-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Westchnąłem... myślałem, że wreszcie znalazłem tą osobę której mogę podziękować.
- Dobra... po co mnie tu sprowadziłeś, bo inaczej bym właśnie się budził gdzieś tam...
-
- Wait a Sec... chcesz powiedzieć... że to wszystko... co mnie spotkało - usiadłem na zadzie... - To twoja zasługa... i... czy ty mnie tu sprowadziłeś? - zaraz poznam prawdę... jeśli tak... to zadarłem z bogiem...
-
Rozglądam się.
- Jak widać, masz słabość do Harrego Pottera. Ale... czemu ty istniejesz? Zdawało mi się, że jesteś wytworem mojej wyobraźni stworzonym w celu poprawienia Reputacji u Rodziców Twi.
-
- Więc... czemu nie jestem na ziemi tylko tutaj... nie rozumiem. Poza tym... wymyśliłem cię, więc pewnie mi się to śni.
-
- To wiem... ale myślałem, że jak mnie Lucy... - tu splunąłem na ziemie - ... mnie zabije, to ono się nie liczy. A tak przy okazji to czemu jestem człowiekiem, i nie mam mnie teraz tam na Terze?
-
- T... Turkus Eye? Ale... to przecież ja... dla czego tu jesteś... dlaczego jestem człowiekiem? - spytałem się przerażony... dobra... TO MI NIE POMAGA CAŁKOWICIE.
-
Odwracam się i spoglądam... mój głos... ale dziecięcy. Normalnie już by to coś dusił... znaczy tuliła moja matka. Sprawdzam kto to jest.
-
Westchnąłem...
- Halo... jest tu ktoś? - spytałem się... pewnie jestem sam... ale warto zapytać. Jak tak wygląda niebo... to wole zostać wskrzeszony. Czekam aż coś się stanie.
-
- Co do jasnej cholery? Mundur Armii USA... broń na sobie... jakim kurwa cudem wróciłem do człowie... A pierdole... ŻRYĆ!!!! - wracam do jedzenia. Najwidoczniej... jestem w niebie.
-
MOJE ULUBIONE PRZYSMAKI! Zapieprzam do stołu i biorę wszystko i zaczynam wszystko chwytać kopytami i wpierdalać. Dziwne, czuje się jak bym nie jadł od 6 lat... akurat tyle jestem kucem.
-
Kurwa gdzie ja jestem? W Hogwarcie? W sumie... nikogo tu niema więc...
- DUMBLEDOR! DAJ ŻRYĆ! - i uśmiacłem się. Dobra... co teraz? WIEM! IDĘ DO GABINETU... czy sali tronowej... I SZUKAM CZEGOŚ DO ZABAWY! Taka okazja może się już nie powtórzyć.
-
Spojrzałem na nią ze złością - Zabij... zasłużyłem... ufając ci - obniżyłem głowę szykując się na ostateczny cios... to tak się więc to kończy... tak się to wszystko zakończy. Więc... do zobaczenia, po drugiej stronie.
-
- A j... jednak to... zrobiłaś... - Z mojego oka popłyneła łza... smutku, że mnie ukochana osoba zdradziła. - Rób co masz zamiar zrobić to zrób - powiedziałem patrząc gniewnie na oprawcę.
-
W moim ciele rośnie gniew kiedy patrzę na Lucy. Ona nie może konszachtować z innymi i im usługwać, bo nie zgodziła by się. Ona ma za zadanie zrobić wszystko by mnie chronić, i potem nawet ustaliliśmy, także NASZĄ rodziną. Patrzę na nią zawiedzeniem. Westchnąłem i powiedziałem słowa...
- Zaufałem ci... jak widać... na marne - i padam na ziemie, z powodu braku sił.
-
Ruszam na tego zbira. Nigdy się nie poddam... będę walczyć do ostatniej kropli krwi. Podnoszę się... nie... nie dam rady. Patrzę oczekująco na tego napastnika. Nie ma bata, ktoś z nim musiał być.
- Pokaż swojego wspólnika... nawet dobry wojownik, tak by nie walczył... - powiedziałem oddychając ciężko.
-
Spring Love
Spojrzałam po sobie... byłam cała w... nasieniu. Spojrzałam pytająco na Azure - Wewnątrz... też? - spytałam się. Poniekąd... chciałabym, by zrobił to też we mnie. Tak czy siak, czekam na jego reakcje. W między czasie, wtulam się w niego...
-
Ja już ostatkiem sił walczę... widać po moich ruchach bronią. Lucy... ja już se z nią pogadam... walczę więc ostatkiem sił lecz wiem... że już nie mam szans.
-
- Gdzie do cholery jest Lucy? - spytałem jakby do siebie. Wciąż staram się go zabić... już nie powalić. Nie pozwolę by ktokolwiek zadzierał z moją rodziną.
-
Więc podnoszę miecz by zadać mocne cięcie z góry który na pewno go powali. On... jak by znał wszystkie nasze ruchy. Ale jakim cudem? To nie jest możliwe by dosłownie wszystkie znał.
-
Spojrzałem na nią przerażony... - TWILIGHT ZABIERZ DZIECIAKI W BEZPIECZNE MIEJSCE! PORADZĘ SOBIE! - wrzasnąłem do niej i kontynuuje walkę z napastnikiem.
-
Teraz już nie ma nic... tylko gniew. Rzucam się na niego w szale bersekera z zamiarem zabicia go... UJEBANIA MU JEGO FACJATY I SPALENIA NA STOSIE!!!!!
-
Dobywam maczety i wykorzystując sytuacje rzucam się na niego w celu pozbawienia go broni i ogłuszenia. Nie ma on prawa tykać mojej rodziny... NIE MA TAKIEGO KURWA PRAWA!!
-
Lucy... nie czas na żarty... nagle poczyłem coś na zadzie... to ściana. Dosłownie jestem przyszpilony. Wciąż strzelam starając się nie trafić córki za nim.
-
Lucy... przydałoby się wsparcie... Wciąż strzelam i w razie konieczności używam magii. Staram się od niego trzymać na dystans. W MOIM DOMU MNIE NACHODZIĆ!
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Co z nim? Chyba nie z powodu tego, że mnie tylko zabił. Co zrobił jeszcze? - spytałem się. W sumie... czemu ja z nim gadam? Do tego zakapiora dołączyła... zdrajczyni. Źle zrobiłem ufając jej znów... teraz już wiem, że źle postąpiłem dając jej drugą szansę.