-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Więc... już wiem kto zabił jego ojca... podchodzę do niego i siadam koło niego. - Wiem co czujesz... - powiedziałem. W końcu... też straciłem ojca... ciekawe jaki był dla niego.
-
Więc oglądam bajkę z Deli do końca przez tą godzinę, a potem przenoszę ją do laptopa w moim pokoju. Niech sobie tam ogląda w ciszy i spokoju. Sprawdzam co Robi Beak.
-
Westchnąłem wyraźnie - Przez ciebie zbankrutujemy... teraz już nie jesteśmy wstanie kupić nowego Telewizora dla ciebie. Wytrzymaj godzinkę. Wtedy się bajka skończy, a ona przeniesie się na Laptopa. O ile też wciąż istnieje - powiedziałem patrząc na nią. Przez nią, tyle sprzętu idzie... chyba ją zapiszę do Psychologa... za dużo agresji.
-
- Eeee, wiesz, że one się zapisują na konsoli, a nie na TV? Mogę ci przenieść konsole do twojego pokoju. O ile Telewizor ciągle działa... nie tak jak ostatnie dwa - powiedziałem patrząc na nią podnosząc brew.
-
Spoglądam na nią. - Wydawało mi się, że masz własny do tego Telewizor... kupiony parę miesięcy temu. Co się z nim stało? - spytałem się nagle zaciekawiony.
-
Na pocieszenie puszczam jej bajki by mogła sobie obejrzeć. W międzyczasie robię śniadanie, dla rodzinki. Mam nadzieje, że wyzdrowieje... a ja jutro muszę wracać do woja...
-
Niska odporność, co? Więc robię wszystko co potrzebne by wróciła do zdrowia. Jak Twi wstanie to informuje ją o stanie Delicate. Więc zacznie się problem.
-
Więc biorę komórkę i umawiam nas dzisiaj do lekarza. Następnie, idę z nią na określoną godzinę. Mam nadzieje, że to nic poważnego... w sumie, tylko za wysoka temperatura.
-
Tak czy siak, robię tak by Deli było cieplutko. Następnie sprawdzam jej temperaturę. Może jest chora? Sprawdzam czy to prawda, że ona jest chora.
-
Spojrzałem na nią - TO chodź... ogrzeje cię - powiedziałem po czym w PDA sprawdzam ile jest Stopni na dworze. Po chwili zostawiam owiniętą w kołdrę Deli i idę napalić w piecu.
-
Więc idę do sypialni i kładę się na łóżku. Potem obejmuje Twi, by mogła się we mnie wtulić. Następnie zasypiam. Jutro jest ostatni dzień... po jutrze już będę musiał jechać na wojnę z Lucy.
-
Więc teraz czas na mycie. Zajmuje się więc twi, zaczynając od góry a kończąc na dole, a ona pewnie zajmie się mną. Po skończonej kąpieli, wychodzimy i zaczynam ją wycierać.
-
Więc przyśpieszam ruchy macek i w pewnym momencie, wystrzeliwują i mój członek też. Dosłownie niech macki wypełnią ją sokami... do pełna. Oczywiście te w pochwie... a ten w Analu standardową ilość.
-
Więc uważam by anal nie wszedł za głęboko. Poruszam mackami, a jednym kopytem chwytam głowę Twi, by lekko przyśpieszyć ruchy. Drugim kopytem wciąż ją masuje po grzbiecie.
-
Mruknąłem. Uśmiecham się w jej stronę. Niech macki, zaczną lekko przyśpieszać swoje ruchy. Czekam co dalej Twi, zrobi w tej sytuacji. Ach... jak mi tego brakowało.
-
Niech dwójka macek się zmniejszy na tyle, by mogły wejść do środka, tak samo z macką od analu. Ja układam się tak, by pokazać swój członek, i czekam, aż moja przyszła ponownie żona się nim zajmie.
-
Niech pojawi się druga i powtórzy tą czynność, przy drugim udzie, trzecia niech zacznie "węszyć" wokół analu. Uśmiecham się i zaczynam całować Twilight.
-
Więc używam tego zaklęcia w kontrolowany sposób. Nie mają robić nic bez mojej wiedzy. Niech wpierw pojawi się jedna macka, i przejeżdżając po jej udzie, niech zacznie się ocierać o wejście.
-
Raz kozie śmierć. Odrywam swe usta i mówię jej o tym zaklęciu. Umiem już je w pełni kontrolować, więc po opowiedzeniu jej o nim, pytam się, że jeśli chce, to mogę go użyć. Nie musi się zgadzać.
-
Więc raczej Capo. Daje na sobie zabezpieczenie, i odwzajemniam pocałunek, i zaczynam ją masować po plecach. Nasza wspólna chwila... tylko ja, Twilight, i Tarcza która nie zdradzi co my tu robimy.
-
Odwzajemniam, potem odłączam nasze usta, i wchodzę do wanny. Spoglądam na nią oczekująco, czekając na jej wejście do wanny. Jak już wejdzie... to czekam na jej reakcje, czy zacznie mnie całować... czy myć... nie wiem jak to zrozumiała.
-
Więc idę z nią do łazienki. Po wykąpaniu małego, zanoszę go do jego pokoju, a potem wracam do łazienki i staje koło Twilight z uśmiechem. No... nasza wspólna noc... chyba...
-
- Możemy go umyć u nas... a potem, ja mogę umyć ciebie - powiedziałem patrząc się na nią wiadomym wzrokiem. Wspólna kąpiel... tego nigdy nie robiliśmy.
-
Więc też stoję. Podchodzę do Twi. - Kochanie, nie wiem, czy wiesz, ale od zawsze mamy własną łazienkę w sypialni - powiedziałem obojętnym wzrokiem. Ciekawe czy zgodziła by się na wspólną kąpiel.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Jaki był? Jeśli mogę się oczywiście zapytać - spytałem się go. Nie wiem czy u gryfów są dobrzy ojcowie, nie mogę polegać na tatuśku Gildy który był wypisz wymaluj, mój stary.