-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
- To... Zrozum... Ciężko mi o tym mówić... Możemy... Zmienić temat? Proszę...
-
- Tylko... Nie chcę, żeby ktokolwiek inny o tym wiedział... To takie trudne, a i tak nie ma żadnego znaczenia...
-
- Tak... Można tak powiedzieć... Nadal wlepiałam wzrok w podłogę.
-
- Nie o to chodzi... Ja... Kiedyś miałam na imię Ma... Urwałam, przypominając sobie o Applejack. Chwyciłam magią kawałek papieru, pióro i napisałam "Marcin". Podałam kartkę Twilight i spuściłam wzrok. - Tylko... Nie pomyśl o mnie źle...
-
Dość długą chwilę wahałam się, a potem niepewnie kiwnęłam głową. - No dobrze... Ale obiecaj, że... Nikomu nie powiesz... Absolutnie nikomu.
-
Szybko doskoczyłem do kuzyna i przycisnąłem mu do rany szmatkę, którą wcześniej polerowałem broń. - Skalpel! Mamy rannego! Szybko! Mimo, że pomieszczenie nie było wielkie, to krzyczałem bardzo głośno.
-
Spojrzałam w inną stronę. - J-ja... A... A jakie to ma znaczenie? Tamta osoba już nie istnieje... I nigdy nie wróci. Teraz jestem Mariną, moje dawne imię to teraz tylko puste słowo, nic więcej.
-
- Ja... Nie wiem... Nie znam się na mechanice... Nawet nie wiem jak taki pojazd w środku wyglądał, a co dopiero działał... Ale... Może to nawet lepiej. Przynajmniej natura nie ucierpi.
-
- Ale używasz, prawda? Nieważne, po prostu... Większość ludzi myśli tylko o sobie... Dlatego tak się cieszę, że tu trafiłam. Czy... Chcesz zapytać o coś jeszcze?
-
- Może... Może jest fascynujące, ale... Niszczy środowisko. Jest szkodliwe dla roślin i zwierząt, ale większość ludzi to ignoruje, bo tak jest im wygodniej. Pomyśl sobie... Gdyby za każdym razem jak używasz teleportacji usychało jedno drzewo, robiłabyś to?
-
- Tak, to się zgadza. Ale powiem ci, że żadna technologia nie zastąpi magii. Szkoda tylko, że tak mało umiem... Na razie.
-
- Rozumiem. Dowiedziałaś się czegoś ciekawego? Może też się czegoś nauczę. Zachichotałam cicho.
-
- Och... Miałam na myśli... Co teraz czytasz? Wskazałam książkę nad którą siedziała.
-
Podeszłam powoli do Twilight. - Witaj. Co czytasz?
-
- Tak jest. Przez chwilę rozważałem użycie granatu, ale zostały mi tylko dwa, a dwudziestoosobowy oddział zdążymy szybciej wystrzelać. Upewniłem się, że strzelba jest załadowana i przygotowałem się do otwarcia ognia.
-
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. - Twilight, jesteś tutaj?
-
(Ale się postarałeś z wymyślaniem tekstu. XD ) - Dziękuję. To... Do zobaczenia. Wyszłam z domu i od razu skierowałam się w stronę Ponyville. Najpierw musiałam odwiedzić bibliotekę.
-
- Skoro tak mówisz... Ale bądź w bibliotece, dobrze? Później pomogę ci nadrobić zaległości.
-
- To dlaczego się nie wyspałaś? Skoro wiedziałaś, że będziesz miała dużo pracy, to tym bardziej powinnaś odpocząć.
-
- Dobrze... I mam prośbę... Przyjdź o szesnastej do biblioteki, proszę. Ruszyłam powoli do wyjścia.
-
- W takim razie... Nie masz nic przeciwko temu, żebym się przeszła?
-
- I nie dasz się się przekonać?
-
- A jeśli się zamęczysz, to kto ją wyżywi? Nie mówię ci, że masz przestać pracować, ale musisz też czasem odpocząć. Zrób sobie dzisiaj wolne, zastąpię cię.
-
- Na przykład niespanie całą noc? Pozwól sobie chwilę odpocząć, nie jesteś maszyną.