-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Obejmuje ją... - Ah... piękny widok - powiedziałem... No... widzę, że trucizna powoli odstępuje... chyba. Tak czy siak, czekam na odpowiedź Boginio-Żony.
-
Więc idę do Luny na taras... dzisiaj z nią śpię. Siadam koło niej na ławeczce i podziwiamy razem księżyc. NIE OCENIAJCIE MNIE! 400 lat temu co 6 godziny trzeba było robić nasze wersje "Allah Akbar" do księżyca.
-
Zrobiłem co miałem zrobić. Akurat tutaj ta "piękniśiowata" kelnerka rządzi kiedy mnie nie ma... więc narazie wszystko ok. Po skończonej robocie wracam do domu i tam dokańczam papiery państwowe.
-
Jeżeli bym się witał jak Blueblood... to by to brzmiało tak. Witaj, jestem Allan Ibin Al-Bashir, Książe Equestri, Współwładca Federacji Nowej Persji, Syn Papilon i Abdula, mąż Luny i Twilight. ALE TO WSZYSTKO KURWA NA MOJE KONTO IDZIE! Nie chce wiedzieć jak już mam zapchaną skrzynkę od Celesti, jak to rozpierdoliłem jej "porządek" w narodzie... są te E-Maile?
-
No nie powiedziałbym... dla niektórych tu świecę przykładem... w posiadaniu żon. Serio. Kiedyś tak nie było... teraz patrze... jeden "lord" ma dwie klacze przy sobie... nie pasuje to do ich "Szlachty"
-
- Dobrze, że nic ci nie wpadło w oko pod kątem negatywnym. Nie ma problemów z klientami? Nikt nie zachodzi tobie, lub innym za skórę?
-
Westchnąłem i pracuje jeszcze w biurze, do czasu, aż nie przyjdzie ta kelnerka i mi powie czy restauracja jest dobra, czy nie.
-
Aha... - Więc nie widzę powodu, dla którego miałbym cię nie zatrudnić. Witamy na pokładzie - powiedziałem i pytam się od kiedy może zaczynać. No to już mamy pełny komplet... tylko czekać na te kolorowanki od tej klaczki...
-
Skoro jeszcze nie porzuciła to chyba dobrze... - Dobrze. Widzę, że masz doświadczenie - powiedziałem czytając jej CV... następnie do tej restauracji w której pracowała, dzwonie... jeśli mają telefon... i pytam się ich o tą Crystaliankę.
-
Jeśli ich CV i odpowiedzi będą dobre. Co do małej klaczki powiedziałem, że może nam narysować te kolorowanki, nie mam nic przeciwko. Więc pozostaje jeszcze jedna kelnerka. Czekam, aż ktoś przyjdzie, sprawdzając jak sobie obecna kelnerka radzi... ta pięknisia która "Zostaje w Restauracji by oceniać jaka jest"
-
Więc przekazuje jej te informacje a potem idę do... Restauracji w Canterlocie... trzeba kurwa wreszcie te dwie pozostałe kelnerki zatrudnić... mało narazie tam klienteli... ale powoli rośnie.
-
- Spróbujemy na razie metody Luny - powiedziałem. Więc Milly do łóżka... ja też, i we śnie zmienią ją w kobietę jaką była przedtem. Potem czekam na znak i wracam do Realu.
-
Więc idę do obu... wierzcie mi, ona naprawdę nie chce być kucem... tak czy siak, mam nadzieje, że znają one lekarstwo na tą dolegliwość... jak nie... to ona się na mnie obrazi...
-
No to szukam jakiegoś andidotum... Milly nie chce być kucem i poniekąd pochwalam to. Nie pasuje do niej kuczy design.
-
- Dobrze, dobrze... tylko nie bij... ani nie podrzynaj gardła w nocy - powiedziałem lekko wystraszony jej krzykiem. Następnie podaje jej antidotum. Zanim padnie...
-
Szukam odpowiednich ziółek. Po znalezieniu postępuje zgodnie z poleceniami Twi albo mojej matki. Następnie podchodzę do Milly. - Chcesz zostać kucem... czy wrócić do człowieczeństwa... - powiedziałem. Wybierze człowieczeństwo... znam ją.
-
No to mam przesrane... spoglądam na Milly... czemu wszyscy których znam, prędzej czy później w kuca się zmieniają? Wracając uspokajam obie. Wysyłam wiadomość do Mamy czy ma jakieś ziółka... jeśli wciąż dla niej coś znaczę, po tym jak wtedy obojętnie się zachowała.
-
Więc biorę Milly na barana... uważając, by mi nie poderżneła gardła... - To do Lasu - powiedziałem i idziemy do lasu gdzie znajdują się owe ziółka...
-
Nom... KURWA WYJĄTKOWA! Tylko nam takie sytuacje... Więc proponuje im wypad do Lasu... trzeba będzie jakoś Milly odmienić... głównie przez wierszyk jaki napisała 8 miechów temu, w którym mówi, że nie zmieni się w "konia", a jak tak... to... zamorduje... we... śnie... tego... kto... ją... zmienił... Fuck.
-
- Eeee... skąd zna... o kurwa... MILLY?! - wrzasnąłem cofając się. Dobra... TWI PROSZĘ ZABIJ MNIE! TWOJA AGRESJA TO PIKUŚ PRZY AGRESJI MILLY!
-
Podchodzę i budzę tą pegazice... mam złe przeczucia... że zaraz zginę. - Halo... przepraszam, możesz się obudzić? - powiedziałem do Klaczy.
-
- Zasypiam wtulony przez Milly i Deli... miałem wspólną konfę z Milly gdzie znęcaliśmy się nad Capo... nasze stare hobby. Potem mieliśmy kolacje a po kolacji obudziłem się... i proszę. Ten pegaz we mnie wtulony...
-
- Kochanie... to nie tak jak myślisz... to jest Milly... wierz mi na słowo... CZY JA CIĘ KIEDYKOLWIEK ZDRADZIŁEM... NIE BĘDĄC GALAXEM!? - wstaje i się bronię. MILLY HELP!
-
I'm Dead... I'M REALY DEAD! Patrzę się przerażony na nią. JAK TWI TU WEJDZIE I MNIE ZOBACZY Z NIEZNAJOMĄ PEGAZ (Bo kurwa nie wie, że do Milly... a jak wie... to szukam kamer) I WTEDY MAM PRZESRANE!
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Jeszcze nie... - Także Księżyc Jest dzisiaj piękny - powiedziałem po chwili. Dałem do znaczenia, że poprzednie zdanie było kierowane do niej...