-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Obejmuje córkę i żonę i zasypiam. Ach... jutro będzie wielki dzień... dzień w którym pokonamy te cosie, i polepszę stosunki... dyplomatyczne, nie seksualne... z Syrenami. Ale nie... muszę pokazać Fluttershy ich królową... Ghosta nie wezmę... bo po pierwsze, to robal, a po drugie... miałby mózg rozjebany.
-
Śledziła nas... ach mój mały szpieg - Pewnie ci się przesłyszało skarbie... - powiedziałem tuląc ją już w łóżku... wycieram jej łzy - No już... bądź dzielną klaczą... jesteś już prawie, dorosła. Ach, jak wy szybko rośniecie. A mi się zdawało, że jeszcze wczoraj zmieniałem ci pieluchy, i karmiłem kaszką...
-
- Nie zniknie... zawszę będę przy tobie, i ciebie doglądać - powiedziałem całując ją słodziutko w nosek... - Nawet tak nigdy nie myśl...
-
- Nic... rozmawialiśmy... musieliśmy sobie coś wyjaśnić, ale już wszystko gra - powiedziałem. Następnie tulę ją i Rarity i zasypiam... więc jutro wykonujemy plan... musi się udać.
-
Całuje Rarity na dobranoc, i podchodzę do Deli. - Czemu nie śpisz - powiedziałem biorąc ją i kładąc się z nią na łóżku.
-
Więc po raz 7 ją wypełniam i biorę ją na ręce i idziemy do sypialni. - Od teraz, jestem na twe usługi... pani - powiedziałem i całuje ją w nosek.
-
Więc robię to mocniej nieprzestawając. Po 5 razie podnoszę ją wyżej, i mocnej ją posuwam, bijąc ją bo zadzie... nie ma litości...
-
Zabezpieczam się... nie robię tego lekko, niekiedy ją szarpię, jednak tak by nie uszkodzić jej grzywy, mocno ją posuwam, i mocno ją bije w zad...
-
Wstaję, trzymając ją za grzywę i rozpoczynam bolesny posuw... wciąż mnie zaskakuje ile taka delikatna klacz, jest wstanie znieść podczas wiadomej rzeczy...
-
Jeśli, grę wstępną, nazywasz powolne i chichę odpinanie spodni, by nagle ją upuścić tak by spadała na moje członki, które by miały wnią wejść... to tak, to gra wstępna. Więc, chwytam ją za zad i zaczynam tam masować, niezauważalnie ją podnosze i używam magi by wydostać moje wiadomo co, jak już będzie wszystko gotowe... to z impetem nabijam ją na moje członki.
-
Odbieram łuk, i naciskam na nim przycisk, składa się sam - Miej to przy sobie... wtedy, jak wiesz co się stanie, zawszę będę przy tobie - powiedziałem i zacząłem ją całować i siadam z nią na kamiennym stole, głaskając po plecach i za uchem drapiąc. - Nasza ulubiona rzecz w snach
-
Obejmuje ją i namiętnie całuje - obiecuje. Pozostał jeszcze jeden punkt, do przypieczętowania przysięgi... nasz ulubiony - powiedziałem z uśmiechem...
-
- Wciąz jednak wierzę, że jest tam jakaś cząstka nadziei... dlatego cię tu prowadzę - powiedziałem i stajemy w sali. Biorę łuk i jej pokazuje. Łuk w blasku pochodni błyszczy swoim kryształowym odbiciem.
- Zrobiłem ten łuk dla ciebie. Jeśli jednak zginę... złożyłem Cienistą Przysięgę. Ty jesteś posiadaczką tego łuku, więc po śmierci, moja dusza nie pójdzie do Krainy Wiecznej Nocy, ale do tego łuku. Jako Cień... będę twoim cienistym strażnikiem i będę dbać o twoje zdrowie... i o zdrowie rodziny. Przysięgę złożyłem... wystarczy, że przyjmiesz łuk...
-
- Powiedziałem moje ciało. Moja dusza wciąż będzie przy was... znaczy przy tobie - powiedziałem zapalając pochodnie... jak bym tu dał normalne światło, to by mnie Twi zabiła... albo Lily, bo by na nią poszło, że dużo gra.
-
- Chodź za mną - powiedziałem i idziemy na strzelnice. Tam Przechodzę przez ukryte przejście do laboratorium Alchemicznego (Które pozwoliło mi zbudować Łuk dla Rarity). Po drodze mówię.
- Mój czas powoli się kończy. Wiem jedno. Pod koniec tego roku... moje ciało już nie będzie żyć - powiedziałem idąc korytarzem.
-
Jeszcze jedna rzecz... idę do mojej sypialni i usypiam Deli. Następnie budzę Rarity która już chyba śpi obok. - Kochanie wybacz, że cię budzę. Ale jest sprawa... możesz pozwolić na moment?
-
Podbiegam jeszcze do okna... - Mamo... poczekaj chwilkę powiedziałem... powiedziałem chwilkę... ale też i jutro, ale... już minęła północ - przeskakuje przez okno. I ją obejmuje i całuje w policzek jak matkę... - Nie gniewam się... nie chciałaś bym zaczął cię nienawidzić... może to było kłamstwo... ale dobre kłamstwo.
-
Puszczam ją... - Nie przejmuj się mną... chcę... narazie zostać sam. Jutro pogadamy u Chyrsalis... - powiedziałem załamany...
-
- ZARAZ! - od krzyknąłem. Obejmuje mamę... - Wybacz... nie wiem co myśleć o tym. Prawda, pęknięte mam serce, że własna matka mnie okłamała... ale cieszę się, że się wszystko jest teraz dobrze... Kto jeszcze prócz Ciebie, Taty i Ciotki o tym wie...
-
- Teraz już, rozumiem, czemu ojciec mnie nienawidził całe życie - powiedziałem i usiadłem na fotelu by schować twarz w rękach... - Nienawidził mnie, za to, że się urodziłem. A nie za to, że postrzeliłem przez przypadek brata...
-
Spoglądam na to zaciekawiony... - Co to takiego? - spytałem się wciąż lekko oburzony, ŻE MNIE CAŁE ŻYCIE OKŁAMYWANO!
-
- Moje 7 urodziny... miałem doła, bo koleżanka odrzuciła moje zaloty... powiedziałaś "Ja zawszę cię kochałam, i kochać cię będę". Jak widać nie zawszę...
-
- Zaraz, Skarbie - powiedziałem do Deli głośno, i wróciłem do rozmowy.
- Co nie znaczy... ze mnie całe, życie okłamywałaś. To nie było fajne... nie wiem teraz czy większość słów które do mnie powiedziałaś, to też kłamstwa... - powiedziałem.
-
- Wybacz... ale na przeprosiny już trochę za późno... nie wiesz, jak mi teraz serce krwawi... że mnie w ogóle nie chcieliście... tak się starałem by wtedy zaimponować wam, a już wiem co wtedy cza było zrobić...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc wstaję, szykuje się i żegnając się z rodzinką idę na spotkanie... wciąż mnie jednak gryzie sprawa z moja matką. Wybaczyć można... jednak zapomnieć... już nie.