-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- I tu się właśnie przyda wzrok orła. Takie pytanie... była z kimś, czy jest sama? To bardzo ważna informacja - spytałem się jej. Serio, jak jest z kimś to będzie trudniej.
-
Tłumaczę jej wszystko... co się stało i to, że mnie wtedy poniosło. Deli się rozchorowała przez coś, co uczniowie dosypali jej do drugiego śniadania. Patrze na nią ze smutkiem.
- ... Teraz wiem, że zrobiłem to zbyt pochopnie i nie odpowiednio.
-
- Właściwie co robi ta co chcecie ją zwerbować? Może mi się uda ją przekonać do tego by poszła z nami... - powiedziałem patrząc na osoby w wannie. Ciekawi mnie czy się zgodzą.
-
Podchodzę do niej i tulę ją.
- Witaj kochanie... jak się spało? - spytałem po czym ją pocałowałem. Mam złe przeczucia, że ona chyba wie o tej bombie. Starałem się zatrzeć wszelkie ślady mojej obecności.
-
- Aha... rozumiem. Najwidoczniej pomyliły mi się persony. Mówiono mi, że jeszcze kogoś chcecie dorzucić... kim ona jest? - spytałem się. No... myślałem, że cała zbieranina tutaj wie o jej podrasie, ale ok... będę już cicho.
-
( Ale na widok przypominasz pegaza )
- Jestem Ashraf. Więc... Wampir, BatPony i Gryf wyruszają na wyprawę. Ta oto Mi lady, zaproponowała mi bym dołączył do wyprawy... przyda się wam pewnie pomoc dobrego łucznika i Assassyna, nie prawda?
-
Wchodzę do środka rozglądając się uważnie za obecnymi tutaj lokatorami. Tak jak mówiła, Gryf i pegaz. Ciekawie, nie powiem. Czekam na ich pierwszy ruch. Ostrożność przede wszystkim.
-
Jak wróciłem to mówię jej o umiejętności Wzroku Orła. Pozwala zobaczyć daną rasę i pod rasę, ten wzrok pozwala mi też zobaczyć czy to mój cel, wróg, czy jest przyjacielski. Bardzo trudno się jej nauczyć, nawet dla zebr.
-
- Nie udawaj. Aassassyna się nie da okłamać. Pokaż swoje "Dobre sumienie" że tak to nazwę. A moje podejrzenia mogę potwierdzić że już wtedy miałem przeczucia złe. Chcesz mnie do ekipy? Dla mnie liczy się prawda.
-
- Dobrze... macie jeszcze kogoś na oku? Do ekipy mam na myśli, i chciałbym pogadać z prawdziwą tobą... - powiedziałem idąc za klaczą do pokoju gdzie rzekomo jest ta ekipa.
-
- W sumie... co mi szkodzi. Kto jeszcze idzie na tą wyprawę? Nie mam ochoty by ktoś mi wbił nóż w plecy, albo raczej kły - powiedziałem patrząc na nią. Czekam aż ona wykona pierwszy ruch.
-
- Wiesz.... muszę przyznać że ciekawą miałaś podróż. A dalej? Wciąż wiem że nie mówisz mi prawdy. Assassyna nie okłamiesz. I mówi ci to sam Assassyn.
-
- W sumie... i tak już nie długo pożyje... - powiedziałem po czym opowiadam jej całą swoją historie. Mam przeczucie że robię coś złego... ale raczej życia mi już długo nie pozostało.
-
Kiedy usiądziemy przy stolę to odrazu patrzę się w nią z nieufnością. Po jej słowach mówię...
- A ja sądzę że jesteś czymś więcej niż ty podajesz.
-
Nie podoba mi się to.
- No cóż... za wiele do opowiadania nie ma. Lubię żeglować, nawet umiem kierować statkiem. Chodź, usiądziemy przy moim stoliku - powiedziałem do niej po czym prowadzę ją do mojego stolika. Wciąż mam ją na oku.
-
- Zależy... jeśli tutaj pracujesz, to wiedz że nie przyjmuje takowych usług. Nie lubię jak klacze są tak haniebnie wykorzystywane, a jeśli normalna znajomość przy piwku... no raczej bez piwka, bo karczmarza gdzieś wcięło, to można trochę pogadać.
-
Prawdy nie powiem, gdyż nie wiadomo co mnie obserwuję. Wiec będę musiał skłamać, jak to na assassyna przystało. Wciąż mi w niej nie pasuje, za długie przerwy przed odpowiedzią.
- Podróżuje... zwiedzam... podziwiam widoczki.
-
Podnoszę uszy na zadane mi pytanie. Odwracam się i widzę klacz z czarną sierścią, białe, a raczej śnieżne włosy oraz czerwone oczy. Patrzę na nią. Nie wygląda na zabójcę... lecz coś mi w niej śmierdzi.
- Z Zebrici. Bardzo daleka. Z kim mam przyjemność?
-
Siedzę przy blacie czekając aż Karczmarz przyniesie mi jedzenie i napój. Muszę być ciągle czujny, chyba tak jestem czujny, że nawet to po mnie widać. Czekam więc na Karczmarza aż mi przyniesie jadło.
-
No to jeśli ubrudzony to sprzątam. Zwracam uwagę dzieciakom by nie ubrudziły się zbytnio, bo nie mam ochoty znów sprzątać. No cóż, robię sobie śniadanie i Twilight, jeśli zaraz się obudzi.
-
Więc robię coś by nie weszły tutaj tak ubłocone... ewentualnie mogą skorzystać z basenu jeśli takowy posiadam (a wiem że taki jest, gdyż oznaki VIPostwa to właśnie basen)
-
Nerwowe ruchy okiem. Ja te dzieciaki dosłownie zabije... biorę przyżądy i idę czyścić dom. Trzeba w pokojówkę zainwestować... nie, dwie pokojówki. Jedna sobie nie poradzi.
-
Więc idę do sklepu kupić trochę zapasów. Heh... cza będzie dzieciaki nauczyć dobrych manier, gdyż takie plądrowanie donikąd nie zaprowadzi. Jutro jest ważny dzień... dla mnie bardzo ważny.
-
- Dwóch pierwszych... i informacji - powiedziałem pokazując dość spory mieszek z pieniędzmi. Jedzeniem i piciem nie pogardzę, wczoraj mi się skończyły zapasy, więc głodny jestem jak cholera. Jak widać nawet tutaj są te "usługi". Według mnie, klacze nie powinny się tak zachowywać, i działać w takowej branży, gdyż to nie jest za dobra praca nieważne, że dobrze płatna. Czekam na reakcje Karczmarza, wciąż mając na oku wejście do karczmy, gdyż w każdej chwili mogą wejść ścigający mnie członkowie Bractwa.
[Grimdark][Clop] Potwory w głębi nas - PlaguePony, Sajback, Nightmare
w Archiwum RPG
Napisano
- Dobrze... no to idę ją przekonać. Zaraz wracam - powiedziałem i poszedłem na poszukiwania owej osoby. Trzeba będzie jakoś się z nią dogadać, gdyż raczej bez niej nie pójdą.