-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Więc pewnie jest w Lost Hills. Zapamiętamy to - powiedziałem. Następnie czekam na jakieś polecenie... jak gdzieś idzie to ja też...
-
- Gdzie ta cała Delicate? Nie widziałieliśmy jej od początku naszego istnienia - spytałem się jej. Ciekawe co się z nią dzieje.
-
- Innego środku nie było... uznaliśmy to rozwiązanie za skuteczne - powiedziałem. Czekam na dalsze polecenie, jeśli nic się nie zdarzy... idę do łuku.
-
Wysyłam impuls do Aury która pozostała w Allanie, by odwiedziła Twilight. Następnie idę do Rarity i pytam się czy nie byłem za bardzo brutalny.
-
- Dziwnie to musiało wyglądać z perspektwy twojej rodziny - powiedziałem. Pewnie pierwszym busem ją do psychiatryka wezmą...
-
Nie widzą mnie... prócz Rarity... używam na Twi takiego zaklęcia usypiającego, że będzie długo spała... niech się wyśpi, Allan ją odwiedzi... i po bólu. Jak zaklęcie nie zadziała, to używam Kontrzaklęcia i dopiero potem używam zaklęcia usypiającego.
-
Przemawiam do niej... głosem jakim mam, czyli Allana. - Albo pójdziesz spać albo... albo... pójdziesz spać... bez dyskusji - powiedziałem unieruchamiając ją całą.
-
- Czekaj - powiedziałem a potem przeniknąłem przez drzwi. Ja następnie używam mocy, by ją podnieść i utegować na łóżku. Nie widzi mnie, więc nie będzie mogła na mnie skoncentrować mocy...
-
Poprzez kaszel mówię "uśpij, ona sama nie pudzie spać" następnie czekam jak postanowi Rarity... no cóż... musi, jeśli Twilight ma poprawić się zdrowie.
-
Nie mogę się za bardzo od niej oddalać więc towarzyszę Rarity na każdym kroku... - Dla niektórych minus. Nie mogę się za bardzo oddalać od ciebie - powiedziałem.
-
- Takich informacji nie mam. Może jutro... za rok... może nawet 10 lat. Wiem, że nie potrwa to dłużej niż 100 lat... wszystkie tego dożyjecie... dzięki mnie, jesteś tak jakby Alicornem...
-
- To tylko kwestia czasu... zrób to dla niej... inaczej ona już nie zobaczy jak Allan powróci... bo powróci, to tylko kwestia czasu.
-
- Inaczej umrze... bez snu organizm długo nie pociągnie i w końcu się wyłączy. Albo strzelisz, albo ona umrze - powiedziałem patrząc. A jak Bolt reaguje na to, że Rarity gada do siebie?
-
- To trzeba użyć siły... w gabinecie Allana, na właśnie taką okoliczność, jest pistolet na strzałki usypiające. Wziął go na wypadek Okresu Lily... pamiętynm Okresie sprzed roku.
-
- Wiesz? Trzeba tą klacz jakoś uśpić. Bo Allan nie wejdzie do niej puki nie zaśnie. Wbrew pozorom, on wciąż żyje - powiedziałem stojąc koło Rarity.
-
Wysyłam prośbę dy ra wciąż jest w Allanie, by co jakiś czas przyszła do snu Twi i innych i ich pocieszyła... wiem, że może. Potem wracam do łuku i czekam do rana.
-
Więc idę tam. Jeśli to prawda... ona może mnie zobaczyć. Staje i sprawdzam czy mnie zobaczy. Jak nie, to jakoś zwracam na nią uwagi...
-
Przechadzam sobie po domu... wiele się pozmieniało tutaj. Tylko Rarity i potężne istoty mnie zobaczą... a wyglądem podobny do Allana jestem... bo jestem cieniem... chodzę sobie po domu.
-
Czekam do rana albo jakiegoś rozkazu Rarity... coś czuje, że nie będzie to ciekawa "wizyta". Czekam na to co się stanie.
-
- Rób jak uważasz... chciałem tylko pomóc - powiedziałem i wracam do łuku i czekam do rana... to od niej zależy. Nie chce by Twi stan poprawił się... nie mój interes...
-
- Rozumiem. Powiadomię Aurę Stwórcy. Wbrew pozorom... Allan wciąż jest świadomy. Będą się widzieć co noc, tak jak z resztą. Ty masz mnie... chyba, że też chcesz...
-
- I od jak dawna tak jest? - spytałem się jej. No, poważnie nieciekawa sytuacja... - A ta... Delicate... gdzie ona? - dodałem po chwili.
-
Idę za nią i spoglądam na to co się dzieje. Serio chce zostawić dzieci same? Jakoś w to nie wierze... tak by Allan powiedział. Więc idę za nią, choć wiem, że na razie tylko Rarity mnie widzi.
-
- Z tego co mam w pamięci, ilekroć coś się stało Allanowi, Ty i Ona najbardziej rozpaczałyście. Prawda?
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Ciągle czekam w gotowości... Idę koło niej tak by móc ją jak co obronić... - Odważna decyzja... twojego pokroju samice nie przechodzą przez taką ścieżkę,