Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez KougatKnave3

  1. - To jest, Greyhoof. On zginął tydzień temu koło kościoła, upadkiem- powiedział ze strachem na twarzy Teraz to dopiero zauważyłeś, na szyji widać ślady od strzykawki czyli sam z siebie nie mógł się przemienić w "to". - Trzeba zanieść próbkę księżniczką, bo TEGO nigdy tutaj nie było - powiedział kapitan

  2. Przygotowujesz się do machnięcia z całej siły by tylko ukatrupić tą bestie. Kiedy znalazła się w zasięgu topora, jednym szybkim ciosem odciołeś jej głowe. Stwór już bez głowy wleciał prosto na stragan, niszcząc go całkowicie. Podchodzi do niego kapitan po czym zaczą badać ciało' po chwili na jego twarzy zauwarzyłeś przerażenie. - Dark, musisz to zobaczyć - powiedział kapitan

  3. - Yep, bierzmy ten wóz i ..... - monolog kapitana przerwał nagły wrzask, ale nie byl podobny do kucykowego czy zainfekowanego, on byl straszniejszy. Nagle jednego z żołnierzy porwała jakaś latająca poczwara która jak była na wysokości piątego piętra to skonsumowała go, przes co on rozpaczliwie krzyknął. Po tym bestia upuściła martwe ciało i wyłądowała naprzeciwko was, to był pegaz-zombie lecz miał urwane nogi z których wystawały ostre jak brzytwa kości. Bestia wrzasneła po czympleciała w twoim kierunku, ty jesteś następny.

  4. - Nie ma trupów. Otworzyć Wrota! - powiedział Kapitan Po tych słowach wrota się otworzyły i wyszliście na puste ulice miasta. Były takie jak pierwszego dnia, stragany zniszczone, wozy także a niektórymi momentami były zniszczone, niekiedy czuliście się obserwowani przez kogoś ale nie wiedziałeś jak. Po "Spokojnej" drodze dostaliście do wozu. - Ani jednego zombiaka? Nie podoba mi się to - powiedział Kapitan - Co o tym sądzisz Dark - dodał kapitan

  5. Było miło, nawet nawet ja zacząłem coś czuć. Już przestałem się bać powrotu Shoba, który poprzysiągł że mnie rozszarpie, i to ma się rzekomo stać za pięć dni, teraz to widzę że całe życie bałem się smoków na daremno, przecież to nie możliwe żeby mnie znalazł tutaj, a nawet jeśli to przyjaciele mi pomogą. Kiedy tylko mnie puści, odwzajemnię jej tym samym, czyli pocałunkiem prosto w usta.

  6. - I to właśnie chciałem usłyszeć - powiedział już z uśmiechem, po czym oddalił się od ciebie tam gdzie stał najpierw - Ok, przedostańmy się do tego wozu i weźmy go tutaj. Do dzieła - krzyknął Kapitan po czym wszyscy wybiegliście na dziedziniec. Tam zatrzymała was fioletowa pegazica o blond włosach, podeszła do Kapitana - Ojcze, też chce iść - powiedziała - Wykluczone, to nie jest zajęcie dla ciebie. Idź pomóż wolontariuszką - powiedział rozkazującym tonem Kapitan. Pegazica była wkurzona, podeszła do ciebie i szepnęła szybko na ucho - Spotkajmy się za szpitalem polowym kiedy wrócisz, muszę z tobą porozmawiać - po czym pobiegła kłusem w stronę szpitala polowego

  7. Kapitan popatrzył się na ciebie, w jego oczach widać było że się wkurzył tą odpowiedzią. Podszedł do ciebie - Jeśli ci się to nie podoba to zostań i kuj dalej bronie, to misja dla prawdziwych twardzieli, pokaż im że istnieją odważne kuce. A tego debila który zadzwonił w dzwony osobiście dorwę bo wtedy ściągnął na cytadele trochę zainfekowanych. Poza tym ty lepiej znasz zakamarki tego miasta, więc potrzebujemy cię w tej misji - powiedział Kapitan, w jego oczach widać że bardzo chce byś został, ale ma rozkazy. Wybór należy do ciebie

  8. Kapitan Greenpir od zawsze był surowy dla nowych którzy byli w gwardii mniej niż rok. Połowa rekrutów szanowała go równie jak go nie lubiła, ale no cóż trudne czasy nastały. - Dobra, księżniczki kazały nam zdobyć tamten wóz z zaopatrzeniem. Przyda się nam, gdyż zapasy się kończą. Jakieś pytanie - Spytał się Kapitan z ostrym spojrzeniem

  9. Już od dłuższego czasu poszukujesz swojej siostry której nie widziałeś od czasu tajemniczego pożaru w twoim rodzimym domu. Sądzisz że to krasnoludy spowodowały z powodu robota bojowego jakiego tam znalazłeś, ale to nie może znaczyć że to oni to zrobili. Tak czy inaczej, musisz znaleźć siostrę, tyko to się teraz liczy. ------------------------------------------------------------------------- Jesteś w swoim rodzinnym miasteczku Monterfall, ze względu na najpiękniejszy wodospad w całym kraju, stąd też wywodzą się ludzcy kowale. Obecnie, parę tropów prowadzi cię do Tawerny "Pod zbitym psem", urocza nazwa, mogą być i "uroczy" klienci, na wszelki wypadek bądź ostrożny.

  10. - Wiesz, nie sądziłem że kiedyś będę w takiej sytuacji. Te co mnie zawsze interesowały zazwyczaj robiły ze mnie kurę, i to dosłownie, ale widzę że nie wszystkie NAJPIĘKNIEJSZE klacze są takie wredne - Powiedziałem, mam nadzieje że znajdzie ukrytą wiadomość która mówi "Jesteś najpiękniejsza", a jeśli nie to to co wywnioskowałem m z listów AJ to czeka mnie nie lada "bolesny" występ.

  11. Canterlot. Już ponad trzydzieści jeden dni jesteś w jedynym miejscu gdzie mieszkańcy nie chcą cię zjeść na śniadanie, a dokładniej w cytadeli. Całe miasto oprócz tego miejsca były opanowane przez hordy zainfekowanych. ------------------------------------------------------------------------- Zostałeś nagle wybudzony przez Kapitana Greenpira, twojego "tymczasowego" dowódcy. - Wstawać, mamy robotę - powiedział Kapitan Wszyscy już byli w szeregu, czekali tylko na ciebię.

  12. Pukam do drzwi - Twilight to ja LA - powiedziałem po czym powolnym ruchem otwieram drzwi biblioteki,

    mam nadzieje że unikne spotkania ze smokiem, wystarczająco że jeden smok obiecał mi że jak skończę 17 lat to mnie znajdzie i rozszarpie na strzępy.

    ~ Poprawiam błędy

    Wizio

  13. - Do biblioteki, mam tam wpaść po Twilight bo zaprosiła mnie na spacer. I chyba zaraz się spóźnię, skoro jesteś przyjaciółką AJ to się jeszcze nie raz spotkamy.To ja lecę, bo się jeszcze spóźnie, narka - powiedziałem po czym przyszykowałem się do lotu w kierunku biblioteki.

    ~ Poprawiam błędy

    Wizio

×
×
  • Utwórz nowe...