-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Jasne... pozdrów Lyrę... - powiedziałem i się rozłączyłem. Każdy złodziej znajdzie swoją złodziejkę. Idę poszukać jakiegoś zajęcia do czasu, aż się Twi nie obudzi... ciekawe kiedy to jajo się wykluje.
-
- Gdzie prowadzony jest ten projekt... muszę to coś zobaczyć - powiedziałem zainteresowany. Ciekawe co oni takiego wymyślili... aż mnie ciekawość zżera... dosłownie.
-
Więc ja dzwonie do Faruka. Jak odbierze to mówię. - Bracie... czy naukowcy znaleźli już jakieś rozwiązanie na temat sprawy pewnej wężowatej jędzy? - spytałem się go. Musieli coś wynaleźć.
-
Więc idę z córeczką jeść. Trzeba zjeść te rarytasy, gdyż nie mogą się zmarnować... takie pyszne spagetti... jak czekoladki z Francji albo misiek z wierzy Eiflla.
-
Więc obejmuje ją i uspokajam... potem daje jajko w bezpieczne miejsce... tak by mogło dobrze się rozwijać. Nastepnie idę z Deli i zaczynam jej czytać bajkę na uspokojenie.
-
Więc uśmiecham się do Twilight i ją obejmuje - Już po wszystkim... Kochana - powiedziałem i wziąłem ją na ręce i zaniosłem do Sypialni by mogła się położyć... potem powoli ją kładę i zakrywam kołdrą.
-
Więc teleportuje się do środka i obejmuje Twi by się uspokoiła po tym co teraz przeszła... następnie patrzę na ten "Kamień" i sprawdzam jak wygląda... mam nadzieje...
-
- Dawaj... wierze w ciebie... dasz radę - powiedziałem do niej by ją zmotywować... mam nadzieje że usłucha... wierzę w nią. Czekam na odpowiedź... musi dać radę...
-
- Wytrzymaj... dasz radę, jesteś zdolna do tego. Wierzę w ciebie - powiedziałem. Drzwi zamknięte na klucz czy tak sobie...? Sprawdzam. Jeśli tak to zostawiam Deli w towarzystwie Turreta i Lamarra który ma ostatnio do niej popęd...
-
Odruchowo wierzgnąłem kiedy dotknęła mnie woda... nienawidzę wody jak jestem pod postacią ptaka... kurwa, takie uczucie mam, jak bym taplał się w bajorze ze stadem wieprzy. Widać, że mi się to nie podoba...
-
- Zaraz się dowiemy - powiedziałem i przybliżyłem się do drzwi. - Wyszło czy wychodzi? - spytałem się Twi. Mam nadzieje, że wyszło... nie wiem jak to jest... ale rzekomo szybko idzie.
-
- Tak? To ja - powiedziałem do niej - CO się stało? - spytałem się jej... oby nic się poważnego nie stało... ale coś sądzę, że coś jej ubyło... konkretnie od Węża.
-
Na dźwięk woda się momentalnie zatrzymałem... umyć. Nie to, że jestem flejtuch... ale w niektórych postaciach mam deficyt do Wody... a ten ptak to jedna z nich. MUSZĘ!? W tej postaci tak jakby woda mi nie pasuje...
-
Więc szybko tam biegnę... z odbezpieczoną bronią w jednej ręce i podtrzymując Deli przy pomocy drugiej. Następnie sprawdzam co się dzieje... oby to nie była ta sytuacja o której myślę.
-
Więc wstaję z nią pod bluzką i idziemy do kuchni, podtrzymując ją. Razem robimy owe śniadanie... wspólnie je zrobimy. Patrzę jak się czuje...
-
Jako że kocham ziarno, to zaczynam je pałaszować szybko. To moja słabość... ziarno... najlepsze z solą... i niekiedy z pieprzem... ale najważniejsze... Ziarno to najlepsze jedzenie jakie jadłem w życiu...
-
- Cieszę się... masz ochotę na Spaghetti z Żelkami? - spytałem jej się. Ulubione danie moje i jej... Twi też dostanie jak będzie chciała. Czekam na odpowiedź mojej kochanej córeczki.
-
Całuje ją czule w czółko. - Cześć córeczko. Jak się spało? - spytałem się jej z uśmiechem. Mam nadzieje, że ten sen podniósł Deli na duchu... na chwile obecną nie mogę niczego zrobić innego.
-
Ja muszę być z Deli. W moim gabinecie jest coś co pomoże wam je znaleźć. Milly chętnie pomoże, ale ja teraz muszę poprawić samopoczucie Deli, gdyż strasznie załamana jest. Dacie radę?
-
Więc kreuje jej najpiękniejszy sen... najpiękniejszy na jaki zasługuje. W między czasie pytam się Lucy czy znalazła tą czapkę... i ile potrwa przywracanie ciała.
-
Nawet przyjemne... nastawiam się... otak... nikt mnie jeszcze nie gładził w ogóle... takie przyjemne... chyba ją polubię... bo zdaje się, że ta klacz o imieniu Fluttershy jest dobrą znajomą Twilight. Ale najważniejsze... DOSTANĘ ZIARNO!!!
-
Obejmuje ją czule... mamy jeszcze czas... więc wchodzę jej do snu. Chce jej załatwić specjalny sen... tak przyjemny, że od razu obudzi się z wesołą minką... dam jej najlepszy sen by mogła poczuć się lepiej.
-
Więc czekam... w między czasie rozglądam się po pomieszczeniu by zobaczyć jaki ma zbiór owa klacz... na dole widziałem już książki... całe pomieszczenie... a tu są jakieś? Widać już na kilometr, że ten mały smok raczej nie pała uczuciem do zimy. Moi pobratymcy ze Skyrim tą zimę nazwali by upałem... więc czekam na to co się stanie.
-
Albo ona naprawdę nie zna się na ptakach... albo żartuje. NA STWÓRCE ZIARNO... o dziwo nawet mi w mojej rodzimej formie smakuje. Ale i tak jestem najedzony. Spoglądam na nią z wdzięcznością, na krewniaka też... jak na razie idzie dobrze.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc tak... czytam sobie jakąś książkę do wieczora potem robię kolacje dla Deli. Jeśli skończę ją przed wcześnie, albo Deli skończy swoje sprawy to biorę ją na spacer a potem do kina i na lody.