-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Ciekawe czy mu się udało uciec... no cóż. Jutro się dowiem. Teraz staram się zasnąć.
-
Jezu... zamiast podmieńca który gwałci Twilight, jestem ja który ją gwałce... zajebista różnica.
-
Przygotuje się do spania a następnie kładę się w swoim łózku by oddać się snu. Panie podmieńcze który gwałci Twilight? Przyjdziesz znów? Bo znając moje życie, oczywiście że kurwa tak.
-
Zmuszony wręcz. Idę do swojego pokoju czy mieszkania, nie wiem gdzie mnie usadzili, i przygotowuje się do snu.
-
- Ja muszę iść, widzisz że nie dadzą nam zostać. Przyjdę jutro - powiedziałem do niej wychodząc zmuszany do tego przez... motyle? Allahu jak ja nisko upadłem.
-
Odwzajemniam pocałunek i tule ją delikatnie by nie stała się jej krzywda...
-
- ... i jeszcze ślub. Ale mamy jeszcze czas - powiedziałem z uśmiechem do niej.
-
Odwzajemniam... teraz pozostaje tylko jedna sprawa.
- Chyba będzie trzeba poznać twych rodziców...
-
Pokazuje jej kartkę... nie wiem czy będzie szczęśliwa więc się uspokajam... co się stanie zależy od jej zdania.
-
Odzyskuje trzeźwość... ucieszony jestem ale i zaniepokojony. Zajebiste kurwa zrobiłem wrażenie na jej rodzicach. Pomyślą że specjalnie ją zbrzuchaciłem by zmusić ją do ślubu... kurwa ja i moja pesymizja. Wstaję z uśmiechem i tulę Twilight.
-
Patrze na to zdziwiony... ona... jednak urodzi? Świat zaczyna wirować, czemu ja widzę cztery kartki? Zajebiście, zemdlałem na wieść że jednak będę ojcem... z gwałtu.
-
Podnoszę tą kartkę i zaczynam ją czytać by wiedzieć czy mogę to przekazać Twi.
-
- JASNE... MICHAEL! JAK TAM RODZINKA?! JAK U CÓRKI? JAK SOBIE RADZI NA COLEGU?! - powiedziałem. Nie ma nic zajebistego według Trevora jak normalna rozmowa podczas spierdalaniu glinom. Mi też się w ogóle podoba więc stosuje to często. Nawet jak spadamy z wysokiej wysokości, ale to się raz zdarzyło Pijany byłem i pomyliłem auto Trevora z samolotem.
-
Opowiadam jej to co się stało i że ją zabrali wtedy i uśpili oznacza to że jest w ciąży... raczej była niestety. Mówię to o poronieniu jak najbardziej delikatnie. Po skończeniu opuszczam głowę.... smutny.
-
- Leż... jesteś jeszcze słaba - powiedziałem z troską.
-
Podnoszę głowę i delikatnie tulę Twilight.
- Cieszę się że nic ci nie jest...
-
Podchodzę i siadam koło niej. Jeśli nie wybudzi się do godziny... zasypiam na krześle kładąc głowę na łóżko.
-
ja pierdole, znów nie logiczne... idę za nim zaciekawiony czego odemnie chce ten motylowy Iron Sheik (zapaśnik WWF)
-
Mam nadzieje że żyje... nie będę mógł dojść do siebie jeśli coś jej się stanie... czekam dalej jak wytrwały kochanek na swą miłość.
-
Czekam cierpliwie aż operacja się skończy... nerwowo czy ona przeżyje to wszystko...
-
- Dobrze - powiedziałem i biorę Twilight do szpitala by się nią niemal natychmiast zajęto. Jak nie wezmą jej, to robię klasykę... czyli awanturę.
-
- Wszystko gra księżniczko? - spytałem się jej z troskom.
-
- On przyczynił się do twego wskrzeszenia, to prawda. Od dawna był tajemniczy, beznamiętnie podchodził do wszystkiego był za to agresywnie nastawiony do innych... prócz podmieńców. Jakiś czas po twojej śmierci zniknął i pojawił się niedawno. Poza tym czuje ze ma związek z sprawą kryształowego cesarstwa.
-
Staram się zrobić coś by tak nie latała.
- Trzeba coś zrobić... ona umiera...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
przeciągam się na łózku i zeskakuje z niego. Zaczynam się szykować by wyglądać ładnie... wiem jak to brzmi w ustach faceta. Po przygotowaniu się, schodzę na śniadanie.