Skocz do zawartości

Ziemniakford

Brony
  • Zawartość

    374
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    18

Wszystko napisane przez Ziemniakford

  1. Aaaach, witam. Krótko, bo i sam tekst jest krótki: czasem nie ma rymu, rytmu zresztą też. Sama konstrukcja jest mocno nieidealna. Także do tekstu, o dziwo, wkradł się jeden poważny błąd. Nie wyobrażam sobie tego wersji śpiewanej, autor chyba też, bo nic, jak widać, nie ma. Nie wiem, no. Dziwne to było. Jak dla mnie, zbędne, co naprawdę rzadko mówię. Pozdrawiam.
  2. Witam! Mam dziwne wrażenie, że fanfik był inspirowany serią gier „Persona”, ale może się nie znam. Poza tym? Technicznie jest mieszanie. Braki myślników, spacji, podwójne wcięcia, RĘCE… No nie jest najlepiej. Styl sobie lepiej radzi. Nie odstrasza, a to mimo wszystko ważne. Nie ma w tym wszystkim też żadnego klimatu. Historia jest dość zawiła i prawdę mówiąc nie do końca wiem co się działo. Jest tu mocny chaos. Fik skacze z wątku na wątek. Zaczyna się dość niewinnie, od wylegiwania na balkonie, szczepienia, jedzenia sianoburgerów… No, ale pojawia się pewna intryga. I dość, jak dla mnie, niejednoznaczne zakończenie. Chociaż może nadinterpretuje fakty. Postacie są dość szczątkowe w tym fanfiku, no ale są. Nie ma z nimi żadnej więzi. Czy to był zły, czy dobry fik? Nie wiem, boli mnie od niego głowa. To chyba jakiś wyznacznik jakości, nie wiem. Podoba mi się, do tej pory, jedyny, powyższy komentarz do tego fanfika. Pozdrawiam.
  3. Witam! Do tego opowiadania mam jedno, ale potężne ALE. Jednak chodźmy powoli… Technicznie nie jest źle. Częściowy brak myślników, parę potknięć. Nic poważnego. Sam styl jest ładny, chociaż kreuje dość mało klimatu (ale nie wcale!). Samo podejście do fanfika i jego historia jest ciekawa, chociaż ma w sobie sprzeczności. Opowiada ona o dniu pewnej klaczy, która, w drodze powrotnej od domu swych rodziców, spotyka starca, którego odrzucono od gościny w innych domach. Ma to jakiś swój klimat, ale… No właśnie ale: No po prostu ten fanfik jest miejscami nielogiczny i to moje wielkie „ale”. Mimo to, nie jest to zły fanfik. Powiedział bym, że jest to dobry fik z pewnym niedopowiedzianym potencjałem. A szkoda. No nic, został pomysł, tekst i ja, ten komentarz. Nie wiele po nas zostaje… Pozdrawiam!
  4. Witam! Te opowiadanie jest idealnie pośrodku między byciem nudnym a ciekawym. Technicznie jest dobrze. Zauważyłem zaledwie parę drobnych potknięć, i jakiegoś anonima masakrującego dokument. Styl jest dość przyjemny, kreuje jakąś SoLową atmosferę. Historia opiera się na poszukiwaniu pewnej teczki (oczywiście na kogoś, jak nakazuje stary radziecki zwyczaj) przez Spitfire. I nie może jej absolutnie nigdzie znaleźć. A szuka w wielu miejscach! Godne pochwały. Niestety, w całej swej rozciągłości, choć jest to przyjemna opowiastka, nie jest ona ani trochę śmieszna. Ogólnie całe te opowiadanie jest idealnie na środku w całej skali. To jest idealny, książkowy przykład średniaka. Wykonanego dobrze ze strony techniczno-stylistycznej, to prawda, ale jednak średniaka. Idealna połowa. Pozdrawiam.
  5. Hello there! (general Ziemniakford?) Heh, nie był to najgorszy random jaki czytałem, ale i nie najlepszy. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy jest to w ogóle random. Technicznie brakuje zaledwie dolnych cudzysłowów. Styl jest całkiem przyjemny i oddaje pewne szaleństwo sytuacji. Nie mogę, ponownie ocenić strony tłumaczenia. Historia jest o Twi. Która, jak to Twi, przeczytała książki. Wszystkie. Absolutnie wszystkie książki. WSZYSTKIE. Prawdę mówiąc, myślałem, że wyniknie z tego coś ciekawego. Ale zakończenie jest… nijakie. Walory komediowe są, ale nie jest to opowiadanie, przy którym śmiałbym się w niebogłosy. Jednak nie jest to złe opowiadanie, jest to po prostu stracony potencjał. Myślę, że opowiadanie byłby lepsze, gdyby skupiło się na samej Twi i jej próbach czytania wszystkiego, łącznie z etykietami domestosu przy kiblu (i reakcją zaczerpniętą z Gothica 3, „Tu jest napisane cos o alchemii.”). W bardzo umiarkowany sposób polecam. Pozdrawiam
  6. Witam! To było… niespodziewane. Technicznie zobaczyłem parę drobnych potknięć, ale poza tym jest bardzo dobrze w swym ogóle. Fabularnie jest to rasowy random. Rarity przejmuje władzę nad Ponyville i wypowiada wojnę reszcie Equestrii, pod przywództwem Luny. Rarity, wiedząc, że wojna nie będzie lekka, chce zbudować w Ponyville 20 dywizji pancernych, tyle samo piechoty i masę ciężkiego przemysłu. I chociaż brzmi to bardzo poważnie, to takie nie jest. Sama strona komediowa jest bardzo umowna. Prawdę mówiąc sama koncepcja mnie bawi, jak nad tym myślę, ale jej wykonanie niezbyt. Jest to po prostu znośny random. Może komuś bardziej się spodoba. Pozdrawiam!
  7. Witam! Kolejne tłumaczenie w kolekcji. Tym razem o jakach. Jak to jak? Ano tak! Ale jak? No jak jak! Ale jak jak jak być? No tak! Dobra, dość tego sucharu słownego xd. Błędów technicznych nie zauważyłem. Styl jest okej, chociaż nie zachwyca, ale to raczej kwestia tego, że tekst to głównie dialogi. Nie udało się tez w to wplątać jakiegoś klimatu, ale to chyba przez charakter historii. Sama opowieść skupia się na rozmowie Celestii z księciem jaków, niedługo po odcinku z delegacją. I tu tłumaczą sobie pewne jej ukryte przed Twi i Pinkie, a także przed nami (aż do tej pory) szczegóły. Puenta ma swój urok, ale nie nazwałbym bym tego opowiadania śmiesznym. Jest to po prostu przyzwoite opowiadanie. I tyle. Pozdrawiam.
  8. Witam! Podobał mi się ten fik. Serio. Technicznie jest bardzo dobrze, styl jest przyjemny, wszystko ma lekki, solowy klimacik. A i sama historia, chociaż krótka, to jest sympatyczna. Bo cóż się działa z Trixie po incydencie z amuletem alikorna? Opowiadanie stara się, w trochę niekanoniczny sposób, odpowiedzieć na to pytanie. Nie mogę ocenić strony tłumaczenia, jak zwykle. Ciężko mi napisać dłuższy komentarz, bo i same opowiadanie nie należy do długich, ale dodam jeszcze tylko tyle, że mogę je z czystym sercem polecić. Pozdrawiam!
  9. Buenos Dias! Nwm, nie mam pomysłu na przywitanie xd. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Nie jest to złe opowiadanie, ale takie… bez polotu i bez pomysłu. Technicznie brakuje myślników i jednego wcięcia, a także dolnych cudzysłowów. Styl jest nawet przyjemny. Historia jest mocno taka sobie, mogła być spoko SoLem, gdyby nie dziwaczne zakończenie, próbujące zrobić z tego na siłę komedie. No nie wiem, kurczę. Jak to podsumować? Banan/10, nawiązując do niepasującego zakończenia. Pozdrawiam.
  10. Witam! Nie do końca rozumiem, chociaż może nie powinienem pytać, „co autor miał na myśli?”. Do opowiadania pasowałby jedynie tag „random”, gdyż niektóre rzeczy naprawdę biorą się tu znikąd i bez widocznego powodu. W opowiadaniu, jak zwykle, brakuje myślników, a myśli są nieczytelne względem narracji. Styl jest okej. Fabuła jest dość… dziwna? Twi zarywa miesiące przy gierkach, nagle postanawia zwolnić Spike’a, przypomina sobie, że ten ma niedługo urodziny, więc znów zarywa przy grach… Nie do końca wiem co o tym myśleć. To chyba po prostu humor autora w czystym wydaniu. Wydarzenia następujące po sobie są jakoś powiązane, ale dość luźno. Zakończenie jest… ucięte? To chyba odpowiednie określenie. Same bohaterki dają radę, ale trzeba przeboleć to, jak została zmasakrowana tu Twi. Serio, jest taka dziwnie nieserialowa… Prawdę mówiąc opowiadanie jest jestem w stanie podsumować tylko w jeden sposób: Pozdrawiam.
  11. Witam! Ale się roześmiałem. Najpierw, myśląc, że to coś skrajnie głupiego. Potem, zdając sobie sprawę z żartu. Technicznie i stylistycznie nie mam zastrzeżeń. Najważniejsza jest tu, króciutka, historia. Pinkie Pie, nie mogąc pewnego dnia nikogo rozbawić, wpada na szalony pomysł. Cudowny żart i wyśmianie pewnego, znanego motywu. Polecam. Pozdrawiam!
  12. Witam! Ciężko mi napisać cokolwiek więcej niż „no spoko średniak” ale się zmuszę. Technicznie jest bardzo dobrze, zaledwie parę potknięć. Styl jest nawet przyjemny, nie było większych problemów w czytaniu pod tym względem. Historia opiera się na bardzo prostym zdarzeniu. Celestia zostaje obudzona przez komara. A jak wiadomo, ♪ komar to jest zwierzę ♪… Wracając, prowadzi to do sporej eskalacji. Nie jest to porywająca, ani śmieszna historia, ale daje radę. Niezbyt czuje klimat tego wszystkiego, nie zaśmiałem się ani razu. Chyba po prostu nie jest to komedia dla mnie. Pozdrawiam.
  13. Witam! Mam dziwne wrażenie, że kiedyś czytałem tego fanfika. Technicznie jest dość dobrze. Drobne braki w przecinkach i myślnikach. Styl jest całkiem całkiem, a na pewno nie jest brzydki. Fanfik stara się wykreować pewną smutną atmosferę, ale osobiście jej nie czuje. Może dlatego, że miałem głupie skojarzenia i z fanfika poważnego stworzyłem sobie prywatną komedie. Ale poza tym jest nawet niezłym SoLem. Historyjka jest o pewnej klaczy, która nie lubi, co jest dość łagodnie powiedziane, Wigilii Serdeczności. To wszystko przez pewną traumatyczną wigilie, która wydarzyła się, gdy ta miała osiem lat. Nie jest to zła historia, ale nie oczekujcie tu wielkich zwrotów akcji czy czegoś w tym stylu. Mnie nawet wciągnęła, ale miałem wrażenie, jak mówiłem na początku, że skądś to znam. Sama postać tej klaczy, którą poznajemy z imienia, jest dobrze przedstawiona i dość rozbudowana. Sama kreacja postaci jest tu, jak dla mnie, bez zarzutu. Przyjemne opowiadanie, w klimacie nawiązującym do zbliżających się dni. Jestem w stanie to polecić w jakiś sposób. Niektórych może odstraszyć jakiś rodzaj sztampy, czy też powolnego tempa wszystkiego. Pozdrawiam!
  14. Witam! Z czystym sumieniem mogę powiedzieć; to fanfik beznadziejny, tragiczny w prawie wszystkich miarach, bez żadnego potencjału, pisany jak chyba autor miał z 11 lat. Technicznie jeszcze nie jest to najgorszy szajs jaki widziałem, ale niewiele brakowało. Ogromna czcionka, brak myślników, znaki interpunkcyjne po spacjach, podwójne spacje, „Rairity”, „Twightlight”… Styl jest bardziej chaotyczny niż Pinkie Pie do potęgi z liczby urojonej. Jaka jest fabuła? Równie chaotyczna. Jakiś typ, bezimienny, morduje innych bez znanego powodu, natrafia na kucyki bez znanego powodu, te kucyki go naprawiają bez znanego powodu… no wiecie, znacie może ten typ fabuły. Wszystko dzieje się na zasadzie „to będzie fajne”, „o, to trzeba umieścić”, „nie mam pomysłu jak to zrobić, jakkolwiek będzie okej”. Bez powodu, kontekstu, przedstawienia jednego czy drugiego uniwersum. Postacie istnieją, to jedna z nielicznych ich dobrych cech. Chociaż nie, jest to zła cecha. Bo jakby nie istniały, może nie byłoby tej abominacji. Odradzam. Stracicie czas na czytaniu. Pozdrawiam.
  15. Witam! Hm, prawdę mówiąc, jak napisałem w dokumencie, mam wrażenie, że to opowiadanie „od znajomych dla znajomych”. I nie do końca jestem pewien, czy z tego założenia powinno wyjść na światło dzienne forum. Technicznie jest w normie. Braki myślników, parę błędów związanych z dialogami… nic poważnego. Styl jest w sumie spoko. Nie odtrąca, nie zachwyca. Fabuła jest o pisaniu. A konkretnie o pisarzu i jego zmaganiach z tekstem. Dorek, pegaz o szarej sierści z pyszczkiem podobny raczej do klaczy, piszę fanfika. Któryś już raz. I wiele razy został ten fanfik spalony przez Gravisa, jego… przyjaciela? Mistrza? Nwm jak to relacje określić. No i korektorka, Ewa, też dokłada swoje. Co z tego wychodzi? Parę dziwnych zdarzeń. Nie jest to najciekawsza fabuła, ale daje radę swoim lekkim absurdem. Dość ważne są tu relacje między postaciami, dość zabawne można powiedzieć. Dorek jest pisarzem na wiecznej fali energetyków, Ewa pieczącą mu mufiinki korektorką, a Gravis jest ostatecznym testem tego, czy opowiadanie do czegokolwiek się nadaje. Same postacie są okej, chociaż nie oszukujmy się, pewnie znacznie więcej te opowiadanie by mi mówiło, gdybym znał ich rzeczywiste odpowiedniki. Jest to pewien minus. W sensie bez tego opowiadanie daje radę, ale czuje, że z tym, byłoby lepsze. Co do samego opowiadania… mam mieszane, ambiwalentne, oksymoroniczne, skrajne myśli. Chciałbym powiedzieć, że było dobre, ale trochę zbyt wiele rzeczy nie zagrało. Zwłaszcza brak znajomości kontekstu. Nie mogę też powiedzieć, że jest złe, o nie. Są tu dobre aspekty. Nie jest to na pewno wybitna komedia, ale jakaś jest. Raz czy dwa nawet się zaśmiałem (co zważywszy na długość nie jest ogromnym osiągnięciem, no ale jakimś jest). Myślę, że to opowiadanie, jak mówiłem na początku, nie powinno wyjść poza wąski krąg znajomych, którzy zrozumieliby kontekst. Coś o tym wiem, bo raz na urodziny napisałem znajomemu fika o jego ocku i relacjach na pewnej grupie. Gdyby przeczytał to ktoś spoza tej grupy, raczej nic by z tego nie wyciągnął. Czy więc ostatecznie polecam? Nie wiem, szczerze. Pozdrawiam!
  16. Witam! Autor sam zachęca do hejtu… niech będzie! Techniczna strona? Brak myślników, dużej ilości wcięć, powtórzenia, literówki, zła interpunkcja… Tragedii JESZCZE nie ma, ale nie zabrakło aż tak dużo. Styl jest dość prosty i ubogi. Historia jest z jednej strony SoLowa, co jej wychodzi, z drugiej stara się być smutna, co jej nie wychodzi. Opowiada o dwóch dniach z życia Pinkie i Gummego, Ten jednak, z jakiegoś nieznanego nam powodu, postanawia skoczyć z okna i się zabić, ot tak. Sama Pinkie daje tu radę, nawet w obliczu śmierci pupila. Nie mam pojęcia o co chodziło autorowi, robiąc z Gummego samobójcę. No jest to jedno z tych kiepawych opowiadań w stylu smutnych na siłę. Nie polecam. Pozdrawiam.
  17. Witam! Nie mam pojęcia czemu ten fik ma tag crossover. W żaden sposób nie nawiązuje do uniwersum GuP (nie, żebym je znał, ale po prostu nie widziałem takich nawiązań). Myślę, że opowiadanie mogłoby dostać tag NLR vs SE. Do stanu technicznego nie mogę się jakoś specjalnie przyczepić. Jest tylko jeden znaczek pod koniec, który widzę jako prostokąt. Pewnie coś źle poszło. Styl i klimat nie mają na siebie czasu. Tu nawet ciężko mi jakoś streścić, ocenić a nawet zachęcić do historii. To zaledwie 2 strony opowiadania! No nie ma tu nic ciekawego, ani odtrącającego. Opowiadanie to taki średniaczek. Ciężko mi powiedzieć, czy miałby potencjał. Może nawet by coś z tego wyszło, ostatecznie styl nie raził, wszystko wydawało się przynajmniej okej. Pozdrawiam!
  18. Witam! Dobre to było, chociaż alternatywne zakończenie upatruje tu jako obowiązek. Ale nie dlatego, że jest szczęśliwe, a dlatego, że bardziej trzyma się tego co wiemy o serialu. Technicznie jest dziwnie. Czasem jest angielski zapis dialogowy, czasem polski, czasem nawet z myślnikami. Czasami brakuje akapitu. No nie jest najlepiej. Styl jest dziecinny, prosty. Kreuje on taką fajną atmosferę. Którą mógłbym przyrównać jedynie do pozytywnych wspomnień ze szkoły/przedszkola, jeśli jakieś macie. Poza tym jest mocno SoLowo. Historyjka jest o Derpy, a konkretnie o tym, jak jej minęło dzieciństwo. Nie było to złe dzieciństwo, ale do najlepszych sporo mu brakuje. Zważając na niektóre wydarzenia… nie zazdroszczę. Jest dość mocno. Nie każdemu się ta opowieść spodoba. Sama Derpy nadal jest nieporadnie urocza. Radzi sobie bardzo dobrze jako postać, co jest ogromnym plusem. Idzie ją lubić w tym fanfiku. Nieźle, serio nieźle. Polecam to czytać z alternatywnym zakończeniem, nawet jeśli nie do każdego trafiają happy endingi. Także tego… No przyjemne, mimo tematyki, to było! Pozdrawiam!
  19. Witam! Ech, urywki większych prac. Wspaniale! Jest to mniej więcej zrozumiałe bez kontekstu, chociaż nadal, wydaje mi się, że sens największy to będzie miało jako część całości, a nie osobne opowiadanie. Technicznie jest dość znośnie. Brakuje myślników, są dwie kropki po spacji i czasem brakuje wcięć. Styl jest dość neutralny, nie zdołano też wykreować żadnego klimatu. Sama fabuła byłaby nawet ciekawa, gdyby nie to, że tego typu motywy, wraz z głównym zaskoczeniem, już widzieliśmy parę razy. No cóż, jest jak jest. Nie jest to zła historia, ale przez brak rozbudowania niewiele z niej wynika. Czy samo opowiadanie polecam? Niezbyt. Nie jest to złe opowiadanie, ale do dobrego brakuje jednej rzeczy – kontekstu. Niestety, rzadko takie urywki sobie dobrze radzą. Tu jest podobnie. Pozdrawiam!
  20. Witam! Cóż, fandomówki mają to do siebie, że bez znajomości fandomowej społeczności z danego okresu są całkowicie bezsensu i nie śmieszne. Tu w sumie są dość podobne problemy, z tym, że w sumie sam przedstawiony skład i nawiązania są w miarę aktualne, o dziwo. Technicznie doczepie się jedynie do tego, że nie ma dolnych cudzysłowów. Poza tym nie zauważyłem większych błędów. Fabuła jest dość prosta, ale skomplikowana nadmiarem nawiązań i postaci w swej prostocie. Ot, pewien kucyk-pisarz bierze udział w konkursie literackim. Jest to jedynie pretekst do dodawania coraz to kolejnych postaci. Same postacie to, mniej lub bardziej, czytelne nawiązania do prawdziwych osób. Niestety, nie są zbyt szczegółowo przedstawione, bazują na ogólnych skojarzeniach. Jeśli ktoś nie jest dłużej w tym fandomie, to wyciągnie z tego totalny chaos, a nie postacie. Prawdę mówiąc, nie czytało mi się źle. Jednak ja już troszeczkę w tym fandomie jestem. I szczerze – gdyby nie to, znacznie mniej zrozumiałbym z tego fanfika. To ogromny minus ale i cecha tego typu opowiadań. Cóż, to czy opowiadanie jakkolwiek was zainteresuje jest jedynie kwestią tej jednej rzeczy. Co mocno mnie dziwi, zważając na wspomniane pierwsze miejsce opowiadania. Osoby w jury na pewno znały fandom, ale powinny uwzględnić taką rzecz w ocenie, jak to, że ktoś może go nie znać. No i jedno pytanie… czemu to nie ma tagu random? Pozdrawiam!
  21. Witam! Jest to dla mnie kolejny powrót po latach. „Pszczoły” czytam po raz któryś. Chyba 4, ale nie jestem pewien. Jak tym razem wypada te opowiadanie? Technicznie nie mam żadnych zastrzeżeń. Styl nadal potrafi przygnębić, jak za pierwszym razem, kreowaną przez siebie wizją. Bo klimat tego opowiadania jest ciężki jak cały ołów tego świata. Wizja świata jkao pustyni bez szans na życie… Mocne, naprawdę mocne. Sam tekst opowiada o Twi, na długo po akcji serialu. Pozostałe jej przyjaciółki nie żyją, a ona sama opracowała pewien plan. Zamierza stworzyć nowe Drzewo Harmonii. Niestety, coś idzie nie tak. Po nieudanym eksperymencie drzewo zaczyna usychać. I robi to parę dni, aż… przestaje. Jednak wraz z tym giną nagle wszystkie pszczoły. Czytam to historię któryś raz i nadal robi na mnie wrażenie. Zwłaszcza to, jak kolejno coraz gorsze zdarzenia następują po sobie. Muszę pochwalić autorkę, bo Drzewo Harmonii poniekąd robi tu za oddzielną postać. Cały czas wydaje się mówić: „Próbujesz mnie sklonować?! A figa z makiem, umrzecie wszyscy! Ha, ja przeżyje waszym kosztem!”. Inne postacie też są dobrze zrobione. Mimo to drzewo robi tu za trolla naczelnego i postanawia doprowadzić do takich, a nie innych, zdarzeń. Czy przyrównałbym fik do literatury obozowej, jak autorka? Raczej nie. Cała ciężkość literatury obozowej bazuje na fakcie, że gdzieś tam jest normalny świat, a tu, gdzie jest bohater, jest świat, który człowiek zgotował człowiekowi w swej najgorszej części natury. Tu jednak sytuacja jest inna, ciężkość wynika z działań co prawda kucyka, ale w dobrej wierze. Nie chciał nikogo mordować ani nic. Bardziej porównałbym to do nurtu postapo, ale tego typu postapo, gdzie właśnie nie człowiek jest przyczyną, a przynajmniej nie bezpośrednią. Czy fik mi się podobał? Powiem tak, zrobił znów na mnie pewne wrażenie. Siłą rzeczy mniejsze niż za pierwszym razem, ale wciąż duże. Także tak, polecam. Pozdrawiam!
  22. Witam! Zaprawdę, specyficzne opowiadanie. Ta, w tym konflikcie często nikną zwykli ludzie i zwykłe kucyki. A to jest po części i o tym, i o tym. Opowiada o losie dwóch braci, starszego i młodszego. Jeden z nich budzi się rano i wspomina… Jest tu nawet jakieś uczucie w tym fiku, nie za dużo, bo jednak nie ma więzi z postaciami, ale jakieś jest, co jest ogromnym sukcesem, zważywszy na długość opowiadania. Technicznie, zwykły zestaw. Brak myślników, dolnych cudzysłowów i te sprawy. Styl nie ma na siebie czasu, tu emocje i atmosferę kreują wspominki i myśli bohatera. Czy fik mi się podobał? Nawet. Wiecie, to nie jest poziom wysoki, ale podobał mi się sam pomysł i w miarę okej wykonanie. Szkoda, że pomysł nie był bardziej rozbudowany i opierał się jedynie na tym zdarzeniu. Pozdrawiam!
  23. Witam! Nieźle, naprawdę nieźle. Tak to mogę podsumować. Szczerze, bardzo urzekł mnie pomysł stojący za opowiadaniem. Studio znaczków… No właśnie. Tekst jest o pewnej klaczy, która pracuje w owym studiu, zmieniając znaczki kucykom za zapłatą. Bardzo SoLowy tekst, warto dodać. Nawet zakończenie mi się ostatecznie spodobało, chociaż nie byłem do niego z początku przekonany. No, ale ostatecznie dostała za swoje, niezbyt pochlebne, myśli. Technicznie jest paręnaście drobnych potknięć i jedno większe, w postaci braku myślników. Ale nie jest najgorzej. Styl, jak mówiłem częściowo, wykreował dobry, SoLowy klimat. Kurczę, to serio fajny pomysł i dalej czytałbym o losach tej klaczy. Co zrobi z tym, co jej się przytrafiło? Jakie zawiłości czeka jej zakład? Co dalej z ogólnie znaczkami? Wiele pytań, a mało odpowiedzi. Szkoda. Podobało mi się i mogę to bez wyrzutów sumienia polecić. Pozdrawiam!
  24. Witam! Technicznie brakuje myślników. Styl jest bardzo znośny. Nie była to śmieszna komedia. Sam końcowy żart niestety nie zadziałał, bo był mocno zpoltnym rozwiązaniem. Sam tekst jest o Celestii, coraz bardziej nie radzącej sobie w kryzysie, który się pojawia. Nie był to może ani nudny, ani zły fik, ale był to mocny średniak. Niezbyt polecam. Najwięcej o tym fanfiku mówi fakt, jak krótki jest komentarz. Pozdrawiam.
  25. Witam! Dziwne to było przeżycie. Z jednej strony fik się starał, tak mocno starał! Nawet kurczę częściowo mu wyszła kreacja poczucia pewnej beznadziei. Szkoda jedynie, że nie znamy jej przyczyn. Od strony technicznej brakuję myślników, ale poza tym nie mam większych przeciwwskazań. Styl jest mocny. Na prawdę wychodzi mu kreacja atmosfery tej ciężkiej zimy, która zastała Equestrie. A zastała ją w bardzo nieprzyjaznych okolicznościach. Wojna, zmiana władzy, małe rewolucje technologiczne... wszystko prowadzi do kiepskiej sytuacji bohaterów fanfika. I prawdopodobnie nie tylko ich. Nasza rodzina, dziadek z dwoma wnukami, ledwie wiążą koniec z końcem. Ojciec jest u wroga w niewoli, a matka w więzieniu za podejrzenia o sabotaż nowej władzy. No mocne inspiracje stanem wojennym. Mam tu częściowo podobny problem, co z wieloma innymi fikami. Brak znajomości kontekstu, brak więzi z bohaterami i te sprawy. Nie mogę więc go bezwarunkowo polecić. Mimo to w tekście jest jakiś klimat. Co należy pochwalić. Pozdrawiam.
×
×
  • Utwórz nowe...