-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
- Tak, proszę. Położyłam książkę przy niej. - Chciałam porozmawiać, ale... Wrócę później.
-
Będąc pod ostrzałem nie byłbym w stanie ich wymanewrować. Obróciłem czołg w miejscu, uniemożliwiając koledze prowadzenie ognia i jednocześnie strzelając do przeciwników z działa. Następnie ruszyłem naprzód z pełną prędkością. Wiedziałem, że nie dam rady uciec wściekłym Brute'om ale dawało mi to więcej czasu na strzelanie z działa.
-
Podobają ci się, bo mam chory umysł.
-
- Och... Ja... Dziękuję. To takie... Miłe...
-
Usiadłam obok niej. - Rozumiem. Ale... To dobra książka. Nie rozumiem dlaczego nie chciałaś mi jej pokazać.
-
max6x8 - Wiem, ale z ciekawości... O który fragment ci chodzi? Postaram się zrobić takich więcej. Matalos - I am sooo disappointed... Nie ma metaforycznego tłumu?
-
Wróciłem do symulowanego czyszczenia swej broni. - Heh... Zgadnij? W akademii jeden sierżant też mi tak zrobił, pamiętasz? Wtedy ty się śmiałeś.
-
- Przebranie... Hmm... Tak... Tak, to może się udać. Do dzieła.
-
Oddałam jej książkę. - Ale... S-skąd to masz?
-
Jak wyżej. PS. Mi talentu nie znajdziecie, bo jestem beztalencie. Challenge accepted? Znajdziemy talent dla każdego. Bycie klaczą to też... jakby... talent... uhm... ~Fragin
-
(Przymierze, w oryginale Covenant) Skręciłem w bok i ruszyłem pełną prędkością. Strzelałem na ślepo w kierunku sił nieprzyjaciela, jednocześnie rozglądając się za jakąś sporą skałą, lub podobną osłoną.
-
Magią zabrałam jej książkę i spojrzałam na okładkę.
-
(W czołgu jest miejsce dla operatora karabinu maszynowego, oraz miejsca dla czterech ludzi, którzy mogą prowadzić ostrzał z broni ręcznej. Takie info.) Jechałem na wyznaczonym miejscu w kolumnie, cały czas rozglądając się dookoła. Wiedziałem, że najprawdopodobniej będę głównym celem dla przeciwnika.
-
Schyliłem się i podniosłem jakieś trzy części. - Tak, mam. Łap. Rzuciłem mu dwie z nich, trzecią chowając przy sobie ze złośliwym uśmiechem. Zamierzałem dać mu ją później.
-
Podeszłam bliżej. - No daj spokój... Przecież możesz mi zaufać. Obiecuję, że nikomu nie powiem.
-
- Sev, znasz najlepiej naszego przeciwnika. Co sugerujesz?
-
Popędziłem do hangaru, w środku rzuciłem jakieś powitanie nawet nie wiedząc, czy mechanik lub ktokolwiek inny tam jest i zapakowałem się do czołgu. Wyprowadziłem go na zewnątrz i podjechałem nim przed koszary.
-
Z zadowoleniem zostawiłem niedokończony posiłek i ruszyłem biegiem do koszar.
-
- Tak jest! Ruszyłem we wskazanym kierunku. Miałem nadzieję, że jeszcze dziś dane mi będzie zetrzeć się z siłami przymierza.
-
Jako doskonale przygotowany fizycznie Spartan wykonywałem bez problemu wszystkie wyznaczone ćwiczenia.
-
Gdy tylko się obudziłem, natychmiast wstałem i stanąłem na baczność przed dowódcą. - Czekam na rozkazy. Sir.
-
Najciszej jak mogłem położyłem się w zbroi na najbliższym wolnym łóżku.
-
- Dobrze. Ruszamy. Koma, Snake, prowadźcie. Z rosnącym niezadowoleniem ruszyłam za klonami.
-
Przez chwilę zastanawiałem się nad spaniem w czołgu, ale przyszedł mi do głowy inny pomysł. Opuściłem hangar i ruszyłem do koszar próbując pozostać niezauważonym. Nawet dla kogoś takiego, jak ja skradanie jest cenną umiejętnością.
-
- Aha... Skoro to nic takiego, to chyba możesz mi podać tytuł?