-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Wstaję delikatnie by nie obudzić Twi i biorę Lily na kopyta i idę do sąsiedniego pokoju tak by nas nie słyszała.
- Powiem, ale przyrzeknij, że nie powiesz mamie o tym że ci to powiedziałem. Ok? - wyjąłem kopyto na znak czy akceptuje umowę.
-
Więc to tak skończę życie... patrze na nią zaciekawiony. Wiem czemu tu przyszła...
- Cześć... córeczko... - powiedziałem patrząc na nią. Dobra trzeba coś wymyślić inaczej będzie źle... dobra, najważniejsze by zrobiła to co chce zrobić. Najprawdopodobniej chce jedzenie.
-
Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany: "Przed Stosunkiem, Zabezpiecz Pokój Dwa Razy" Więc kładę się spać by móc rano obudzić się wypoczęty i przed południem.
-
Tak też można. Szczerze bałem się kolejnego liścia od córki... nieźle... Dorota Zawadzka by mnie zganiła jak nie wiem, że się boję własnej córki. Patrzę na Twilight.
- Może byśmy teraz poszli spać...
-
Patrze na Twilight, pytająco. Od niej zależy czy im powiemy prawdę... ja pierdole co teraz, mam mętlik w głowie. Nie wiem jak wyjść z tej sytuacji, gdyż zawszę dostanę z liścia.
-
No to się odklejam od Twilight i patrzę na pozostałą dwójkę dzieciaków. Po chwili staram się im to jakoś wytłumaczyć, tak by nie przegiąć i nie zniszczyć ich mózgów. Tak czy siak nie pobije mojego ojca i matki, kiedy mi to tłumaczyli. Zamiast powiedzieć wprost że się ekchem... to mówi li że przyszły bidne dzieci i ich ciuchy ukradli. Spytałem się czemu mama jest zasapana, to tata odpowiedział, że goniła dzieciaki. A jak się spytałem czemu tata podrapany, to mama odpowiedziała, ze tata bił "bezdomne cycate dzieci". Po chwili się wkurzyłem i wywrzeszczałem "Inni starzy to się po nocach Ru*****, a moi dzieci bezdomne biją". Nie pobijemy tego nigdy.
-
Patrze się ze strachem na Twi, a potem na dzieciaki i tak na przemian przez parę minut. Co ja mam do kurwy nędzy powiedzieć? Wystarczająco, że podczas zabawy zachowywałem się jak surykatka. Ruszam biodrami, lekki szmer, i już w pionie patrze czy ktoś idzie. Ale trzeba im to jakoś wytłumaczyć.
-
Podnoszę głowę... jasna cholera... to zaklęcie chyba nie działa... albo patyk przez przypadek objął dom a nie pokój... albo najnormalniej, wcześnie wstali i poszli tutaj. Szybko przestaje i patrzę zdezorientowany na dzieciaki...
- Eeee...
-
Siadam koło niej i obejmuje ją kopytem...
- Więc... mamy całą noc dla siebie. Tyle możliwości... - powiedziałem do niej z uśmiechem. Dzieciaki śpią, my sami tutaj, sugestie Capo znów działają... więc tylko jedno przychodzi do głowy. Thix Capo.
-
Kiedy wszedłeś do kwatery twojej i Nat zobaczyłeś dobrze zdobiony pokój, z mnóstwem dodatków. Widać, że tutaj miała wpływ kobieca ręka. Z jednego z pokoi dobiegł do ciebie melodyjny głos... najprawdopodobniej Nat, bo jej pancerz leżał beztrosko na kanapie.
-
- Obudziłem się o Trzeciej w nocy... wyspany. Pomyślałem, że do rana poczytam sobie coś, lecz dzieciaki przyszły do mnie do Salonu i tam obecnie śpią. A ty? Jest jeszcze za wcześnie.
-
Delikatnie odkładam Deli na fotel i idę do Twilight. Po chwili stoję koło niej z zaciekawieniem na twarzy.
- Tak, skarbie? - spytałem się, więc ustalone, że też nie może spać. W sumie... tyle się działo i o dziwo jesteśmy wypoczęci, wszystko się teraz może zdarzyć.
-
No to nie mogę się ruszyć... jestem udupiony... tak czy siak zrozumie że nie mogłem spać... tfu, ja się kurwa wyspałem. Tak czy siak, czekam aż wejdzie do tego pokoju.
-
Zamykam i biorę sobie książkę do czytania taką dla mnie i czytam, ze śpiącą Deli na mych kolanach, czy koło mnie (zależy gdzie wcześniej była), Bolt pewnie wrócił do spania, bo szczerze, on jest jak kot. Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je,Śpi, Je.
-
Nie jest aż tak źle... tak czy siak, trzeba znaleźć zajęcie do rana. Może poczytam jakąś książkę... biorę obojętnie jaką (Znając Twi, są tu jakieś) i ją zaczynam czytać....
-
Staram się go jakoś przeczyścić, potem patrzę na raporty o zniszczeniach. Kurwa, serio on także sprzęt elektroniczny? Pewnego dnia, to mu odda pięknym tym samym, że się tak wyrażę.
-
Heh... aż dla ciekawości może ja tek tak spróbuje pospać. No wiecie. Mam przecież w sobie poniekąd Crystaliańską krew... tak sądzę. Ale to jutro... eee znaczy dzisiaj wieczór. Siadam i przeglądam na tablecie raporty.
-
-
Jem swoją porcję... mam nadzieje, że to będzie ostatnia wojna w której uczestniczę. Nie mam ochoty walczyć... zwłaszcza gdy mam teraz rodzinę, odnalezioną matkę... KURWA! Tak dla ciekawości, sprawdzę co u niej.
-
Piwo to ja rozumiem... ale kiełbasa? Na cholerę mi kiełbasa? Tak czy siak robię im coś do jedzenia, by Bolt nie zaczął płakać, że głodny. Pamiętam ilość skarg od sąsiadów na ten temat.
-
Patrze na Bolta i Deli.
- Ekchem... czy wy czasem nie powinniście być w łóżkach? - spytałem się dzieciaki. Przecież Bolt umie mówić płynnie, więc czemu się do mnie nie odzywa? Obraził się czy co?
-
Eeee... ja pierdole... co to kurwa było? No nic, pewnie mi się przywidziało. Tak czy siak, robię to co zamierzam, czyli idę po coś do żarcia. Kurwa głodny jestem tak, że zjadłbym konia z kopytami... Eee... z moim ciałem zabrzmiało to dziwnie, nie?
-
Nigdy nie zrozumiem tajemnic mojego mózgu wspomaganego przez włócznie Lucjana. Naprawdę to jest niepojęta siła. Tak czy siak, wstaję delikatnie i idę sobie zrobić coś do jedzenia.
-
Wstaje delikatnie z łóżka... pierwsza miła chwila umysłowa od tak dawna. Nareszcie... spoglądam na Twilight czy jeszcze śpi koło mnie. Już się nie mogę doczekać końca wojny... trzeba to zakończyć.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc mówię jej prawdę. Jeśli wygada... dostanie taką karę że będzie żałowała, że to zrobiła. Poważnie, jak się Twi dowie, to jestem skończony... dosłownie.