-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Zasłaniam się zanim wejdzie do pomieszczenia, i zamykam drzwi - Jeśli chcesz kogoś walnąć, zbić, poćwiartować czy cokolwiek, to zrób to na mnie. BO w większości to moja wina wciąż. Wysłuchasz mnie?
-
- Aha - powiedziałem i idę do drzwi ocenić wkurzenie bliskiej mi przyjaciółki... znaczy nie przyjaciółki, bo skoro mnie traktuje z dystansem, to raczej prawa tak nie mam mówić.
-
Jebie Capo w ryj by się przymknął. Tak tata robił też Ahmedowi, swojemu najlepszemu przyjacielowi. Widać, że coś po nim mam. - Stul ryj. Moja mama śpi - powiedziałem do niego.
-
- Zaraz... co proszę? Sądziłem, że wyjdziemy na taras,złapiesz mnie za bark, jak każdy ojciec i wypierdolisz przez Balustradę. Takich słów od ciebie, w moją stronę raczej się nie spodziewałem.
-
Podchodzę do niego.
- Ja... chciałem was przeprosić - powiedziałem do niego. Pewnie wyjdziemy na taras... złapie mnie za bark, jak każdy ojciec i... WYPIERDOLI PRZEZ BALUSTRADĘ.
-
Spring Love
- Dobrze, dziękuje ci za te słowa - powiedziałam do niego i teraz czekam na to co zrobi. Mam nadzieje, że się uda to wyssanie jadu... nie chce tracić Hearth'a jak pozostałą moją Rodzinę Sióstr.
-
- Cześć Tato - powiedziałem stojąc w drzwiach. Zaraz będą najgorsze pełne krzyku i opieprzu minuty życia. Heh... ale muszę to zrobić, w końcu to moja rodzina - Mogę wejść?
-
Więc idę do niego. Z nim będzie najtrudniej się dogadać. Szykuje się na opieprz, lanie pasem po dupie, i inne kary jakie ojciec daje dziecku. Kurwa, niech się już ten etap skończy.
-
- To ja już wam nie będę przeszkadzał - powiedziałem. Następnie wychodzę i udaje się do sali tronowej. Potem idę do ogrodu i zaczynam wszystkich wypuszczać z Karbonitu.
-
- Widzę, że się przyzwyczaiłaś do BlackJack - powiedziałem z uśmiechem podchodząc. Tylko jak wytłumaczy jak ona powstała? Adopcja? Za bardzo podobna.
-
Spring Love
Na mojej twarzy pojawiła się nadzieja. Rzucam się na Hardshela i zaczynam go tulić i płakać z radości. - Dziękuje... Dziękuje - powiedziałam wtulona w niego. Po chwili go puszczam i odsuwam się kawałek.
- Przepraszam - powiedziałam szybko.
-
- Cześć... przyszedłem powiedzieć, że Epizod z Galaxem zakończony. Rozdzieliliśmy się i nie powinien sprawować już kłopotów. Celestia, też jest wolna.
-
Aha... więc idę sprawdzić co u Luny. I u BlackJack... bo może i to w POŁOWIE moje dziecko, to i tak ono spada na głowę Galaxa... chyba, że luna mi ją odda.
-
Spring Love
Kiedy usłyszałam o tym... zaczęłam płakać. Lecz po chwili spojrzałam na Hardshella z nadzieją w oczach. To by się mogło udać... nawet bardzo.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to? - spytałam się.
-
- Admirał Stiven Hackett. Główno dowodzący Wojskami Przymierza Systemów. Miło mi panią poznać - powiedział. Jeden z żołnierzy spojrzał na ciebie. Inny nie gapił się, tylko trzymał cały czas palec na spuście.
- Czyli ty i twoi towarzysze szukacie "przebaczenia"? Nie macie za co przebaczać, bo nigdy nie spotkaliśmy się z waszą rasą - dodał po chwili Admirał.
-
- Spokojnie... już przypłacił za to. Wykupie u Luny karnet na koszmary u niego, i będzie miał "Piękne" Noce przez dwa tygodnie. A ty? jak się czujesz?
-
- Spokojnie... już przejrzał na oczy. Nie zrobi tego, bo wie, że mógłbym sobie odstrzelić łeb. A ja mam wskrzeszenie, ale on nie. Mam na niego haka. Nie wywinie nowego numeru. Poza tym dobrze wiesz, że tylko ja mogę go zabić.
-
- Słuchaj to nie jego wina... to wina Galaxa - powiedziałem. On wie kto to jest Galax... w sumie, on tą nazwę wymyślił. I zaraz pewnie ja dostanę wpierdol... za to, że znów straciłem kontrolę.
-
- O co chodzi? Co ten zjeb znów zrobił? - spytałem się go. O co mu chodzi? Jeśli chodzi mu o tą sytuacje z Lyrą... to będę musiał wyjaśnić.
-
Nie wie, że to ja. Galax nigdy nie pokazał mu swojej twarzy. Więc zaczynam go odmrażać, mając nadzieje, że nie stało się z nim nic poważnego. Trzeba będzie z nim porozmawiać.
-
No, ciekawe. Całuje Delicate w czółko - Dobra... postaraj się trochę przespać, ja idę sprawdzić co u innych - powiedziałem i wstaję by sprawdzić co teraz u Faruka. On został w Karbonicie posadzony dwa miechy temu.
-
- Chciał też mieć rodzinę... ale dzięki mnie, jest już teraz z inną, też dobrą klaczą - powiedziałem do niej z uśmiechem. Mam nadzieje, że Galax nie wywinie już nic złego...
-
- Wszystko jest już ustalone. Kłopotów z nim nie będzie, ale będziemy go jeszcze nie raz widywać - powiedziałem głaszcząc ją po grzywie. Trzeba będzie go pilnować...
-
Wykonywali takie same czynności jak tamci ludzie których już nie ma. Weszliście do sporego pomieszczenia... do innego Hangaru. Był tam mały wahadłowiec, z którego wysiadł Starszy mężczyzna z czapką. Zobaczywszy cię, podszedł z eskortom dwóch żołnierzy.
- TO ty jesteś tą przywódczynią tej nowej Rasy?
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Powiem ci prawdę... o Galaxie. Galax i ja to jedność... jak by to brzmieć miało. Ja jestem Yang, czyli ta dobra strona, a Galax to Yin, ta ciemna strona. Ja miałem wiele fantazji które ukrywałem i miałem wiele lenków. Galax zrobił z tego swoją wersje siebie. Galax pozwolił wtedy Capo, bo użył jednej z moich Fanazji... na twój temat. Więc dlatego to na mnie powinnaś się wściekać, nie na Capo. Wiesz jaki jest, debil i tyle...