Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hetman WK

  1. - Emm...u nas służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia, a leki...powiedzmy że wolałem stosować specyfiki mojej babci. A pochodzę ze wsi. Naturalnych składników nam nie brakowało. I były znacznie lepsze - W sumie nie powiedział kłamstwa. - Tak, w sumie wszystko czego potrzebowałem, dziękuje. A tak z ciekawości czystej, póki mam okazję, długo pani prowadzi ten przybytek? - Kilka dodatkowych sekund.
  2. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    - O to się nie martw - odpowiedział - Następnym? A co? On nie zamierza mieć dzieci....chociaż może to i lepiej - Martw się na początek żebyśmy odzyskali należne miejsce. Potem bawmy się w dziedziczenia i potomstwa. Popatrzył jeszcze jak członek klanu przechodzi przez portal. Zaczyna się zabawa. Spokojnym krokiem, zaczął iść w stronę swojego wierzchowca. Czas na drugą część jego planu.
  3. - Ale nie... - wydukał, w czasie w którym gospodyni otworzyła już balkon - Om. Dziękuje - pokiwał głową. Podszedł do niej, kiedy grzebała w regałach. - Nie stąd - zażartował - Znaczy się...mieszkam trochę dalej, ale tylko na pewien czas. Przyjechałem do Zjednoczonych Królestw w ramach nauki. A narodowo, pochodzę z Europy Wschodniej. Konkretniej z Polski.
  4. - Mhm. Dobra, z tego też da się wyjść obronną ręką - podążył za nią. Zastanawiał się, jakby to wykombinować, żeby się udało. Miał też pomysł odnośnie tych drzwi. - Przepraszam, nie miałaby pani nic przeciwko żebym te drzwi na balkon otworzyć? Trochę tu dusznawo, po za tym, tu morskie powietrze jest bardzo zdrowe - Rzucamy kości. Sprawdźmy co wypadnie.
  5. W teori, można by się zgdodzić, ale niestety. Najpierw obowiązki. - Cóż, dziękuje serdecznie, ale muszę odmówić. Koleżanka jest bardzo wstydliwa i torchę jej głupio. Tłumaczyłem, że to nie jej wina, ale nie dało to dużo, niestety. Prócz tego, jest jeszcze ciupkę zmęczona, dość długo wyrzucała zawartość żołądka, a to osłabia organizm. Wypił już tamtą, co pani zrobiła, a póki co refeneruje siły. Przykro mi. Tak w ogóle, to mogłaby mi pani podać nazwę tego leku? Dość skuteczny, a na przyszłość wiedziałbym po co sięgnąć, gdyby, nie daj Boże, sytuacja się powtórzyła. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  6. - No dobrze. Niech będz - przytaknął i wyszedł - Oby moje umiejętności mnie nie opuścił - mruknął. Zapukał do drzwi, prostując się. Teraz będzie trzeba się pobawić. - Nb koleżance już znacznie lepiej, choć wciąż jest trochę osłabiona. Najmocniej przepraszam, za te niedogodności, i za, hem, zamieszanie które narobiliśmy. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  7. - No dobrze. Niech będz - przytaknął i wyszedł - Oby moje umiejętności mnie nie opuścił - mruknął. Zapukał do drzwi, prostując się. Teraz będzie trzeba się pobawić. - Nb koleżance już znacznie lepiej, choć wciąż jest trochę osłabiona. Najmocniej przepraszam, za te niedogodności, i za, hem, zamieszanie które narobiliśmy. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  8. Moment w którym miał zabrać się lekturę, coraz bardziej się oddalał. Ale tak czasem jest, jak się wdeptuje w łajno tak głębokie, że próby wyjcia jeszcze pogarszają sytuacje. Ukrył co miał ukryć i zabrał ze sobą swó nóż. Niby miał go niedługo, to jednak przyzwyczaił się do tego malca. Dwa razy ocalił mu życie. Zastanawiał się na opcją zabrania rewolwera, ale to byłoby jednak zbyt wiele. Cięż upchać tyle rzeczy do kieszeni. Wrócił do jej pokoju, sprawdzajączy jego kurtka przesiąkneła krwią. Jeśli tak, cóż trzeba będzie ją ukryć. - Hm...Powinienem dać radę. W laniu wody nie mam sobie równych. Ale skąd mam wiedzieć że już wyszłaś? Jak zbędnie przeciągnę, to okej, ale jeśki za krótko... Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  9. - Ale dzięki tej przestrzeni nie możesz rozłożyć skrzydeł. Ja również, choć mam pewną konepcje. Zastanowił się przez moment. A co jeżeli to jest właśnie szkolenie. Ale nie dla niego, ale dla niej również? Czyżby chcieli sprawdzić czy da radę? Jego dołączenie, pewno by nie miało miejsca, gdyby wtedy nie poszedł do Benu. Wyprawa była zaplanowana już wcześniej. Czyli musieli zmienić plany. - Wyjście na świeże powietrze i mj się przyda. Umysł potrzebuje lepszego tlenu. Ale wpierw pójdę po swój nóż. Jestem do niehi bardziej przyzwyczjony. Przy okazji wezmę te leki i schowam w plecaku, dla zachowania pozorów. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  10. - Lokalizacja nie jest przypadkowa. Jak powiedziałaś, zadupie. Mało światków. Nic nie jest przypadkowe. To jest dla nich poligon doświadczalny, jak przy testowaniu broni atomowej. Tere, gdzie osób postronnych jest niewiele. Najwyżej, niechciane efekty uboczne można usunąć... - rozmyślanie przerwało mu wyplucie wody. Odwrócił się jej stronę. - Nie, nic się nie stało. Sądze że to może nam nawet pomóc, że trochę zamaskować plamy. Usiadł na krześlę, masując szyję. - Opuścić to miejsce...i być narażonym na twoją przemianę w otwartej przestrzeni, tak? Nie. To bardzo ryzykowne. Ale dobra, idź, potem to ustalimy. Podszedł, ale łańcucha nie zdjał. Obwiązał go tylko tam, gdzie Irene miała posarte ubranje Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  11. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Plan...był dziwny. Szczerze wątpił że może się powieść, ale dobrze. Niech mu będzie. On gra, inni tańczą. - Niech będzie braciszku. Ja się poobracam wśród Nekropoli, aby zwiększyć nasze wpływy. Przy okazji zadbam o uzbrojenie. O ile dam radę. Ty baw się w listy i skrytobójstwo. Jesteś w tym mistrzem. Ja wtenczas, wzmocnie nasze siły. Zgoda? Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  12. - Co do cholery? - skupił wzrok - Wspaniale. Odszedł kawałek, przystawiając dłoń do ust. - Nie, to nie gospodyni. Tam jest...krew. Po prostu, krew...O nie! To już jest zwyrodność - uświadomił sobie. Podszedł do niej, lekko luzując więzy, aby mogła się napić. - Miałaś rację. Niby młodsza oma już sprytniejsza odemnie. Znaczy że łowca ze mnie kijowy. A to nic nowego - machnął ręką - Tam jest plana krwi. Ale nie wygląda jakby ktoś tam miał wypadek. Stawiam, że ktoś musiał celowo ją wylać, aby cię zmusić do przemiany. Kawałki zaczynają do siebie pasować - wymamrotał chdząc po pokoju - Więc oni odeszli, zostawiając cię samą, a potem musieli wylać juchę, żebyś się przemieniła. Faktycznie eksperyment. Perfidny, ale dość szczwany. Twoje przypuszczenia się sprawdzają. Ale w tej układance je jeden niepasujący kawałek - zatrzymał się - Ja. Przecież cały ich plan poszedł się chędorzyć. A może nie...może dodatkowo chcieli mnie przetestować, lub sprawić że zniknę. Opcja że sądzili że nic nie zrobię jest idiotyczna. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  13. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Schował miecz do pochwy, strzepują kurz rękawów. Nakazał strażnikom, aby ci powrócili na swoje stanowiska. Słuchał brata z mieszanym zaintetesowaniem. Zaczyna się. Cudownie. - ...czyli co konkretnie? Może podzieliłbyś się swoim planem, co? Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  14. Mało co nie upuścił szklanki, kiedy zobaczył Irene w normalnym stanie. Te czary to już dla niego za dużo. Gdzie się podziały czasy prochu i kiedy fajerwerki uważano za magię. - Nie, daj spokój - powiedział wyrozumiale. Nie odczuwał urazy. Jak mógł - Przecie to nie twoja wina. Nie miałaś na to wpływu. Zostawił jej wodę i zbliżył się do okna, chcąc wypatrzyć coś innego od otoczenia. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  15. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Pokiwał głową. - No co ty nie powiesz. Golem nie potrafi powstrzymać zaklęcia - wymamrotał. Patrzył jak nowi kompani zaatakowali stwora, podobnie jak Staz. Spojrzał na swoją broń. - Dobra. Jak reszta, przeniósł energię na ostrze, a botem wykonał swoje przedłużone cięcie. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  16. Po tym wszystkim, czuł się zmęczony. Bardzo. Ostatni raz, tak się czuł...kiedy uciekł tej demonicznej babie z wody. Mokry, wycieńczony, ranny. Ból wewnątrz. No. Wszystko się zgadza. Cieszył się trocję, że nie ma jakiegoś strasznego bałaganu. Nie trzeba sprzątać. Usiadł wreszcie na podłodze. - Oho. Zaczyna się. Cudownie - szepnął kiedy ta wyraził chęć wypicia posoki. Dobrze że jest jeszcze ta szklanka. Wstał, wziął szklany przedmiot, by potem jej podać. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  17. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Odwrócił się, widząc brata. Skrzyżował brwi. Patrzył tylko, jak pocisk odsuwa golema dalej. Nadal ściskał miecz w ręce. Nowy strój nie pasował do Staza. Do tego, który wiecznie trzymał nos w książce? Nie - Rychło w czas - stwierdził - Dobra. Ty wymyśl plan, a ja zajmę się realizacją. Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
  18. - Nie nie rozumiem - odrzekł, zrezygnowany. Patrzył jak podchodzi do okna - Czyli ma coś z wampira, skoro światło ją krzywdzi. Uniósł obie brwi. - Jak dawni nie odczuwałem, że coś mnie chcę zabić. Zacisnął oczy, szybko chwytając za łańcuch. Nie chciał tego robić ale...sama tego chciała...nie. Kazała to zrobić. No cóż. Krótka piłka. Potrzebował tylko motywacji. Przypomniał sobie to, co się stało ostatnio, kiedy nie słuchał głosu rozsądku. Był wściekły, zły, napełniony determinacją do działania. Rzucił się, z wielką starannością, krępując jej kończyny. Dodatkowo zatkał jej usta. Krzyki były jedynym czego potrzebował.
  19. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Plan idzie dobrze. Straż zajmie jego uwagę, po za tym, mogą atakować bo i tak powstaną z do dalszej walki. Stanął przed złotym gigantem, przygotowując swoje zaklęcie, aby naładować miecz jak największą dawką energii. Moc przecięcia będzie jeszcze silniejsza. Potrzeba tylko trochę czasu.
  20. - Walić, mości Paderewski. Od teraz, czas bluzgać na innych jak Piłsudski. Znaczy nie teraz, ale mam dość tego że ja się produkuje, a koniec końców spełza na niczym. - Chcesz uciec. Dokąd? - zapytał. Mógł z wyrzutem, ale wiedział że to byłby błąd - Jeżeli to zrobisz, ale to byłaby głupota, to stowarzyszenie całkowicie się od ciebie odwróci, mało tego, będzie chciało się ciebie pozbyć. Sądził że ja tu jestem bo lubię? Że mi się podoba współpraca z nimi? No nie. Wręcz przeciwnie. Masz jak najbardziej rację, nie stoimy po dobrej stronie barykady. Problem polega na tym, że po jednej stronie nie mamy uciśnionego ludu, a po drugiej wojsk nad którymi stoi tyran - skrzyżował ręce - To oczywiste. Bo co jest lepsze? Nekromanci, czy...to. Słuchaj. Też mi się nie podoba że muszę współpracować. Ale. Zarówno nekromancji, jak stowarzyszenie, to nie jest wybór między dobrem i złem - A między złem plugawym, a złem pogańskim - W tej wojence jesteśmy tylko pionkami. Po to żeby mogli czerpać siły, przeprowadzać eksperymenta, etc. Chcesz wiedzieć na czym stoimy? Zobrazuję to tak. Jesteśmy jak małe państewko między III Rzeszą, a Związkiem Radzieckim. Oba bloki są moralnie złe, na koncie mają wiele okropieństw. Opowiemy się po jednej, to będzie to oznaczać albo rozprzestrzenienie się śmierci i ciemności, albo utratę wolności. W teorii, nie mamy wyjścia, ale tylko na pozór. Zawsze jest wyjście z problemu. Nasze nie jest łatwe, proste, ale ważne, że jest. - Co? Racjonalnie? Tak. Klarownie? Owszem. Z nutką tajemniczości? Przydatne na pewno.
  21. Nie zdążył nic powiedzieć, kiedy Irene się zorientowała i wbiegła do łazienki. Kolejny raz, upewnił się że drzwi są zamknięte. Martwił się tylko, że może znowu zwrócić na siebie uwagę. Podążał za nią wzrokiem. Nie mógł znieść tego, że jest całkowicie wystraszona, bo kto by nie był. Do tego czuje się oszukana, a nerw nikt jej już nie zwróci. Na jej miejscu pewnie by padł na ziemię. Ale nie tym razem. - Towarzyszu, twoi kompani odeszli. Nie masz u kogo szukać wsparcia. Jesteś sam. Wierz że to nie jest miłe, łatwe i przyjemne. Póki co...możemy tylko sprawić żeby inni nie czuli się opuszczeni. Dajesz. Niech przodkowie będą dumni - zacisnął pięści i skrzyżował brwi. Odrzucił chwilowo broń. Ryzykowne. Pewnie zakończy się jego śmiercią. Lepsza śmierć, niż świadomość że się będzie stało z założonymi rękoma. Podszedł do niej, uprzednio biorąc spokojny wdech. Ostrożnie złapał ją za barki, tak aby mógł patrzeć jej w oczy. Przez chwilę nic nie mówił, ale w końcu zdecydował się. - Posłuchaj - przyjął ton spokojny, w miarę ciepły. Podobnie jak wyraz całej twarzy - Spokojnie. Wiem jak to brzmi, wychodzę na ignoranta, ale nie masz pojęcia jak dobrze cię rozumiem, oraz jak zdaję sobie sprawę, co czujesz. Miałem bardzo podobnie. Kiedy utraciłem kontakt z towarzyszami. Choć próbowałem to ukryć, to w głębi siebie czułem że straciłem jedyne mi przychylne istoty...tak, to odpowiednie słowo, w tym świecie. Jak za pstryknięciem, otoczyło mnie grono mało dobrych osobników. Uważających mnie za gorszego, niedoświadczonego, ba, niektórzy nadal życzą mi śmierci. A ja nie miałem nikogo do pomocy. Tylko ja, kontra wszyscy. Tak jak ty teraz. Boisz się, że ta aktualna forma zniszczy ci życie, że wszyscy cię odrzucą, znienawidzą. Czujesz się oszukana, i słusznie, okłamali ci mówiąc że nic ci nie będzie, a wszyło, jak wyszło. Oddałabyś pewnie wszystko, by tego wypadku wcale nie było. Świetnie to znam. I nie miałbym żadnych pretensji, gdybyś popadła w całkowitą depresja, sam byłem temu bliski. Ale to jest najgorsze. Jeżeli się teraz poddasz, udowodnisz im - kiwnął w stronę okna - Że jesteś bezużyteczna. A tak nie jest. Zwłaszcza - nabrał powietrza - Że przecież nie jesteś w tym sama - postarał się wykrzesać, choć delikatny uśmiech - Tylko, proszę, bo nie mogę tego wymagać, daj sobie pomóc. Najlepiej, jak spuścisz z tonu. W jednym słowie, spokojnie.
  22. Hetman WK

    [Zapisy][Gra]Blood Lad

    Spojrzał na wyjście z posiadłości. Dobył swojego miecza prawą ręką, w lewej pojawiła się czerwona kula energii. - Złoty golem? Proszę cię - prychnął - Może i duży, ale za to tępy. Wystarczy trochę spryty i pomyślunku. Oczy mu zaświeciły na zielono, dał sygnał strażnikom, aby ci czekali na sygnał do ataku. - Jeżeli Staz nie kłamał, to razem damy sobie radę. Chodź. Nikt mi dworu atakował nie będzie - warknął i wyszedł na zewnątrz.
  23. - Dziękuje, raz jeszcze - schylił głowę. Odłożył tacę i wypuścił powietrze. - Bardzo ładnie przyjacielu, świetnie, wypadałoby aby ktoś cię poklepał po plecach...Hm. Nikogo nie ma. No cóż, jak już coś dobrze zrobię, to nikogo nie ma żeby pochwalić...chwila...pierwszy raz od dłuższego czasu zrobiłem coś dobrze. Hm. Lepiej późno niż wcale. Usiadł na krześle, krzyżując ręce. Trochę mu było szkoda kurtki, ale sprawa wyższa. Widząc że Irene jest w stanie odpoczynku, zajął się swoimi myślami, między innymi o co chodziło Hetmanowi ze wsparciem. Może przyśle jakiegoś husarza spod Mohylewa? Może baterię artyleryjską? A może batalion szwedzkiej piechoty? Ta, jeszcze czego. Od razu pół terenów Rzeczpospolitej. Zaczął trochę przysypiać, budząc się to raz to drugi. Ale całkowicie się obudził, kiedy usłyszał jak Irene uderzyła w łóżko. Poczuł się jakby rozpoczął się ostrzał z pancernika. Nie wiesz skąd, ile, po co, tylko tyle że masz przesrane. Odruchowo złapał za nóż i łańcuch. Kiedy ją zobaczył, oniemiał - O kurna! Tego to się nie spodziewałem. - Eee - jęknął, nie potrafiąc znaleźć słów - Mamy gorzej niż prze-pierniczone. Mamy przegwizdane - No. Tego. Nie, nie wróciła. A co do godziny... - wyciągnął powoli telefon z kieszeni, obwiązując nadgarstek łańcuchem - Wiesz, może lepiej usiądź, bo...po prostu usiądź, zgoda?
  24. - Przynajmniej tyle. Usłyszawszy skrzypienie drzwi, czuł że jakiś złośliwy chochlik, musi czaić się gdzieś w pobliżu i naginać rzeczywistość...Albo zwyczajnie miał wielkiego, strasznego wręcz, pecha. Należało mu się. Choć niby przeszedł test na piątkę. Jednego punktu zabrakło. - Dobra. Bawimy się w sapera który ma kontakt z ładunkiem z zegarem. Czas start. Wyprostował się, chowając papier pod łóżkiem. Jeszcze wytarł dokładnie ręce, usuwając ślady. Spojrzał na gospodynię z ulgą. A przynajmniej tak wyglądał. Podszedł, spokojnie odbierając tacę. - Dziękuje pani bardzo - powiedział, ustawiając się tak, aby ta mogła zobaczyć jak najmniej - Jak już tu uporządkujemy, z własnych pieniędzy pokryje straty. Takie leki chyba tanie nie są. Przepraszam też z góry za bałagan ale jestem trochę...znerwicowany, jak mówiłem - parsknął - Co do jest stanu, niby się poprawia, ale lepiej jest mieć rękę na pulsie, prawda? W każdym razie, jeszcze raz dziękuje. I... - odwrócił na moment wzrok - Nie to że jestem nie miły, ale koleżanka potrzebuje trochę odpoczynku i spokoju, rozumie pani - chciał jej dać dyskretny znak, żeby już może wyjść - Pewnie jeszcze coś z siebie wypuści. Postaram się posprzątać, ale za ile razy to zrobi, nie wiem. Znaczy proszę się nie przejmować dziwnymi dźwiękami. Wszystko mam pod kontrolą - Kłamiesz przyjacielu, pamiętaj że nie ładnie - Jak coś poważniejszego, obiecuje niezwłocznie poinformować.
  25. - A-Aha. W porządku - bez przekonania rzucił - A myślałem że jak nie mam kontaktu z rówieśnikami, to ominie mnie stan fazy...jak to określają. A jednak. Myliłem się. Jestem niesamowicie ciekawy czy oni zdają sobie sprawę z tych objawów, czy o tym nie wiedzieli. Hmm. Ale lepiej im o tym nie mówić. Zacisnął pięści, kiedy ponownie kaszlnęła. Upewnił się czy drzwi zamknięte, i szybko wskoczył do łazienki, zabierając trochę papieru. No cóż, zdarza się. Rozejrzał się za miską. W tym momencie była bardzo przydatna. Irene mogłaby wtedy do niej...wypluć, cieczJeszcze dobył łańcucha i upchał w kieszeni. Zbliżył się do niej, kiedy pojawiły się strugi. Ostrożnie, bez pochopnych ruchów, przesunął ją pod ścianę, tak aby łóżko mogło ją zasłonić. Zdjął kurtkę i rzucił na podłogę, chcąc jakoś te plamy ukryć. - Najgorsze co może być, to jeśli będzie leżeć na plecach. Jeszcze się zadławi. A myślałem że kurs pierwszej pomocy się nie przyda. Wytarł przy pomocy urywek krew, którą miała na twarzy, przed to podstawiając miskę(jeśli była)
×
×
  • Utwórz nowe...