-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Jak się nazywasz? - Kucnąłem przy niej. - Ja jestem Kyle... mogę poznać twoje imię? - spytałem się z uśmiechem pokazując przyjazne nastawienie? Mam nadzieje, że mi ufa.
-
Sprawdzam czy jestem przykuty... jeśli nie, to szukam jakiejś możliwości ucieczki. Ile ja w ogóle spałem? Sprawdzam na PDA moją nieaktywność. Matko... czemu ona to zrobiła.
-
Więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać aż to się wszystko skończy. Coś sądzę, że ona nie poprzestanie... zgwałciła by mnie i by mnie wypościła? Raczej kurwa nie.
-
Zaśmiałem się... - Niekiedy, ale dobrze powiedziane - powiedziałem. To jasne, że chodzi jej o Merian. 99% obozu ją tak nazywa, z czego ja dla dowcipu, co ona dobrze wie... ale mi też się odwzajemnia "Bezmuzgiem" "Tępym Mięśniakiem"... choć to drugie to nie wiem, czemu, bo nie mam aż tylu mięśni.
-
7... znając życie będzie już 7 dziecko... ZNAJĄC LOS KTÓRY MNIE NIENAWIDZI TO NA 100% BĘDZIE W CIĄŻY. Jestem w poważnych tarapatach... co ją napadło?
-
Więc nie mogę robić nic innego jak czekać. Czemu to zrobiła? Aż tak się we mnie podkochuje (Sama się do tego kiedyś przyznała), że musiała użyć pigułki? Matko... co teraz? Jak długo to potrwa? Zaraz... zabezpieczony jestem?
-
Westchnąłem. - Dobra... poddaje się. Słuchaj. Powiedz coś jeśli nas rozumiesz. Spotkaliśmy gatunki które są rozumne ale gadać nie umiały. Więc nie myśl sobie, że jeśli nas rozumiesz to nie musisz mówić. Powiedz choć jedno słowo, a skończymy i dostaniesz coś do jedzenia.
-
KURWA!!! POMOCY! RATUNKU! GWAŁCĄ MNIE!... samica gwałcąca samca, tego nie spotkałem jeszcze... ale wracając... ROBIĘ WSZYSTKO BY UCIEC! JAK NAJSZYBCIEJ!!
-
Oglądam do szyby. - Doktor... to na razie ma takie rozumienie jak Yao Guai. Rozumie co mówię, ale jednak nie umie mówić... chyba, że ją czymś obraziłem i nie odzywa się do mnie za coś - powiedziałem wstając i chodząc po pomieszczeniu.
-
- Więc... umiesz... mówić? - spytałem się tego stworzenia. Znając, życie Doktor Okres, patrzy na nas przez kamery. I ma pewnie w gotowości gaz. Czekam aż to stworzenie coś odpowie... bo nie wiem czy można jej zaufać, choć jak na razie nic nie zrobiła.
-
WLUT! NLE! WLCIAG TEN NYZYK. WULT S Lecond. Ok... jakoś ogarnąłem język. Więc wracając... WYCIĄGAJ JĘZYK! WYCIĄGAJ JĘZYK! WYCIĄGAJ! NO JUŻ MÓWIĘ!
-
Spoglądam na pomieszczenie pancerne... pamiętam co się ostatnio skończyło. Patrze na doktor podejrzliwie. I Ruchem ręki mówię klaczy która jest zemną by poszła za mną do tego pomieszczenia. Następnie siadam na krześle i patrzę na klacz. Jak zacząć? To w ogóle mówi?
-
Zalaz... ten eflekt oslepena... znacy oslupienia... PIGLULKA GLALTU! LALITY LAK MOGLASZ? Kulwa... gladam lak menel spod molopolowego. Lusze sie pustawic... KULWA! PUSTWIAL SIE, NLE!!!
-
- Dlobrze - plowiedzialem i luszylem za nia... kulwa, jezyk w umysle mi sie zlebal... czleka... tobra... dobra... dobra, teraz działa... ale wciąż naćpany idę za Rarity... czlego chce...?
-
- Hehe... dziwnie się czuje... - opieram się o krzesło dopijając do końca herbatę. Lol... rofl... dziwnie się czuje. Hlip... naćpany jestem...
-
Uśmiecham się, i biorę łyk swojej. No... dobrze, że Epizod z nią i AJ już skończony. Mam nadzieje, że po wojnie, już będzie koniec wkład w walkę... ale cóż... zobaczymy.
-
- To dobrze. Nie wiem kiedy wrócę z wojny, bo jutro muszę na nią wrócić... najprawpodobniej za kilka miesięcy. Wytrzymasz do tego czasu, jak co, moja oferta 4000 bitów, wciąż obecna - powiedziałem biorąc herbatę i mieszając ją, dodaje łyżeczkę cukru.
-
- Bardzo chętnie - powiedziałem po czym siadam w kuchni gdzie zazwyczaj pijemy. - Jak ci się powodzi... mam nadzieje, że zamknięcie restauracji nie zrobiło... poważnego kryzysu finansowego u ciebie - spytałem się zmartwiony. Razem z Twi, wiemy jaki ma ostatnio stan... Zaczęliśmy podejrzewać przez te wiele prac.
-
- Witaj, Rarity... przyszedłem sprawdzić, jak się mają przygotowania, i tak w odwiedziny - powiedziałem patrząc na nią z uśmiechem. Miło mi się spędza z nią czas...
-
Pukam w drzwi, i czekam aż gospodyni je otworzy. No, dawno nie spędzałem czasu z Rarity... ostatnio przed incydentem z Galaxem, a potem, to już mnie Fobia przed nią z wiadomych przyczyn, powstrzymywała.
-
Więc przenoszę ją do mojej sypialni, puszczam jej bajki na lapku, a sam wychodzę do Rarity mając nadzieje, że ma czas. Prócz sprawdzenia, jak się czuje, to przy okazji w odwiedziny pójdę.
-
Westchnąłem. - Jak byś chciał spotkać się po raz ostatni z tatą... powiedz. Nigdzie się dziś nie ruszam, ale zaraz idę do koleżanki, ale wrócę do godzinki. Jak byś czegoś potrzebował to... pójdź do Lucy, albo Twilight... na pewno pomogą.
-
- Przykro mi... nie mogłem nic zrobić. To stało się za szybko. Ledwo zdążyłem ciebie uratować... - powiedziałem patrząc przy okazji na obrazek. On zaczyna rysować, mnie, Deli i Lucy?
-
Robię kwaśną minę... nie można go już niestety uratować... głównie dlatego, że już nie mam dostępu do Replikatora... po chwili siadam.
- U mnie było podobnie do ciebie. Mój tata też walczył... lecz ja musiałem zacząć walczyć jak byłem mniej więcej w twoim wieku. Byłem młody, nie widziałem jaka jest wojna. Ten kucyk którego narysowałeś... pozbawił mnie funkcji. Też go nie lubię. Wiesz, ta biała klacz która cię przedwczoraj oprowadzała po tym domu, Lucy. Zna zaklęcie które pozwala, porozmawiać z zmarłymi... może chcesz porozmawiać z ojcem?
"Czy wybaczenie jest możliwe?" Atlantis
w Archiwum RPG
Napisano
Spogądnął na ciebie - Z całym szacunkiem... żniwiarze to wymagający przeciwnicy, a te statki to bodajże cała wasza rasa. Z Zwiastunem ciężko sobie poradzić. Jeden żniwiarz potrafi przed śmiercią ściągnąć do 4 krążowników, a nie zapominajmy, że jest ich tam 3, z zwiastunem łącznie - powiedział Alenko.
- On ma racje - zgodził się Hackett - TO jest zadanie Ewakuacyjne. Ledwie pozbieraliśmy się po ostatniej wojnie z Zwiastunem, nie mamy szans w następnej konfrontacji, za mało okrętów mamy do zniszczenia ich, nawet z wami. Normandia, jest najlepszym statkiem i uda się jej przedrzeć przez systemy bezpieczeństwa...