-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Plan jest taki. Jak mnie zobaczą, to odrazu zaalarmują strażników. Ciebie przepuszczą bo wiem, że jesteście z Władcą Gryfów na Ty. Zmienię się w coś co pozwoli ci przemycić mnie łatwo. Lucy to załatwi - macham kopytem i idę do uliczki za kawiarnią gdzie Lucy będzie się mogła pokazać.
-
Podchodzę do niej... - Dziękuje, że zdecydowałaś mi się pomóc. Gotowa do drogi? - Spytałem. Lucy Schowana więc nie zauważy dupnej włóczni. Wyglądam na nieuzbrojonego.
-
- Chyba nie, bo się nie odezwało do mnie przez całą drogę. Mam dla pani Doktor Wieczny Okres Prezent - powiedziałem wskazując na klacz którą nasze. Doktor Wieczny Okres, nazywamy ją tak z Smithem bo często się wkurwia za byle co. Perfekcjonistka zasrana - I nie nazywaj stworzeń pokrakami. Ostatnio mówiłeś to o małym Szponie Śmierci, a nieźle cię wtedy poturbował. Zdarzyło się coś pod moją nieobecność?
-
Wściekły grymas. Sprawdzam czy w domu nie ma nikogo więcej jeśli jest, to szukam tej osoby. Jeśli nie, to Lucy biorę w formę rozkładanej włóczni (czyli standardowo) i przenoszę się do miejsca gdzie mam się spotkać z Teściową.
-
- Standard z Gryfami. Porwali moją rodzinę i trochę cie nadszarpali - powiedziałem sprawdzając ją dokładnie czy nie ma poważniejszych obrażeń. Trzeba będzie po wszystkim ją pokryć dobrą pastą.
-
- I jeszcze jedno... nie angażuj swojego męża, bo nie wiem bez obrazy czy nie skomplikuje się zadanie bardziej. Proszę. Będę czekał w Kawiarni niedaleko was. Do zobaczenia - powiedziałem i się rozłączyłem. Spojrzałem na Lucy. Jeśli śpi to ją wybudzam - Halo... jesteś cała?
-
- Ciebie znają... i lubią. Nie spodziewają się ciebie wkurzonej i nie powiedzą ci o Twilight. Wybacz, że o to cię proszę, ale chce byś mnie tam przemyciła. Nie wiem co zrobią jak wejdę w obręb ich stolicy gdzie pewnie ich trzymają.
-
- Tutaj Allan... powiedz mi, co sądzisz o gryfach? - Powiedziałem podchodząc do Lucy i ją rozwiązując. - Chodzi mi o to, że znalazłem dowody na to, że Gryfy porwały Twilight i dzieciaki. Mogę wpaść po ciebie? - spytałem się. Nie chce ojca Twi. On od razu zacznie pluć że to moja wina.
-
ZASRAŃCE!!! NIE DAM IM TEJ SATYSFAKCJI. Wpierw muszę zwołać ciężką artylerie. Najgorszą broń jaki widział ten świat. Wyciągam telefon i dzwonię do... MATKI TWILIGHT! Chyba mamy zakopany topór...
-
Więc idę do BIblioteki, a następnie do domu... nie, coś mi tu nie pasuje. Skoro gryfom na mnie zależało, to ruszyliby za mną najwyżej w pogoń i... matko księżyca. ONI CZEKAJĄ W DOMU!
-
Mam nadzieje że nic im się nie stało. Nie wiem co bym zrobił Gryfom za tą zbrodnie. Pewnie głowica lub dwie ukoją mój gniew, więc będzie trzeba dowiedzieć się od Faruka czy mamy jeszcze jakieś inne powody.
-
KURWA TEN BIAŁE NASIENIE SZATANA! Kurwa jak to zabrzmiało. CHODZI MI O TO, ŻE TO TEN ZASRANY ŚNIEG! Kurwa mać... no nic. Idę do tego imperium a tam pociąg do Ponyville
-
TAK! Ruszam w jego kierunku! NARESZCIE PO TYLU GODZINACH NARESZCIE ZOBACZĘ KUCYKA. Znając, życie to będzie ojciec Twilight z gryfami jakoś zamaskowanymi.
-
Więc robię prowizoryczną wędkę, znajduje robaki i idę łowić. Skoro mam ludzkie zęby to oznacza że mogę jeść rybkę. Ah... jak ja lube jeść rybki...
-
Okey... go. Czołgam się by mnie nie zauważono. Jak już będę poza zasięgiem tej chatki to wstaję i idę dalej. Musi tu być jakiś Posterunek Federacji. Przecież wciąż tu stacjonują oddziały porządkowe.
-
Więc kryje się by mnie nie znalazły... pewnie ich rodzice straszyli ich moją osobą by wzbudzić u nich nienawiść do mnie. Ciesze się, że z pokolenia na pokolenie mam więcej wrogów... zwłaszcza u tak godnego przeciwnika.
-
Więc tak robię. Może natknę się na przyjazne mi gryfy... HAHAHAHAHAHAHAHA! Jasne... gryfy mnie nienawidzą. I nie dziwie im się. Przegrały z kucem, a dla nich to poniżenie OGROMNE!
-
I am Dead... Not Big Suprise. Sprawdzam czy mam swój komunikator, czy podczas powalenia mnie, doszczętnie mnie "Rozebrali" Jeśli tak, to wysyłam sygnał SOS do najbliższej placówki F.N.P
-
Nareszcie... teraz tylko jak wrócę do domu. Szukam najbliższej formy życia dzięki wykryciu, które zostało mi od Wampira. Jak co mam jeszcze szybkość więc za bardzo to nie muszę się martwić o ucieczkę.
-
Staram się jakoś uwolnić z więzów, zanim ten gryf się uwolni. Muszę uciekać, bo w takim stanie dosłownie jestem bezbronny. Trzeba będzie jakoś wrócić do domu.
-
Spoglądam na to, że już dolecieliśmy. Matko, jak się on rzuca, mam nieprzyjemne uczucie, że zaraz mnie upuści i mnie to BARDZO zaboli. Czekam na to co się stanie.
-
Brałem oddechy. Kurwa... czego ode mnie chcą? Wciąż się wkurwiają, że pokonałem ich w wojnie? UCZCIWIE WYGRAŁEM! Ale nie obchodzi to ich... postanawiam się przespać, bo drogi ucieczki raczej nie mam.
-
Czułeś podczas jazdy, że BARDZO TRUDNO się nim prowadziło. Jak by się dobrowolnie opierał. Po chwili jak dojechaliście i zsiedliście, to Fero powiedział. - Proszę, tego nie robić... bardzo proszę - powiedział kuląc się. Widać nie za bardzo lubi czegoś takiego, i co mu się dziwić. Kryształ osobowości dał mu praktycznie to samo co ma kuc, tylko że jest cały z żelaza.
-
Staneliście w CIB gdzie po środku widniał hologram pokazujący ten statek. Zaciekawiło cię to, że statek pokazywał, że dany statek ma Tarcze wielordzeniowe czy Działo Thanix. Podszeszliście do panelu który mieli ci udostępnić, ale stał przy nim człowiek
- Patrzcie kto wyszedł z maszynowni - powiedział uśmiechnięty Kaidan. Człowiek się odwrócił i zasalutował.
- Pomyślałem, że skorzystam z tego terminala by wysłać wiadomość do rodziny. Nasz w maszynowni się zepsuł - odpowiedział. Kaidan mu zasalutował i oboje opuścili ręce.
- TO jest nasz najlepszy mechanik, jeśli Tali nie ma na pokładzie. Greg Adams.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- TO jest Lucy... moja partnerka i jednocześnie Broń. Bardzo dobra przyjaciółka. Pomoże nam w odbiciu Twilight gdyby nie oddali jej dobrowolnie - powiedziałem.