-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Akurat to u Lily to nie moje... pierwotnie tam był tylko pistolet, a co tam robi tamta reszta to nie wiem... poza tym, pamiętasz co było z cesarzem? W Domu nie było skrytek i patrz co się zemną stało... zginąłem i wróciłem w swojej seksowniejszej formie. Ale to nie zmienia faktu że zginąłem, a wy byłyście kurwami Cesarza...
-
- Dobrze, ze cie satysfakcjonuje moja noga - powiedziałem wstając - Czyli za próbę obrony rodziny złamano mi nogę... dobrze... - powiedziałem i sam wchodzę po schodach na górę...
-
Krzyknąłem... sąsiedzi teraz pewnie się zlecieli... i widzą Twi... matko... - Jesteś... zadowolona? - spytałem się ledwo żywy... noga wciąż napieprza...
-
Wciąż staram się wstać... dotykam nogi która mnie strasznie boli... teściowa się będzie pytać... bo chyba nogę złamałem...
-
I noga... boli... - Aua... - rzekłem leżąc w nienaturalnej pozie... z bolącą nogą... tak... z bolącą... BO NIE MOŻLIWE BYM ZLECIAŁ Z TYLU STOPNI I CZEGOŚ SOBIE NIE ZŁAMAŁ!
-
- POMOCY!!! PRZEMOC W RODZINIE!!! - spierdalam do doku. Skręcam za domem i na pełnej prędkości... zapominam, że są schody, więc elegancko wypierdalam się po łącznie 95 stopniach. Au, Au, Au, Au....
-
- EJ EJ EJ!! PRZEMOC W RODZINIE!! NIE PRZY DZIECIACH - powiedziałem wyskakując przez okno... SPIERDALAM GDZIE PIEPRZ ROŚNIE.
-
Cofam się... - to naprawdę zbędne... naprawdę - powiedziałem po czym staram się spierdolić tak szybko jak się da!
-
Westchnąłem. Wchodzę do Sypialni Lily, podnoszę jej łóżko i wyciągam wyrzutnie RPG z 5 pociskami, karabin snajperski, 2 granaty. Potem idę do pokoju Bolta gdzie pod jego łóżkiem i w skrytce w szafie są Kusza z bełtami wybuchowymi, 3 MSBSy, maczeta. Potem idę do sypialni Deli gdzie pod jej łóżkiem są 4 pistolety Walter... [Wszystkie pokoje prócz zbrojowni, później]... wchodzę do naszej sypialni i spod mojej poduszki wyciągam pistolet, i zanoszę go do pokoju gościnnego tam gdzie są inne. Łącznie 924 sztuk.
-
Więc szybciutko sprawdzam co Rodziny Ghosta i Capo sprawdzili. Następnie szybciutko oddalam się od Twi... - Oł... jak późno. Może ja już pójdę spać...
-
Ja się bawie jak nigdy... bo to moja ostatnia noc... potem umrę w furii pięknej alicorn. "Bój się" to oznacza... że czeka mnie straszna... ALE TO STRASZNA KARA!!!
-
Podnoszę ghosta który skampił się za doniczką i szepcze "Jak mam cierpieć... to wy razem zemną" powiedziałem i podchodzę do Fluttershy - Proszę... twoja gąsienica - powiedziałem z uśmiechem. Zatrzymaj broń... mówili. Będzie wporządku... mówili.
-
Obejmuje ją - Dzięki... nie musiałaś - powiedziałem. Albo ona też robi ten "urok" albo powoli coś jest... i wolę to pierwsze, bo Twi bardziej by mnie zabiła. Idę teraz do Fluttershy, Storma i Gąsienicy The Ghosta.
-
Dziękuje całej rodzince... Teraz sprawdzam co ma Shymin... ale żaden nie musiał prezentu przynosić. Tak czy siak, sprawdzam co ona ma.
-
Więc wpierw otwieram prezent od Rodziny... ciekawe co mi kupili, choć czuje... że matka dominowała nad wyborem prezentu... zaraz się dowiem.
-
Uśmiecham się i myślę życzenie "Chciałbym by cała rodzina była szczęśliwa". Następnie zdmuchuje świeczki... a teraz... jak są... PREZENTY!
-
Auuuuu... jakie słodkie... pierwszy raz od dawna mam przyjęcie urodzinowe... nie mogę się powstrzymać od łezki czy dwóch. Szkoda tylko że Dash i Galaxa nie ma... patrzę na to z uśmiechem...
-
Łapie go telekinezą... i przywołuje go spowrotem. Kładę go na fotelu, i łącze go z fotelem koło Cloudi - Księżniczka Shymin, władczyni syren pomogła nam... więc odwzajemniłem się jej parasolką z oka Jeleniocyklopa... własnoręcznie upolowaną... i Skraplaczem - powiedziałem i kładę ją na moim Fotelu... ja jestem solenizantem i muszę usługiwać gościom... poza tym, mój fotel ma taką tapicerkę więc nie powinno jej się stać nic w płetwy (wciąż pamiętam groźby Trytonów Summonerów)
-
No to idę do kuchni, biorę Shymin na plecy i przedstawiam ją całej grupie moich przyjaciół i żon. - Przyjaciele... chciałbym przedstawić Księżniczkę która nam pomogła z tymi potworami w Changei. Księżniczka Shymin.
-
Ale pewnie foch bo wydałem sekret... i jest gąsienicą... kładę go koło Cloudi - Proszę... popilnuj go, inaczej deseru niebędzie - powiedziałem i idę pomóc Twilight i Shymin w kuchni. Dziękuje jej za przyjście...
-
Biorę go za nogi... i prowadzę go znowu do Cloudi... - Zachowuj, się bo powiem o RPG w pokoju Brown - powiedziałem. RPG... niechodzi mi bynajmniej o grę planszową... A o wyrzutnie rakiet...
-
Przełykam głośno ślinę... może lepiej ucieknę do innego wymiaru... bo wszędzie mnie znajdzie... a wtedy... I am Dead... not big surprise. - Cześć Shymin - powiedziałem machając do niej z uśmiechem...
-
- Ups... - powiedziałem i idę do kuchni z Twilight by pomóc jej w jedzeniu... - Jak bardzo mam przerypane? - spytałem patrząc się na nią miną pieska...
-
Powolutku chowam karabin... - Nic nie widziałaś... nie było tego tutaj - rzekłem patrząc na Twi i robiąc gesty... - Ja nie mogę, a Capo i Ghost mogą... to trochę nie fair... ale dzięki że przyszliście...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Ale tego granatnika RPG na serio nie przyniosłem... - powiedziałem po przebraniu i się kładę koło Twi... - Ale potem, trzeba pojechać do szpitala... chyba złamana... - powiedziałem patrząc na nogę...