-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Więc... to koniec. Mogę powiedzieć że przechodzę na emeryturę w dziedzinie wojskowości - powiedziałem odwzajemniając uścisk. Nareszcie. Poza tym ten kryształ zajebiście będzie wyglądać w przed pokoju w domu w Los Santos.
-
... nie mogę w to uwierzyć. Nareszcie ktoś mi podziękował... ale statuy się nie spodziewałem, ale nie oznacza to, że jej nie chce. A jebnę sobie ją przed wejściem do domu w Los Santos, Twilight już od dawna wie że tam się przeprowadzimy z powierniczkami i Spikiem, oni też będą mieli własne haty... do tej pory nie wiem skąd tamtejsi ludzie wytrzasnęli towar na budowę dzielnicy Luksusowej, ale co ja się przejmuję. Jakoś zabieram tą statuę i dziękując wszystkim i mówiąc że to nic wielkiego tylko, że robiłem to dla wolności wszystkich ras. Kurwa, jaki jestem pod jarany.
-
Więc z oddziałami ruszam tam i uwalniam przetrzymywanych tam dowódców państw. Potem ich ewakuuje by mogli się bezpiecznie skryć na powierzchni gdzie jest już bezpiecznie. Potem czekam aż mi przyprowadzą, dowódce Armii USA w tym świecie.
-
Armia Aliantów atakuje rozbite grupki USA... nie muszę mówić, kto wygra. Jeńców tradycyjnie wysyłam do okupowanego USA, a zabitych... chowamy, gdyż Federacja nie jest potworem który jak USA, pali zwłoki poległych wrogów. My ich pochowamy w ich masowym grobie na północy Federacji. Atakuje aż do wygrania bitwy. Chociaż i tak wiem że nie usłyszę od żadnej z sojuszniczych stron dziękuje.
-
Nie dziwie się... NIKT NIE POTRAFI PRZEJŚĆ TEJ PIEPRZONEJ GRY! Tak czy siak, podkładam bombkę... nie choinkową, ale taką z dupną ilością C4, chowam ją tak by nikt jej nie znalazł, potem oddalam się na bezpieczną odległość od bazy i ją detonuje. Oczywiście ucieczka ukrywając się i zabijając jak Edward Kenwey, z Assassin Cread. Więc po ucieczce do moich przyjaciół i Ekipy (powinni już być niedaleko więzienia) jak to na taliba przystało, wykrzyczam jakiś tekst po arabsku.
-
Więc bawię się w Assasin Cread. Odciągam jakiś osobno by potem ich po kryjomu zabić (tak by też deli nie widziała), i tak dalej i tak dalej. Jak będzie możliwość zabicia dwóch na raz, to ją wykorzystuje.
-
(facepalm) dobrze, że nie trzymam już z Amerykańcami. A pomyśleć że jako dziecko chciałem się z nimi sprzymierzyć by sprowadzić na świat, piękno i wieczną tęcze... teraz jak o tym myślę to niedobrze mi się robi. Sprawdzam jak tych pozostałych mogę się pozbyć.
-
Na ludzi to mam sposób. Wystarczy, że włamię się do megafonów i powiem że na drugim końcu bazy jest wyprzedaż alkoholu. To na stówę zwróci ich uwagę. Wtedy sprawdzam ile pozostało gryfów.
-
Więc karmie ją i jednocześnie uważam by ktoś nie zaatakował nas z zaskoczenia. Po nakarmieniu i napojeniu, idę niezauważenie do CKP'u, i staram się wyzwolić Podmieńce.
-
Poczułem się urażony... MNIE NIE TRZEBA PILNOWAĆ! NIE JESTEM MAŁE DZIECKO! NIE NARZEKAM! Odwzajemniam uścisk córeczki jak jak bym nic nie poczuł (chodzi o urazę), potem jakoś z córką (widać że nie mam wyboru) idę do Centrum Kontroli Podmieńców (CKP)
-
Lily kazała? Czy Liliowe kazu? Nie... to pierwsze ma większy sens. Wciąż staram się dojść co się stało, że samica Alfa (nie pytajcie, to długa historia) posłała swoją siostrę tutaj.
-
Nie krzyczę... nie krzyczę na własne dzieci... jeśli nie przegną pały.
- Co się stało? - spytałem się. Ona mnie o dziwo rozumie i słucha... więc musiało się coś stać. Albo się po prostu stęskniła. Tak czy siak próbuje dowiedzieć się o co chodzi.
-
Podchodzę do niej. Kurwa...
- Deli... przecież prosiłem byś została w domu. Przecież cię prosiłem - powiedziałem do niej biorąc ją na kopyta. No i się kurwa misja skomplikowała. Przecież z dzieckiem, nie będę łaził po wrogiej bazie... zwłaszcza z swoim dzieckiem.
-
Ok... Deli miała zostać w domu, rozumie mnie i o dziwo zawszę słucha. Więc to na bank jest Twiligh... nie mylę się włócznio? Co prawda to może być też Deli, ale nie wiem jakim cudem tak długo za nami szła.
-
... [Wklej kilka linijek przekleństw].. MAĆ. Zaraz... te chipy, one muszą mieć centrum sterowania. Jeśli je znajdę to będę mógł wyłączyć chipy i sprawić że Podmieńce będą wolne. Odwracam się do ekipy.
- Słuchajcie... idę tam sam. Mam pewien pomysł.
-
No to trzeba wyeliminować te niedobitki lub wziąć w niewole i odesłać do ich świata. Po załatwieniu Canterlot, idziemy do centralnej bazy, gdzie połączymy się z drugą armią, dowodzoną przez Generała Abad-halad'a.
-
Czemu akurat tam? Przecież tereny były wolne, gdyż jasno przeczytałem że pod okupacją jest TYLKO Equestria. A świat chyba się tak nie nazywa, bo by masa sprzeciwu by wyszła. Więc pewnie tylko jeszcze Teheran jest oblegany. Wpierw trzeba się skupić na Tym kraju, potem atak na Teheran i nareszcie Wolni.
-
Jeśli zdobędziemy Canterlot (znając życie ludzie tam zrobili bazę główną, bo dobrze strategicznie jest ułożona [tylko jedno wejście]), pozostałe bastiony USA się poddadzą, a Gryfy bez amerykanów, nie mają szans z Aliantami. Trzeba będzie ustalić plan ataku, i sprawdzić gdzie trzymają Księżniczki.
-
Więc... ruszam z nim do portalu a potem wraz z wojskami ruszamy odbić resztę okupowanych ziem przez USA. Nadszedł czas ostatecznego rozliczenia... czas zemsty i pokazania USA, że nie rządzą światem.
-
- Dobrze więc, Sevi. Ja, Allan Al-Bashir, chciałbym cię prosić byś pomógł nam w walce z USA. A jeśli nie będziesz miał gdzie wracać, w Federacji znajdzie się dla ciebie miejsce - powiedziałem do niego. Potem idę do zbrojowni i go wyposażam w broń... jeśli się zgodzi pomóc. Staram się też załatwić dla niego pancerz.
-
Staram się coś zrobić z tą krwią. Jak się uda to dobrze, jak nie to jakiś opatrunek czy cuś. Potem się pytam.
- Jak cię zwą...
-
Patrze się na niego... z oczekiwaniem. Jestem ciekaw czy ten podmieniec, będzie współpracował. Tak czy siak, trzeba go spytać, nie?
- To jak? Pomożesz nam? - spytałem się podmieńca.
-
Upewniając się że nic mi nie zrobi, wypuszczam go z więzów łańcuchów. JAK SIĘ NA MNIE NIE RZUCI! Jeśli włócznia pokaże że ten koleś się na mnie rzuci to go nie wypuszczam. Jeśli będzie bezpieczny, to go wypuszczam.
-
Więc jeśli jest taka możliwość to pozbawiam go wszelkich chipów i tych podobnych rzeczy które go ograniczają przed popełnieniem decyzji wbrew USA. Po wszystkim patrze na niego oczekująco.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc przenoszę się z rodzinką i pomnikiem, do domu (W zależności czy te posiadłości zostały zbudowane w LS. Jeśli tak, to się tam przenosimy. Jeśli nie, to do Teheranu). Nareszcie będzie koniec trudności, i jedyna która taka pozostanie, to będzie wywiadówka Lily.