-
Zawartość
235 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Victoria Luna
-
- Bloody Herb! - zawołała Antilia, machcając kopytkiem, by zwrócić uwagę jednorożca. Klacz kłusem podbiegła do pegazicy. - I jak? - zapytała An. - Ja mam kilka ciekawych zaklęć. Porcelanka również znalazła coś ciekawego... - odpowiedziała. - A ty? - Też coś mam. Musimy się spieszyć, musimy znaleźć jeszcze kilka formuł a mamy jedynie półtorej tygodnia. - Zatem bierzmy się do roboty! - Bloody pognała galopem w kierunku miasta a Antilia poleciała przekazać wyniki swoich poszukiwań. Moje drogie kucyki! Macie jeszcze półtorej tygodnia (10 dni) na zaprezentowanie swoich zaklęć! Gorąco zachęcamy do udziału Ekipa Sędziowska
-
- Spike! I jak nasza lista? - Twilight zawołała swojego smoczego pomocnika, który biegł z długą wstęgą pergaminu. - Lekcje odrobione, testy zapowiedziane, rysunki na aukcję charytatywną odebrane z drukarni... Jesteśmy gotowi! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Twilight zachichotała. - Już nie mogę się doczekać... Zjawią się kucyki z różnych części Equestrii i za granicy! Nie ma to jak zawieranie nowych przyjaźni... - Księżniczka udała się do pokoju, by zapakować wszystko na wyjazd. Smok pobiegł za nią, chcąc pomóc przyjaciółce i prosić ją o pomoc, aby uwolniła go z macek pergaminu, który owinął się wokół niego... Może uda mi się jeszcze zrobić specjalny art z okazji spotkania ^^
-
Sto lat!
Życzę Ci więcej czasu dla siebie, ponieważ wiem, jak bardzo jesteś zapracowany
(wiem, trochę po czasie ale wybacz mi ten poślizg ^^')
-
Hm... Zależy od woli autora. Najlepiej, żebyś w opisie na DeviantArcie napisał, iż powyższy rysunek jest wzorowany na istniejącym już arcie i podał link do oryginału. Jeśli autor jest w redakcji/znasz jego pseudonim, zapytaj go o ewentualną zgodę na udostępnienie tego na social mediach. Jeśli autor jest nieznany, możesz zrobić tak jak napisałam na górze.
-
Po raz pierwszy w swoim życiu odważyłam się wejść do Areny - miejsca, gdzie walczą najpotężniejsi, by zdobyć bogactwo i wieczną chwałę... Ja jednak chciałam się z kimś spotkać. Miałam nadzieję, że on tam będzie. I nie zostanę wybrana... Weszłam na trybuny, przeciskając się przez tłum ludzi. Przysłoniłam oczy przed oślepiającym słońcem, skupiając się na zadaniu... Starałam się go znaleźć, lecz jeśli tam był, utonął w morzu ludzi. Po kilku minutach rozglądania i duszenia się postanowiłam odpuścić. Gdzieś w oddali zabrzmiał głos speakera, który zapowiadał walkę. Gdy już miałam wyjść, usłyszałam głos wołający moje imię. Po moich plecach przeszedł dreszcz przerażenia. By wejść do Areny, trzeba wpisać się na listę chętnych do walki. Niektórzy od razu zaznaczają, iż chcą stoczyć bój. Ale nie ja. Nim się obejrzałam, znalazłam się na piaszczystym podłożu, pośrodku miejsca, gdzie za chwilę będę walczyć na śmierć i życie. Być może krew moja lub przeciwnika, zabarwi dziś biały piach. Ludzie skandowali moje imię. Głośno przełknęłam ślinę, gdy ogromne wrota zaczęły się unosić... Walkę zaczniemy gdzieś po 24.11, gdyż azalisz mam co nieco do zrobienia
-
- Szybciej Spike, szybciej! -wrzeszczała Twilight, galopując w stronę peronu. Jej asystent biegł, niosąc, czy też taszcząc ze sobą walizkę pełną rozmaitych ksiąg i kopytopisów. Smok uważał je za zbędne ale Twilight się uparła. W końcu pomocnik dobiegł ostatkiem sił do peronu, z którego miał odjechać pociąg. Po chwili przyjechał ekspres, który miał zawieść księżniczkę Sparkle i jej przyjaciela do celu. - Mam nadzieję, że nic się nie stanie pod naszą nieobecność... - powiedziała klacz, wchodząc do wagonu. - Discord ma grypę, więc nic nie powinno się stać... - odpowiedział Spike. Witam moich studentów! Jak możecie wywnioskować, na pewien czas znikam z forum z powodu przygotowań do zbliżającego się konwentu (tak, na Krakowski Ponymeet 18.1). Wiem też, że w ogóle ostatnio mnie nie było, lecz teraz dopiero mogę siąść spokojnie do komputera i Was powiadomić. Moją nieobecność określam do dnia 24.11. Życie (zwłaszcza moje) lubi zaskakiwać, więc to nie jest sztywna data... Mogę wstawić coś dzień wcześniej lub dwa tygodnie później, co, mam nadzieję, się nie stanie. Mogę być online tu na forum (głównie, by być na bieżąco z sytuacją po Samhain), lecz raczej nie będę nic nowego wysyłać. Możecie też mnie dorwać na Discordzie, gdzie często przesiaduję. To na tyle, moi drodzy. Bądźcie grzeczni i nie wysadźcie zamku/szkoły/forum/Deca/Szona w powietrze. Mam swoich kebsowych informatorów, więc dowiem się dosyć szybko... Have a nice night~
-
Twilight przyszła na Wzgórze Ognia, gdzie po raz ostatni zostanie zapalony stos wraz z żyjącym, rozumnym stworzeniem. Błoto oblepiło jej kopyta, bawiąc je na brązowy kolor. Deliaktny deszcz padał od rana, przez co ziemia była miękka a drewno, które ma stanąć w ogniu, wilgłe. Chciała widzieć śmierć kucyka, którego dusza została otruta ciemnością. A przyjamniej tak twierdził tłum oskarżycieli. Ciekawe, czy śmiertelnicy zdają sobie sprawę, co ich czeka, jeśli mrok przetrwał... Fioletowy alikorn wysunął się na przód, rozglądając się za mistrzyniami ceremonii. Po pewnym czasie zjawiła się Zecora, która wyłoniła się z cieni Lasu Everfree, który był dla niej domem. Widać było, że zebra znacząco podupadła na zdrowiu. Zazwyczaj lśniąca sierść była wypływała. Kilka kosmyków jej prostych włosów opadało na lewe oko. Można też było dostrzeg spadek wagi... Jednak to nie ruszyło Twilight. Tknęło ją dopiero spojrzenie klaczy - bez nadziei, bez woli walki. Bez życia. Martwe niczym popiół. Gdzieś głęboko w swoim odrodzonym sercu alikorn poczuł lekkie ukłucie. Jedno z nielicznych emocji, jakie poczuła, odkąd powstała zmartwych. Twilight zamrugała kilkukrotnie, a igła żalu zniknęła bezpowrotnie. Na niebie pojawiło się jasne światło, zwiastujące nadejście księżniczki Luny - drugiego sędziego i kata. Młodsza siostra Celestii wylądowała z gracją na rozmokłej glebie. Spojrzała na zebrę a ta kiwnęła głową, że to czas osądu. Kucyki zaczęły wybierać, kto ma dzisiaj spłonąć. Sparkle położyła uszy do głowy, chcąc nie dopuścić do siebie imion prawdopodobnych wiedźm. Kilkukrotnie słychać było imiona jej przyjaciółek. Słyszała też inne, znane i mniej znane imiona. Księżniczka zamknęła oczy, chcąc otoczyć się ochronną tarczą przed okrutnym światem. Nagle zagrzmiał głos Pani Nocy. Klacz z bóle powróciła do rzeczywistości. - Trixie Lulamoon... - rzekła Luna. Twilight cicho odetchnęła. Choć natychmiast tego pożałowała. Oh, Starlight... Że też musisz być tego świadkiem... Po pewnym czasie ofiara została dosłownie przywleczona. Miotała się, szarpała, wyrywała... - Oszczędzaj siły na Śmierć - szepnęła cicho Twilight. - Ona lubi patrzeć, jak jej ofiary walczą o ostatnie tchnienie. Nagle ofiara zdołała się wyrwać gwardzistom. Skorzystała z okazji do ucieczki, pędząc w stronę mrocznego lasu. Dało się zauważyć w oczach Trixie, iż determinacja wymieszna z adrenaliną zwyciężyła nad strachem... Luna jednak nie okazała miłosierdzia. Schwytała jednorożca, związała tak, że ledwie mogła oddychać, po czym natychmiast podpaliła stos. Błękitna klacz odeszła bez krzyków czy wrzasków. Poddała się, co bardzo rozczarowało Śmierć. Sądziła, że taki kucyk jak ona, zaspokoi jej pragnienie cierpienia. W końcu ceremononia dobiegła końca. Wojna jednak nadal trwa. Kucyki nie zauważyły jak Twilight Sparkle urania łzę, sądząc, że to kropla deszczu. Celestio, dopomóż.
-
Księżycowe Kredki czyli prace Junaka- wersja ołówkowo-farbkowa (i nie tylko)
temat napisał nowy post w Ołówek, kredka, pastel itd.
Każdemu zdarza się gorszy dzień ^^ Powiem szczerze, że zrobiłam ten art na opak i szybko xdd · · · Bogaty kuń ubrany w złotko z budżetu Ceśki na ciastka nadciąga -
- 676 odpowiedzi
-
- 2
-
- twilight sparkle
- galeria
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Jutro zacznie się prawdziwa zabawa
Oby zakończyła się pomyślnie
-
Bardzo proszę o nie offtopowanie tematu (Offtopem nie jest zgłaszanie udziału)
-
@Triste Cordis Zaklęci w moim odczuciu jest nawet ciekawe :3 Niestety, problem polega na tym, iż w kategori efekty uboczne nie ma trzech zdań... Jednak na szczęście rozpisałeś się nieco lepiej w wymaganiach oraz dodałeś coś od siebie, dzięki czemu twoje zaklęcie zostało zatwierdzonego do dalszego etapu
-
Wszystkiego najlepszego z okazji pełnej pełnoletności!
-
Księżycowe Kredki czyli prace Junaka- wersja ołówkowo-farbkowa (i nie tylko)
temat napisał nowy post w Ołówek, kredka, pastel itd.
-
Tutaj
-
Sparkle patrzyła bezradnie na klacz prowadzącą w kierunku stosu. Niebieski jednorożec wodził błagalnym wzrokiem, poszukując pomocy. Nikt jednak nie odważył się wyciągnąć do niej pomocne kopytko. Po kilku krokach nieszczęśnica spróbowała uciec, jednak wyszkoleni strażnicy niemalże natychmiast ją złapali. Mineutte zaczęła krzyczeć i na przemian szlochać, próbując wyrwać się z uścisku gwardzistów. Wszyscy chcieli, żeby już to się skończyło. W końcu doprowadzono oskarżoną do stosu, który miał uwolnić ją z życia a nas od wiedźmy. A przynajmniej tak sądziły kucyki... Twilight nie słyszała rozmowy Zecory z Luną, lecz widać było, że księżniczka chce osobiście wykonać egzekucję. Zebra nie wyglądała za dobrze, więc chętnie przystała na taką opcję. Przez chwilę w sercu alikorna zagościło współczucie i żal. Jednak widok płonącej żywcem klaczy przywrócił chłód. Ofiara krzyczała, błagając o szybszą śmierć. Jej łzy leciały ciurkiem, by po chwili wyparować. Wrzaski z każdą chwilą przybierały na sile. W końcu krzyk osiągnął apogeum bólu i bezradności. Nikt nic nie zrobił. Wszyscy odwrócili spojrzenia od tej sceny. Oprócz Twilight Sparkle i księżniczki Luny. Luna w pewien sposób chciała dodać otuchy Minuette, która za chwilę miała wyzionąć ducha. Nie chciała, żeby była sama. Robiła to też z ogromnego poczucia winy i świadomości brzemienia jaki spoczywał na jej barkach. Twilight natomiast patrzyła, by zapamiętać tą chwilę. Musiała wiedzieć. Pragnęła tego. Chciała zapamiętać bezsilność kucyków, ich obojętność... Gotowość do poświęceń. W końcu krzyki ustały. Minuette zamieniła się w szary pył. Jeszcze jeden stos zapłonie... O pięć za dużo.
-
Biała pegazica przemierzała błękitne, bezchmurne niebo, kierując się do zamku Twilight Sparkle – księżniczki Przyjaźni i kucyka, który posiada niemal wszystkie książki Equestrii. Klacz nuciła cichą melodię pod nosem, utrzymując kurs. Na szczęście dzień był przyjemny, bez żadnych wiatrów czy innych kaprysów pogody, dzięki czemu szybko dotarła do celu. Antilia studiuje medycynę weterynaryjną na Uniwersytecie Canterlockim, gdzie zazwyczaj spotyka się kierunki związane z magią. Na szczęście, jakiś czas temu zostały otwarte nowe kierunki dzięki współpracy z innymi uczelniami na terenie Equestrii i poza nią. Była to dobra wiadomość dla takich kucyków jak Antilia, ponieważ gdyby nie Canterlot, musieliby wyjeżdżać do miast znacznie oddalonych od Ponyville. I dzięki czemu pegazica jest w stanie poprosić księżniczkę Twilight o pożyczenie książki do anatomii zwierząt egzotycznych oraz chorób zwierząt towarzyszących. Mimo, że panna Sparkle studiowała czarodziejstwo, nie wyklucza, że będzie miała w swoich księgozbiorach materiały do nauki medycyny weterynaryjnej… A przynajmniej mam taką nadzieję… – pomyślała An. Po szybkim przelocie nad miasteczkiem Ponyville, klacz wylądowała na drodze prowadzącej do wrót zamku Przyjaźni. Postanowiła dać odpocząć swoim skrzydłom po kilkugodzinnym locie ze stolicy. Tak to jest, gdy spóźniasz się na pociąg… Zdmuchnęła pasmo błękitnych włosów z turkusowych oczu, po czym ruszyła wydeptaną ścieżką przed siebie. Gdy znalazła się pod drzwiami zamku, zapukała kilka razy w pięknie malowane drewno. Przez pewien czas czekała na odpowiedź, ponieważ klacz nie była w stanie stwierdzić czy księżniczka Twilight nie jest na jakiś zajęciach dodatkowych w swojej Szkole Przyjaźni, czy też dostała jakieś pilne wezwanie od księżniczek lub Znaczkowej Mapy… An zapukała ponownie, tym razem nieco głośniej, aby pani domu, czy jak w tym przypadku – zamku, wiedziała, że ktoś chce się z nią spotkać. Wtedy drzwi uchyliły się z delikatnym skrzypem. – Halo? – zawołał kucyk, zaglądając do środka. – Czy jest tu kto? Odpowiedziało jedynie echo jej głosu. Pegazica postanowiła zaryzykować i wejść do ogromnego holu zamku. Nikogo w zasięgu wzroku. Normalny kucyk powinien uszanować prywatność Twilight i iść do domu czy na targ zrobić zakupy, ale nie Antilia; należała ona bowiem do tych kucyków, które uwielbiały ryzykować wpadać w wir przygód i kłopotów. Kucyk ruszył w głąb zamku, oglądając kryształowe ozdoby rozwieszone na ścianach i wyższych piętrach zamku. Z oddali budowla prezentuje się przepięknie, a wnętrze, mimo mroku, było jeszcze lepsze. Klacz przyglądała się każdemu szczegółowi z równomierną dokładnością. Nagle pośród błogiej ciszy zakłócanej jedynie przez skutok kopyt, usłyszała coś jeszcze. Przystanęła i zaczęła nasłuchiwać… Gdzieś z oddali dochodził głos Twilight Sparkle oraz jej smoczego asystenta – Spike’a. Głos księżniczki był nieco piskliwy i zdenerwowany. Pegazica ruszyła w kierunku źródła głosu alikorna. Z każdym krokiem Antilia zaczęła się zastanawiać, czy wybrała odpowiedni moment na odwiedziny… Po chwili znalazła się przed wejściem do biblioteki w której była księżniczka Przyjaźni we własnej osobie. Twilight latała od półki do półki przeglądając każdą książkę, a następnie rzucając je na ogromny stos księgozbioru. W dole stał jej smoczy asystent obserwując całe zdarzenie. Antilia wzięła głęboki oddech, po czym weszła do pokoju. Z początku nikt jej nie zauważył, lecz po chwili gad podskoczył z przerażenia. – Wow, jak mnie wystraszyłaś… – powiedział, przyglądając się gościowi. – Ty jesteś… – Antilia – przedstawiła się. – Spike. – Wyciągnął łapę a klacz z chęcią ją chwyciła. – Co robi księżniczka? – zapytała pegazica, spoglądając na latającego, zdenerwowanego alikorna. – Sam chciałbym wiedzieć… – Westchnął. Spojrzał na swoją przyjaciółkę, po czym zawołał jej imię. Fioletowy kucyk spojrzał w dół, lecz z powrotem zaczęła gorączkowo czegoś szukać. – Widzę, że księżniczka Twilight jest zajęta… – powiedział ktoś. Spike oraz Antilia spojrzeli za siebie. W wejściu do biblioteki stała klacz jednorożca o podobnym umaszczeniu co pegaz, z tą różnicą, że na kończynach miednicznych miała czarno-różowe paski. Czarno-czerwone kosmyki włosów opadałt na szmaragdowe oczy, które miały bystry blask. – A żebyś wiedziała… – odparła Antilia, kiedy kucyk podszedł bliżej. – Twilight, weźże chodź tu! – zawołał smok. Księżniczka leniwie wylądowała tuż przed gośćmi. – Witam serdecznie… – Wymuszony uśmiech zagościł na twarzy alikorna. – Co was do mnie sprowadza? Klacze spojrzał najpierw na siebie a następnie z powrotem na Twilight. – Czy… wszystko w porządku? – zapytał jednorożec. Sztuczna maska radości opadła i księżniczka westchnęła głośno. – Szukam moich ksiąg z zaklęciami. Nie mogę ich nigdzie znaleźć… – wyznał szczerze. – To źle…? – Jedna z brew pegazicy poszybowała w górę. – Tak. Muszę zacząć pisać testy z zakresu magii dla moich uczniów… – Ale masz jeszcze dużo czasu – wtrącił się Spike. – No tak, ale mam jeszcze wiele innych spraw do załatwienia. Muszę napisać ten test, dopóki o nim pamiętam! – Panika w głosie Sparkle nie wróżyła nic dobrego. Nagle do głowy Antilii wpadł pewien pomysł. – A co jeśli napiszemy nową księgę zaklęć? – Co masz na myśli? – zapytała z nadzieją Twilight. – Wraz z… – urwała na chwilę, myśląc intensywnie. – W ogóle jak masz na imię? – zwróciła się do białego jednorożca. – Bloody Herb. A ty? – Antilia. – Ponownie zwróciła się do księżniczki. – Możemy popytać kucyki z Ponyville o zaklęcia, które znają. Zrobimy spis. – A skąd będziemy wiedzieć, że uczniowie będą je znali? – Spike założył ręce na piersi. – Księżniczka Twilight będzie wiedziała. Pokażemy jej i ona zdecyduje które weźmie. – Ale czemu po prostu nie spiszesz ich sama, Twi – spytał smok. – Nie pamiętam co było na lekcjach. Ale mam nadzieję, że kiedy tylko zobaczę te zaklęcia, będę wiedziała które były omawiane. – Czyli postanowione. – Antilia klasnęła w kopyta. – Bloody? Wchodzisz? Klacz kiwnęła głową. – Zapytam nawet o pomoc moją znajomą. Akurat będzie miała podobny egzamin więc będzie mogła jeszcze się podszkolić. – A propo… Czy księżniczka ma książkę o fizjologii zwierząt egzotycznych i chorób zwierząt towarzyszących? – Uśmiechnęła się nieśmiało. Twilight zachichotała, po czym poszła po poproszone pozycje. Witam moi drodzy! Z przyjemnością chcę Wam ogłosić, że organizuję konkurs! Nie wiem jak długo nie było tu żadnych konkursów (czy w ogóle były ^^'). Jeśli dokładnie przeczytaliście powyższą historyjkę, która ma za zadanie wprowadzić Was w klimat, możecie domyślać się, jakie będzie wasze zadanie. Niemniej jednak napiszę tak oficjalnie… Celem będzie napisanie treści Waszego autorskiego zaklęcia! Niemniej jednak jest kilka zasad, które trzeba przestrzegać, aby wziąć udział. Oto one: Obowiązuje regulamin forum i regulamin działu poświęconego postaci Twilight Sparkle; Organizatorem jest opiekunka działu – Victoria Luna. Wszelkie pytania/zastrzeżenia należy kierować do niej; W komitecie sędziowskim zasiadają: Moonlight, Porcelanowy Okular, Victoria Luna; Termin składania prac – od 29.10.2018 do 02.12.2018; Wysyłając zgłoszenie należy użyć podanego wzorcu: Plagiat jest surowo zabroniony. Próba skopiowania pomysłu grozi natychmiastową i nieodwołalną dyskwalifikacją; Jedna praca na jednego użytkownika; 7.1 Po wysłaniu swojej pracy nie można jej edytować/zmieniać/wysyłać poprawionej wersji; 7.2 Zgłoszenia z rażącymi błędami nie będą brane pod uwagę (dysleksja nie jest wytłumaczeniem – błędy w przeglądarce są podkreślane); 7.3 Zaklęcie musi być napisane samodzielnie – udział osób trzecich równa się dyskwalifikacją; Zaklęcie nie może: -zabijać; -wskrzeszać; -rozkochiwać; -zmieniać rasy i tym podobne boskie czary-mary; A teraz część, na którą czekaliście. A mianowicie: nagrody! Autorzy trzech najlepszych uroków wygrają rysunki wykonane przez naszą kadrę sędziowską! Każdy ze zwycięzców (pierwszeństwo ma zdobywca pierwszego miejsca, potem drugiego, a na końcu trzeciego) wybierze osobę, której wykona arta w ramach nagrody; to będą portrety/halfbody wykonane techniką tradycyjną/cyfrową (w zależności od artystki). Oto przykładowe prace, jakie możecie wygrać: Moonlight Porcelanowy Okular Victoria Luna Mam też tutaj małą prośbę… Moonlight i Porcelanka są tutaj jako wolontariuszki – ich pomoc w organizacji nagród jest dobrowolna, przez co jestem im bardzo wdzięczna. Poświęcają swój wolny czas, którego i tak nie mają wiele, więc proszę nie poganiać artystek czy spamić ich skrzynek pytaniem typu “Kiedy dostanę swój rysunek???” do każdej za nas. Dziewczyny tak jak i ja mają życie prywatne w tym wymagające szkoły, a Porcelanka nawet maturę. Tak więc… proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. Myślę, że dzięki temu jeszcze bardziej docenicie zdobyte nagrody. Cóż więcej mogę powiedzieć? Pojedynek na czary czas zacząć!
-
Twilight spoglądała na księżniczkę Lunę – młodszą siostrę Celestii, która spoczywała w pokoju, z dala od tego piekła. Miała jednak cichą nadzieję, że ześle na Equestrię miłosierdzie... Luna dojrzała obecność byłej uczennicy Celestii... Kiwnęła głową na znak przywitania a następnie zwróciła się do tłumu, by dokonał wyboru ostatecznego. Nagle ktoś wymówił jej imię. Oraz słowo przyjaźń. Tym razem nie wytrzymała. Postanowiła jednak utrzymać nerwy na wodzy. Nie mogę stracić stracić kontroli. Twilight ozpoznała głos kogoś, kto często bywał w jej tawernie. Teraz zamkniętej na cztery spusty. Alikorn znalazł się chrapy w chrapy z Starcem. – A skąd masz pewność, że ci pomogę, starcze? – Zimne spojrzenie księżniczki skupiało się na oczach starego kuca.– Poza tym nie wydaje mi się, że to problem przyjaźni… Przez chwilę milczała, po czym spojrzała na srebrzysty glob. – Przyjaźń zginęła wraz ze mną w purpurowych płomieniach – dodała głosem bez emocji. – Teraz jest tylko walka o przetrwanie – szepnęła cicho, tak, by wiatr porwał jej słowa.
-
Twilight powoli otworzyła oczy. Czuła na siebie miękkość swojej pościeli oraz zapach letniej lawendy. Była w swojej sypialni. Widziała perłowe refleksy światła Księżyca. Był zmierzch. Natychmiast przypomniała sobie, jak obudziła się po nieudanej próbie rzuczenia zaklęcia w swoje tawernie. I wiadomość, że Fluttershy została spalona żywcem. Podobnie jak ja tydzień później... Alikorn był cały obolały. Ciężko jej się oddychało, nogi były odrętwiałe… Jak przez mgłę pamiętała, co się stało na Wzgórza Ognia – chwilę przebudzenia, ukazanie szkarłatnego księżyca… Konfrontację z księżniczką Luną… Zamknęła oczy, biorąc głęboki oddech. Staraj się o tym nie myśleć. Klacz powoli zsunęła się z łoża, niepewnie trzymając się w pionie. Mięśnie głośno protestowały. Sparkle jednak zacisnęła zęby. Nie mogę pozwolić sobie na słabość. Nie teraz. Nagle do pokoju weszły dwa kucyki – klacz i ogier. Sądząc po ciemnej zbroi i grawerunku księżyca, byli to gwardziści samej Pani Nocy. Ogier był pegazem. Miał ciemne umaszczenie, podobnie jak jego włosy o kolorze nocnego nieba. Tęczówki jednak miały intensywny, błękitny kolor. Obok niego stała klacz rasy kucyka ziemskiego o beżowym kolorze sierści. Długie włosy miały odcień pastelowej lawendy, Bystre, ametystowe oczy miały łobuzerski błysk. – Księżniczko… – skłonili się lekko. – Jak się czujesz? – zapytała klacz. Twilight nawet na ich nie spojrzała. – Bywało lepiej… – bąknęła. Odwróciła się, by im się przyjrzeć. – Jak ci na imię? – Violet Star. – Czy dzisiaj jest lincz? Oba kucyki milczały. – Zadawałam wam pytanie… – warknęła, podchodząc do gwardzistów. Ci nawet nie drgnęli. – Tak – odpowiedział ogier głosem o głębokim tonie. Nie zdradzał żadnych emocji. – W takim razie zabierzecie mnie na Wzgórze. – Przykro nam księżniczko, lecz musisz zostać w zamku – rzekł ogier, robić krok w stronę alikorna. – A ty to… – Onyx Wings. Przez chwilę Twilight wpatrywała się w podłogę, zgrzytając zębami. – W takim razie r o z k a z u j ę wam zabrać mnie na Wzgórze Ognia… – powiedziała władczyni tonem, próbując naśladować Lunę. – Zgoda. Przynajmniej bedziemy mieć cię na oku a ty nie będziesz musiała męczyć się z ucieczką – powiedziała oschle strażniczka. • • • Twilight Sparkle szła w wyście czterech strażników z gwardii księżniczki Luny. Towarzyszyli jej Violet Star, Onyx Wings oraz dwójka jednorożców o nieznanych imionach. Ich podróż trwała w całkowitym milczeniu. Nawet i lepiej. W końcu dotarli na miejsce. Przed oczami Twilight stanęły obrazy z rytuału nekromancji. Nie teraz. Nie tutaj. Zacisnęła zęby i szła z podniesioną głową. Kucyki nie muszą wiedzieć, w jakim stanie psychicznym jest. Teraz musi pokazać nieugiętą księżniczkę Equestrii, a nie wystraszonego kucyka, który został ożywiony na prochach swojej mentorki. Chwała na pstrym koniu jeździ. Gdy przeciskali się przez tłum zebranych kucyków, które były żądne krwi, do uszu księżniczki przyjaźni dolatywały trzępki rozmów i oskarżeń. Jedna z nich przykuła jej uwagę. Ktoś oskarżył jej przyjaciółkę o bycie wiedźmą. Księżniczka Przyjaźni jednak nie dała się ponieść emocjom. Szła dalej, dumnym krokiem prać na przód. W końcu dotarli tuż przed stos. Ciemne drewno czekało na ofiarę, która miała dzisiaj zginąć w objęciach oczyszczającego ognia, który miał nas wyzwolić od Koszmaru. Oczami wyobraźni Sparkle zobaczyła siebie. Jak się wije, jak zdziera sobie gardło, wykrzykując swoje ostatnie słowa… Teraz to ona będzie patrzyła, jak ktoś ginie w agoniach bólu.
-
Bardzo przyjemny fanfik na rozluźnienie. Osobiście spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji, ponieważ ten konkretny motyw jest dosyć popularny w fandomie... Bardzo podobała mi się konwersacja kucyków, głównie gwardzistów którzy pogubili języki w gębach, z księżniczką Celestią oraz, przyznam szczerze, to co Ceśka zrobiła na końcu. Gorąco polecam na pochmurne dni
-
Twilight zaczęła kaszleć, chcąc pozbyć się pyłu z płuc. Jej gardło paliło przy każdym oddechu, a umysł był dziwnie… martwy. Otworzyła oczy, jednak musiała zamrugać kilka razy, by zrozumieć, gdzie się znajdowała… Leżała na wypalonej ziemi, przykrytej przez warstwę szarego pyłu… Dookoła wyjałowionej gleby zostały stworzone magiczne kręgi, które najpewniej miały pomóc w jakimś rytuale. Chyba nie chcę wiedzieć – pomyślała, powstrzymując torsje. Podniosła głowę, chcąc rozejrzeć się po otoczeniu. Klacz zauważyła rozmytą sylwetkę zbliżającego się kucyka, czy też raczej, jak się później okazało, zebry. –C-co się stało? – zapytała ochrypłym głosem, patrząc w oczy Zecory, gdy ta była kilka kroków od księżniczki. – Czemu... Gdzie ja… jestem? Znachorka unikała spojrzenia Twilight, a gdy za nią rozległy się odgłosy kroków, odsunęła się w bok, ustępując miejsca księżniczce Lunie. Szła mocnym, pewnym krokiem, lecz oczy ją zdradzały – były w nich ból i tęsknota. – Twilight Sparkle… – Głos Pani Nocy nie ujawniał żadnych emocji, podobnie jak jej kamienna twarz. Turkusowe tęczówki mówiły jednak coś, czego młodsza klacz nie mogła zrozumieć. – Cieszymy się, że znów jesteś pośród nas. – Jak to? – Twilight patrzyła albo na granatowego alikorna, albo na pasiastego kucyka. Obydwie milczały jak zaklęte, patrząc się gdzieś w dal. Po pewnym czasie Luna zadała zaskakujące pytanie: – Panno Sparkle… Jakie jest twoje ostatnie wspomnienie? Purpurowy kucyk był zbity z tropu. Co to ma do rzeczy? Czyżbym straciła pamięć? Miałam wypadek? Mimo tych wszystkich znaków zapytania postanowiła przypomnieć sobie co ostatnio się z nią działo. Przemknęła purpurowe oczy, zagłębiając się w zakamarki swojego umysłu. To, co zobaczyła, zmroziło ją do szpiku kości. Widziała ona bowiem swoją śmierć. W agoniach bólu i płomieniach ognia, który miał uwolnić Equestrię od jednej z czterech wiedźm. Księżniczka Przyjaźni krzyknęła, wystraszona tą wizją. To musiał być sen… – uspokajała się, powtarzając to jak mantrę. Coś niestety nie dawało jej spokoju. Więc dlaczego wydawał się taki realistyczny? Władczyni Ciemności z szamanką patrzyły na Twilight z lekką obawą. Klacz oddychał głęboko, a następnie głośno przełknęła ślinę. – Pamiętam, jak paliliście mnie na stosie… Granatowy alikorn powoli kiwnął głową. – Więc jakim cudem… żyje? – głos Sparkle powoli się łamał, modląc się w duchu, że jest jakieś normalne, logiczne wytłumaczenie. W odpowiedzi obydwie klacze odsunęły się w bok, prezentując szkarłatny Księżyc w pełni. Nocne niebo było ciemne jak atrament. Gwiazdy lśniły jasnym światłem, tworząc swego rodzaju mapę na niebie. Pomimo pięknej, prawie bezchmurnej pogody, fioletowy alikorn wpatrywał się jedynie w krwisty Księżyc. Powoli zaczęła rozumieć… Spojrzała na martwą ziemię i podniosła szczyptę szarego pyłu. Lekki wiatr poniósł go gdzieś dalej, na wschód. Proch po chwili zniknął z zasięgu wzroku… – Kto? Zaskoczona księżniczka Nocy uniosła pytająco jedną brew. Zecora wycofała się do tylu, by dwa alikorny mogły porozmawiać na osobności. – Nie rozumiem – odparła sztywno, ukrywając coś. Wiedziała, o czym była mowa. – Kto został spalony? – warknęła przez zaciśnięte zęby Twilight. Podeszła do wyższego kucyka, niemalże stykając się chrapami. Milczała. – KTO?! – krzyknęła młodsza księżniczka. Gwardziści Luny natychmiast przybiegli, mierząc w księżniczkę Przyjaźń z broni. – Celestia – szepnęła, odwracając głowę i ukrywając samotną łzę. Twilight cofnęła się kilka kroków do tyłu, chcąc zrozumieć, to co usłyszała. Księżniczka Celestia została spalona, aby następnie, przy użyciu jej prochów, wskrzesić jej następczynię… Kiedy żal i rozpacz minęła, jej miejsce zajęła furia. – Jak mogłaś na to pozwolić?! – krzyczała. Granatowy alikorn jednak odwrócił się plecami do niej, idąc w swoim kierunku. Fioletowy róg zaczął emitować światło – z początku niewielkie, lecz z każdym uderzeniem serca, blask rósł. – Dlaczego tego nie powstrzymałaś?! – Księżniczka Przyjaźni teleportowała się przed Lunę, wbijając w nią swój wzrok. Młodsza z sióstr tym razem nie uciekała. Spojrzała na klacz z wyrazem tęsknoty, ale też determinacji. – Zrobiłam, co musiałam. Nozdrza Twilight niebezpiecznie drgały. Mięśnie napieły się z całych sił. – TO TWOJA SIOSTRA! – ryknęła. Magiczna aura urosła kilkukrotnie w ciągu sekundy. Pani Nocy utworzyła tarczę ochronną. – ZROBIŁAM TO DLA EQUESTRII – krzyknęła, po czym rzuciła czar ogłuszający wymieszany ze wzorem na urok obezwładniający trzeciego stopnia. Zaklęcie trafiło wprost do serca Twilight, przez co niemalże natychmiast kucyk padł nieprzytomny. Po zdjęciu magicznej ochrony alikorn podszedł do przeciwnika i sprawdził puls, tak dla pewności. Żyła. – Zabierzcie ją do zamku. Gdy tylko się ocknie, dajcie mi znać – rozkazała gwardzistom. Strażnicy zasalutowali, po czym zabrali się do wykonania powierzonego im zadania. Księżniczka Luna spojrzała jeszcze na srebrzysty glob oblany czerwienią. Pomodliła się cicho za duszę swojej starszej siostry, po czym ruszyła do Canterlotu, by objąć nocną wartę.
-
Czemu podłoga może kłamać? Co robi murarz z elektrykiem? Jakie ryby łowi matematyk?
-
Swoim ockiem/postacią/babcią/stołem... Czymkolwiek co ma cztery nogi
-
Można i tak