-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Niech to mają... choć wstyd mi za tamtych co nie chcą przeprosić i mają w dupie życie Deli, a też brali udział w tym żarcie. Pytam się Twi...
- A co z tymi którzy nie przeprosili?
-
Jak słodko... i to jest to o czym mówię. Więc czekam te trzy-cztery dni. Idę do Twiligh by powiedzieć jej o postępach w sprawie. Na pewno się ucieszy, mój mały skarby będzie miał wolne od większości dręczycieli.
-
- Zastanówcie się... mnóstwo dobrych gier i... - jeśli to maniacy komputerowi to już pewnie słyszeli. - Całe wsparcie technologi 3D. No nic, ta konsola to dla grzecznych istot, ale skoro tak stawiacie sprawę. Wiecie chyba gdzie mieszka Deli, jeśli przejżycie na oczy i obiecacie jej nie dokuczać, wtedy rozwarze waszą kandydaturę - powiedziałem i wyszedłem. To samo robię z innymi winowajcami w innych salach jeśli też są maniakami. Jeśli nie, to wchodzę do ich sumienia. Po udanym dniu wrócę gdzieś tak około 5.
-
Zwracam się do tych na których życie jej nie zależy.
- A gdyby to was tak nękano? A gdyby to was prawie zabito? A gdyby to wam nie dawano żyć i robili podłe żarty niemal codziennie? Jak widać, nie zasługujecie na Najnowszą Konsole... a szkoda, gdyż są puste miejsca na Testy beta... ale skoro tak to stawiacie, to nie będę was zmieniać.
-
- A gdyby się jej jednak coś stało? Nie obchodzi mnie, że zachowuje się dziwnie. Deli to istota jak wy czy ja, i nie podoba mi się to. Zastanówcie się... - sprawdź lucek jak się teraz czują.
-
- Gdybyście dosypali pół grama więcej, mógłbyś to mówić nad jej grobem. Cudem ją odratowano, nawet od poważnego kalectwa - powiedziałem zniesmaczony do tego co powiedział.
-
kręce głową, zaprzeczając.
- Ona nie. Kiedy moja żona była w ciąży, pewien bandzior kopnął ją w brzuch co spodowowało, że Deli jest jaka jest. Ma też słabszy układ odpornościowy i takie wybryki jak Proszek Na Wymioty, może poważnie wpłynąć na jej zdrowie.
-
- Dzięki mnie macie wolne. Do 3 dni dojdziecie do zdrowia, i mam nadzieje że zmienicie nastawienia do moich dzieci gdyż to, że dokuczając Deli z tym proszkiem mogliście zrobić BARDZO POWAŻNY uszczerbek na jej zdrowiu.
-
Westchnąłem ciężko. Myślałem, że będzie trochę lepszy powód, ale oni jak widać nawet się nie wysilili. Nie mają sumienia... a Deli mogła przez ich żarcik ucierpieć na zdrowiu.
- Ignorujecie mnie, nawet nie wiedząc, że gdyby nie ja i Federacja, nie mielibyście tych konsolek. Choć, poprawnie mówiąc wypuściliśmy na rynek starsze wersje niż obecna konsola jaką mam, to...
-
- Słyszałem, że niektórzy z was dokuczali mojej córce, Delicate. Mogę dowiedzieć się co wam zawiniła? - spytałem się jej. Teraz moment prawdy, Lucek, chociaż staraj się wychwycić kłamstwa.
-
- Jestem ojcem Delicate Bird, Lighting Bolt'a i Flowering Lily. Przyszedłem sprawdzić jak się czujecie - powiedziałem wchodząc do pomieszczenia. Ciekawe jak zareagują na to że jestem jej ojcem, pewnie strach i panika.
-
Pukam w framugę.
- Witaj... - powiedziałem się beznamiętnie. Muszę się dowiedzieć czemu dokuczali mojej córce. Poprostu muszę, ale bez pomocy Lucka, bo pewnie fochnięty na mnie A SAM WSPÓŁPRACOWAŁ ZDRAJCA JEDEN!
-
Ofiary w cywilach... przegięcie. Idę zatem do tego szpitala by porozmawiać z tymi dzieciakami, wpierw jednak zacznę od tako co miał ten proszek. Muszę się dowiedzieć czemu to robił.
-
Ale nauczycieli nie muszę? Boje się że dostanę szlaban za wejście do szkoły, gdyż ja chodzę na wywiadówki, bo rzekomo mam większy wpływ na Lily. Potwierdzam, słucha mnie częściej, ale i tak muszę iść do tych dzieciaków. Ile ich padło ofiarą?
-
Przystawiam kopyto (Ręce znaczy się) do twarzy... w sumie, alchemik by nam się przydał, bo jak umie robić napar narkotyzujący to oznacza, że zna się na swoich rolach. Jednoznacznie powinien do nas przystać.
- Dobre oko, Lothel. Idziemy tam niezwłocznie, i przy odrobinie szczęścia uda nam się go przeciągnąć na naszą stronę. Prowadź - powiedziałem po czym, jeśli będzie taka uprzejma, idę za nią do owego miejsca.
-
Czyli co mam zrobić? Sam mi pomagałeś przy tym, mogłeś mnie od tego odwieść, a teraz włączasz dobrą stronę. Tak czy siak co miałbym zrobić...?
-
Odwzajemniam to. Teraz trzeba jakoś pomóc tym dzieciakom. Po części to nasza wina, więc Lucianie, chyba masz coś na takie okoliczności... nie?
-
- Teraz wierzysz w moje słowa? - spytałem się jej. Ja nigdy bym nie zrobił czegoś co by zaszkodziło dziecku. Nawet jeśli chodzi o zemstę, nie przeginam. Tak czy siak, trzeba będzie coś z tym zrobić.
-
Lecę jej pomóc. Jeśli to prawda to będę uniewinniony. Ale i tak chcę sprawdzić czy to prawda, ale sposobem Twi. Nie obraź się Lucjanie, ale muszę zobaczyć jej wyniki.
-
- Chyba mam teorie. Lily często się biję z innymi kucami, więc mogła zlać jednego z "kolegów" i jego proszek na wymioty którym dostała Lily, dostał się do słoika z Gazem Odstraszającym. To najprawdopodobniejsza możliwość.
-
- Ten gaz tego nie powoduje. To musiało być coś innego. Możliwe jest to, żeby ten gaz wywołał takie reakcje - też zacząłem myśleć. Kurwa... coś mi tu śmierdzi... i nie chodzi mi o gaz.
-
No nic, więc trzeba będzie... zaraz moment. Przecież ten gaz nie ma właściwości trujących nawet w ilościach otaczających planetę. Teleportuje się do Twi i tłumacze jej zasadę działania gazu. On służy jako straszak i nawet w cholernie dużych ilościach NIE POWALIŁBY NIKOGO!
-
Staję i odwracam się do osoby która się teraz wypowiedziała. Kurcze, skrzydła zaczynają mnie swędzieć, ale narazie wytrzymam jeszcze. Jak pokażę swoje skrzydła to wszystko się może rozwali.
-
- Wiem... ostro przegiąłem. Nie oczekuje wybaczenia... gdyż robiłem to dla córki. Jestem gotowy na karę... - powiedziałem. Nie boję się... robiłem to w obronie córki, ale i tak wiem że mogłem użyć tego na kichanie. Ale nie sądziłem że te gazy poślą kogoś do szpitala. Ostatnio nic się nie stało.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Uśmiecham się do Deli... spoglądam na Twi.
- Myślisz, że dobrze zrobiłem? Tylko szczerze - spytałem się jej. Teraz będę musiał załatwić tym co przeprosili wersje beta tych konsol... mus to mus, zapłata to zapłata.