-
Zawartość
1041 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
33
Wszystko napisane przez Talar
-
Dopiero teraz zakończyłem przesłuchiwanie My Little Karaoke. Powiem szczerze, że zawiodłem się. Dużo utworów było średnich, kilka kiepski, parę w ogóle do karaoke nie pasowało, lecz i było trochę fajnych i tylko 2 bardzo mi się spodobały
oraz(z czego to drugie to schiza w czystej postaci). -
Masz za to ogromnego plusa. Ja bym zrozumiał, że jest to rodzaj żartu, lecz to było... szkoda gadać. Właśnie przez to strasznie odepchnął mnie ten odcinek.
-
Rok konia w Chinach - czyli szał na kucyki.
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Rok konia rokiem konia, lecz spamowanie kucami na lewo i prawo to już co innego. To tak, jakbyś w necie wszędzie kucykowe obrazki wstawiał. Tylko że jest różnica pomiędzy badziewiastym internetem, a światem realnym. Lecz te plakaty już ujdą. Ten plac zabaw... Jednak nie jest to jakaś zła rzecz. Po prostu mnie to dziwi i uważam to, jak już mówiłem, za lekką przesadę. -
eeee... To było dziwne... "Three's A Crowd" też był dziwny, lecz tam ta dziwność polegała na nielogicznych oraz wręcz oderwanych od rzeczywistości rozwiązaniach. Tutaj mamy dziwny pomysł, dziwne zachowania postaci, dziwne "gagi" i w ogóle cały ten odcinek jakiś... Ale zaczynamy od zalety, czyli od Rarity. Jako iż jestem dość dużym fanem tej postaci, muszę przyznać, że wyszła całkiem przyzwoicie. Wile ludzi skarży się na jej "głupie zachowanie" w tym odcinku. Ja bym to nazwał "zaślepioną dążenie do celu", które zresztą jest dość charakterystyczną cechą dla tej postaci. Jej wczuwanie się w rolę wiejskiej dziewuchy mocno mnie rozbawiła. Zresztą, fajnie wtedy wyglądała jej grzywa. Jednak jej super miłość o tego pisarza/reportera była taka trochę... z tyłka wyssana. Tak nagle zaczyna się kleić do jego plakatów, a na jego widok serduszka aż spływają po ekranie. Rarity niestety, ale chyba patrzy tylko na wygląd. A, i jeszcze jedna rzecz. Wiem, że stałym elementem Rarity jest ciągłe wycie i płakanie. Lecz w tym sezonie jakby wklejają to na siłę i o ile w odcinku z Manehattanem nie było aż tak źle, to tutaj te jej skomlenia wychodzą strasznie "na niby". Tak jakby twórcy na siłę chcieli uszczęśliwić fanów. Ale nie licząc tego, to w tym epizodzie wyszła dość dobrze, lecz szału nie ma. Na dużego plusa zasługuje również Applejack. Zawsze jakoś ta postać wydawała mi się obojętna, lecz od dłuższego czasu mocno przypadła mi do gustu. Zwłaszcza jej udawanie damy zasługuję na sporą pochwałę. Jednak stosunek do tego kochasia również należał do śmiesznych. Tak właściwie, to zawsze miałem jakoś mało do powiedzenia na temat tej postaci i nawet teraz nic więcej nie potrafię napisać. Jest po prostu fajna i tyle. Nie najlepsza, ale dobra. Ten nowy koleżka, zwany Trenderhoof, jakiś takie dziwny był. Z wyglądu i charaktery to raczej typowy hipster, natomiast głos jego był bardzo słaby. Jednak jakąś złą postacią bym go nie nazwał. Spodobało mi się to, jak spoglądał na Rarcie, gdy ta chciała go uwieść. Raczej mało kto się spodziewał, że odrzuci piękno Rarity i zadowoli się wiejską urodą naszej farmerki. Zresztą, dał on spokój Applejack, a Rarity dała spokój jemu, więc chyba wszyscy są szczęśliwi, prawda? Znalazłem w tym odcinku kilka drobnych, lecz także wartych uwagi momentów. Podniecenie Rarity przy jej ołtarzyku było zabawne, lecz jak już mówiłem, trochę przesadzone. Bardzo mi się spodobał wygląd Słodkich Akrów Jabłek na początku odcinka. Jak to powiedział sam Trenderhoof "Zapierające dech w piersiach". Grafikom udało się odwzorować "prawdziwy, wiejski krajobraz" (prawdziwy = super mocno upiększony. Sam mieszkam na wsi i mam wszędzie błoto...) Spike, pytając płaczącą Rarity (zresztą, tej jej płacz też trochę na mus wstawiony) co się stało, klacz mu odpowiada po chwili "nic" I na koniec tej skromnej listy znajdzie się morał odcinka, który jest po prostu bardo trafny do dzisiejszych czasów. Dlatego pamiętajcie, mam prawo być sukinsynem, chamem i gburem! Jeśli się wam to nie podoba, to śmiało, macie przecież czerwony guzik po prawej stronie u góry! A teraz czas na wady owego epizodu. Cały ten odcinek jest jakiś taki pokręcony. Miejsce akcji (sama akcja zresztą jest dziwnie pomieszana ) przez cały odcinek wahało się pomiędzy farmą, a butikiem. Animatorom jakoś nie udało się to poskładać, przez co wszystko wyszło jakoś tak nieciekawie. W wielu innych odcinkach akcja również przeskakiwała z jednego miejsca na drugie, lecz graficy pokazali to w taki sposób, że nie można było się przeczepić. Tutaj tak, niestety, nie jest. Kolejną wadą jest Spike, który zawsze tak zalecał się do Rarity, a teraz nie ma absolutnie nic przeciwko, że obściskuje plakaty z jakiś obcym kolesiem, który z grzebyczkiem się nie rozstaje. A nawet pomaga jej w tej sprawię. Przecież to zachowanie Spike'a jest wbrew jego instynktowi samozachowawczemu! I na koniec sprawa najważniejsza. Ten odcinek był jakiś taki... użyje słowa "zboczony". Tu Applejack idzie, wymachując tyłkiem, tu Rarity, patrząc na Trendera ma minę, jakby... Tu AJ na zdjęciu jest w takiej pozie, że "hej" (złe "hej"). Tu Rarcia pokazuje (niby) swoje spodnie. Tu farmerka powoli zjada jabzo, cała się przy tym brudząc kleistym sokiem i tak dalej i tak dalej. Owszem, żarty żartami, lecz ja mam uczulenie na tym punkcie połączone z olbrzymimi kompleksami, więc daję łapkę w dół. Taki ze mnie brzydal. W sumie, to mogę jeszcze dodać, że to Święto Ponyville było tak ukazane, jakby go nie było... Podsumowując: Plusy: - Zachowanie Rarity - Zachowanie Applejack - Walka pomiędzy wiejską szlachcianką a szlachecką wieśniaczką (zgadnij teraz, która jest która ) - Kilka śmiesznostek Wady: - Te dziwne... momenty ych... - Czasem sztuczne zachowanie Rarity - Fabuła oraz miejsca akcji są pokręcone i mocno zmienne. - Spike daje sobie odebrać swoją sympatie. Ocena: 6,5/10 Odcinek dobro-średni. Dwie bohaterki oraz ich zachowanie były naprawdę śmieszne, zwłaszcza, jeśli chodzi o tą rywalizacje pod koniec. Gdyby nie to, wtedy odcinek ten byłby o wiele gorszy. Zważywszy, że ma on trochę wad, lecz niektóre z nich wynikają z moich urojeń. W sumie, to... To wszystko. Jakaś krótka i byle jaka ta recenzja, lecz nic więcej nie mogę powiedzieć. Może, gdyby odcinek był lepszy, pisałoby mi się przyjemniej?
-
Rok konia w Chinach - czyli szał na kucyki.
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Jak dla mnie, to te wszystkie kucyki na ulicach to lekka przesada. Rozumiem, rok konia (w sumie, to 2013 był rokiem czego?), ale place zabawa itd. to drobne przegięcie. W sumie, Chiny (których osobiście nie lubię) to raczej "stan umysłu", więc nie ma się czego dziwić. -
Wpierw zacznę od tego, czy jest to rzeczywiście film, czy książka/komiks. Jeśli to drugie, to przynajmniej fandom będzie miał mniejszy ból tyłka. Jednak jeśli będzie to film, to: Dla mnie, pomysł jest... trochę typowy, lecz jedynka też miała być taka "typowa" a wyszedł jeden z najlepszych filmów, jaki w życiu widziałem. Na pewno będą hektolitry piosenek, z czego się oczywiście cieszę, lecz gdyby twórcy zaszaleli i zapuścili kucykową wersję jakiegoś przeboju Zeppelina, Deep Purple'ula, czy choćby Guns N Roses, to bym się rozpłynął na fotelu. Jednak szansa, że cuś takiego miałoby miejsce jest mniejsza niż pierwiastek z minus jeden. Oczywiście pojawić się będzie musiał Flash Sentry. Już słyszę olbrzymie oburzenie, że jest to przysłowiowy "Pedał w rurkach". Ciekawe dlaczego taki hejt leci najczęściej od fanów Twilight, którzy nie skąpią saucy-artami z tą postacią, zapisanymi na komputerze? Tak czy siak, nieważne, czy film, czy komiks, będzie dobrze. Pierwsza część była świetna, więc nie sądzę, aby druga była jakaś znacznie gorsza. Jednak coś mi się wydaje, że ujrzymy to w postaci papierowej książeczki. A, i jednak sprawa odnośnie ludzi, którzy się niby załamali, zdruzgotani itd. z powodu wydania nowego filmu (o ile będzie to film). Niektórzy mówią "My nie chcemy tego filmu". Tak się składa, że za przeproszeniem, "główno" macie do gadania. Twórcy wiele razy stawali na głowie, aby na siłę uszczęśliwić fanów. Oni nie są naszymi niewolnikami i niech robią, co chcą. Tutaj jednak twórcy popełnili błąd i za mocno nas rozpuścili, przez co każda ich "własna" decyzja jest hejcona przez bronies "Bo my tego nie chcemy! My chcemy oficjalny shipping Twilight x Trixie, Trollestie, żeby Derpy śpiewała, więcej Luny, zabijanie się i może jeszcze gruszki na wierzbie!". Jak słyszę podobne biadolenie, to mnie aż krew zalewa po same brzegi...
-
Chytry skryba przeskoczył leniwego paladyna.
-
No dobra. Postanowiłem, że zamiast robić nowy rozdział, moje nowo napisane bazgroły wpierniczę do rozdziału 5, dzięki czemu ma on już 18 stron :OOOO Pomimo, iż zbytnio nie przykładałem się do jego poprawy, to wydaje mi się, że rozdział napisany jest raczej dobrze. Ciągle mi się wydaje, że te akapity mam jednak źle... Tak czy siak, jeszcze jutro wezmę się za rozdział szósty, który, uchylę wam tu rąbka tajemnicy, będzie o wiele dłuższy, a przynajmniej takim go planuję zrobić. Postaram się, aby był on jak najszybciej.
-
..... - CO?!? - wydarłem się w niebo głosy - Ty... ty... ty... JAK ŚMIESZ!!! JAK ŚMIESZ SIĘ WYCOFYWAĆ?!? Stawaj i walcz, jak wojownik!!! Jednak klacz, niewzruszona, stała tam, gdzie wcześniej, nie zważając na me słowa. - Nie możesz się poddać! NIE MOŻESZ!!! Masz WALCZYĆ!!! WALCZ!!! Stoję przed tobą, gotowy na każdy atak. Użyj tej swojej błyskawicy, której Cię nauczyłem!!! Zamień mnie w kupkę popiołu! Wysil się! Cokolwiek! WALCZ!!! Timber nie reagowała. Głośno warknąłem z wściekłości. - To nie tak miało być! NIE TAK! Mieliśmy walczyć! We krwi, umazani potem, błotem i bojowym szałem! Wszystko zepsułaś! WSZYSTKO!!! Dlaczego ty musisz wszystko robić źle!?! Spojrzałem na rywalkę, a mój wzrok przeszył ja doszczętnie. Był przepełniony szaleństwem, nienawiścią i obłędem. Klacz wzdrygnęła się. Nikt nigdy nie patrzył na nią w tak nienawistny sposób. - Daje ci... ostatnią szansę... Ale jeśli i tym razem dasz się pokonać, to nie będę Cię żałować. Rozdepczę cię niczym gnojowego żuka, rozpruję ci czerep i wyrwę serce, po czym przemielone rzucę psom! Ale mówię, masz tą jedną szansę. Wykorzystaj ją! Wylecz się, czy coś... Nie zmarnuj jej. Czarna magią znowu przesiąkła mój róg. Moje ciało zaczęło zmieniać kolor na obskurną, fioletowoniebieską barwę. To samo działo się u Timber. Po pewny czasie z mojego ciała zaczął wyjawiać się duch. Dokładnie taka sama, lecz przezroczysta postać, zaczęła wyszarpywać się z mego ciała, jakby chciała od niego uciec. Z ciała klaczy również zaczęła wychodzić jej przeźroczysta replika. W końcu, duchu wydostały się całe, po czym w błyskawicznym tempie przeleciały i wniknęły w ciała wrogo nastawionych do siebie postaci. We mnie wleciała postać Timber, natomiast mój duch poszybował do klaczy. Rozległ się olbrzymi błysk, który oślepił zarówno nas, jak i widownie. Gdy wszystko wróciło do normy, Timber poczuła się zupełnie inaczej, niż wcześniej. Jej stare blizny zniknęły. W dodatku, miała z powrotem obie opary oczu. Jednak dostrzegła, że jej lewa tylna noga jest całkowicie spalona, oraz że na jej ciele pojawiło się kilka innych ran. Jednak czułą się w pełni sił oraz gotowa do walki. Ja natomiast tuż po błysku wywróciłem się na ziemie. Z lewego oczodołu sączyła się spora ilość krwi. Całe moje ciało pokryte było głębokimi ranami ciętymi, jakby ktoś właśnie zaatakował mnie ostrzem miecza. W dodatku, poczułem się o wiele bardziej... głupszy. Dużo zaklęć i czarów zniknęły z mojego umysły, a zamiast nich pojawiły się jakieś beznadziejne, ogniste sztuczki. Timber natomiast poczuła się, jakby ktoś wsadził jej encyklopedie do głowy. Poznała wiele czarów, trików, tajemnic i faktów, które na zawsze powinny pozostać w mojej głowie. Leżałem na ziemi, nie mogąc się podnieść. Cierpiałem, lecz udało mi się, choć z trudem, wypowiedzieć jedno słowo. - Walcz...
- 43 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Nie umiem dokładnie powiedzieć, kiedy mój brat je zamówił. Pewnie gdzieś tak 2 tygodnie.
-
Dzisiaj rano przyszedł mój spóźniony na święta prezent od brata: Ten po prawej zwie się "The Return of Queen Chrysalis" i składa się aż z 4 części. Lektura jest dość gruba i przepełniona akcją oraz niesamowitym wręcz humorem. Kilka przykładowych storn: Natomiast ten po prawej jest o wiele cieńszy, a jego tytuł to: "Zen and the art of gazebo repair". Niestety mam tylko jedną część, więc na końcu widnieje mi napis "To be continued." Jednak sam komiks rozwala humorem i do teraz odnajduję w nim różne ukryte żarty. Kilka stron: Bardzo polecam te komiksy. Są niezwykle śmieszne, kanoniczne i po prostu epickie. Samo ich wykonanie jest po prostu zaje*iste. Bardzo przypomina mi to styl Dona Rosy, którego bardzo cenię. Po prostu cudo warte swojej ceny (70 zł razem z przesyłką, a są one sprowadzane z USiA). EDIT. Stąd możecie sobie to zamówić: http://www.fge.com.pl/2013/09/komiksy-i-ksiazki-mlp-jak-zdobyc.html Ja (to znaczy, mój brat) wybrałem Atom Comisc.
-
Mnie głównie zamartwia to, że społeczeństwo jest zepsute, a takie dawne ideały zostały zastąpione przez chodzące wyroby mięsne. Denerwuje mnie to, ale co zrobić... Jedynie czekać i się nie zmieniać. Zresztą, te głupie dziewczyny i głupi kolesie będą mieli nauczkę w przyszłości. Szkoda, że jest tak mało osób jak ja, Burning, Xan i inni...
-
Wybaczcie za offtop, ale jeszcze się odwołam do mojej poprzedniej wypowiedzi. Dziwi mnie to, że wszystkie dziewuchy tak się podniecają i lubią przebywać w towarzystwie tych prostaków, o których pisałem wcześniej. Ja na przykład z szacunkiem się do nich odnoszę: bardzo często się (dosłownie) kłaniam, używam wyrażeń "moja drogą/miła/kochana", ustępuję miejsca, zawszę coś kupię, pożyczę, pomogę. Oczywiście, też lubię sobie pożartować, ale bez przesady. Lecz większość dziewczyn jakoś ma to gdzieś i wolą się traktować jak nie powiem co. Boże, gdzie tu logika? Co się z tym światem dzieję...
-
Wolny jak ptak, choć moim marzeniem jest znaleźć miłość aż bo grób, jak w jakieś książce czy filmie. Pewnie i tak potem się rozbijemy o jakąś górę lodową, ja zginę, a Ona przeżyje... Być może jest to związane z tym, że mieszkam na kompletny odludzi, przez co mam bardzo mało okazji, żeby kogoś odwiedzić itd. Zresztą, łatwo mi jest nawiać przyjaźń z osobą innej płci, lecz nie spotkałem jeszcze takiej, która była by Tą Jedyną. Trochę bezcelowa są te moje poszukiwania, lecz jestem uparty i nie zadowolę się byle czym. A! I przynajmniej nie żartuję sobie z dziewczyn, jak to robią inne prostokąty z mojej klasy. "Dla żartów" powiedzą do dziewczyny "Ty dzi*ko", a one się śmieją i wręcz oblegają tego debila...
-
A mi się to podoba. Przynajmniej mamy jakąś nową, nietypową moc. Z wyglądu to tak ich "podstawowa forma" jest trochę... dziwna, natomiast ta "druga" (patrz nisko) wygląda już lepiej. Jednak i tak prezentuje się to dość ładnie. A co do zastosowania czy cuś, to nie mam bladego pojęcia. Nawet za bardzo nie ma po co tworzyć jakiś teorii spiskowych. Pożyjemy, zobaczymy. Jednak ja jestem pozytywnie nastawiony na tą tęczową moc. Szkoda, że większość ludzi znowu wyjeżdża z tekstami "Szkoda, rze robionę dla kasy", "Hasbro sie spżedało!!!11", "Wszystko dla pieniędzy!!!11" itd. Może twórcy przestaną dodawać nowe postacie w serialu, bo zaraz pojawi się głos "Nowa postać - nowa zabawka". Temu serialu zawsze towarzyszyły te zabawki, gdyż małe dzieci je po prostu lubią i chciałyby mieć kucyka w każdej wersji. Zresztą, nawet, jeśli Hasbro rzeczywiście myśli tylko i pieniądzach, to co z tego? Niszczy wam to życie? Przeszkadza wam? Głodujecie przez to?
-
http://demotywatory.pl/4129713 Albo gdy ktoś inny nie chce zrozumieć twojej...
-
Odetnijcie mi ręce, a mnie samego oddajcie na lobotomie... Dokonałem straszliwego czynu...
-
Dobrze, że ten napis zakrywa twoje "lico".
-
Rozumiem, błędy czy jakieś literówki. Ale przecinki, jakieś tak myślniki i inne tego typu bzdury, które w większości całkowicie nic nie zmieniają sensu zdania... Nikt nie jest idealny, więc każdy ma prawo popełniać tego typu błędy. Zresztą, co to są za błędy? Bym zrozumiał, że ktoś to czyta i sam do siebie mówi "tu jest źle przecinek", ale żeby uznawać to za jakiś większy "byk"? No to już jest lekka przesada. Gdybym ja miał komuś wypisać błędy zawarte w jego pracy, to tego typu drobnostki bym po porostu ominął. Gdyby to było dzieło na miarę światową, to może jednak bym je "wytknął", ale taka "fanowska" lekturka? EDIT Mogę jeszcze powiedzieć, że "Nie szata zdobi człowieka", a w tym przypadku, nie tekst zdobi magazyn. Owszem, błędy to wada, ale nie one są najważniejsze. Tu powinny się toczyć dyskusje na temat artykułów, a nie na temat gramatyki czy interpunkcji.
-
Jezu... Mam tylko takie pytanie? Czy jak znajdziecie jakiś błąd w gazecie, to od razu piszecie do redakcji, że tu i tu w tym i w tym jest błąd? Ja znalazłem dziwną literówkę w książce "Władca Pierścieni" i jakoś nie wysyłam spamu do wydawnictwa, że jest błąd. Dobra, może i w tym wydaniu jest trochę literówek itd. Jednak no kurde... Żeby wypisywać posty, które zawierają jedynie "Tu powinien być przecinek, a tu brakuje słowa >>to<<", bez żadnych recenzji samego magazynu... Zresztą, duża część z nich to tylko takie "źle ułożone" zdania. Nawet Miodek czasem popełnia takie błędy, więc nie ma się czego czepiać. A co do samego numeru, to tak... dziwnie. Niektóre artykuł chyba był wymyślane "na szybko", z braku pomysłu. W sumie, to cały numer wydaje się taki robiony w pośpiechu.
-
Nienawidzę... jak... ktoś... mnie... ZACHODZI OD TYŁU!!!
-
Tym językiem na pewno poliżesz się w łokieć.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
WOW wow wow... Ten odcinek był... No był dość... nawet nie wiem, jak to nazwać. Tyle piosenek, tyle śmiechu, tyle drapania się po głowie... Po prostu... "wow". Aż nie wiem, od czego zacząć, więc wezmę się za fabułę. Jakiś koleś, który zajmuje się organizowaniem imprez w całej Equestrii przyjeżdża do Ponyville? Dla mnie bomba. Okazuje się, że jest on lepszy od Pinkie, przez co całe miasto jara się tylko nim, a różowa klacz ledwo ukrywa łzy. Coraz lepiej. Pojedynek na "wygłupy"? Trochę to dziwne, ale przynajmniej się pośmiałem. Przeszłość Sadwich'a... To było na prawdę dobre. Końcowa impreza; jestem w siódmym niebie. Jednymi słowy, nie mogło być lepiej. Fabuła jest logiczna, przyjemna i po po prostu, jak to Cheese mówił, EPICKA!!! Nasz nowy kolo, zwany Cheese Sandwich jest niemal identyczny, co nasz Pinkie, a ponieważ uważam naszą różową klacz za jedną z moich ulubionych postaci, nasz kanapkowy heros bardzo przypadł mi do gustu. Do wyglądu nie mogę się przyczepić. Jedynie jego włosy wyglądają, jakby był ołówkiem odrysowywane. Z charakteru to samo, co Pinkie, więc rozpisywać się nie muszę. Bardzo spodobało mi się to, że jego "zawodem" jest przemierzanie Equestrii wzdłuż i wszerz, aby organizować imprezy na wielką skalę. taki jeździec znikąd. W dodatku, fajnie odgrywał on rolę tego samotnego kowboja. Bardzo spodobał mi się ten motyw. Natomiast największym plusem owej postaci jest jego przeszłość. Nie spodziewałem się tego, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Zresztą, sam pomysł był przemyślany, bardzo pasujący i po prostu w porządku. Naprawdę ta postać, a zwłaszcza jego dzieciństwo dodają dużego plusa temu odcinkowi. Sama Pinkie również wypadła niewyobrażalnie dobrze w tym odcinku. W zasadzie, to owa postać w tym sezonie nadrobiła swoje straty z S3 w dużą nawiązką, lecz ten odcinek to już było mistrzostwo. Nie wiem, czy różowa klacz kiedykolwiek była tak niesamowita, jak tutaj. Powiem szczerze, że Pinkie wyszła w tym odcinku najlepiej, jak się dało. Po prostu 100% perfekcji. Tyle śmiechu, tyle śpiewu, tyle zabawy, tyle randomu i wygłupów... Po prostu cud, miód, malina i orzeszki. Pinkie wspina się coraz wyżej na mej liście ulubionych postaci. Oby tak dalej. Zresztą, same jej smutanie, że ktoś jest lepszy od niej oraz późniejsza rywalizacja wychodzą na plus. Pinkie naprawdę wyszła idealnie w tym odcinku. Piosenek w tym odcinku było od groma. Już sam fakt, że mamy styczność z musicalowym epizodem jest olbrzymim plusem. Zresztą, piosenki również są niczego sobie. Pierwsza z nich, Pinkie the Party Planner wita nasz już zaraz po intro. Słuchało mi się ją bardzo przyjemnie. Fajna muzyczka, fajny tekst, fajny śpiew. Typowa, musicalowa piosenka, lecz ma w sobie to kucykowe coś. Nawet mamy reprise pod koniec, który jest z lekka gorszy od normalnej wersji, ale to zapewne przez to olbrzymie różnice w długości. Zresztą, bardzo przypominała mi ona utworki z S2, gdyż na przestrzeni sezonu 2 i 3, piosenki, a przynajmniej według mnie, trochę się zmieniły. The Super Duper Party Pony, wykonane przez Sheese Sandwicha, jest chyba najlepszą piosenką w tym sezonie. Przebija nawet Bats! Świetna melodia, niesamowity śpiew oraz ogółem to, co się działo podczas śpiewania zasługują na najwyższe noty. O Pinkie's Lament krótko, gdyż piosenka była średnia. Jakoś mnie nie urzekł ten plankt Pinkie. Jednak, gdy klacz się rozchmurza i zamierza stawić czoło kanapkowi, staje się ona trochę lepsza, lecz zbytnio się nie umywa do dwóch poprzednich piosenek. The Goof Off (pierwsze skojarzenia z Neverhoodem) zbytnio nie oceniam. Miała ona być częścią tego całego pojedynku i była. Nic więcej. Cheese Confesses była nawet przyjemna i miła w słuchaniu, lecz tyłka nie urywa. Jednak moment, w którym Sandwich śpiewa jako dorosły był lepszy od reszty piosenki. I na koniec Make a Wish. Chyba każdy zauważył różnice pomiędzy tą, a resztą piosenek. Lekko nie pasuje ona do serialu i dość kojarz mi się z Equestria Girls, lecz to nie zmienia faktu, że jest ona fajna, nawet bardzo, i dość dobrze prezentuje ona tą całą wielką imprezę oraz zakończenie odcinka. Muszę przyznać, że ilość gagów w tym odcinku była masakryczna. W zasadzie, to śmiałem się przez cały czas. Jednak odcinek zawiera również wiele innych, ciekawych aspektów. Zaciekawiła mnie impreza w Appleloosie oraz w tle widoczny Szeryf, Braeburn i Bizony wraz ze swoim wodzem. Spodobał mi się również fakt, iż Diamond Tiara coś zaśpiewała. W ogóle to, że ma ona jakieś tam kontakty z Pinkie było ciekawe. W następnej scenie mam sprzedawczyni, która nosił dokładnie taki sam kapelusz, co Flim z Flamem. Zresztą, jakiś czas później sam Cheese również ma go na głowie. Dodajmy do tego pojawienie się tej mycki w poprzednim odcinku... Flim Flam Brothres return confirmed!!! Rozwaliło mnie to, że w takiej bajce pokazali coś takiego, jak operacja. Zbierałem szczękę z podłogi, jak to zobaczyłem. W dodatku, Pinkie przeszkadzała chirurgowi w jej wykonaniu, co może grozić śmiercią pacjenta. Ta bajka powinna być +12. Podobało mi się ukazanie na obrazkach w domu Pinkie wydarzeń z dawnych odcinków. Podczas Pinkie's Lament, nasza bohaterka wychodzi na balkon. Widzimy w tym czasie pieczołowitość, jaką włożyli graficy w to dzieło. Oświetlona twarz oraz powiewające włosy wyglądały świetnie. Rozwalił mnie sposób, w jaki Pinkie wyzwała Sandwicha na pojedynek oraz reakcja mane 6. Równie śmieszne było splagiatowanie przez Cheesiego Smile Song, oraz jego tłumaczenie się, że kompletnie nie wie, o co Pinkie chodzi. Podczas tej imprezy z dzieciństwa widzimy młodą Cheerilee, Lyre, Bon Bon, Cloudschaser, Flitter oraz Derpy, która zresztą i tak pojawiła się wiele razy w tym odcinku. Mamy także w końcu pokazaną mapę Equestrii. Wiem, że pojawiła się już ona w oryginalnej książce (którą zresztą mam), lecz miło zobaczyć ją w serialu. Na torcie Rainbow Dash widnieje 21 świeczek, co zapewne oznacza jej wiek. W sumie, to są one tylko z jednej strony usadowione, lecz gdyby było one z dwóch, to RD miałaby 41 lat, a to chyba przesada. Ja uznaje, że ma ona 21 i już. Zresztą, ten wiek pasuję do niej, gdyż zawsze twierdziłem, że mane 6 ma oko dwudziestkę. A skoro jestem już przy Rainbow Dash, to mogę powiedzieć, że wyszła ona o wiele lepiej, niż tydzień temu (chamska ucieczka). Powiem więcej; RD nawet fajnie się dzisiaj zachowywała, co zdarza się niezwykle rzadko. Na koniec zostawiam muzykę w autorach, która jest inna, niż zazwyczaj. Bardzo mi się spodobało, że do tak świetnego i muzycznego odcinka zmienili nawet podkład do autorów. Jednak ten odcinek ma niestety kilka wad, lecz są one na prawdę bardzo drobne i nie wpływają one na ocenę. Największym minusem jest "taniec" tego kurczaka i Gummiego. Nie dość, że nie lubię czegoś takiego w bajkach, to zupełnie nie pasuje to do tego serialu. Jednak nie jest to jakaś super zła wada, która psuje odcinek do szpiku kości. Nie spodobało mi się to, lecz za bardzo na ogół odcinka to nie wpływa. Trochę mnie zdziwił fakt, iż Pinkie po oddaniu zwycięstwa Cheesowi, wyjeżdża w Ponyviile. Chyba chce wyjechać. Pakowała się, więc... No chyba, że sprzątała ona swoje rzeczy na imprezę. Wyglądało to jak wyjazd z miasta, ale co ja tam wiem. Na końcu jeszcze powiem, że ta cała impreza uro-czystościowa była za duża. Wiem, że Rainbow Dash odgrywa ważną rolę w Equetsrii, ale to było chyba większe, niż wesele na koniec drugiego sezonu. Rozumiem, że jest to inny rodzaj przyjęcia, lecz ta impreza RD była aż za duża. Lecz w żadnym stopniu nie jest to minus, tylko taki dziw z mojej strony. I na koniec sprawa klucza, który tym razem przyjął postać gumowego drobiu. W sumie, to mamy połowę klucz w dokładnie połowę sezonu, nie licząc podwójnych odcinków. Jezu, to już połowa sezonu... Jak to szybko leci. I znowu trzeba będzie czekać pół roku... Ale wracając do klucza, to trochę odstręcz mnie jego forma, lecz cieszę się, że mamy już kolejny artefakt w dłoni. Z każdy odcinkiem moja ciekawość wobec tej skrzynki rośnie. Reasumując: Plusy: -Ogólna fabuła. -Pinkie Pie, która wyszła niesamowicie w tym odcinku. -Cheese Sandwich, którego wcisnę wraz z Pinkie na jedno z miejsca w moim TOP 10. -Musicalowy odcinek. -Pierwsze 2 piosenki, gdyż wybijają się one i wiele wyżej, niż reszta z nich. -Pojedynek na wygłupy. -Młodość Cheesiego. -Trzeci klucz. -Zakończenie. -Kosmicznie wysoka ilość zarówno zabawnych, jak i ciekawych momentów. Minusy: -Taniec Gummiego i tego kurczaka. Ocena:9/10 Zasłużona, pełna dziewiątka dla tego odcinka. Epizod epicki od stóp do głów. Bardzo przyjemna fabuła, niesamowity humor, olbrzymia ilość świetnych piosenek, wiele bardzo fajnych momentów oraz fenomenalna postać, która jest teraz jedną z tych lepszych sprawiają, że ten odcinek, wraz z Rarity Takes Manehattan są dwoma najlepszymi odcinkami w tym sezonie. Kciuk w górę dla twórców tego epizodu. Kawał zaje*iście dobrej roboty! Oby tak dalej!