-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Więc pokazuje swoje narządy i patrze z oczekiwaniem, co zrobi? Albo poliże albo wejdzie... zależy od niej. Tak więc spoglądam na nią oczekująco co będzie robić...
-
I ja zaczynam paluszkami zajmować się jej wejściem. Niech się poczuje dobrze, po tym co niedawno przeżyła... więc ciągle mam na uwadze jak się czuje moja "Klientka". Nie przerywam masażu skrzydła i Całowania.
-
Aha... a on może mieć co? Tak czy siak, kopytkiem powolutku przesuwam w dół aż zacznie wiadomo co masować... z uśmiechem zaczynam ją obejmować. Powoli zmieniam swoją postać na swoją, ale tak by wciąż myślała, że to sen.
-
Zaczynam jeździć kopytem po jej plecach imitując masaż, a drugim kopytem masuje jej skrzydła. W sumie nawet dobrze się zapowiada... Capo nie marnował czasu.
-
Rzym nie od razu zbudowano. Powoli Opadamy na ziemie w ciągłym uścisku i nie przerywając całowania się. Czekam jak ona zareaguje na tą moją odpowiedź... więc Cloudi? Capo pewnie cię uczył.
-
To robimy, że nas ponosi... po chwili, daje dłuższego buziaka, i ją obejmuje. Ta taktyka zawsze na nią działa. Patrzę na jej reakcje...
-
Więc idziemy na spacer. Po drodze rozmawiamy o typowych sprawach na spacerze, aż dochodzimy do słynnego drzewa. Tutaj niech Cloudi "zaatakuje". Stajemy i spoglądam na nią z uśmiechem.
-
- Idziesz się przejść? Mamy jeszcze sporo czasu przed ciszą nocną - powiedziałem wstając od stolika. Na tym spacerze po raz pierwszy zrobiłem to świadomie z Lucy... i z chęcią.
-
Uświadamiam jej, że gdyby wtedy podeszła w realu to nie byłbym takim gburem podczas walki i nie marudziłbym cały czas, oczywiście podsuwając jej to. Teraz pokazuje, że jestem jej wdzięczny tego, że jako JEDYNA okazała mi wsparcie. Przyśpieszam scenę i zostajemy w pomieszczeniu ja i Cloudi.
- Dziękuje za to co zrobiłaś wtedy...
-
Uśmiecham się i robię jej skok w czasie... dajmy na to... do czasu paru godzin po inwazji na Port Hanshan. Jesteśmy z Cloudi, Vis i Lucy w namiocie i wspólnie oblewamy zwycięstwo.
- Oby reszta bitew miały ten sam wynik... - podniosłem kieliszek.
-
Więc takowe wrzucam, i obejmuje ją w podzięce... - Dzięki... dobrze wiedzieć... że chociaż tobie zależało - powiedzialem wtulony w nią... więc jak tam z uczuciem?
-
- Jak oni kurwa mogli to zrobić? Po tym wszystkim? Cierpiałem, troiłem się by Federacja miała dobry start... co dostaje? Kopa w dupę i wylot z jedynej rzeczy w której jestem naprawdę dobry - powiedziałem chowając twarz w kopytach. Tak, jestem pod postacią kuca. To co teraz mówię, to naprawdę czułem.
-
Więc na tym buduje sen. Nie każdy dobry sen zaczyna się przyjemnie... więc zaczynam tą chwilą kiedy mnie wywalali... potem ja wkurwiony wychodzę z restauracji i idę w odosobnione miejsce... jeśli czuje się winna... to teraz ruszy za mną.
-
Więc teraz tak. Tworzę jej sen, hmmmm... sprawdzam w jej umyśle jaki jest jej upragniony sen... upragniona rzecz. Potem, na podstawie buduje z tego sen...
-
Więc wpuszczając Deli pod koszulkę by znów jej głowa wychodziła mi z kołnierza, zasypiam wtulony w żonę i dziecko. I Lamarra. Następnie podłączam się do snu Cloudi.
-
Więc wracam do domu. Zostawiam kartkę z napisem, że potrzebuje tej kulki i idę zając się rodziną, Twi i Deli mnie potrzebują... bardzo. Staram się mieć też czas dla Lamarra.
-
Więc staram się wysłać mu wiadomośc o tym że potrzebujemy jego dzwonka do zakończenia procesu powrotu ciała. Inaczej może pomarzyć o powrocie swojej kukiełkowej skóry.
-
Więc zostawiam Deli i idę na spotkanie z Bobblem i informuje go jakoś, że potrzeba dzwonka byśmy stworzyli dla niego ciało... bez tego odnowienie jego ciała będzie raczej snem, niż prośbą...
-
ARE... YOU... FUCKING... KIDDING... ME!? Wpierw mnie kąpie a potem oddaje? Jak na razie nie widzę niczego, co mogło by wzbudziło zainteresowanie Mojego pana, ową klaczą. Tak czy siak, jest jeden plus... WIĘCEJ ZIARNA DLA MNIE!
-
Wysyłam do Deli i Lucy informacje. "Spotykamy się u mnie. Wierze mojej córce. Niszczymy je. Jak można je zniszczyć? Odpowiedz mi tak jak cię uczyłem Deli" wysłałem wiadomość. Uczyłem Deli korzystać z magii na tym poziomie... powinna se poradzić.
-
- Deli jesteś tego pewna? Rozumiesz jakie mogą być konsekwencje tego jak się nie uda? - spytałem się. Mam nadzieje, że wie co robi... to będzie jedyna szansa.
-
Wysyłam telegraf telepatyczny do Lucy. "Co się stanie jak zniszczymy te dzwonki...? Zniszczy to ducha tego stwora? Jak tak to trzeba będzie to zrobić... jeśli to da spokój mojemu Delikatnemu ptaszkowi, to jestem gotów dla niej to zrobić"
-
Podnoszę go i odsyłam Lucy. Mam nadzieje, że to był ostatni który potrzebowała. - Nie martw się... to część transakcji. By dał ci spokój oddamy mu ciało, ale do tego musimy znaleźć jego dzwonki.
-
Maskotka już jej nie męczy... więc powoli wraca do swojej normalnej formy. Powinniśmy wrócić tak wieczorem... przed wejściem spoglądam na nią z uśmiechem.
- I jak się podobało?
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
ŻADNA nie robiła tego bo odrazu przechodziły do sedna. Więc tak, robię tak by miała moje skarby przed jej głową... zobaczymy jakiego ma expa w tych sprawach...