No dobra, zatem przeorałem się przez dwa ostatnie rozdziały.
Dziewiąty stanowi w zasadzie rozwinięcie poprzedniego. Ot, powrót do Jednostki, trochę dywagacji do życiu po życiu i czy wciąż pozostać w Londynie. Opis działań Zero-szóstek był do przewidzenia, nic zaskakującego xd Ale ten nowy sygnał był ciekawy... A już końcówka i wielki plan naszych ulubieńców. Bardzo fajne to było xd Takie... szalone
Dziesiąty zaś zaczął się bardzo spokojnie. Taką retrospekcją pełną poukrywanych smaczków, w której znalazła i moja skromna osoba, dzięki ^^ Niby nic, a miło było zobaczyć coś mojego xd No i ponownie Londyn... I filozofia zabijania, uroczo A koniec nie był dla mnie jakimś zaskoczeniem, bo już wcześniej je sobie zaspoilowałem. W sumie... to wyjaśniło te sygnały z przeszłości, te kilka obiektów tu i ówdzie, które spadły z nieba. Acz z drugiej strony trochę szkoda, że to wygląda tak, a nie inaczej, bo z pewnością byłoby miło zobaczyć więcej takiego świata, a teraz w zasadzie to niemożliwe xd Ot, taki mały zawód.
Tak czy siak, mimo drobnych błędów tu i ówdzie związanych z interpunkcją, czytało się fica bardzo dobrze. Fajnie żeś wymyślił tę fabułę, nie mam też zastrzeżeń do kreacji bohaterów. Opisy idealnie kreśliły nam klimat i atmosferę zniszczonego Londynu. Zasłużenie otrzymujesz tyle pochlebnych opinii na temat swojego opowiadanka xd Masz też ode mnie kolejny głos na EPIC. Bo powody.
http://prntscr.com/4vs8is czy Foley już cię zabił za tę odmianę?