Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez KougatKnave3

  1. - Nie mówię że nie wieże w wasze umiejętności, po prostu nie chcę narażać miasta, on szuka mnie i TYLKO mnie, innych ma gdzieś. Zrozum on może przylecieć w dosłownie w każdej chwili - powiedziałem po czym zacząłem się szarpać. Skoro istnieje telepatia to może tutaj wezwę Twilight "Pomocy, AJ mnie związała na ganku, RATUNKU" skoro utalentowane jednorożce mogą niekiedy słyszeć czyjeś myśli to może Twilight usłyszy, oby usłyszała bo jak narazie ta rozmowa zmierza w marnym kierunku

  2. - Wiesz nawet nie wiem czemu z tobą rozmawiam, przez całe życie byłem poniżany, zdradzany i inne tego typu rzeczy, całe życie robione zemnie popychadło. Rozwiąż mnie - powiedziałem po czym zacząłem się szamotać. Boże Twilight, gdzie jesteś potrzebuje cię.

  3. Postanawiam zaryzykować, jak to mówił mi mój ojciec "Ryzyko jest jednym z najlepszych metod dyplomacji Terrian", kładę broń na ziemi po czym podnoszę ręce, nie za specjalnie mądre - Gdybym był Groksem to bym tak nie zrobił, poza tym oni też są wrogami mojej rasy, Terrian. Zostaliśmy przez nich napadnięci jak wy, w tej wojnie straciłem wszystko, ojca, mą rodzimą planetę, i przyjaciela - wspominając to czuje smutek chyba zaraz się popłacze, pierwszy raz od kiedy dołączyłem do armii - Sami tej wojny nie wygramy, potrzebujemy się zjednoczyć. Moje imperium w galaktyce miało wielu sojuszników, ale kiedy Groksowie zaatakowali nas to wielu się od nas odwróciło. Szukam sojuszników, i broni która pomoże nam ich pokonać. Daj mi szanse - powiedziałem po czym położyłem moją rękę na sercu - Na mojego martwego ojca, przyrzekam że nie skrzywdzę tobie podobnych - powiedziałem, mam nadzieje że to pomoże

  4. - Ten jest inny, jakby nie z tego świata, niektóre słowa nie rozumiałem. A poza tym trochę później poczytałem i dowiedziałem się że on jest tak jakby władcą smoków. Każdy smok się go boi i wypełnia każdy jego rozkaz. Można powiedzieć że zadarłem z grubą rybą. Ja nie chce przynieść na to miasteczko zagłady - powiedziałem wciąż się bojąc

  5. - heh, pamiętasz atak smoka na Appleose siedem lat temu? to był Shob. Wtedy bawiłem się na głównym placu, aż wtedy on nadleciał. Widziałem jak palił domy i pożerał kucyki, to było straszne, ale wtedy on się na mnie popatrzył. Podszedł do mnie i przygotował się do pożarcia ale wtedy zaniechał, przybliżył jedynie swoją głowę, jeden z moi kolegów mówił "LightApple, uciekaj" ale ja nie mogłem bo byłem sparaliżowany. Wtedy on się uśmiechną i rzekł "Więc Małe jabłuszko, moje zasady powstrzymują mnie od zjedzenia dziecka, ale to się wkrótce zmieni. Wrócę za siedem lat i cię rozszarpię jak starą poduszkę, nie ważne gdzie się schowasz ja i tak cię znajdę, choćby na dalekim punkcie bieguna północnego. A wtedy zwiedzisz sobie smoka od wewnątrz" powiedział po czym odleciał, teraz wiesz czemu panicznie boje się smoków, nawet umieram ze strachu jak czuje siarkę, zadowolona? Błagam nikomu nie mów, mogę na ciebie liczyć? - spytałem się błagalnym wzrokiem

  6. Wszedłeś do jednego z Hoteli, po długim szukaniu znalazłeś źródło. Klacz siedziała zwinięta w kłębek w pomieszczeniu, widać jak płakała. Była umaszczenia żółtego z długą, zieloną grzywą. Jej znaczek przedstawiał cytrynę.

  7. Jesteś w swojej bazie, za niedługo macie zaatakować belgrad, niektórzy twoi towarzysze przewidują najgorsze. Właśnie dostałeś wieść o tym że lotnictwo może się spóźnić z powodu "Spotkania" z działkami przeciwlotniczymi obrońców Belgradu. Po pewnym czasie podchodzi do ciebie jeden z dowódców ataku na miasto, generał Sikorski - Jak tam morale twojego oddziału? Bo z tego co słyszę to raczej marne - powiedział

  8. - Choć to zabrzmi dziwnie, nie dziękuje. Dopiero co jadłem świeżo upolowanego dzika, to jest smak jak się go upoluje gołymi rękami, jeszcze mi zostało trochę pieczeni, chcesz trochę? - powiedział Ekbiriusz, dopiero teraz zauważyłeś że na plecach ma niedojedzonego dzika - Ojciec uczył mnie jak przyrządzać dziki tak że nawet królowie pozazdroszczą - powiedział z miną taką która mówiła "Jestem najlepszym kucharzem w całym tym zasranym mieście" Nagle rozległ się dźwięk gwizdania, jak by ktoś nucił hymn państwa elfów - O kurwa, nie widziałeś mnie - powiedział po czym schował się za skrzynią. Po chwili za rogu wyszło dwóch zakapturzonych postaci, kiedy jeden cię zauważył, klepnął drugiego po czym podeszli do ciebie. - Ej ty! Widziałeś takiego krasnala? Zwinął nam bardzo ważną rzecz - powiedział jeden z nich, kątem oka widziałeś na dachu trzeciego w kapturze, z łukiem który ciebie obserwował z strzałą na cięciwie, ten widok raczej mówi co może się stać.

  9. - Eh, no dobra ale nie oczekuj że będę się dobrze bawił - powiedziałem, po czym jak najszybciej chciałem dojeść by zapaść się pod ziemie. Mam wkurzonego i głodnego smoka na głowie, a im się imprez zachciało. W sumie skąd mieli by to wiedzieć, nawet AJ o tym nie wie, a mówię jej prawie wszystko, prawie bo jedynie o smoku nie wspomniałem. Oby nie przylazł w środku imprezy.

  10. - Jesteśmy gotowi do wymarszu. Bądźcie gotowi na wszystko - powiedział kapitan po czym ruszyliście w drogę powrotną, jeden z żołnierzy miał ciągnąć wóz a wy go osłanialiście. Po w miarę spokojnej drodze doszliście do placu - Co jest, zombiaki mają wolne czy co? - powiedział kapitan - Albo przeszły na kanibalizm - powiedział dowcipnie jeden z jednorożców Nagle usłyszeliście płacz, płacz klaczy. - Ocalała? Zbadajcie teren i znajdziecie ją - powiedział po czym ruszyli w stronę kilku budynków. Po paru minutach zostałeś sam na placu.

  11. - A normalnie, sfatko. To był najlepszy wieczór mego krótkiego życia - powiedziałem po czym popatrzyłem na kalendarz, do spełnienia obietnicy smoka zostały tylko dwa dni.

    - Co masz teraz w planach? Może bycie druhną na mym weselu? - powiedziałem żartobliwie z lekkim uśmieszkiem.

×
×
  • Utwórz nowe...