-
Zawartość
638 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Exemundis
-
-
- Jak myślisz Drake co to może być? - spytałem swojego Vice-kapitana przyglądając się strukturze
-
BlackFlame siedział przy stoliku w milczeniu popijając cydr i przysłuchując się rozmowom... Myślami wciąż powracał do odbytych wypraw i zastanawiał się czy ta będzie się mocno różnić od poprzednich... Doszedł do wniosku że tak gdyż jeszcze nigdy nie odbywał wypraw w tak licznym gronie. Zazwyczaj podróżował sam. Po chwili miał dosyć cydru. W końcu ile można pić to samo. Zawołał więc barmana i rzekł swoje pierwsze słowa
- Barman. Poproszę najmocniejszy trunek jaki tu macie.
Nie bał się że się spije jako że miał bardzo mocną głowę a trunek z menażki wolał zachować na później.
Chwilę później barman nalał jakiegoś trunku do kieliszka a BlackFlame natychmiast go wychylił. Uśmiechnął się i spytał resztę
- Wiecie może kiedy wyruszamy? Siedzeniem w miejscu raczej nic nie osiągniemy.
-
- Fuck to chyba pułapka. Drake. Forma resurrection - powiedziałem przybierając formę resurrection po czym chwyciłem Smite'a i wzniosłem się w powietrze
-
- Imię:BlackFlame
- Opis wyglądu/Zdjęcie: Czarny jednorożec z ognistoczerwoną grzywą i krwistoczerwonymi smoczymi oczami. Jego uroczy znaczek to czarny płomień na czerwonym kole
- Doświadczenie/Początkowa Magiczna moc: Ekspert w dziedzinie magii ognia. Potrafi wytworzyć czarny ogień (lepi się on do wszystkiego i pali się tak długo aż zostanie wygaszony przez tego kto go stworzył lub spali to do czego się przylepił). Wieloletni podróżnik.
- Krótka historia: BlackFlame urodził się i wychował w Hoofington. Jego ojciec był podróżnikiem i często brał BlackFlame'a na wyprawy gdy ten był już starszy. Podczas wspólnych wypraw uczył go magii. W trakcie jednej z ostatnich wypraw BlackFlame uratował ojca od śmierci używając czarnego ognia by pokonać Mantikorę. Wtedy zdobył swój uroczy znaczek.
- Przedmioty: śpiwór, kilka racji żywnościowych, menażka z wodą, lina, podręcznik magii ognia oraz dziennik odziedziczony po ojcu.
-
Mam jeszcze inne opowiadanie:
Miasto Jarkendar jak co dzień tętniło życiem. Pełno było kupców przekrzykujących się i zachwalających swoje towary. Nie można było się temu dziwić, jako że właśnie rozpoczął się Wielki Jarmark. Drogą przez targ szedł młody wojownik w barwach Strażników Kharanrod. Niedawno ukończył Akademię i został Przydzielony do oddziału siódmego. Młodzieniec kierował się do Capitiolu. Śpieszył się bardzo, ze względu na wezwanie od samego przywódcy. Gdy dotarł na miejsce przywitało go chłodne spojrzenie gwardzisty, który zagrodził mu drogę mówiąc:
- Stać. W jakiej sprawie przybyłeś Strażniku?
Młodzieniec wziął głęboki oddech i odparł
- Przywódca Strażników Przeznaczenia wezwał mnie w pilnej sprawie.
Gwardzista zszedł mu z drogi i odrzekł
- W takim razie wejdź. Lecz zważaj na język dobrze ci radzę.
Młody Strażnik wkroczył do środka. W komnacie za biurkiem siedział przywódca. Miał on czarne, krótko przystrzyżone włosy oraz opaskę na lewym oku, które było naznaczone blizną. Ubrany był w łuskową zbroję ze srebrnej rudy.
- Usiądź proszę Drake - powiedział wskazując młodzieńcowi krzesło.
Drake usiadł i zapytał
- W jakiej sprawie mnie wezwałeś Mistrzu Kage?
Kage wyprostował się i odparł
- Ostatnio nasi magowie odnotowali niepokojący wzrost aktywności magicznej w Górniczej Dolinie, na wyspie Khorinis. Chcę byś udał się tam, wraz z jednym z naszych magów i zapewnił mu bezpieczeństwo podczas jego badań nad tym zjawiskiem
-
- Oni to znaczy kto? - zapytałem. Przestaje mi się to podobać jacy oni? O co tu w ogóle chodzi?
-
- Kim jesteś? I co robisz w mojej głowie? - zapytałem nie wiadomo kogo. Chyba oszalałem słyszę głosy.
-
co to było? I czemu mnie tak dziwnie boli głowa. No nic. Idę do mojej Gwiazdeczki
-
łoł ale bajer. Chyba je sobie zatrzymam. Wyłączyłem je i odłożyłem. potem poszedłem sprawdzić czy Twiley dalej śpi
-
Delikatnie wciskam go magią by zobaczyć co się stanie
-
hmmm. Dziwne. Podnoszę delikatnie tą rękojeść kopytkiem i oglądam dokładnie
-
eh. Zgłodniałem przez to wszystko. Idę coś zjeść. Może zrobię sobie kanapkę ze storczykiem.
-
- ehh. Jak chcesz... To ja się przejdę - powiedziałem po czym wyszedłem się przewietrzyć. Ciekawe kiedy poznam jej brata
-
- Wiesz moja Gwiazdeczko mam na coś ochotę - powiedziałem do niej robiąc minę Molestii
- Co ty na to? - zapytałem
-
- Witaj skarbie - powiedziałem z uśmiechem podnosząc się z łóżka. Podszedłem do niej i pocałowałem ją czule
-
- Umm... Jednorożca jeżeli można... - odparłem mając nadzieję że to wszystko się dobrze zakończy
-
- umm... Jeżeli istnieje taka możliwość to... Chciałbym mieć ciało kucyka... - odparłem lekko zawstydzony
-
- Jaki? - spytałem nie robiąc sobie zbytniej nadzieji
-
- Żegnaj Twilight... Naprawdę jestem szczęśliwy że cię poznałem... Żałuję tylko że nie było nam dane dłużej ze sobą być... Kocham cię... I chodź odchodzę to czuję, że będę nad tobą czuwał... Do końca świata... - odparłem przez łzy
-
- Więc... ;_; co ja mam teraz robić? ;_; - zapytałem nie mogąc powstrzymać smutku
-
- Co??? Ale jak to... ;_; Ja... Ja.... Ja nie chcę jeszcze umierać... ;_: - powiedziałem z płaczem
- Co tu się dzieje... ;_; Wytłumacz mi to.... ;_; - dodałem wciąż nie mogąc powstrzymać łez
-
- Nigdy nie byłem twoim. I nigdy nie będę. A teraz pożałujesz że próbowałaś odebrać mi to co dla mnie ważne - to powiedziawszy użyłem spowolnienia czasu by szybko do niej podbiec i wykonać Niebiańskie Cięcie.
-
odskoczyłem dobywając jednocześnie Ostrza Księżyca
- Spodziewałem się ciebie tutaj - rzekłem lodowatym tonem trzymając swoje nerwy na wodzy
-
- Twilight skarbie nie bój się. Zaraz cię uwolnię - powiedziałem podbiegając do niej, by ja rozwiązać.
[Zabawa] Co byś zrobił, gdyby...
w Gry i zabawy
Napisano
zabiłbym i wysłał do otchłani Beliara
co byś zrobił gdyby przyszła do ciebie Molestia?