-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Podchodzę do niej...
- Widziałaś mój sen... prawda? - spytałem się wystraszony? Cokolwiek zesłało mi ten sen... kategorycznie mnie nienawidzi.
-
Zrywam się z łóżka zlany potem... cholera... patrzę na Lucy gdyż ona też powinna widzieć moje sny... tak przynajmniej było w instrukcji którą mi dała jeszcze za czasów Lucjana...
-
Więc zaczynam się nim opiekować... matko, uroki rodzicielstwa powracają... po załatwieniu sprawy z Fire'm, idę spać...
-
- Robi się późno... więc czas już iść spać - powiedziałem do niej, ziewając lekko... mam nadzieje, że jutro się nic nie spierdoli...
-
- Wiem... jutro z nim pójdę... jeśli nic się nie zjebie. Może pójdziesz z nami? Mówiłaś że się nudzisz, a tą propozycje na Sekretarkę jeszcze przemyślisz...
-
- Nie... tobie stało by się to samo... a wtedy to ja bym nie miał życia, bo mówiłaś, że jestem często wkurzający... no chyba, że to NMM mówiła...
-
- Aha... to logiczne. Bo od miesiąca nie wyzywa mnie od maminsynków, sukinsynów i nie wrzeszczy, że jestem wyznawcą księżyca to czemu nie przyłączyłem się do niej... czyli nie można tego odwrócić?
-
Spoglądam na nią
- Zaraz... to przez Nightmare Moon? - spytałem się zaszokowany... CZYLI TO WSZYSTKO TWOJA WINA! GDYBYŚ NIE BYŁA WE MNIE, TO WCIĄŻ BYŁBYM NORMALNYM SOBĄ.
-
Coraz wyżej temperatura.
- Cholera... prawie go zabiłem... ja... ja... - na mordzie wychodzi mi wielkie wkurwienie i spoglądam się na Lucy w celu rzucenia się na niej... po chwili wale się w ryj...
- Nie... nie... prawie straciłem kontrole... jestem nie wyleczalny n wkurwienie, rzucę się na wszystko co mnie wkurzy... i nie mogę tego powstrzymać... - usiadłem i ukryłem twarz w kopytach...
-
Powoli rośnie temperatura...
- Ale... do kogo należy ta zawartość? Wyczarowałaś czy... jakoś inaczej zdobyłaś? - spytałem się. Czyli to, że rzuciłem się na Capo, to było poniekąd przez nią?
-
- Zaraz... co? - spojrzałem na nią pytająco, nie rozumiejąc co właśnie zrobiła. - Co masz na myśli? Nie rozumem - powiedziałem. Chyba nie chce powiedzieć, że te słoiki należą do...
-
- Za co - podchodzę do okna i staje koło niej. Robię to samo... ciekawe o co jej chodzi, gdyż jak pamiętam... nigdy mnie nie przeprosiła...
-
Zabieram go do domu i następnie idę do własnego i przekazuje Lucy wyniki badań... może ona coś mi doradzi...
-
Matko boska...
- Capo... następnym razem uważaj co przy mnie mówisz... bo ta moja agresja... jest nie do wyleczenia...
-
- Dzięki... teraz ja muszę się przebadać i sprawdzić czy ta CHOROBA, jest uleczalna - powiedziałem i wchodzę do maszyny sprawdzić czy jest uleczalna.
-
- Jakoś głupio... mój mózg od razu naskoczył na ciebie, a gniew przejął kontrole i samo się potoczyło. TO jak? Zapomnimy o tym? Postawie ci piwo...
-
- Zanim cokolwiek powiesz... wybacz mi. Nie wiedziałem co czynię, gdyż od dawna... nie umiem panować nad swoim gniewem który się bardzo nasila... ja... nigdy bym cię nie skrzywdził, nie ważne jak bardzo byś wtedy by mi podpadł...
-
Więc to nie ja doprowadziłem go do takiego stanu... ulżyło mi, ale i wciąż jest mi żal, że omal go jednak nie zabiłem...
-
Sprawdzam co zawierał ten słoik... prócz nasienia Capo. BO samo nasienie jakoś nie niszczy kucy, ludzi i tym podobnych...
-
Spojrzałem na nią...
- Dobrze wiedzieć, że do tej pory byłem dla wszystkich bezużyteczny - powiedziałem i zanim cokolwiek powie, biorę Capo do Lost Hills by tam go poskładali...
-
Więc wracam tutaj... Lucy, to pewnie znów usłyszę te kazania i morały na temat życia itp...
-
Przypomina mi to chorobę mojego wujka... nigdy z niej nie wyszedł... dobra robota Allan. Zniszczyłeś swojego przyjaciela... Westchnąłem i wyszedłem z pomieszczenia.
-
Westchnąłem... zaraz znów się wkurwię, tym razem na siebie...
-
Odwracam go by zobaczyć czy wszystko gra... mam nadzieje, że wszystko dobrze...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Nie mam ochoty o tym myśleć... chcesz śniadanie? - spytałem się jej. Ja na pewno, jestem strasznie głodny tak, że bym zjadł konia z kopytami... dobra... znów kanibalizm... chyba jestem skrytym Kanibalem.