-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
W sumie, mi też przyda się trochę odpoczynku... kładę się koło niej i staram się zasnąć.
-
- IM SIĘ CHYBA KURWA NUDZI! - wrzasnąłem do ekipy i otwieram ogień do Radiowozów, starając się zdjąć kierowcę. No przyznam że murzynek ma jaja, sądziłem że będzie strzelać i tego typu podobne sprawy, a tu okazał się trzecim Trevorem za kierownicą. Jest kurwa zajebiście, i zajebiście się iskrzy za tym sejfem. Ciekawe ile hajsu będzie w tej skrzyneczce. OBY KURWA DOBRA CENA BO TAM WRÓCĘ I SPALĘ WSZYSTKO.
-
- Nie... na chwilkę se tu przyszłem - powiedziałem i wstaję i dę sprawdzić co u twi.
-
Wszyscy patrzeli zdziwieni na tą sytuacje... Księżniczka skądś cię znała, wiedziałeś to ale nie wiesz skąd. Twilight podeszła do ciebie.
- Co się właśnie stało? - spytała się niedowierzając.
Po paru klepnięciach Księżniczka się obudziła i spojrzała na ciebie.
- TO nie możliwe... ty nie żyjesz - mówiła z przekonaniem, jak by to była prawda.
-
Weszliście do pomieszczenia i zobaczyłeś odwróconą do ciebie księżniczkę Celestię, czyli białego Alikrona, o kolorowej grzywie i słońcem jak znaczku. Wydawało ci się że ją znasz niemal od dzieciństwa
- Dobrze, Twilight. Gdzie jest kuc który cię tak zaintrygował? - spytała się Celestia. Twilight zoriętowała się że jesteś i spaliła buraka, cała czerwona jest. Wskazała na ciebie kopytem.
- Za panią, księżniczko - odpowiedziała nieśmiale. Księżniczka Celestia odwróciła się, zobaczywszy cię zrobiła wielkie oczy... i zemdlała.
-
Patrze na to... przemyciła se nuż. Nieźle muszę przyznać, że udało się jej przemycić broń.
-
- Aha. Jestem Allan, a ty jak się nazywasz?- spytałem się jej.
-
Kontynuowaliście drogę.
- To właśnie Pinkie, cała ona. Niekiedy jest wkurzająca, ale jest dobrą przyjaciółką - powiedziała. Po chwili doszliście do drzewa które wcześniej ci było znane. Koło drzwi stał wkurzony Spike. Kiedy was zobaczył podszedł do was.
- Nareszcie jesteś. Monarchia przyleciała o własnych skrzydłach więc, na serio jesteś BARDZO ważny. Nigdy nie widziałem takiej twarzy u Księżniczki kiedy Twi cię opisywała - powiedział.
-
- To Pinkie Pie... nie próbuje jej zrozumieć. Ostatnio Twilight próbowała i wylądowała przez to w gipsie - powiedziała AJ podchodząc. Nagle przed oczami pojawiła ci się burza różu który podniósł kamień... miała wręcz niemożliwy do wykonania uśmiech.
- CZEŚĆ JESTEM PINKIE PIE?! A TY KIM JESTEŚ?! PEWNIE JESTEŚ NOWY, BO JA ZNAM WSZYSTKICH W TYM MIEŚCIE A CIEBIE NIE ZNAM! PEWNIE JESTEŚ SAMOTNY I SMUTNY! URZĄDZĘ CI IMPREZKĘ. WPADNIJ ZA GODZINĘ DO CUKROWEGO KĄCIKA - powiedziała. Nim zdążyłeś cokolwiek zrobić... odleciała niczym huragan.
-
- Twilight ostatnio przez te książki doła o to że nie ma tego kogoś, kego kto by się koło niej budził rano i mówił "Dzień dobry kochanie" i tym podobnym. Czy to prawda zobaczymy jak już tam przyjdziemy - powiedziała. Nagle zobaczyłeś różową klacz z jeszcze ciemniejszą grzywą która... podniosła duży kamień, większy od niej i spojrzała pod niego. Po chwili opuściła go i zaczęła podskakiwać po rynku.
-
- Nie dziwie się jej. Pierwszy raz miała taką sytuacje, a że wcześniej naczytała się książek od Rarity to nie wiem co mogła pomyśleć - powiedziała.
- Czekaj... jak długo jesteś w Ponyville? - spytała się z lekkim niepokojem.
"Wiem do czego to prowadzi" Zabrzmiał rozbawiony głos w twej głowie.
-
Spojrzały na ciebie.
- Amnezje powiadasz? Może cię zaprowadzę do Twilight, mej przyjaciólki. Ona chyba wiedziała co zrobić w takiej sytuacji - powiedziała AJ. Klaczka po chwili przyglądania się odbiegła do przechodzących nieopodal dwóch klaczek. Jedna była to źrebię jednorożec o jasnoszarym umaszczeniu, klacz w wieku szkolnym, o kręconej liliowo-różowej grzywie. Ma jasnozielone oczy. Drugą jest młodya pegaziczka o pomarańczowej sierści, grzywie w kolorze magenty i jasnofioletowych oczach. Po chwili rozmowy pobiegły w stronę farmy.
- To co? Idziemy?
-
- Nie widziałem cię w transporcie. Jak długo tu jesteś? - spytałem się siadając przy brzegu.
-
( Aha... )
Zaczyna mnie to interesować. Podchodzę do jeziorka i czekam aż klacz się wynurzy i wtedy mówię.
- Ej...
-
- Oni mnie znają... lina holownicza. Trev chce zacząć holować ten sejf. Przygotuj się na dowcip z jego strony bo wciąż się śmieje że dałeś się wrobić w tą firmę holowniczą - powiedziałem do niego i biorę linę z hakiem jak gdyby nigdy nic i biegnę spowrotem do Trevora i zaczynam podpinać sejf byśmy mogli go wyholować z tego budynku. Następnie mówię do mego kompana.
- Pan Czarny Holowniczy Franklin robi niezłe rysunki na zewnątrz. Twoim autem rozjeżdża policjantów jak by to był asfalt.
-
( I jak? )
Zaczynam obserwować wszystkich, co robią, w jakim są stanie itp
-
Spoglądam na to... ciekawe kto się kurwa w naszym jedynym źródłem do picia. Kurwa, ja chyba podziękuje z tą wodą.
-
( Może Call of Duty Ghosts? )
smutny odkładam gdzieś pustą apteczkę i siadam w kącie. Na sto procent to F.E.A.R, mamy przesrane na całej lini. Skoro USA przysłało ich tutaj to znaczy że ostro się wkurwili.
-
(Gratuluje. Ja dostanę Xbox live Gold pod choinkę)
Więc wstaję i biorę apteczkę i zaczynam opatrywać kogo się da od Twilight i przyjaciół zaczynając.
-
( w Jedynkę i Dwójkę)
No kurwa nareszcie. Ciekawe co chcą z nami zrobić. Znając agresorów, to samców rozstrzelają, albo dają do sekcji zwłok, a klacze na farmę by je te bezmózgie istoty zapłodniły by je by stworzyć nową rasę dla zabawy dla dzieci i do działań wojennych. I chce bym się mylił.
-
Kurwa... jaki inteligent buduje drogi z kocich łbów... i gdzie nas wiozą do kurwy nędzy? Obóz koncentracyjny? Uzbrojenie przypomina mi oddział F.E.A.R, ale to nie mogą być oni, ja to kurwa wiem. Zostali dawno temu rozwiązani po jakimś incydencie z jakąś Almą czy coś. Ale... ILE JESZCZE BĘDZIE TYCH ZASRANYCH ŁBÓW!?
-
- Nie... nigdy takiego koloru nie widziałam - powiedziała wciąż się patrząc. Dorosła klacz westchnęła.
- Przepraszam za nią, ostatnimi czasami trochę ciekawska się robi - odpowiedziała Applejack. Klaczka po chwili przestała się na ciebie patrzyć i się uśmiechnęła do ciebie zamykając oczka.
- Nigdy cię wcześniej nie widziałam... Skąd pochodzisz? - spytała się pomarańczowa klacz.
"Wiesz co? Gdyby nie ja, to byś nie dychał nawet. Pochodzisz z... zaraz co by tu dać... CANTERLOT. Dawaj Canterlot"
-
Kurwa... po czym oni jadą? Staram się pomóc wstać Twilight i zaczynam się zastanawiać co to za jedni. Jeśli to ci co myśle... mamy ostro przejebane, nawet bardziej niż u USA.
-
- Dobrze... ty przewodzisz bo znasz ten świat lepiej. Mam nadzieje że są dobrzy jak mówisz, bo nie mam zamiaru walczyć z całą wsią - powiedziałem do niej. Serio nie mam zamiaru zabijać całej wsi bo wzieli nas za mutantów. Ciekawe jak nas przyjmą, po przyjacielsku czy po agresywnemu. Wszystko jest jednak pewne, to nasza jedyna na razie poszlaka.
[Human] [Adventure] [Shipping] [Mature] Stajnia 77 - "Oby wrócić"
w Archiwum RPG
Napisano
- Trochę tego jest. Broń i amunicja się na stówę przyda, jedzenie też. A co to jest ten proszek i to dziwne urządzenie - spytałem się pokazując na owe przedmioty. Dziwnie ten przedmiot wygląda, mam nadzieje że będzie przydatny, gdyż jest tego w cholerę i nie nie mamy zamiaru taszczyć tego przez parę kilometrów. Trzeba dokładnie rozdzielić te towary by można było wsiąść te potrzebne. Stajnia będzie jedną z naszych kryjówek jak będziemy w okolicy.