-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Nie... powstrzymaj się... ogarnij się, wszystko jest w porządku. Tata ostatnio przystosował, więc widać, że matka go ma na smyczy. Twi wie, że to tylko chwilowe rozwiązanie... kładę się i staram zasnąć.
-
Dobra... więc kładę się na łóżku. I zaczynam rozmyślać, czy Twi zrozumiała, że podpisałem ten papier dla jej dobra. Później się będzie dało go odnowić.
-
Więc rozpoczyna się okres kilku miesięcy w tej fabryce. Mama powinna być lada chwila, tylko ona wie o tym spisku gryfów. I mam nadzieje, że dobrze wybrałem...
-
Więc z Lucy idę nazbierać trochę tych kaktusów, by nam starczyły na tydzień, i tak co tydzień. Po zjedzeniu i popiciu biorę się za budowę Generała RADE. On będzie trzecim konstruktem... i wgram temu droidowi posłuszeństwo względem mnie.
-
Narratorze... wyjebałeś z tym mięsem... rośliny nie mają mięsa, ale dobry punkt. Kaktusy mają sok który można pić, i przy umiejętnej obróbce... także i jeść... masz plus, ale go tracisz za to mięso...
-
Patrzę na mapy... musi być tu jakaś oaza gdzie na 100% będzie pożywienie. Jeśli nie, to trzeba będzie kombinować. MUSI BYĆ TUTAJ JAKIEŚ JEDZENIE DLA KUCY!
-
Wpierw będzie trzeba skądś brać jedzenie.
- Dobra, będzie trzeba organizować jedzenie dla naszej dwójki. Będziemy tutaj parę miesięcy... więc o pustych żołądkach nie ma mowy. Trzeba będzie coś znaleźć - powiedziałem po czym szukam na mapie czegoś co nam może pomóc.
-
Nie dziwi mnie to... Legenda głosi, że "Matka zawsze znajdzie swoje dziecko". Poza tym, mama jest wtajemniczona w plan powstrzymania Spisku Gryfów wobec Aneksji Equestrii. No błagam. Myślicie, że dałbym się złapać?
-
Bardzo... bo taki był plan...
- Więc według moich obliczeń, Gryfy do końca miesiąca powinny wykorzystać sytuacje - powiedziałem podchodząc do stołu.
- Rozgość się... spędzimy tutaj najbliższe miesiące. Wpierw, trzeba będzie zbudować armię - powiedziałem po czym pokazuje jej schemat Droidów HelGhast.
- Mam nadzieje, że znasz się na robotyce. BO najpierw, trzeba będzie zrobić Generała... RADE
-
- Dobra... to zaczynamy - powiedziałem po czym złączamy ze sobą nasze rogi... następnie oboje w tym samym momencie teleportuje nas do lokalizacji Fabryki Droidów Typu HelGhast... wiem, nie wymyśliłem się z nazwą i zerżnąłem z gry...
-
- Dobra... z tego co czytałem. Połączenie naszych dwóch rogów, sprawi, że przełamiemy barierę anty magiczną na tak długo, by można było stąd uciec teleportem. Zamaskuje to też, lokalizacje naszej nowej kryjówki... jesteś ze mną?
-
Wszystko idzie zgodnie z planem... huehuehue. Tworze w swoim schowku List z wyjaśnieniem, że ta choroba mogła by wkońcu ją zaatakować... przeze mnie i zrobiłem to dlatego, że ją kocham... i że obiecałem, że będę ją bronić aż do śmierci. Po ustawieniu tego listu... czekam do nocy. Czas na kolejny etap... teraz Lucy, nas tutaj nic nie trzyma... można uciekać... dziś o północy.
-
Puszczam do niej oczko i wysyłam jej wiadomość. "W piwnicy w schowku... tam będzie wyjaśnienie". Następnie... z BARDZO WIDOCZNYM trudem... podpisuje. Po chwili zgniatam pióro magią.
- Zadowolony?
-
Jeśli dobrze zrozumiałem, to jeśli oddam jej wszystko co mam, to oryginalnie przejdzie to na jej rodziców. A NIE POZWOLĘ BY MOJA RESTAURACJA NALEŻAŁA TO TEGO KOLESIA! NI CHUJA.
- Chce by Twi dostała to co posiadałem. Dom, Restauracje... wszystko, poza urzędem i przywilejami księcia Federacji oczywiście, to decyzja mojego brata... jak mówiłem, ona to dostanie i TYLKO ONA będzie mogła rozważać na temat ich przeznaczenia, nie wy.
-
Zacząłem myśleć. Tutaj mają racje... wkońcu może mi się tak pogorszyć, że nie będę odróżniał przyjaciół od wrogów niemal przez cały czas. Jestem jej mężem... i obiecałem bronic ją przed niebezpieczeństwem... a ja jestem dla niej niebezpieczeństwem. Spuściłem głowę...
- Podpiszę... ale pod jednym warunkiem...
-
- Naprawdę myślisz, że ja taki papierek podpiszę? - powiedziałem odpychając od siebie Papier i pióro.
- Prędzej napije się herbatki z Amerykanami, niż taki papierek podpiszę - powiedziałem patrząc się wrogo na teścia.
-
Odsunąłem się trochę by uniknąć kwasu... po chwili jednak przyjąłem dokumenty i zacząłem je czytać. PAKT Z DIABŁEM! Coś tak czuje... że na tym dokumenciku nie będą miłe rzeczy.
-
Eeee... ich się tutaj nie spodziewałem. ZAPOWIADAJĄ SIĘ KŁOPOTY! Ale cza być twardym... i twardo muszę zacisnąć zwieracze. Bo jeszcze wczorajsza kolacja mi nie uciekła.
- Eee... witam?
-
JEŚĆ!!! KURWA!! Oby nieśli jedzenie, bo jestem taki głodny. Najchętniej to bym zjadł cokolwiek... prócz tej breji co dają. Kurwa, to się nazywa kara...
-
Tyle Delicate...
- Mówiłem... przez jakiś czas mnie nie będzie... ale pamiętaj. Zawsze bądź dobra dla innych, nie ważne co ci uczynili - powiedziałem i przytuliłem Twi i Deli na pożegnanie. Potem kładę się na pryczy i czekam na następną sytuacje...
-
- Nie wiem... ja i Lucy... próbowaliśmy znaleźć, ale wiem jedno - powiedziałem i spojrzałem na Twi zrozpaczony, gdyż wcześniej gapiłem się w przestrzeń...
- To jest Nieuleczalne - powiedziałem po chwili.
-
- Ja... nie wiem. Przyszedłem tam z nimi pogadać, by przeprosili za to co zrobili... zaczęli się jednak źle zachowywać. Jeden chwalił się jak cię gwałcił i dla dominacji złamał skrzydło, powoli się wkurzałem... inny starał się udawać twoje jęki i też mi gniew wyskoczył... ostatecznie straciłem świadomość nad swoimi czynami... kiedy zaczęli gadać na temat mojej matki... wtedy... to już poszło z górki. Od tamtego czasu... jak coś mnie zdenerwuje, to zmienia się to w automatycznie w rosnący gniew... i mam to do dziś... tracę kontrole i omal nie zabiłem Capo...
-
Westchnąłem...
- Wszystko się pochrzaniło... - powiedziałem na początek po czym opowiadam jej całą historie, łącznie tą z tymi strażnikami i "Babeczkami NMM". Nie jestem z siebie dumny...
-
Podnoszę głowę... Twilight. Nadeszła ta niezręczna chwila... w której będę musiał wytłumaczyć Twi moje postępki...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Eeee... Deli na 100% nie, nawet dla niej to za daleko. Więc obracam się za siebie by zobaczyć kto mnie przytula. Mam dziwne przeczucie...