-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Dobrze - odparłem krótko. Ciekawe co się stanie jak ludzie dowiedzą się że jestem odpowiedzialny za zniszczenie Paryża Londynu i Nowego Yorku. Pewnie ucieszą się.
-
Podchodzę do niej.
- Dzień dobry kochanie. Jak się spało?
-
- Nie nikogo takiego nie miałem. Nigdy nie miałem bliższych kontaktów z żadnym człowiekiem - powiedziałem. U nas jak jakaś kobieta o to pyta to ukazuje zainteresowanie nim... czy ona się we mnie... nie, pewnie oszalałem. Ona nie mogła by się zakochać w takim jak ja. Serio kto by chciał chodzić z takim nieudacznikiem jak ja, więc jak mogła by się wemnie zakochać?
-
Idę po apteczkę i zaczynam opatrywać następnie Dashie. Może i się nie lubimy ale pomóc jej trzeba gdyż nie jestem potworem.
-
Opuszczam głowę w dół i przenoszę ją w bardziej wygodne miejsce by sobie odpoczęła. Musiała walić, poprotu musiała. Po przeniesieniu zaczynam sprawdzać czy niczego se nie złamała.
-
Cisza... nienawidzę ciszy...
- Więc... cały czas podróżowała sama czy miałaś jeszcze jakiegoś kompana? - spytałem się jej. Muszę wiedzieć czy ma doświadczenie w pracy w grupie i czy wcześniej pracowała już w ekipie. Pewność zawsze musi być na pierwszym miejscu, nie? Jestem taki bo chce mieć pewność że jak wszytko naprawię z jej ciałem to nie strzeli mi w plecy, albo znów nie zniewoli.
-
- Dokładnie. Wyruszamy za godzinę, większą drogę wtedy przemierzymy - powiedziałem do niej. Trzeba się upewnić że mamy wszystkie ważne rzeczy i kryształ który się zwie Element Harmonii, zajebista mi harmonia o jak na razie chaos wprowadził mi do życia. Byłem sam przez całą obecność tutaj, towarzystwa dotrzymywał mi tylko Scout, a po kilku dniach dochodzi klacz która staje się później moim właścicielem, i przez swoją ciekawość jest człowiekiem. Jak to kurwa przeżyje to będę miał co opowiadać wnukom.
-
Celestia powiedziała wszystko co wiedziała, czyli jak Luna cię przyniosła do zamku, jak dorastałeś i w późniejszych czasach dołączyłeś do straży i o twojej śmierci. Kiedy ona to opowiadała miałeś wrażenie że wszystko wraca do ciebie. Wszystko, nawet dawne uczucia względem pewnej klaczy, lecz tylko tego nie mogłeś se przypomnieć, kogo dałeś tym uczuciem.
-
- Żywność, Leki, Amunicja i Broń musimy też wziąść. Resztę zbędnych rzeczy które nam się nie przydadzą zostawiamy w stajni - powiedziałem po czym zaczynam z Szani... pozwoliłem se na zdrobnienie. Nie możemy brać zbyt dużego balastu bo będzie nam przeszkadzać. Trzeba wyruszyć za niedługo jak chcemy jak było po staremu, a jeśli się będzie dało wrócić a nie odmienić, to może wezmę ją ze sobą. Zobaczymy jak się będzie na razie zachowywać względem mnie.
-
- Kopaniem i waleniem nic nie wskórasz. To jest beton, prędzej połamiesz kości niż go ruszysz.
-
Podchodzę do niej i mówię.
- Przestań... bo sobie zrobisz większą krzywdę - powiedziałem.
-
Patrzyła na ciebie. Znów się zarumieniła. Spike spojrzał na was chcąc zobaczyć co się dzieje i powiedział.
- Serio... idźcie na jakąś kolacje - powiedział i wyszedł do kuchni. Celestia wciąż patrzyła się na ciebie niedowierzając że w ogóle istniejesz.
- Luna... będzie szczęśliwa z tego że wróciłeś z martwych, Wing. Powinniśmy iść do niej.
-
Podchodzę i zjadam dwa jabłka, następnie Sprawdzam czy jacyś ranni śpią czy nie.
-
Odwzajemniam delikatnie by się nie przebudziła. Pewnie szklany dach był zakryty wcześniej, to by wyjaśniało czemu nie obudziły nas chałasy.
-
Wracam do Twilight i siadam koło niej. Ciekawe co nas czeka...
-
Odskakuje...
- Kurwa! Czuje się jak Żyd w Aushwidz, w każdej chwili można dostać kulkę.
-
Nieopodal na stoliku zobaczyłeś dziwną rzecz, jakby rękojeść tylko bez ostrza a jelce były po obu końcach. Kiedy zobaczyłeś tą rzecz pojawiły się obrazy jak by z przeszłości. Stałeś w pancerzu gwardzisty nocy, przed tobą stała istota jak by pokryta pancerzem wrośniętym do skóry. Trzymał tą rzecz, tylko że miała jeszcze błękitne, i przejrzyste ostrze, które mogło przepołowić twardą stal.
- Wasza Solarna Suka, zapłaci za to co zrobiła. Prymitywie - powiedziała i wyskoczyła by zadać ci cios. Wróciłeś do rzeczywistości.
-
- żal mi cię. Mnie postrzelono kilka razy, a Twi ogłuszył wybuch. Nie wiem co chcą z nami zrobić ale to na sto porcent nie będzie nic przyjemnego. Też to zauważyłeś że jesst więcej ogierów niż klaczy?
-
- Nie wiem, W więzieniu ludzi, atak na Ponyville i porwanie kilkunaście kucyków w tym Ciebie, mnie, Fluttershy, Twilight i Rainbow która jebie w betonową ścianę.
-
Sprawdzę co u Ghosta i Fluttershy... ciekawe jak on to znosi, wiem że Shy będzie się bała.
-
... krata odpływowa, no kurwa jasne. Ona robi byśmy mogli uciec, albo ona. Wstaję i przechadzam się sprawdzając jak to wszyscy znoszą, bo ja... całkiem spokojny jestem. Nie licząc tego że kurwa F.E.A.R mogło nas porwać.
-
I całe kurwa szczęście. Nie mam zamiaru się myć w brudnej wodzie, nie jestem kurwa Capo który jest takim egoistą i łaknącym kasy dupkiem że wydał mój związek z Twilight na patelnie prasy Equestri.
-
Po ciężkim śnie wstaję i idę do jeziorka by se umyć twarz... cholera, moje szkolenie zaczyna zawodzić, tyle trupów widziałem że nie da się być obojętnym...
-
Księżniczka spojrzała na ciebie niedowierzająco.
- Night to naprawdę ty!? Ale... ale jak? - spytała się Celestia.
- Trochę biotyki, parę drobiazgów z pokoju Luny, rach ciach i zmartwychwstał jak Jezus - rzekł ktoś, rozpoznałeś w nim Razora.
- Czego tu szukasz? - powiedziała wkurzona Celestia wstając. Była zła na ten głos, więc pewnie go zna.
- A czego mogę chcieć? Dałem wam prezent, w postaci wskrzeszonego Nighta - odpowiedział
- Ale do czego? - spytała się zirytowanie Celes.
- Zawsze coś? Wciąż wypominasz mi to co zrobiłem tysiąc dwieście lat temu? To był przecież żart - odpowiedział Razor.
- Żart? Chciałeś mnie zabić, a me zwłoki sprzedać w miejscu o nazwię "Chiński Burdel" choć nigdy o tym nie słyszałam.
- Oj, białasie ty mój, taka ty nie doświadczona. Ja lece, narka - powiedział i nastała grobowa cisza.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Siadam koło niej.
- Wiesz, nasza obecna sytuacja przypomina mi pewną historie...