-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Rozumiem... zachowam ją, jako prezent od ciebie. Widzę... że parasolka działa - powiedziałem rozglądając się po ich "farmie". Więc dobrze, że zachowałem to oko... jak mnie teraz syreny nie polubiły... mam wrażenie, że Dash jest z nimi spokrewniona.
-
Więc staje w tym bąblu następnie macham do Księżniczki by tutaj podpłynęła. Potem mówię - Sprawa tych stworów została załatwiona. Porwanych przez nie Podmieńce wysłaliśmy do Laboratorium na księżycu... tak samo jak oryginalne stwory. Na księżycu nie ma wody... więc na pewno nie uda im się znów zagrozić kogo trzeba... - powiedziałem patrząc w jej oczy z uśmiechem.
-
No to się przenoszę do Syreniej Księżniczki... mam nadzieje, że nie jest na dnie oceanu... bo teleport ustawiony jest na 4 metry od niej...
-
Też je wysyłam do Lost Hills odpowiednio zabezpieczone. Nie przestaje szukać. Korzystam nawet z Satelit i okrętu na orbicie, jeśli trzeba będzie.
-
Nastawiam na ogłuszanie pistolet i odwiązuje go od filara i związuje go. Następnie wysyłam go do Lost Hills by znaleźli sposób na przywrócenie go. Ja szukam reszty...
-
O cholera... Podchodzę bez gwałtownych ruchów i go jakoś uwalniam... wpierw jednak. - Halo... rozumiesz mnie? - spytałem się. Jest szansa, ze mówi...
-
Odbezpieczam pistolet i podchodzę tam... czujny i gotowy do strzału. Jak Chuck Norris w strażniku teksasu... tak, oglądałem to. Wiec patrzę co tam jest.
-
Idę do mamy.
- Mamo. Stwory zostały przetransportowane do Lost Hills do sektora o ścisłym nadzorem. Już żaden człowiek nie powinien ich móc wybudzić.
-
- Tu Książę Allan Al-Bashir. Przyślijcie transport i zawieźcie te stwory do Lost Hills - powiedziałem. Na księżycu nie ma wody... więc nic już ich nie powinno przebudzić...
-
Więc idę po tamtego stwora i biorę go tutaj... następnie wrzucam go jakoś do reszty, tak by nie ucierpiał nikt. Następnie pilnuje ich do czasu aż nie zasną.
-
Klepie mamę po plecach i i ją przytulam - Spokojnie... wyjdzie z tego - powiedziałem. Następnie wzywam pomoc medyczną by zaopiekowali się Chrysalis... ja sprawdzam co u tych stworów...
-
Ściągam bestie - Wszystko gra? - spytałem się z troską spoglądając na Chrysalis. Prawda... ale i co się dzieje? Martwie się o Chrysa... o kurwa... serio nadchodzi mój czas...
-
Wzywam pomoc matki. - Mamo... jeden potwór wylazł, i złapał Ciotkę... zacisnął szczęki na jej rogu... - powiedziałem i czekam na odpowiedź.
-
Podbiegam do niej i staram się jakos zrobić by nie uszkodzić jej rogu... - Trzymaj się - powiedziałem i chowam pistolet. Pomagam jej jakoś...
-
Więc robię tak by go trafić i zabić w 100% pewnością bez trafienia Chrysalis... jeśli nie będzie... to muszę zaryzykować i strzelam. Modlę się, by jej nie trafić.
-
Odbezpieczam pistolet i biegnę za tym stworzeniem... jak będzie czysty strzał to zabijam to stworzenie. Uważam na ciotkę... bo jednak to rodzina...
-
- TERAZ! OGNIA!!! - krzyknąłem i wskazując cel, czekam aż pułapka włączy się. Zrobiliśmy tarczę, która nie tylko odizoluje ich od wody, ale także zamknie do czasu aż zasną...
-
- Kolejne osobniki... Widzisz? Masz jednak jakiś adoratorów - zaśmiałem się - Dobra... jak przestaną już wyłazić, to znak, że wszystkie... wtedy uruchamiamy pułapkę - powiedziałem i kontaktuje się z Okrętem na orbicie.
- Czy pułapka gotowa?
-
Kontaktuje się z Chrysalis.
- Cele zauważone... dwadzieścia osobników, nieopodal ciebie... - powiedziałem. Zaraz aktywujemy pułapkę... jak wyjdą z wody na odpowiednią odległość.
-
- Dobra... do dzieła, zanim, znów zacznę się ciąć - powiedziałem i idziemy na swoje pozycje. Następnie czekam i informuje o tym co widzę...
-
Więc z PomocąLucy, teleportujemy się do miejsca akcji mówiąc - Tym razem... ja prowadzę - powiedziałem i przenoszę nas tam. Następnie omawiamy wszystko i bierzemy się do dzieła.
-
- Bo byłaś z ochroną... Syreny mówiły... samotny i łakomy kąsek. Jak masz lepszego kandydata, prócz mnie, bo już ustalone, że mam obserwować... to chętnie go poznam.
-
- Wciąż jednak proponuje Chrysalis. Nie to, ze chce się jej pozbyć, ale dla tego, ze jest władczynią tego kraju. Będzie wręcz wymarzonym celem dla tych stworów, i jeśli nie pójdą po nią, to znaczy, że już za nikim nie pójdą.
-
Podchodzę do nich - Jestem... zaczynamy? - spytałem się... widocznie smutny. Nie obchodzi mnie teraz, czy byłem planowany, czy nie... ale teraz się trzeba zająć krajem Ciotki.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Cieszę się, że mogłem pomóc, księżniczko... chętnie pomagam każdemu gatunkowi jaki spotkam. Mój gatunek się nie naprzykrza wam, zgadłem?