-
Zawartość
1465 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
26
Wszystko napisane przez Zegarmistrz
-
Ja bym osobiście poczekał. Czekanie sprawia że rośnie ciekawość. A gdyby nam się tak nagle urwało, cóż, mógłby opaść słomiany zapał niektórych ;>
-
Jak ja dawno nie tworzyłem karty... Przeciętny wręcz chłopak. Zawsze ze słuchawkami na uszach w których ma puszczoną jakąś spokojną nutę. Jak sam twierdzi, na uspokojenie krwi. Zwykle chodzi w prawie że galowych strojach, na które często rzuca roboczy fartuch. Co też może rzucać się w oczy to fakt, że zarówno jego okulary jak i słuchawki są stylizowane na steampunk, który to uwielbia. Kiedy nie pracuje, zwykle nosi garnitur z wcięciami, ot wynalazek pozwalający na swobodne poruszanie się. Czego nie widać, to dobrze rozbudowana muskulatura, bowiem kowalska robota "buduje nie tylko charakter". Charakter: Nie da się skwitować jego charakteru jednym słowem. Bowiem jest to dość mocny koktajl. Sumienny, uparty, czasami porywczy, a nad to pracowity. Kiedy krew uderzy mu do głowy, lepiej przywiązać go do czegoś żeby się nie ruszał z miejsca. Wyobraź sobie sytuację, stoicie za drzwiami, w środku 2 "bosów" omawia coś ważnego. Wy ustalacie jak ich zaatakować, na co on stwierdza "LEEEEEEEEROY JANKINS!" i wpada do pomieszczenia. Tak, jego charakter już nie raz wpakował go w bagno godne "herosa"... Historia: Mark był ekscentrycznym młodzieńcem. Wychowywany przez matkę dorastał w małym miasteczku Hellonstine, uczęszczając do tamtejszej szkoły. Od małego uwielbiał majsterkować, a im szybciej dorastał, tym bardziej kierował swoimi zamiłowaniami w kierunku tworzenia. Zawsze gdy tylko cś wpadało mu do głowy, udawał się za dom, do własnego warsztatu, który zbudował z pomocą miejskiego kowala. Tam zaś wprowadzał swoje wizje w czyn. Na jego 18 urodziny matka zrobiła mu dość niezwykły prezent. Podarowała mu, a raczej wskazała miejsce w którym się znajdował, stary młot, rzekomo swego czasu nalerzący do jego ojca. Z młotem otrzymał też list, który twierdził iż jest potomkiem greckiego boga, Hefajstosa, i że w ciągu roku ma się stawić w miejscu zaznaczonym na mapie. Gdyby nie powaga matki i niezwykły ciężar młota, który mimo tego łatwo było podnieść, uznał by to za żart. Lecz mimo tego, postanowił zaufać rodzicielce, wszak miał inny wybór? Przez rok szykował się na podróż do odległego miejsca które wskazywała mapa. Przez rok szkolił swoje umiejętności, uważając że nawet jeśli to jest jakiś monstrualnie wielki żart, to mimo tego fajnie mieć "boskiego patrona" z pod znaku własnych zamiłowań. Matka podwiozła go w granice lasu, dalej zaś udał się sam. Po kilku godzinach mozolnej wędrówki(samotny chłopak z plecakiem i garniturem w lesie)znalazł starą wartownię. I jeśli wierzyć opisowi z listu, kiedy przekroczy jej próg, znajdzie się w odpowiednim dla siebie miejscu. Rodzic: Hefajstos Moc: Serce Kowala - ta moc ma 2 zastosowania: 1. Posiadacz jest silniejszy niż wskazuje to jego budowa(kowal musi mieć siłę by operować młotem i metalami). 2. Posiadacz rozumie metale z którymi pracuje, przez co potrafi drastycznie zmniejszyć czas w którym pracuje. Naostrzenie miecza? 2-3 minuty. Wykucie nowego? 1-2 godziny(miast 10-12) Czytając powyższe karty, nie jestem pewien czy nie przesadziłem ._.''
-
Przyjmujesz tutaj jeszcze waść zapisy? Bo chyba się skuszę...
-
No jak to komu? Dolarowi oczywiście Wszak to niepozorny człek z "pieprzem" w środku
-
Mam oryginalną Alien Trylogy na PSX I czasami wciąż pogrywam. ogólnie klimatycznie jest prosta i niezbyt straszna, ale potrafi zapewnić raz na jakiś czas solidny heartattack.
- 7 odpowiedzi
-
No cóż...widziałem. Lubię. Fabuła niestety dość banalna, miejscami przewidywalna do bólu. Niestety. Ale mimo to lubię. Specjalnie że dorwałem w łapki książkę będącą drobnym uzupełnieniem fabuły.
-
"Gę gę gę" Choćbym miał stanąć na rzęsach, bardziej trafionego nie wymyślę ._.
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
Owoce wybuchały, znikały, rozbijały i były rozbijane. Istny pokaz fajerwerków powstrzymany tylko potęgą kryjącą się w pnączach tego magicznego drzewa. Kanonada potęgi magicznej wykutej przed wiekami na potrzeby wojen toczonych między zarozumiałymi starcami. Potęgi która teraz służyła Jonahowi do kupienia czasu. Czasu którego nie potrzebował, dla osób które zwykle nawet go nie lubiły, nie mówiąc o szacunku. Gdyby było to zależne od niego, pewnie nawet by nie wystąpił w tej walce. Ale gildia jasno wyraziła poglądy co do ilości zakładów które można by ugrać jego występem. Większość z nich nawet zakładała, oczywiście na korzyść gildii, że chłopak podda się w decydującym momencie. I taki był pierwotny plan. Dopóki nie zobaczył mistrza na trybunach. "Walcz mój synu, walcz jak na mego syna przystało". Prosty przekaz, wyrażony znakami które nie kłamią. Mowa złodziei w czystym wykonaniu kogoś, kto całe życie z niej korzystał. Walcz. I to też zamierzał robić. Jego przeciwnik chwilowo zniknął mu z oczu, ale wiedział że pojawi się ponownie, wszak Jan już udowodnił że potrafi chłopaka namierzyć. Udowadniał to od początku walki, najpierw wyszukując go mimo braku wizji, potem zaś nawet gdy ten uszkodził inne zmysły oponenta. Jonah nigdy nie walczył z kimś tak potężnym. Żaden z nauczycieli nigdy nie mógłby osiągnąć tego co Jonah, nie mówiąc o tym, co reprezentuje sobą Jan. Wspinał się po pnączach, szukając kolejnych owoców które mogły by go wspomóc w nadchodzącej batalii, zrywając małe, wiśnio podobne, jagody. Pochłonięcie kilku zakończyło się przyjemnym i ciepłym dodatkiem siły. Czuł jak uchodzi z niego zmęczenie, zastępowane miłym poczuciem rozbudzenia. W końcu zaczepił się jednej z większych gałęzi i znalazł powołany owoc. Wyglądał on trochę jak owłosione kiwi, a smakował zdecydowanie o wiele gorzej. Kiedy Jonah go zjadł, jego percepcja odrobinkę się zmieniła. Mógł teraz wyczuć gdzie znajduje się przeciwnik, po ruchach gałęzi i kory których ten dotykał. Sam zaś stał się odrobinkę bardziej drewniany(i wcale nie chodziło o jego dowcip), przez co zwyczajnie zniknął ze skanerów przeciwnika. Wszak był teraz takim samym drzewem jak to na którym oboje przebywają, tyle tylko że mógł się poruszać. Jego organy były tym samym co całe drzewo, jego serce zapuszczało korzenie niczym owoc w jego ciele, wszak z drzewa był teraz zrodzony. Zanurzył się w jednej z grubszych gałęzi kiedy nastąpił wstrząs. Mocne uderzenie, które zatrzęsło drzewem i pozwalało kilkanaście owoców, zarówno obok, jak i na samego Jana. Sam zaś wstrząs był wynikiem ciągle rosnących rozmiarów drzewa. Teraz przebiło się ono przez to, co jeszcze do niedawna udawało resztki sufitu. Zaprawdę, wielkie było Drzewo Życia. I mimo słodkich owoców, gorzkie skrywało tajemnice. Jonah kierował się ku szczytowi, przemieszczając się między gałęziami, niczym dość wyrośnięty kornik. Mając w kontroli drzewo, starał się okładać przeciwnika poszczególnymi gałęziami, zaplątując go niczym chwytne macki, przytrzymując miejscami by miał problemy nie tylko z unikaniem, lecz z samym poruszaniem się. Co wcale nie było trudne, bowiem każde miejsce na którym jego przeciwnik mógł stanąć było w gruncie terenem Jonaha. Każdy liść, każdy owoc, każdy centymetr kory. Pytaniem było tylko - który z nich szybciej dotrze na sam szczyt. Zarówno Drzewa, jak i własnych możliwości...- 45 odpowiedzi
-
- 1
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Wniknijmy w lola bardziej - Czyli o wszystkim i o niczym
temat napisał nowy post w League of Legends
Kryzys mida średniego xD Stary - pograj sobie na czymś mniejszym - stwórz sobie nisko levelowe konto, popróbuj czegoś świeżego, buildów których nikt by nie chciał próbować, dla samego próbowania. Baw się grą miast traktować ją jako obowiązek Wyskocz na nich AD Anivią, AS Karthisem albo AP Varusem i zwyczajnie się baw. -
Ok, ostrzegałem co będzie jak zacznie mi się takie pieprzenie. I co będę robił jak ktoś porówna homoseksualizm(który polega na DOBROWOLNYM i NIE ZAKAZANYM przez prawo współżyciu) do KARALNYCH i PRZYMUSOWYCH terminów jak Zoofilia, Pedo ect. Homoseksualizm nie gwałci. Tyle w temacie, temat zamykam i zgodnie z obietnicą, pana od tej ideologii czeka warn.
-
Raz jeszcze ja i raz jeszcze o nagrodach Piszę kolejnego posta, wszak chciałbym by był widoczny, czego nie można powiedzieć o edycji. Mam sugestię odnośnie nagród - o ile już nie jest to wzięte pod uwagę - gdyby osoby wygrywały kolejne pojedynki, to zamiast przydzielać im kolejne amulety, podnosić rangę obecnego (kasując stary i przyznając nowy).
-
Nic nie wyłączaj, na litość Luny. Mitnick, weź przemyśl rady zanim je podasz ._.'' Dodaj TYLKO daną rzecz w wyjątkach Firewalla - i tylko wtedy kiedy wiesz że jest sprawdzona.
-
Sam pomysł ciekawy, być może i dobry. Ale jeśli to nie utrzyma poziomu i zamieni się w bagno, to nie tylko spłonie, ale zarówno uczestnicy, jak i założyciel zabawy, mogą się poparzyć.
-
Uwaga - w spoilerze wulgi! No, tyle w kwestii propagandy. Widzisz, zwykle propaganda ukazuje debili. Ludzie myślą że debilizm jest modny i naśladują debili stając się debilami. Koło się zamyka. I niezależnie od orientacji, debile są wszędzie. Znam ludzi hetero, homo i biseksualnych. Na moje bezgraniczne szczęście są ludźmi zdrowymi - za równo na ciele jak i umyśle. Nie rozumiem ani mody na promowanie debili, ani fali nienawiści na tych normalnych ludzi. Bo dla mnie to to wygląda tak: Uwaga - ponownie bluzki! Ale co poradzisz? Ja tam toleruję (a czasami nawet szanuję) tych normalnych. Bo co nie obchodzi kto z kim i komu? Albo że czyjaś dziewczyna ma na imię Michał? Dlatego tym bardziej nie rozumiem tych ludzi, którzy widząc granice pomiędzy normalnymi a debilami, woli zachować się jak debil i porównywać debili, do normalnych...
-
To może, ale tylko może - poczekasz z decyzjami do chwili jak JUŻ porozmawiacie? A nie przed?
-
Cava - obawiam się, czytając powyższe posty, że nie za wiele warunków możesz tutaj stawiać. I nie - Arjen nie namieszał, Arjen wyrównał. KAŻDY tutaj przechodził rekrutację. czy to wchodząc na stanowisko "po trupach/podaniach" innych, czy to czysto formalnie je otrzymując z racji braku Innych chętnych. Ale nawet jak nikogo nie było na dane miejsce, chętny musiał najpierw złożyć podanie. Wczoraj ominięto ten proces, jak twierdzi Tarr, co miejsca w ogóle mieć nie powinno. Mi osobiście wisi czy to twój zięć/chłopak/kochanek/wujek/listonosz - jeśli może ożywić ten dział to niech się stara o stanowisko. Ale nie po znajomości, a tak jak wszyscy inni, podaniem i pracą w niego włożoną. I jeśli Arjen to zaakceptuje, to chyba rozwiąże wszelakie wątpliwości(których staracie się nagromadzić na kilogramy) i utnie plotki.
-
Jak dla mnie - brzmi to trochę jednostronnie. Wypadało by żeby Cava się tu wypowiedziała i rozjaśniła to i owo. Jeśli nie miałeś czasu na bycie Regentem, powinieneś zrezygnować z tego do momentu, aż ten czas będziesz mieć. Twój brak czasu nie może odbijać się na dziale, nawet jeśli wcześniej ustaliłeś z Arjenem owy brak czasu. Ale. Czy potwierdzone jest że Czarny to 0,5 Cavy? Jeśli nie, to masz tu pomówienie - a te lubię tępić przedmiotami ciężkimi. Jeśli tak... cóż...nie muszę chyba mówić jak źle może zabrzmieć "Wywalić kogoś żeby 0,5 zajęło sobie jego miejsce" na forum gdzie, o ile mi wiadomo, zwykle kolory nadawano nie ze względu na kto jest z kim, ale ze względu na "co kto potrafi"...
-
Magazyn Powoli schodziliście schodami w dół a waszym oczom ukazywały się resztki okablowania na ścianie i kilka o dziwo, całych lamp zamontowanych w to wszystko. Kabel prowadził z góry, więc panel zasilania też musiał być gdzieś wyżej. W bladym i słabym świetle modułu mogliście dostrzec kilka skrzyń, trochę żelastwa w postaci ciemnych rurek porozrzucanych tu i tam. Co rusz coś wam chrzęściło pod stopami, jakbyście poruszali się po zaschniętych liściach. W pewnym momencie światło latareczki utonęło w ciemności korytarza-tunelu idącego gdzieś w dal. Stacja Tylko przez chwilę stwór zdawał się być zaskoczony waszym widokiem równie mocno, jak wy jego. Lecz to trwało raptem kilka sekund. Sekund które niektórzy z was wykorzystali by ratować swoje żywota. Eomeer jednym solidnym ruchem uderzył tarczą o ziemię, odcinając towarzyszy od stwora. A chwilę później poczuł liczne uderzenia kiedy kule zaczęły rozrywać powietrze. Każda z nich ciężko odbijała się od jego tarczy, rykoszetując na lewo i prawo. Sam zaś impet tego metalowego deszczu przesuwał Tarczownika powoli do tyłu. Wystarczyło jedno ziarnko piasku, by jego noga straciła przyczepność, a on, równowagę. Jedno pasmo źle sprawdzonego mocowania na bucie. Jeden niżej ułożony kamień w podłożu. Lecz zanim jeszcze Fortuna wykorzystała swoje karty, Zolkistet otworzył ogień w kierunku przeciwnika. Ten zaś, trafiony, cofnął się o kilka kroków przerywając ostrzał. To dało wam czas niezbędny do wycofania się w kierunku stacji. Te kilka sekund osłoniło was przed kolejną serią ołowiu, która zmasakrowała jeden z automatów rzuconych na ulicę. Kiedy już wycofaliście się skutecznie do środka budynku, Neftahar zamknął za wami drzwi, odcinając was od mechanicznej bestii. Jednak wiedzieliście że te drzwiczki długo nie wytrzymają jeśli mobek zapragnie się z wami pokoedukować. Neftahar Mieszanka robiła się coraz bardziej niestabilna, rozbita tworzyła bardzo mocny klej. Zmieszana lada moment miała wybuchnąć napalmem. A kilka takich kulek w pomieszczeniu w którym je zebrałeś gwarantowało dość.... widowiskowy blask chwały. Vrem Zejście na dół ukazało ci twoich kompanów wycofujących się przed gradem kul latającym na zewnątrz. Kul, które mogły w każdej chwili poszatkować dolne piętra.
-
Jutro w godzinach popołudniowych pojawi się post(mam na rano do pracy wracam po południu). Do tego czasu reszta może zdecydować - albo grają z nami, albo są tylko kolejnym rzeczownikiem na linii ostrzału.
-
Nico - ten bez koszulki to nikt inny jak Vladek Putin xD
-
Ja osobiście jako numer 1 stawiam zakończenie sezonu z Rasputinem i Stalinem(gościnnie, Lenin, Marks i Putin )
-
Wniknijmy w lola bardziej - Czyli o wszystkim i o niczym
temat napisał nowy post w League of Legends
Co można powiedzieć - zespół Pentakill jest w komplecie Sona, Olaf, Yorick, Karthus i Morde. W dobrym ustawieniu to ekipa wyjątkowo upierdliwa I mocna, biorąc pod uwagę ich umiejętności zbiorcze. -
Dziękuję za miłe słowa. Chciałbym tutaj podziękować każdemu(raz jeszcze) kto walczył ze mną, kto głosował na mnie i komu sprawiłem przyjemność moimi wypocinami. Dziękuję też za uszanowanie mojej decyzji, mimo iż była dość nietypowa. Oraz gratuluję Fiskowi za zajęcie 1 miejsca w tym turnieju, czym udowodnił iż jest jednym z największych magów! Do Magicznych Pojedynków nie idzie mnie zrazić, za dobrze się tu czuję ^ ^ I jeszcze nie raz pewnie się pojawię, choćby w następnym turnieju - Statua zwycięzcy nie może kurzyć się u Fiska wiecznie ;> Co do głosów na Statuy Uznania. Czytałem każdy pojedynek w tym dziale. Każdy jeden. Niektóre były imponujące inne z kolei nudne. Analizując zachowanie osób względem przeciwnika, ich potencjał do zainteresowania czytelnika, oraz "innowacyjność" podejścia, stwierdzam: 1. Alberich - za wspaniała batalię z Fiskiem, genialny całokształt pojedynku i genialne opisy. Jedyna osoba która dała radę dotrzymać kroku Fiskowi w otwartym polu - gratuluję. 2. Matalos - za niepowtarzalny i niepodrabialny kawowy styl Widziałem już różne rzeczy, ale żeby tak płynnie...khm...kawowo wykorzystać magię. Zrobił na mnie spore wrażenie. 3. Hrabia Dolar84 - tego nie da się opisać słowami. Trzeba wyjść tam, na ubitą ziemię, stanąć na przeciw tego poczciwego grubaska i wzajemnie spuszczać sobie łomot, aż do uśmiechniętego padnięcia jednej ze stron. Ten pojedynek, ze wszystkich w tym turnieju, przyniósł mi największą frajdę, bawiłem się jak dziecko w sklepie ze słodyczami pod nieobecność dorosłych Zarówno styl, dopracowanie, opisy jak i sam charakter pojedynku(w myśl zasady - "Kto kogo pierwszy wkurzy") udowadnia, że akurat ta osoba zasłużyła na wyróżnienie. Wymienienie tych 3 osób powyżej nie znaczy w żadnym stopniu, że reszta uczestników była gorsza. Nic z tych rzeczy a nawet przeciwnie. Każdy z was był wspaniały. Tyle tylko, że kiedy wy byliście bardzo dobrzy, tych trojga, moim subiektywnym zdaniem, było odrobinkę lepszych, nic więcej. Dlatego chciałbym tu jeszcze raz zachęcić wszystkich do ponownego stanięcia na arenach tejże Sali Magicznych Pojedynków.
- 2 odpowiedzi
-
- 2
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 2 więcej)
-
U mnie to jest dość proste - potrafię w 2 tygodnie przeczytać 3 książki, dlatego zaznaczyłem powyżej 7 w ankiecie. W ostatnim roku przeczytałem około 27-30 tytułów(niektóre 2-3 razy) i nie jest to dal mnie rzecz dziwna. Lubię czytać, od "małego" jakby ktoś ujął. Głupim przykładem mógłby być choćby "Szatan z 7 klasy" - przeczytany na 2 lata przed programem szkolnym xD I to 7 krotnie, byłem osobą która zdawała z niego na 6 w dniu kiedy nauczycielka ogłosiła jego przerabianie Książki które czytam mają od 400 do 1300(około) stron, wolę "one shoty" od wielotomowych historii - na przykład wolę jednotomowy zbiór opowiadań nad wielotomowego Harrego.(Co nie zmienia faktu że też go lubię). Zwykle fantastyka, ale czasami trafi się horror albo sensacja.
- 27 odpowiedzi
-
- Czytelnictwo
- ankieta
- (i 4 więcej)
-
Dziękuję za pokazanie mi tego - fakt faktem własnej jeszcze nie zdarzyło mi się mierzyć xD Mimo tego, proszę cię raz jeszcze, żebyś dostosował rozmiar swojej sygnatury do regulaminu, którego fragment pokazałem ci w moim poprzednim poście. - możesz zrobić to samemu, lub mogę zrobić to ja. Gwarantuję że o wiele lepiej wyjdziesz na tym, gdy zrobisz to sam Zaś twoja prośba jest warta uwagi, sugerował bym napomknięcie czerwonemu o tym, warto dać odnośnik do regulaminu w tamtym miejscu.