-
Zawartość
32 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Aktualizacje statusu napisane przez Marudkeł
-
Kolejny shitpost, ale I don't care. Generalnie, niedawno był dzień chłopca. I wszystko spoko, ale... Mnie osobiście gówno on obchodził i nadal obchodzi. Ale wszyscy wokół mnie latali, składali życzenia, matko. I tamtego dnia YT zaproponował mi ten filmik. Właściwie, Geralt idealnie podsumowuje dzień chłopca:
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Nie lubię po prostu tego dnia, i tyle. Wszyscy skakali wokół mnie, jakbym był jakimś bogiem. Geez, myślałem, że zwariuję.
-
-
Pamiętacie moją najkrótszą "recenzję" Fallouta 76, gdzie wrzucam pudełko z grą do kosza, a kosz kopię? Stało się coś niebywałego, bo jakiś matoł ma do mnie ból dupy o ten filmik. Nie wiem, czy to bait, ale... Oj, coś mi się zdaje, że mogę mieć autentycznie do czynienia z obrażonym fanboyem. Właściwie, mogłem odpowiedzieć mu w tylko jeden sposób xD
A tu link do filmiku, o którym mowa:
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Nie chcę ci psuć zabawy (ale popsuję), jednak pragnę zaznaczyć, że F76, to także samotna wyprawa w pustkowia. NIkt cię nie zmusza do tego, byś grał w drużynie. Napotkasz innych graczy, ale oni nawet się pewnie tobą nie zainteresują. Just keep calm and murder mutants.
-
Generalnie zgadzam się z Tristem, ale za darmo, to jednak bym spróbował zagrać.
Po za tym single w tym ma przewagę nad multi, że fajnie się świat zmienia w zależności od tego jakich dokonujesz wyborów, a... mimo, że nie wiem jak jest do końca w 76, ale wniosku, że podobnie... Więc pewnie zabijasz przywódce bandytów i hurra wszyscy happy po czym dowódca odżywa by... ktoś inny lub Ty mógł go znowu zabić bo quest jest powtarzalny... no w sumie, to dziwnie wygląda, a sam świat w mmo jest jak jakiś powtarzalny matrix.
-
Powiem szczerze, w fabułę 76 się nie zagłębiałem, bo jedyne co robię w tej grze, to rushuję i nie chce mi się wykonywać jakichkolwiek zadań. Mogę powiedzieć tyle, że fabuła 76 polega na czymś zupełnie innym i możemy stanąć po stronie albo bandytów albo zwykłych osadników, którym chodzi o odnalezienie tajemniczego skarbu, o którym wieść się rozeszła i do Appalachii zaczęli przybywać ludzie. Co do tego powtarzalnego remixu, cóż, tak jest niestety z większością gier MMO. Pierwszy lepszy przykład, Tibia, Margonem, albo chociażby taki Black Desert Online.
-
Czuję się samotny
Wiecie, zawsze wmawiałem sobie, że dobrze być samotnikiem. BA! Zawsze w to wierzyłem, ale dzisiaj... Kiedy nastały Walentynki, coś się odwaliło. Nie mam dziewczyny, a akurat w ten jeden dzień naprawdę czuję się osamotniony. Sam nie wiem co się ze mną dzieje, ale co dziwne czułem się tak od samego rana, a nawet nie wiedziałem że dzisiaj są Walentynki. Dopiero kiedy się dowiedziałem, że są, poczułem jak naprawdę we mnie coś pękło.
Obrazek: https://derpibooru.org/932674
-
Heja, wróciłem. Generalnie... Niewiele się ostatnio działo. Niedługo mam zamiar napisać opowiadanie o moim OC'ku i Nightmare Moon, które oczywiście pojawi się na wattpadzie. Zrobiłem nawet obrazek, który w sumie jest też jednocześnie okładką.
Co sądzicie?
https://www.deviantart.com/smok524/art/Nightmare-Moon-and-Wingy-793129621
-
Boję się mojej mamy...
Nightmare Moon, ona... Ja... Boję się jej. Ja wiem, że ona taka nie jest. Ona nigdy nie skrzywdziłaby cioci Celestii, ja to wiem, ale... Czasami... Patrzy na nią bardzo gniewnie i... Po prostu się jej boję. Wierzę, że ona nigdy by jej nie skrzywdziła... Moja mama nigdy nie skrzywdziłaby cioci Celestii. Ja... Bardzo się boję. Pomocy.
-
Przed chwilą wróciłem z rowera i wcześniej porobiłem kilka fotek. Spójrzcie tylko na tą mgłę. To coś niesamowitego. Będę szczery, czułem ogromny niepokój widząc tą mgłę.
"Mgła sprawia, że znajome wydaje się obce. Do tego dochodzi zapach - pradawna, mewia woń, wciskająca się głęboko w nozdrza i budząca ukrytą część umysłu, zdolną do uwierzenia w potwory, gdy skraca się perspektywa, a serce ogarnia niepokój."
~Stephen King - Czarny Dom
-
Lśnienie 1980 vs. Lśnienie 1997
Lśnienie, to iście kapitalna książka. Kiedy po raz pierwszy chwyciłem za rękodzieło Stephena Kinga, wciągnęło mnie natychmiast. Klimat był doskonały, barwne postacie i... Jestem nią tak zachwycony, że nawet nie wiem co mam o niej więcej powiedzieć. Jest po prostu świetna. Jednaaaakże, kiedy ją przeczytałem, czułem nadal silny niedosyt. Tak dowiedziałem się o "Doktor Sen" który jest kontynuacją Lśnienia i niedługo ją też mam zamiar przeczytać. ALE JEST JESZCZE COŚ! A mianowicie filmy. Z ekranizacjami książek to generalnie wygląda tak, że mogą być albo badziewne, albo tylko słabe, ale też niezłe lub po prostu prze-kozackie, jak takie To z roku 2017. Ale ja dzisiaj skupię się na dwóch rzeczach. Mianowicie na Lśnieniu Stanley'a Kubricka z roku 1980 oraz miniserialu Lśnienie z 1997... Iiiii... Za tą recenzję na pewno zostanę przez was zjedzony, bo Lśnienie Kubricka nie podobało mi się i... "Jakim prawem on śmie krytykować najlepszy horrorowy klasyk ever?! Czy on się dobrze czuje?? HMMMMMMM??" ... Y, tak. I już widzę te dislajki, nienawistne komentarze i prawdopodobnie coś jeszcze. Jednakże żeby nie było, nie oceniam tego filmu negatywnie tylko dlatego, że to klasyk. Gdybym nie lubił klasyków, to nie podobałby mi się taki Obcy, Predator, czy seria Halloween Johna Carpentera, więc zostawmy to już w spokoju. Wstęp był przydługi, ale musiałem wyjaśnić pewne kwestie. Przejdźmy do rzeczy.
Film z roku 1980
Zacznijmy może od Lśnienia z roku 1980, bo to była pierwsza ekranizacja książki Stephena Kinga i... Tak. Była słaba, a przynajmniej według mnie. Czemu? Na wstępie już zaznaczyłem, że czytałem książkę i podobała mi się. W takim razie co jest nie tak z filmem Kubricka? Wiele rzeczy. Pierwsza rzecz która mi się nie za bardzo podobała, to sama charakteryzacja postaci i to, jak się zachowywali. Oglądając ten film miałem wrażenie, że to jest chyba ekranizacja zupełnie innej książki, albo że to po prostu taka luźna produkcja. Kto czytał książkę, na pewno kojarzy tak barwne postacie, jak Dick Halloran. Pogodny, radosny i sympatyczny staruszek, często wybuchający śmiechem i opowiadającym zabawne dowcipy. Bill Watson, dozorca Hotelu Panorama, klnący jak szewc i marzący o tym, by jego szef Stuart Ullman wyleciał za sprawą kotła w powietrze razem z tym hotelem. A także Jack Torrance, Wendy Torrance, Danny Torrance, i tak dalej i tak dalej... Nie będę wymieniać wszystkich postaci, bo zajęłoby to naprawdę dużo czasu. Może przejdźmy do tego, jak się postacie zachowywały. Dick Halloran w Lśnieniu Kubricka był zupełnie inną osobą. Nieogarnięty, wiecznie spłoszony i... Po prostu nie podobało mi się to. Bill Watson nie był taki jak go zapamiętałem, bo zamiast być tym samym draniem, którego jednak bardzo da się polubić, nie dość że pojawił się tylko raz, to jeszcze... No był wydmuszką. To nie było to samo. Po prostu. No to teraz pojadę se po wyglądzie postaci. Charakteryzacja w filmie z 80-tego ssie i jedyna postać która wyglądała według mnie jeszcze jako tako, był dzieciak, który grał Danny'ego Torrance'a. Reszta? Jack wyglądał jak taki typowy menel spod Biedronki, aktorka która grała Wendy... Nie powinna była grać Wendy. Bo zwyczajnie do tej roli nie pasowała. Kolejna rzecz która bardzo mi się nie podobała, to wydarzenia i o cholipka... Tutaj już wszystko dokumentnie SPIER... Jest po prostu wszystko nie tak! 90% zdarzeń w filmu, łącznie z samym zakończeniem nie jest zgodna z książką. Zginęła ta postać, która nie powinna, a sam hotel nadal stoi, mimo że w książce wystrzelił w powietrze, bo najzwyczajniej w świecie ciśnienie w kotle osiągnęło zbyt wysoki poziom. Jak to rzekł stary dobry Bill Watson: "Powinien pan sprawdzać ciśnienie. Jeśli pan zapomni, będzie wzrastać i wzrastać i jak nic ockniecie się całą rodziną na pieprzonym Księżycu. Trzeba tylko spuszczać trochę pary i obejdzie się bez kłopotów."
No dobra... Było trochę narzekania na Lśnienie Kubricka i możecie stwierdzić, że nie dostrzegam w nim żadnych zalet. Zaskoczę was! Bo Lśnienie z 1980 może i jest dla mnie badziewne, ale jednak widać tutaj kunszt reżyserski Kubricka, charakteryzacja aktorów może i była słaba, ale za to było widać, że wkładali w swoje role serducho, bo jednak w większości odegrali je perfekcyjnie. Klimat filmu jest doskonały, tak samo jak muzyka i jest w nim znana wszystkim kultowa scena "Here's Johnny!" która pasowała perfekcyjnie! Tak samo podczas oglądania byłem autentycznie przerażony, kiedy to Jack postradał zmysły. Oraz ta doskonała scena z przyjęciem w złotej sali. Coś niesamowitego.
No ale to za mało, więc Lśnienie z 1980 skończyło z oceną 4/10. Film jest badziewny, ale mimo to da się go obejrzeć i da się na nim dobrze bawić.
Miniserial z roku 1997
Matko moja, jakie to jest cudowne! Miniserial z roku 1997 jest o 150% lepszy niż Lśnienie Kubricka. Sam Hotel Panorama wygląda w filmie lepiej, charakteryzacja postaci jest naprawdę świetna i przygrywająca w tle muzyka, która tylko potęguje to wszystko. Oglądając ten miniserial byłem zachwycony. 80% wydarzeń było jak najbardziej zgodne z książką i zostały odegrane perfekcyjnie. Steven Weber w roli Jack'a Torrance'a było tym, czego było potrzeba! Wszystkie postacie! Każda z nich w filmie wyglądała dokładnie tak samo, jak sobie je wyobrażałem podczas czytania rękodzieła Stephena Kinga. Dick Halloran, to ten sam Halloran co był w książce, jak zawsze uśmiechnięty i roześmiany. Bill Watson może i nie klnął jak szewc, ale nawet gdy powiedział tylko: "Cała ta buda wystrzeli kiedyś w górę. Mam tylko nadzieję, że ten idiota Ullman poleci razem z nią" to i tak na moich ustach pojawił się uśmieszek. To był dokładnie ten sam drań, ale trochę mniej wulgarny. Ale to co najbardziej urzekło mnie w miniserialu, to relacje między postaciami. Chemia między nimi jest niemalże tak samo dobrze wyczuwalna, jak w książce. Widzimy te postacie, podążamy za nimi i śledzimy ich losy z zapartym tchem, a gdy Jack Torrance strada zmysły, boimy się go. To już nie jest ta sama osoba. Teraz to nic innego, jak bezwzględna maszyna do zabijania. Cholera! W miniserialu Jack Torrance jako broń miał nawet młot do Rouqe'a, tak samo jak w książce! Wydaje mi się że chemia między postaciami nie była tak bardzo wyczuwalna w filmie Kubricka, bo wszystko leciało hop do przodu. Nie było czasu na rozwinięcie wątków postaci, bo najzwyczajniej w świecie było na to za mało czasu. Miniserial został podzielony na trzy części, dzięki czemu był czas na rozwinięcie pewnych wątków i zwyczajnie się udało.
A wady? Lśnienie z 1997 może się niestety dłużyć i niektóre efekty CGI wyglądają naprawdę marnie, biednie. Ja rozumiem, to stary film i nie powinienem się do tego przyczepiać, bo takie były czasy, ale jednak w pewien sposób mnie to raziło. Na szczęście jednak większość efektów w filmie były zrobione lepiej i nie było tak źle, no ale jednak ta scena z wężem strażackim albo tymi lwami z żywopłotu... No... Nie najlepiej to wyglądało.
Miniserial z 1997 jest godną ekranizacją książki Kinga. Znalazło się parę wad, ale mimo to... Jest to po prostu kapitalne widowisko warte czyjegokolwiek czasu. 8+/10 to chyba dobra ocena.
No i okej. Dotarliśmy do końca. Możecie mnie teraz zjechać w komentarzu, jaki to nie jestem głupi, bo ośmieliłem się powiedzieć, że Lśnienie z 1980 mi się nie podobało. Przypominam jednak, że wyrażanie opinii jest czysto subiektywne, że to kwestia gustu i że każdy może mieć inne zdanie na dany temat. To że Lśnienie z 80-tego roku jest klasykiem, nie znaczy że mam zamiar lizać dupę Stanley'owi Kubrickowi i wielce wychwalać jego film, bo to klasyk, bla, bla, bla. Nie podobał mi się. Po prostu. Ale przecież wymieniłem zalety, więc wypierDA.
To tyle na dzisiaj, ludzie. Trzymajcie się, osobiście zachęcam wam obejrzeć zarówno film jak i miniserial i wyrobić sobie też własne zdanie. Bayo!
-
Przemyślenia Marudy - Część 1: Profilowe
Witajcie, ludziksy, tu znowu ja. Pogromca wszelakiej zabawy, cham i prostak oraz marudna menda, której nic się nie podoba i jak zwykle musi iść pod prąd.
Dzisiejszy post... Będzie taki... No luźno-przemyśleniowy. Jest to w sumie początek do tego, by... No otworzyć niejako taką serię postów, w których będę mówił swoje przemyślenia, co mi leży na wątrobie i tak dalej, i tak dalej, nie muszę mówić o co chodzi. Zaczynamy.
Patrzę sobie tak na moje profilowe. Moonie tuląca Wingisia. Urocze, czyż nie? No ale jest jeszcze zdjęcie w tle i jest oczywiście mordka Pennywise'a. No i wiecie... Paczam tak na to i zastanawiam się, czy nie zmienić profilowego na Pennywise'a właśnie. Bardzo lubię tą postać, uwielbiam Bill'a Skarsgårda, który wcielił się w tą postać i jak ją odegrał. No ale wracając... Jeśli chodzi o profilowe, to mam zamiar je zmienić, jednakże... Jest pewien problem. Rzecz, która serio mnie boli.
Bo jeśli zmienię sobie profilowe na Pennywise'a, to ktoś może uznać, że mam jakąś obsesję na punkcie tej postaci. Czemu tak myślę? W niedalekiej przeszłości, bo dwa lata temu, zmieniłem sobie profilowe na Deadpoola. Tą postać również bardzo lubię i uwielbiam Ryana Reynoldsa (Pomimo trudności na planie) za tak perfekcyjne odegranie tej postaci. No więc... Zmieniłem profilowe i zdjęcie w tle. Profilówka, to Deadpool łapiący się za usta (ukryte pod maską) w wyrazie szoku, tudzież zaskoczenia. A zdjęcie w tle, to był Deadpool oblewany pociskami. Minęły jakieś dwa dni i znalazłem inne zdjęcie z Dedpoolem, który pokazuje serduszko. Dałem se je na profilowe i... Zaczęło się. Zostałem zwyzywany przez pewne osoby od fanboy'ów, że mam jakąś obsesję, JAK JA TYLKO SE PROFILOWE ZMIENIŁEM! Wziąłem inne zdjęcie z tą samą postacią, bo bardziej mi się podobało. No ale nie, ja jestem fanboy'em, co z tego że moi inni znajomi cały czas wklejali zdjęcia swoich gęb z mordą pieska, albo ktoś lubił anime i cały czas wklejał postać z anime. Ale nie, to ja jestem fanboy'em.
I wiecie... To jest rzecz, której się trochę obawiam. Że jak dam se na profilowe Klauna Pennywise'a, zostanę zwyzywany od fanboy'ów, że mam obsesję, że mam się leczyć i jeszcze nie wiadomo co. A mogę was zapewnić, że nie jestem fanboy'em NICZEGO. Ani Marvela, ani DC, ani zasranej BethEAsdy (Wal się Todd) ani nawet Stephena King'a. Po prostu uważam Kinga za świetnego pisarza, lubię czytać jego rękodzieła, no i to dzięki niemu niejako wykształciłem własny styl pisania. Ale to nie oznacza, że nie sięgam po książki innych autorów. Przecież czytałem taką Rowling, Tolkiena, Sapkowskiego, Jeffa Kinney'a a nawet Sienkiewicza, mimo że potem go odłożyłem bo nie wciągnęło mnie to.
I tak to właśnie wygląda. Zmieniam se profilowe, i zaraz jestem fanboy'em i mam obsesję. Faktycznie. Bardzo lubiłem kiedyś postać Michaela Myersa i ustawiłem se go na profilowe. Tydzień później, zmieniam na Hellboy'a no i potem znowu zmieniam na coś innego. No faktycznie, jestem fanboy'em. A może po prostu lubię filmy i niektóre postacie w nich występujące.
No i JEEEEEJ! Pierwsza część użalania się nad sobą dobiegła końca. No ale wiecie co wam powiem... Że mimo wszystko jest mi po tym jakoś lżej. Bo komuś powiedziałem co mi leży na wątrobie i... No jakoś mi lepiej. Anyway, mam nadzieję że nie mieliście takiej zrąbanej sytuacji jak ja i jeśli nie mieliście to mam nadzieję, że nigdy nie będziecie mieć. Trzymajta się i cześć.
-
Kaplica. Jeden z moich przyjaciół napisał, że ma koronę. Boję się, nie wiem co zrobić.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Unikać kontaktu, stosować się do tego, co podają w tv, jeśli chodzi o higienę i oczywiście nie przesadzać z byciem samarytaninem. Nie wszystkim świętym na zdrowie wyszło chadzanie między chorymi. Jeśli jest młody, to ma dużą szansę, że nic mu nie będzie, bo on kosi głównie starsze osoby lub o bardzo słabej odporności, lub cierpiące na inne dolegliwości. Tak przynajmniej podawali.
-
Witajcie moi drodzy. Dzisiaj postanowiłem wam opowiedzieć jedną z historii z mojego życia i jest to historia z cyklu "paranormalnych" lub "paranienormalnych", no ale właściwie na jedno wychodzi.
Było to bodaj w zeszłoroczne wakacje, niestety nie wiem którego dnia, ale pamiętam, że było mniej więcej, po południu. Chodziłem sobie po parku z przyjaciółką i dyskutowałem. Po pewnej chwili zacząłem słyszeć jakiś dziwny dźwięk, czyiś głos. Taki niski, trochę niewyraźny i cały czas mówił "raz, raz, raz." albo "halo?". Początkowo to zignorowałem, bo ktoś mógł robić jakąś próbę mikrofonu i właściwie tak to brzmiało, ale problem w tym, że to nie ustawało w ogóle. Cały czas to słyszałem i spytałem się mojej koleżanki, czy też to słyszy. Powiedziała, że nie. Gadaliśmy jeszcze przez godzinę i próbowałem te dźwięki ignorować. Moja przyjaciółka musiała już iść do domu, a ja nadal byłem parku i ciągle słyszałem te dziwne dźwięki. To całe "halo, halo, halo". Nie ukrywam, czułem się trochę nieswojo i postanowiłem ostatecznie pójść do domu. Najdziwniejsze jest to, że nawet w środku słyszałem to całe "raz, halo" o dokładnie tym samym natężeniu. Spytałem się mojej mamy czy coś słyszy, ale również zaprzeczyła. Kiedy zaczęło się ściemniać, te dźwięki ustały. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, w te wakacje, to był ten pierwszy raz, ale... Co najdziwniejsze, po tym zdarzeniu czasami jak się położę w nocy spać, to przynajmniej raz w nocy słyszę to "halo", ale jednak zdecydowanie przytłumione.
Będę szczery, nie mam pojęcia, co to jest i zastanawia mnie, czy ktoś z was też takie coś słyszał.
To tyle, trzymajcie się i cześć.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Może. Ale gdybym to faktycznie miał, to chyba powinienem to słyszeć bez przerwy. Szczerze mówiąc, boję się i jak tylko sobie przypomnę tamten dzień, czuję się naprawdę nieswojo.
-
Jeśli się boisz, a nie jest to jakieś szczególnie uciążliwe... na razie to chyba nic z tym nie zrobisz, ale po tej aferze z koronem możesz udać się do poradni i porozmawiać. Czy jest to problem natury psychologicznej. Jeśli chodzi o to czy słyszałbyś to bez przerwy... nie. Ta osóba słyszy albo widzi ale nie cały czas.Czasem wydaje jej się, że ktoś obok niej chodzi i widzi tego kogoś, a innym razem szuka osoby, co do niej mówiła, a nikogo nie ma.
-
Czasami czuję się tak, jakbym nie był sam w pokoju, ale...
1. Jestem weteranem horrorów.
2. Ostatnie dni były naprawdę stresujące, ostatnio naprawdę często się denerwuję, no i też w szkole przed kwarantanną nie miałem lekko, ze względu na prześladowania i znęcania się nade mną.
W sumie to może być powodem. Mogę być zbyt roznerwicowany. Dlatego staram się pić jak najwięcej wody i rumianku. Damn, gdyby ludzie stąd nie pomogliby mi się pozbyć moich problemów ze snem, podejrzewam, że skończyłoby się to naprawdę nieciekawie.
-
Ludzie mawiają... Iż idealne crossovery nie istnieją. Że nigdy nie powstanie crossover, który choć odrobinę zbliży się do ideału. Że to po prostu niemożliwe. A ja wam powiem... Że to jeden wielki bullshit.
Ogólnie, zastanawiałem się, dlaczego ludziom tak bardzo podoba się crossover Animal Crossing i Dooma. Co słodkie zwierzątka mają do brutalnego mordowania i dekapitowania demonów z najmroczniejszych czeluści piekielnych. I wiecie... Nareszcie wiem. A to za sprawą "DOOM CROSSING: Eternal Horizons ■ Music Video". I słuchajcie... To crossover idealny. Jest świetny, niesamowity, OH MY GOOOOD, uwielbiam go! Kocham! Ubóstwiam! Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu to wszystko ze sobą tak idealnie współgra i łączy się ze sobą w idealną całość. To po prostu niesamowite i... Sam nie umiem tego wytłumaczyć, jak to w ogóle możliwe.
Link do samego DOOM CROSSING zostawiam wam w opisie. Polecam, jest kozacki
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Cytat
- W Isabelle drzemie bestia
- Doom Slayer to koleś, który lubi jednorożce
Zauważyłem. Ona chce się wyżyć, a Slayer odpocząć i wychillować.
Cytat4. To bardzo kulturalny i przyjacielski crossover pozbawiony patologii. Oczywiście na pewno nie brakuje artów R34, ale to normalne
Eeee... Ż-że co? [Wpisuje to w wyszukiwarkę.] Hmmm... Eeee... O___O ......... [Łapie się za czoło.] Matko moja...
Anyway, dziękuję za sprostowanie. Zapoznam się z genezą crossovera, możliwe, że nawet dołączę do fandomu animal crossing, a tymczasem... Muszę iść wyczyścić oczy i zresetować mózg po tym, co zobaczyłem. Cześć ^^ [Salutuje.]
-
Cytat
Eeee... Ż-że co? [Wpisuje to w wyszukiwarkę.] Hmmm... Eeee... O___O ......... [Łapie się za czoło.] Matko moja...
Ja tego nie robiłem i nie zrobię Po prostu zdaję sobie sprawę z istnienia 34 reguły internetu ("jeśli coś istnieje, to jest z tego porno"). Czasami lepiej nie zaspokajać ciekawości
CytatZapoznam się z genezą crossovera, możliwe, że nawet dołączę do fandomu animal crossing, a tymczasem...
Tak się zastanawiam... Czy jest do czego dołączać? Na pewno jest jakiś tam fandom, ale czy jest wystarczająco... bo ja wiem? Rozbudowany? W końcu Animal Crossing to seria gier kompletnie pozbawionych fabuły, zaś postacie mają osobowość przeciętnego sima. Mogę się mylić, ale nie ma chyba żadnego oficjalnego serialu ani komiksów. Innymi słowy, nie ma zbyt wielu inspiracji do tworzenia opowiadań, rysunków etc.
Mam tu kilka fajnych animacji:
1. Ta bazuje na poprzedniej części gry, czyli New Leaf. Burmistrz wyjechał na rok, a jego miejsce zajęła roztrzepana sekretarka (Isabelle). Co mogło pójść nie tak?
Spoiler2. Czy mówi wam coś nick Vannamelon? Autorka wielu filmików "Fluttershy plays" wcieliła się tym razem w Isabelle.
Spoiler3. Humorystyczne wyjaśnienie "czym właściwie jest Animal Crossing?"
SpoilerDla mnie Animal Crossing: New Horizons to - nie boję się użyć tego słowa - arcydzieło. Mam za sobą ponad 205 godzin świetnej zabawy, a mam wrażenie, że minęło 20
-
Widzisz, ja już mam tak wypaczony umysł horrorami, czarnym humorem i innymi rzeczami, że w sumie... Nie wpłynęło to na mnie jakoś źle, ale nie ukrywam, to trochę chore.
Co do reszty...
hotdiggedydemon - Znam gościa, uwielbiam go. Tworzy kozackie animacje, przy których nie raz lałem w porty ze śmiechu.
Vannamelon - OH MY GOOOOOOD, KOCHAM JĄ! Kocham, kocham, kocham, kochaaaaam! Była jedną z osób, która prowadziła mnie za rękę i pozwalała poznać fandom MLP, kiedy miałem jakieś 10 lat. Najbardziej kocham filmiki, w których Flutty grała we FNaF'a. Jest dla mnie, jak taka... Opiekunka? Hmm, bardziej przyjaciółka z dzieciństwa. Wspominam ją tak samo dobrze i ciepło, jak Alexa Side'a, z którym razem oglądałem filmiki z MLP i nie raz się razem z nim śmiałem. Piękne czasy. Kurde, to tak nostalgiczne, że się teraz popłakałem.
-
Więęęc, była mała awaria MLPPolska, przez co nie mogłem dać tego ogłoszenia, no ale już jej nie ma, więc mogę zacząć.
Nareszcie wróciłem dawny ja. Zrobiłem się bardzo rozbrykany, rzucam żartami o dupie Marynie na lewo i prawo, oraz robię sobie jaja ze wszystkiego, co się da. Co za tym idzie, nie jestem już tak pesymistyczny i staram się myśleć *zaciska zęby i sili się na uśmiech* POZYTYWNIE. No i cóż... No humorek mi wrócił. Po prostu. Ehhh, to uczucie, kiedy gubisz wątek i nie wiesz, jak zakończyć dobrze swoją wypowiedź. Nienawidzę tego.
Kolejną rzeczą jest to, że wracam do pisania, remasterowania i... Idzie to naprawdę prężnie. Jak już do tego zasiądę, od klawiatury odciągnąć mnie ciężko. W sumie teraz głównie piszę dla relaksu, bo mam obecnie kursy i to taka moja forma odpoczynku. Ale daje tyle radochy, że głowa mała.
No i ostatnia sprawa, wracam do recenzowania. Swojego czasu napisałem ich na swoim prywatnym facebooku bardzo dużo, z czego... Nie jestem do końca zadowolony, mimo że znajomym się podobały, no ale cóż. Po prostu niektóre z nich nie wyszły mi najlepiej, nie zwracałem kiedyś uwagi na wszystkie szczegóły, no ale dopiero co zaczynałem, a pierwszy raz zawsze boli (haha, ale śmieszny dowcip, segz, ru**ańsko). Postanowiłem jednak do tego wrócić, bo sprawiało mi to radochę, lubię się wypowiadać, zresztą... Niedawno pojawiła się tutaj taka jakby recenzja Sonica, choć bardziej to była taka luźna pogadanka, no ale mniejsza.
Jeśli chodzi o film, który mam zamiar zrecenzować, podzielić się swoją opinią na jego temat, to herezja, która jest znana jako "Ostatni Władca Wiatru". *inhales* nigdy... PRZENIGDY nie wybaczę tego, jak to zrobili. Jestem wielkim fanem uniwersum Awatara i gdy dowiedziałem się, że na podstawie mojej najukochańszej kreskówki pod księżycem w 2010 roku powstał film, byłem bardzo podekscytowany. Niestety... Bardzo srogo się zawiodłem. I spokojnie, to nie będzie gnojenie tego filmu, nie będzie to rant, tylko analiza, jak to zostało wykonane i postaram się w tym doszukać jakichś zalet. Bo mimo, że film jest beznadziejny, to muszę przyznać, że CGi ma na przykład niezłe, ale to kiedy indziej.
Póki co, to tyle, moje kochane kucysie. Marudna menda się żegna, do zobaczenia... Kiedyś.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
@PervKapitan Mi udało się obejrzeć Koty z 2019 aż 4 razy, bo ten film też chciałem omówić, więc... Ostatni Władca Wiatru, to pikuś. A przynajmniej dla mnie. Ehhh, ja i ta moja stalowa wola.
-
@PervKapitan Kurde, dostałem takiej weny, że chyba nawet dziś to napiszę.
-
UWAGA! Tekst ten zawiera konkretne informacje, co się u mnie dzieje, ale także sporą dozę mojego humoru. Więc nie bierzcie na serio moich tekstów o zapijaniu energetyków metanolem, albo innych tego typu rzeczy. Wszystko jasne? Nieee?? Super! Pora na informacje ^w^
Ooo, słodka Nightmare Moon, słodka Luno, słodka Celestio i o święta Sekhmet... Nadszedł czas. Mam przesrane kolejny raz.
Witajcie kucysie, z tej strony wasz ulubiony menel spod Biedronki, a dzisiaj mam dla was... Dosyć niecodzienną informację. Więc tak... Wczoraj sobie postanowiłem, że dzisiaj się wyśpię, zabiorę się za remastery, szukaniem czegoś fajnego o tematyce SCP, by to tu opublikować, no ale... Moje plany pokrzyżowały kursy. Dzisiaj przysłali nam mnóstwo materiału i... Tak. Muszę teraz to wszystko wałkować. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko teoria, że nie będzie tyle pisania, a jak już, to zadania, no ale... Nadzieja matką głup- ... Well, shiet. Wykrakałem. Pisząc tego posta dowiedziałem się, że... Mam do zeszytu przepisać pie*****ne 9 STRON W WORDZIE... Ehhh...
NM: Marudka, spokojnie... Dasz radę, będzie dobrze. Masz w sobie tygrysa, drapieżnika, który nie ugnie się przed niczym!
Coach Nightmare Moon. Świetnie. Ehh, dobra. Czyli w ruch pójdą energetyki i metanol, no i jakoś dam radę... Moon, nie patrz tak na mnie. Na trzeźwo się nie da tego zrobić. Hmmm... Choć prędzej od tego zdechnę, niż da mi to jakieś pozytywne efekty...
No ale żarty na bok. Po prostu mam te zasrane kursy i muszę się z tym uporać. Do wszystkich, którzy czekają na remastery, rozdziały... No, przepraszam was, ale niestety... Nie mam innego wyjścia. Nie mogę tego zostawić, bo mogę mieć potem kłopoty. W każdym razie, mam nadzieję, że zrozumiecie. Trzymajcie się i cześć.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
-
Well... Jeśli chodzi o czytanie, remastery są gotowe jedynie do rozdziału 10, więc... Here you go. Jednak jeśli chodzi o komentowanie... Nie wiem. Nie mam pojęcia.
-
Heja ludzie. Niestety stało się, dopadło mnie choróbsko, konkretniej, jelitówka. Wymioty, jestem osłabiony i strasznie otępiały. Co za tym idzie, remastery zawieszam na jakiś czas, bo po prostu nie dam rady, ale... Remaster rozdziału 12 postaram się jeszcze dokończyć, bo mam go na finiszu i możliwe, że dziś go wrzucę.
To tyle. Trzymajcie się, a na koniec oczywiście zostawię wam coś fajnego związanego z SCP.
Konkretniej, filmik Piofliego, który odpowiada na pytanie "Czy Siren Head to SCP?" uwaga spoiler, NIE JEST I NIE BĘDZIE.
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
O___O ......... *inhales* THE SOCIETY-
Ale tak na serio... Nie chce mi się tłumaczyć, po prostu wejdź tu:
Spoiler -
-
Cześć wszystkim! To ja, Mały Wingy, no i... Zarejestrowałem się na tej stronie. Po co? W sumie... Nie mam pojęcia. No ale... Skoro tu już jestem, no to... Może dlatego, że chciałem opublikować tu swoje opowieśći, aby Polska widownia też się o nich dowiedziała, ale... Nie wiem czy byłaby dobrze przyjęta, tym bardziej, że to HiE. Więc... Jeśli chcecie zobaczyć, powiedzcie mi o tym. Ale oprócz tamtej historii, na głowie mam w sumie... No inne historie, które być może opublikuję [A może na pewno?]. To w sumie wszystko.
-
Ktoś zrobił mi arta
Będę szczery. Jak zobaczyłem to po raz pierwszy, autentycznie się popłakałem. Demonic Wing, jak znalazł [Demonic Wingy, czyli... Dorosła wersja Wingy'ego]. Mi się podoba. Co Wy o nim sądzicie?
-
Co prawda... Ask służy do zadawania pytań, ale...
Walić to. Chciałbym wam zadać pewne pytanie i... Jest to raczej pytanie skierowane do miłośników grozy. Jaki jest najlepszy horror jaki oglądaliście, oraz jaka jest najlepsza powieść grozy jaką przeczytaliście?
(Nie muszą być koniecznie najstraszniejsze. Niech będą te, które sprawiły wam największą frajdę.)
-
Zmiana nazwy konta?......... CO? GDZIE? JAK? KTO ZABIŁ KENNEDY'EGO? GDZIE JEST KRZYŻ! GDZIE JEST KRZYŻ!
Więc... Stało się. Wiem, dawniej mój profil zwał się "Mały Wingy" ale... OKEJ! Dobra, powiem. Moon się wtrąciła i powiedziała, żebym zmienił nazwę konta na "Nightmare Moon i Marudka", bo nie chce by konto miało nazwę jej dziecka. Co za tym idzie... No będzie się teraz tak nazywać. Moon strasznie wiele razy udzielała mi się na moimasku, gdzie tam też zmieniłem nazwę, a teraz chce mi się wtrącić także i tutaj. A ja nie potrafię odmówić mojej kochanej, słodkiej Moonie (Tak naprawdę boję się odmówić, bo nie chcę znowu mieć koszmarów)
Okej, ale tak na serio... Żeby nie było... Wingy, to tylko i wyłącznie postać stworzona na potrzeby opowiadania "Jej Mały Demon". Początkowo chciałem być kojarzony właśnie pod tym nickiem, ale... Uznałem że nie. Jeśli chodzi o wattpadowe konto, cóż... Nie wiem, może tam też zmienię nazwę. Może... Profilowe zostanie jakie było, czyli to na którym Moon tuli Wingisia. Jedynie zdjęcie w tle jest nowe.
-
DC wypuściło trailer nowego Batmana i OH DEAR LORD, JARAM SIĘ
Spoiler -
Moje dni szkolne stały się żałośnie łatwe. Od kiedy zrobiłem się ostrzejszy, zacząłem wyjaśniać jednego debila po drugim, nagle... Zaczęli się mnie bać xD. Mina klasowego ogra po tym, jak go ostrzej wyjaśniłem, i to przy księdzu, który na to wszystko śmiechnął?... Bezcenna. Autentycznie takie pikachu face. Mało tego, nawet na korytarzu nic mi już wiele nie robią. Jak mnie wkurzają, rzucają chamskie teksty, przeobrażam je na żart i się śmieję. Mało tego, moje znajomki mi w tym pomagają i śmiejemy się wszyscy razem. Ma to jednak swoją cenę... Wykorzystywałem najpotężniejsze pokłady mojego humoru i... Nie ukrywam, że byłem po tych dniach kompletnie wyczerpany i wypalony. Jednak... Przynajmniej nie straciłem nerwów, a zamiast tego, pośmiałem się i spędziłem miło czas. Zmiana nastawienia wyszła mi wyłącznie na lepsze.
Jednak... Spokojnie. Nie oznacza to, że atakujemy wszystkich dookoła. Nigdy nie zaczynamy wojny. Jeśli ktoś nas zaczepi, zacznie poniżać, wtedy odpowiadamy, a czasami... Mamy to gdzieś i gramy sobie w takie dylematy, albo karty przeciwko ludzkości. Ewentualnie zaczynamy rewolucję, wieszamy nauczycielkę od matmy, a sztandar szkoły zmieniamy na flagę ze swastyką. Is bin sehr gut und HENDEHOH!
I to tyle, moi drodzy. Trzymajcie się i do następnego.
-
Yup. Możnaby rzec, jak ktoś mnie zaczepia, moja reakcja: "Witam, jestem Marudek, a to jest JACKASS!"
Drogie dzieci, oto co się dzieje, gdy się wkurzę. Nie daję sobą pomiatać. Zawsze starałem się być spokojny, ale ciągle ktoś pragnął ze mną wojny. I za bardzo dawałem sobie szargać nerwy.
-
Ja zawsze taką postawę mam, że jak kogoś poznaję to jestem neutralna, bardzo długo. A jeśli ta osoba mi robi przykrości to dalej utrzymuję neutralność, aż nie kończy mi się cierpliwość. A kiedy skończy mi się cierpliwość to oddaję ze zdwojoną siłą.
Co najbardziej w tym lubię? Reakcję tych ludzi, zdziwienie, że ja nagle potrafię być bardzo wredna i chamska, a oni przecież nic nie zrobili. xD
-
1:32 w nocy... Nie mogę spać... A to oznacza tylko jedno...
NOCNE GRAŃSKO W FALLOUTA MADAFAKA!
Spoiler -
Niechcący reaktywowałem III Rzeszę za pomocą cheetosów. Co zrobić?
-
@PervKapitan
HA! Jak już robić powtórkę z drugiej światowej, to na całego
@misterspauls
:>
-
CDProjekt RED wypuścił nowy trailer Cyberpunka 2077. Szczerze mówiąc, jak patrzę na tę grę, mam wrażenie, że to takie GTA, ale w przyszłości. Bardzo mrocznej przyszłości. Co mogę o tym powiedzieć... Well, grafika ładna, ale jednak dupsztala nie urywa. Osobiście się tym nie jaram, gdyż... Ogólnie, wszystkie nowe gry mam bardzo głęboko w najmroczniejszych czeluściach Hadesu, bo... No, nie ma według mnie nic ciekawego. Jedyne nowe gry, jakie mnie w ogóle zainteresowały, to God of War 4, Fallout 76, Sekiro: Shadows Die Twice i... Troszkę Doom Eternal, ale... Tylko te cztery. Red Dead Redemtion 2... Meh. Tak samo Cyberpunk 2077 meh. Jednak żeby nie było, nie uważam, że gry te są złe, bo nie grałem i w sumie nie mogę ich ocenić. Są gusta i guściki. Reszta ludzi jest zachwycona i naprawdę im się nie dziwię. W sumie... Mogę wydawcom życzyć powodzenia i by zebrali jak najlepsze wyniki sprzedażowe oraz recenzje.
A sam trailer macie tu, polecam zobaczyć. Pojawia się w nim Keanu Reeves, więc... Czego chcieć więcej?:
Spoiler -
Yo, z tej strony wasz ukochany pasożyt i dzisiaj przychodzę do was... Z dosyć niecodzienną rzeczą. Generalnie, siedzę sobie w robocie (chodzę na praktyki), zastanawiam się, o czym mógłbym napisać na MLPPolska. Czy coś o filmach, może znowu SCP, albo po prostu jakieś Q&A zorganizować. Chociaż... Wątpię, by to ostatnie wypaliło.
Anyway... Co wy byście chcieli. Macie tutaj kilka tematów, wybierzcie któryś. Takie głosowanie, no wiecie, eee... Demokracja.
1. Co sądzę reparacjach wojennych dla Polski (Spokojnie, nie jestem narodowcem. Jestem przeciwko reparacjom, ale nie tutaj się o tym wypowiem).
2. Dlaczego uważam Wiedźmina 3 za nie aż tak dobrą grę.
3. Co sądzę o Falloucie 76.
4. Czemu nie lubię serii GTA.
5. Recenzja Coco (Film animowany Pixara z 2017 roku)
6. ... No dobra, skończyły mi się pomysły. Ewentualnie to Q&A.
W sumie... To tyle. Trzymajcie się.
-
2. Sama uważam Wiedźmina za grę zwyczajnie dobrą, ale nie za jakieś arcydzieło. Uważam też że krytycy wiele grze wybaczyli rzeczy, które nie przeszły w innych tytułach (np. sporawy downgrade grafiki w porównaniu z gameplayami przed premierą, o którym niewiele osób się zająknęło i za który niewiele osób obcięło oceny. Za to za downgrade w Watch Dogs na grę się posypały ostre gromy). Stąd uważam że fajnie byłoby przeczytać opinię która tej grze za bardzo nie słodzi, z samej ciekawości.
-
Najbardziej w tej kwestii wnerwiają mnie TVGRY. Wychwalają tę grę ponad wszystko, albo jeszcze lepiej. Gadają o Falloucie, Battlefield, albo o Assasin's Creed i nagle "A wiecie, że jest to podobne do Wiedźmina 3" albo "Pewne Polskie studio zrobiłoby to lepej" ALBO... "3 wieśmin 3 najlepszy" *inhales* Dlatego oglądam teraz ZagrajnikTV
-
-
Ostatnio bierze mnie na filozofię i wykoncypowałem coś takiego:
"Moje serce jest jak dom. Niektórzy mogą do niego wejść, a dla innych jest zamknięty na amen."