryłem że strona po której byłem, jest średnio dobra, choć i tak lepsza od waszej. Ja chę tylko pomóc innym nieszczęśnikom przejść, bo taki mam cel, oraz zapewnić kompanom miejsce tam na górze. Tylko ty nie potrafisz dojrzeć, że masz problem z przyznaniem tego, że nie ma żadnego dobrego celu w tym, że jesteś markierantką - powiedział te słowa bardzo chłodno.
  4. - Z tym że twoja śmierć, byłaby dla reszty świata błogosławieństwem. A Richardson, choć należała do stowarzyszenia, to rzeczona organizacja skupia wokół się bożki i to nie wszystkie są złe, natomiast nie jestem w stanie znaleźć żadnych plusów nekromancji. No chyba że przyśpieszona apokalipsa nazwiesz dobrem wyższym, czy jak chcesz. No, ja miałem wsparcie dwóch duchów, z ograniczonym wachlarzem umiejętności, a ty posiadasz zdolności z dziedzin czarnej magi i sam diabeł wie co ty potrafisz. - Ta pewnie. Oczywiste że ją skarcił. - A co cię tak interesuje czy znam wyjście? A oczywiście - spojrzał wzwyż - Głupie pytanie. Sama nie wiesz jak się stąd wydostać.
  5. Przewrócił oczyma. - Biedny to jest twój łeb, skoro sama mi powiedziałaś, że czekanie jest bezcelowe. I z całym... - zatrzymał się - Ale zaszły pewne zmiany jeżeli chodzi o przełożonych. Aczkolwiek nie mam co ci za dużo wyjaśniać. Będąc szczerym, jest mi bardzo szkoda tych których męczysz swoją obecnością. Jakby im było o mało problemów w tym czyśćcu. A skoro mowa o zerowym doświadczeniu, to nie wspomnę o tym, jak wielkim amatorem trzeba być, żeby ,,niechcący" kogoś zabić, podczas swojej pracy. Choć podejrzewam że specjalnie ją zabiłaś. Dodatkowo... - pokręcił głową - Żeby dać się zabić początkującemu łowcy, albo wpaść w pułapkę. Pogratulować zmysłu taktycznego, naprawdę - klasnął - I żebyś nie miała satysfakcji albo kontrargumentu, to że zbliżyłem się twojego szefa, a ten gnój, który winien trafić na zagorzałych inkwizytorów z Iberii, raczej nie miało większego znaczenia, bo i tak by to zrobił. A skoro o tej szui mowa, to z ciekawości czystej, zrobił ci kazanie za twoją głupotę? - obrócił kamień w dłoni.
  6. Zmrużył oczy. - Ano pierwsza - rzekł ze spokojem. Z trudem powstrzymywał się przed rozerwaniem jej - Choć szczerze już kiedyś znalazłem się po wodą. W pewnym sensie również przez siły nieczyste. Ale nie zamierzam tu wracać, skoro to i tak bez celowe. A jeśli tak bardzo cię to interesuje, to i owszem. Znalazłem. Dowiedziałem się czego chciałem, a zostałem tu dłużej, bowiem efekt jeszcze nie przestał działać. A ty co? Próbujesz zwerbować umęczonych dla swojego pana? - parsknął. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  7. - Czyli jednak. Teraz się skończył mój fart. Zatrzymał się i schował ręce za plecami. Szczerze, to nawet poczuł satysfakcję, widząc jak ona ucieka. Choć nie miała gdzie. A on nie miał jak jej zagrozić. Ona w sumie też. - Kamień. Dobry pomysł. Zacisnął prawą dłoń. Sam nic nie mówił, czekając na jej ruch. Spodziewał się że zaraz zacznie go wyklinać.
  8. - O nie. Nie nie nie. Nie. NIE! Żarty żartami ale...jasny gwint! Widząc postać, a mało co nie puściły mu nerwy. Jedyną bronią jaką posiadał, były jego własne ręce. Choć z drugiej strony, raczej noża nie mógł by przenieść. Chyba że aptekarz wiedział o tym że można przenieść. Nie dowie się w każdym razie. Przemyślał sytuację, starając się wymyślić jakiś plan. - Z nią raczej nie wygram. Pytanie tylko czy można kogoś zabić w zaświatach. Tak jak pożeracz, na sądzie przed Ozyrysem. Dobra. Postanowił obejść postać dookoła, aby upewnić się czy to faktycznie ONA.
  9. Nie spodziewał się zobaczyć Hetmana. Wilka mówił że dawno się nie widzieli. Jałowiec nie był przyjemny, ale też nie za bardzo uciążliwy. Taka mała niedogodność. Po za tym, bardziej skupił się na zauważonej postaci. W głowie pojawiły mu się pytania, kto to mógł być. Może ktoś wysoko tu ustawiony, skoro po prostu siedział. Zbliżył więc kamień do oka, skupiając wzrok oraz powoli idąc w stronę postaci.
  10. Tak tylko mówił. Ale zdawał sobie sprawę że to on wszystko zepsuł. Z resztą, jak zwykle. Zaklęcie. Tylko tyle. Cóż. - Dzieciaka? - zwrócił uwagę. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, Wilk odszedł. Chciał za nim krzyknąć, ale w porę się zorientował, że to bez sensu. Jak wszystko. - Zatłu6kę....nie - powiedział do siebie - Najpierw go zmuszę żeby wydusił to zaklęcie, a potem przez parę godzin, zamęczę go srebrem. A tej uczennicy...Nie interesuje mnie kto tu ma słuszność. Gdyby tylko inkwizycja jeszcze istniała. I do kogo ja mam się teraz zwrócić? Stowarzyszenie, tamta dwójka...Czemu musiłem trafić akurat na czasy bez jakieś organizacji która mogłaby mnie odratować. Ni to legionistów, krzyżowców, konkwistadorów, endecji. Szlag by to wszystko. Chyba że... Rozejrzał się jeszcze z kamieniem, mając resztki nadzieji, że trafi może na...co kolwiek lub kogokolwiek kto mógłby wspomóc. Z niewielką, ale jednak nadzieją. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  11. Nie to że się sądził że dwaj stratedzy sami wybrali swój los. No cóż, życie. Zastanawiał się w sumie na co czekali, choć po chwili namysłu wiedział o co konkretnie chodzi. Albo góra albo dół. Z tego co pamiętał, Dante trochę inaczej przedstawił czyściec. Zastanowiło go również, o jakie konkretnie wojny chodzi. Wilk...pewno chodzi o partyzantkę przeciw Niemcom albo czerwonym. Hetman maił dużo więcej możliwości. Albo potop, albo powstanie kozaków...wiek wojen, jest z czego wybierać. Ostatnie zdanie, brzmiało jak jakiś cytat...nie, cytat brzmiał inaczej, ale podobnie. Mimo wszystko czuł się jak ostatni gnój, że skazał ich na ponowne tkwienie w tym miejscu. Choć, sam nie wiedział że mieli aż tak źle. - Kurwa mać, a mogłem go wtedy posłuchać i pozbyć się tej małej...cóż, przeszłości nie zmienię. Ale mogę naprawić swój błąd. Spojrzał na moment w podłożę. Trochę ze wstydu, trochę z bezradności. Wpadła mu pewna myśl. Ale ją na moment zostawił. - Wilk...nie wiedziałem że sytuacja jest tak bardzo dramatyczna. Raczej....Na pewno nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co konkretnie przeżywasz. Wszystko przez to, że się nie dostosowałem do rady. Jakbym tylko znał jakiś sposób, żeby was stąd wyrwać, to byłbym to zrobił od razu. Problem że póki co największym osiągnięciem jest dostanie się....tutaj - zamilkł na chwilę - Ten...nekromanta, powiedział że nie jest w stanie was ode mnie odciąć na zawsze.
  12. Zmrużył oko, patrząc przed siebie. - Co do chu... Widząc Wilka w takim stanie, był mocno zaskoczony. Nie skalą samą w sobie, choć w sumie też, ale tym że...przecież sam jest duchem, więc raczej małe szanse żeby kogoś jego pokroju, tak urobić. Coś tu się nie trzymało kupy. - A no udało się - stwierdził pół-szeptem - Wilk. Nawet nie wiesz jak cieszę, że cię widzę, ale...Cholera, co ci się stało? I gdzie Hetman? - pytań miał trochę więcej, ale w sumie tylko te dwa był w stanie wydukać.
  13. Długi sen...no, parę razy się zdarzyło. I to niezbyt przyjemnych. Wzdrygnął się, po tym okropnym procesie. - Mam nadzieje że ostatni raz muszę to robić. Rozejrzał się. No punktu orientacyjnego nie mógł ustalić. Spojrzał w dół, spostrzegając kamień. - Tak jak powiedział - szepnął, podnosząc rzeczony artefakt. Obrócił go w dłoni parokroć i przyłożył do prawego oka, zamykając lewe. Niespecjalni się czegoś spodziewał.
  14. - Wytrzymaj. Dasz radę. Wierzgać zaczął automatycznie. Próbował to powstrzymać ale z marnymi skutkami. Miast skupiać się na wynurzeniu, całą pozostałą energię, skupił na zebraniu myśli. Być może właśnie to spowodowało, że otworzył usta. Napływ negatywnych spowodował, że był pewien, iż jeśli przeżyje, to będzie miał koszmary do końca życia. - Pamiętaj po co to robisz. Spokojnie. Spokojnie. Już niedługo.
  15. - To tylko zapytam, czy czasem nie potrzebuje kolejnego liścia jałowca. Jak nie, to dajcie mi dwie minuty, może mniej możemy kontynuować. - Co ma być to będzie, zbędnie nie trzeba przedłużać. Naprawdę nie chciał powtarzać tego zabiegu, ale zrąbał sprawę, więc trzeba ją teraz naprawić. Niestety nie za darmo. Odetchnął jeszcze parę razy, ponownie przywołując wszystkie myśli na temat swoich kompanów i jak najbardziej się na nich skupiając. - Dobra. Możemy - kiwnął głową.
  16. Wynurzając się, poczuł jakby uciekł z objęć tamtego morskiego demona. Z tą różnicą, że teraz było znacznie gorzej. Wykonał parę głębokich oddechów, przecierając twarz. Dosłyszał słowa Larsa. - Nie wiem...jak miałaby wyglądać - zakaszlał - Ale jestem otwarty na propozycję. - Pewno mnie będą trzymać pod wodą siłą.
  17. Zgodnie z poleceniem odłożył broń, na brzeg wanny. W dalszej kolejności, jeszcze bardziej skupił swe myśli - Nie, nie słyszałem, ale wyboru nie mam. Podejrzewam że wymyślił, żeby doddać mi otuchy. Wykonał jeden oddech i zanurzył głowę. Ciekawe czy to będzie od razu, czy potrwa trochę dłużej. Z reszta, zaraz się przekona.
  18. - Aha - W sumie trup zimny, a zaświaty u wikingów to nie jest Sahara. Obserwował proces rozpuszczania się lodu. - Dobra - zdjął plecak, uprzednio chowając w nim telefon i portfel. Ze sobą zabrał nóż i łańcuch. Już miał wejść, kiedy głos go nie zatrzymał. - Tak wiem, ja ponoszę odpowiedzialność. Nie trzeba przypominać - przewrócił oczyma. Na informację, jak powinien postępować, dużo bardziej się skupił. Obrócił w dłoni kamień - Zgadzam się, zróbmy to jak najszybciej - zgodnie z poleceniem, skupił wszystkie swe myśli na obrazie ,,Wilka" i ,,Hetmana". Choć spodziewał się że od tego pierwszego dostanie porządny strzał w pysk. W sumie zasłużenie. Uczynił jeszcze znak krzyża. - Do dzieła - szepnął. Wszedł do wanny, wsadzając jednocześnie liść pod język i zaciskając zęby. To będzie dobre.
  19. Przekraczając przejście, nie zdziwiło go to, że zaplecze to mieszkanie. Zawód aptekarz, to nie jest praca, przynosząca ogromne zyski. Odsunął się, aby zrobić Larsowi miejsce. Odór ziół, zakręcił mu się w nosie. Gorzej jak pieprz. Usłyszał głos druida. Wszedł do łazienki. - Oczywiście że tak - odpowiedział na pytanie, przekazując worki z lodem. - A do czego w sumie ten lód? - ta sprawa nie dawała mu spokoju.
  20. Nie spodziewał się tłumów i to go w sumie spotkało. Kiwnął na przywitanie kasjerce. Bez oglądania się, zebrał to co chciał. - Oj ta wycieczka na drugą stronę będzie mało przyjemna. Za dużo farta. Zauważył zdziwienie sprzedawczyni. - Taki mały wypad w teren. Lód jest nam potrzebny do przenośnej zamrażarki. Szczęście że akurat pięć worków. - rzekł. Zapłacił, zabrał towar bez reszty i wyszedł. Wchodząc do apteki, od razu poszedł na zaplecze, uprzednio upewniając się, że drzwi zamknięte.
  21. Szczerze powiedziawszy, aż tak gwałtownej reakcji się nie spodziewał. Zdziwienia, owszem. Ale co zrobić. - Szlag? To w sumie trochę za mało - wymamrotał. Zobaczywszy księgę, był dość pozytywnie zaskoczony. Myślał że od razu zabierze go do jakiegoś mniejszego pokoju na rytułał. - Czyli druid - powiedział do siebie - A sądziłem że demon. - Wiem co chcę zrobić, ale jak to zrobić to niekoniecznie - odrzekł, widząc tajemnicze pismo. Lód? Bardziej chyba dla Nordów, niż Celtów. Prztaknął na rozkaz. Jak aptekarz chciał, tak zrobił. Nim wyszedł, przekręcił tabliczkę. Na stację pobiegł natychmiast. Z tym że zanim na nią wszedł, zwolnił krok. - Nie wzbudzaj podejrzeń. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  22. - Nie lubi pan tracić czasu. Szanuje - uśmiechnął się - Niestety mam tą przypadłość, że łatwo zapominam trudne słowa i osoba polecająca dała mi zarówno nazwę - wyciągnął list polecający i położył go na blacie przed krzyżówką - Jak i samo polecenie, gdyby zaszły jakieś trudności. Lał wodę. Jak najbardziej, ale jeżeli to jego ostatnia szansa na odrobinę żartu, to czemu nie. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  23. - Zawsze podobały mi się te małe urządzenia. Zbliżył się do blatu. - Akurat to nie jest problemem. Ale do rzeczy. Widzi pan, poszukuję pewnego...jak by to ująć, specyfiku. Byłem już w paru innych aptekach, niestety nie posiadały one tego konkretnego produktu. Polecono mi natomiast, że jeżeli już mam to znaleźć, to tylko i wyłącznie u pana - powiedział spokojnie, bez pośpiechu.
  24. Podczas jazdy, patrzył tylko przez okno, zastanawiając się, jak te zaświaty wyglądają. Można powiedzieć, że nie mógł się doczekać. Wyszedł z samochodu, zabierając swój plecak. - Nie wiem dlaczego, ale zawsze podobały mi się takie stare szyldy. Stanąwszy przed apteką, był trochę zaskoczony tym, jak wyglądał aptekarz. Spodziewał się kogoś młodszego, choć z drugiej strony, osoba ta pewno jest stara, i to mocno. Niby apteka jest mało mistyczna, ale co innego może kojarzyć się z miksturami, czy różnymi specyfikami. - Cóż, teraz albo nigdy. Odetchnął. Obruszył się i otworzył drzwi. - Dobry wieczór - powiedział spokojnie, znalazłszy się już wewnątrz.
  25. - Polecenie przez założycielkę, musimi póki co wystarczyć, wielkiego wyboru nie mam. A co przyjęcia, mam list polecający. Raczej się uda. I jak najbardziej, jestem śwuadom ryzyka. Ale widocznie to jest cena którą muszę zapłacić za swoją...zbyt dużą ufność. Po za tym, bez wsparcia jestem mało użyteczny - A w walce z nekromantami bezużyteczny. Wsadził ręce do kieszeni. - Tak, mam wszystko. Możemy ruszać.
×
×
  • Utwórz nowe...