-
Zawartość
1053 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Linds
-
Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie
temat napisał nowy post w Mazowieckie
O kurde, jak mogłem o tobie zapomnieć?! <Patrzy na czas postu> Ach tak, zmęczenie po cholernie długim powrocie się dało we znaki... Wybacz Krzyświeł, poprawione już. -
Discord dobrze zdawał sobie sprawę, że może być zamieniony w kamień. Ale on się tym po prostu nie przejmował, aż tak, a momentami nie przejmował się wcale. Po prostu. Najwyraźniej Discord wierzy w filozofię "Miej wy<cenzor>ne, a będzie ci dane".
-
Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie
temat napisał nowy post w Mazowieckie
Nie udało mi się ciebie znaleźć, a nie byłem pewien, czy dobrze pamiętałem, że jechałeś. Stąd to "ponoć", bo nie chciałem przez przypadek palnąć gafy. Ja byłem, ale tylko w sobotę. -
Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie
temat napisał nowy post w Mazowieckie
Z warszawskich broniaczy na Pyrkonie byli (kolejność przypadkowa): * Ces * Tost * Azar * Krzyświeł * Adamovix * Olaf * Damian * Chemik * Amolek * Prins * Londs * Komstuch * Arpegius * LittlePip * Igor Hmm... chyba nikogo nie pominąłem. Łącznie daje to 15 osób. Część ludzi nie przybyła, bo pojawiały się posty pojedynczych osób z powyższej listy, że ich nie będzie i pewnie pomyśleli "Mało kto będzie tym razem". Przy okazji na Pyrkonie poznałem paczkę 4 ludzi - dwóch Bronies i dwie Pegasis (cosplayujące Pinkie i Maud Pie), którzy są ponoć z okolic Warszawy. Opowiedziałem im o naszej grupie i zaprosiłem na meet, więc może wbiją kiedy. -
Pinkie nie tworzy chaosu. Ona jedynie szerzy radość i zabawę, bywając przy tym randomowa. Jedyny przypadek chaosu przy Pinkie to jak była masa jej klonów.
-
Tak ino chciałem dodać, że o Bronies w Polsce mówiono nie raz. Radio Jedynka, Radio Czwórka, internetowe wydanie Pulsu Biznesu, strona z wiadomościami z Wrocławia. Jeszcze trochę by się znalazło. Niestety, jak chcesz zrobić dobry dokument o Bronies w Polsce, to musisz się liczyć z wyjazdami, ponieważ osoby najwięcej obecnie wnoszące do fandomu nie mieszkają w okolicy Warszawy i nie mają jak do niej dotrzeć. Mówię tutaj przede wszystkim o przedstawicielach z Trójmiasta i Krakowa, gdzie aktualnie organizowane są największe zjazdy.
-
Zwykła postać w serialu, niezwykła, według fanów, czyli dominująca postać Luny w fandomie.
temat napisał nowy post w Regnum Lunae
Pora wrzucić do tematu coś, co powinno raz na zawsze rozstrzygnąć dyskusję. Mianowicie... http://www.herdcensus.com/2014%20STATE%20OF%20THE%20HERD%20REPORT.pdf ... opublikowano niedawno wyniki badań przeprowadzanych w fandomie przez grupę śmiałków-socjologów. Badania były konkretne, długie, obejmowały dziesiątki państw na świecie (przedstawiciele niektórych z nich np. Rosji pomogli w stworzeniu wersji w ich języku) i tysiące Bronies i Pegasis. Przebadano fandom pod każdym względem, w tym pod względem... ... NAJBARDZIEJ LUBIANEJ POSTACI W SERIALU. Odpowiednie zestawienie wyników można znaleźć na str. 80. Co z tego wynika? A jasno wynika, że Luna jest bardzo lubiana (10,6%) jednakże zajmuje ona dopiero TRZECIE miejsce. Drugie miejsce z 12,7% głosów zdobyła Fluttershy. I pierwsze miejsce z ilością głosów 13,4% zdobyła Twilight Sparkle, mimo całej akcji z Twilicornem. Co ciekawe, o ile dobrze zrozumiałem str. 85, identycznie się ma sprawa co do identyfikowania się z postacią. Większość Bronies identyfikuje się z Twilight, nie z Luną. Dopiero str. 87 pokazuje pewną jedyną przewagę Luny. Mianowicie, chodzi o radość podczas pojawienia się danej postaci w serialu. Ale trudno się dziwić, Luna pojawia się rzadziej niż Twilight i Fluttershy. W związku z tym, należy odrzucić teorię, że Luna jest najbardziej uwielbianą postacią serialu i, że przysłania ona mane 6. Aczkolwiek warto zwrócić uwagę na to, że to jednak Lunarni są najbardziej zauważalni. Ale wydaje mi się, że to wynika przede wszystkim z rywalizacji typu "Solarni vs Lunarni", czy "Która księżniczka jest najlepsza", a nie z nie-wiadomo-jakich powodów. -
Co jak co, ale mam nieco znajomych siedzących w Kambodży i dość często dochodzi do mnie info na temat wrzucanych tam clopów. Ja zrozumiem jeszcze istnienie tej grupy, ale szerzenia propagandy zarówno grupy, jak i systemu komunistycznego podając przy tym zakłamane informacje, już nie. Żeby nie było nie domówień - ktoś sobie lubi komunizm, czy inny system skrajny, proszę bardzo, niech sobie lubi. Ale niech nie propaguje. Chociażby ze względu na to, że jest to wg prawa Rzeczpospolitej Polskiej po prostu nielegalne.
-
Nie pokręciłeś Triste
-
Mi się wydaje, że ten cytat tu wystarczy. W ogóle jak słyszę, że obecnie Kambodża, czy tam Kazachstan to po prostu miejsce, gdzie gimbaza wymienia się clopami i pornografią, to wówczas to promowanie grupy przez Gabrysia jest co najmniej niepoważne i kojarzy mi wtedy grupę ludzi, co mając laptopa oglądała clopy w centrum handlowym nie dbając o to, czy siedząca plecami do nich matka z córeczką siedzącą twarzą do ich laptopa zobaczą te clopy.
-
To akurat da się wyjaśnić. Mogła urodzić się gdzie indziej i potem stamtąd się przeprowadzić do Canterlotu, by zaraz potem zostać opiekunką Twilight. Mogła np. Celestia ją ściągnąć po tym, jak przygarnęła tamtą jako uczennicę. Różnie. Przecież nie raz na świecie bywa, że królowie, prezydenci itd. mają po kilka siedzib
-
Ja tam lubię Twilicorna, zwłaszcza, że tego szło się spodziewać już od pierwszego sezonu.
-
Z tego przewodnika całego? Heh. Najwyraźniej kontrola kanonu przebiega słabo, bo w takim wypadku książka i serial gryzą się ze sobą. I tyle z kanonu.
-
Ja Kambodżę widzę przede wszystkim jako grupę pełną gimbazy i nieogaru, którzy myślą, że są mega super, są panami itd. Pomijam pojedyncze osoby stamtąd, które akurat znam i szanuję, bo akurat stanowią przeciwieństwo tamtej grupy. Rasiak dlatego najeżdżał na Kambodżę, bo Kambodża przeważnie siała wiochę lub wywoływała problemy na Bronies Polska. No i z winy samego "Imperatora", który za wszelką cenę próbował udowodnić, że jest dość długo w fandomie i nie raz tylko zrobił z siebie głupka. Jeszcze te idee Kambodży... Nigdy nie było kogoś takiego jak "głowa fandomu". Co najwyżej była grupa ludzi, którym odwalała szajba, bo są w fandomie niemalże od początku, znaleźli ludzi sobie podobnych i byli organizatorami większości ponymeetów w Polsce mniej więcej do 2013 roku, stąd po prostu wyrobili sobie pozycję. Fandom nie może być otwarty na wszystkich, ponieważ do fandomu czasem ściąga skrajności, marginesy. Nie mam tu na myśli osób mega nieśmiałych, czy coś, a o ludzi, którzy na meetach wywołują wiecznie problemy i to nie wewnątrz meetu, a właśnie problemy np. z właścicielami lokalu, czy ludzi stanowiących niebezpieczeństwo dla otoczenia, bo sobie będą rzucać nożami. Kucyki są dla każdego, fandom nie. Z trzecią zasadą się zgadzam, aczkolwiek niestety, sama grupa jak i te zasady mają wydźwięk lewacki. Ja zaś popieram trzecią zasadę pod względem liberalnym - każdy może coś zrobić, ludzie decydują, czy się uda. A i wiadomo, systemy socjalistyczne/komunistyczne panowały w wielu krajach i w niemalże wszystkich upadły, ostały się tylko w pojedynczych państwach, a i tam nie jest najlepiej. Zawsze będą lepsi i gorsi. Ale to kwestia indywidualna kto kogo za takiego uważa. Ty sam Gabryś to okazujesz nieświadomie wskazując Rasiaka jako tego gorszego Co do ostatniej zasady... czysta propaganda, o której trudno mi się wypowiedzieć.
-
Powiem tak. Wiele wynalazków służących obecnie ludzkości została wymyślona najpierw w celach wojskowych. Internet? Z tego, co czytałem to tworzono to w ramach wojska. Logistyka, obecnie będąca zbawieniem dla wielu firm i fabryk, wymyślona i opracowana też wpierw została w celach wojskowych. Przykładów można mnożyć. Co jak co, ale takie nanoboty itd. jak najbardziej mają potencjał wojskowy. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby wpierw stworzono je w wersji do treningów lub do zabijania, albo przynajmniej mieszania w głowach przeciwnikom. Dopiero potem myślano by o zastosowaniu cywilnym.
-
A, to rozumiem, że Kemotx był trollem i został zbanowany? I ten temat był trollem? A już miałem tu pędzić mu z odsieczą, ponieważ jak dla mnie temat jest zabawny, opisy były zabawne, a nozdrza Celestii i Luny są słodkie W ogóle wielu krytykujących uczepiło się kurczowo słowa fetysz. Poznałem inne znaczenia i np. znaczenie "przedmiot bardzo czczony" pasuje do tematu, zaś znaczenie seksualne... pierwszy raz mi to przyszło do głowy dopiero jak Kemotx napisał, że nozdrza dla niego są jak kobiece piersi I do tego czasu uważałem, że przesadzacie z tym, że po prostu nie dociera do was tego typu poczucie humoru, bo co jak co, ale niektórzy zbyt poważnie podchodzą do pewnych spraw. Ja ze swojej strony dam obrazek. Nie ma nozdrzy, niestety, ale odzwierciedla podejście niektórych do tego tematu.
-
Ja tu mam dość skrajne podejście do OC Alicornów. Moim zdaniem absolutnie nie powinny być. Może dlatego, że nigdy nie trafiłem na dobre OC, które miałoby historię sensowną? Jak spotykałem OC Alicorny to okazywały się zaginionymi krewnymi księżniczek, albo za nic dostał skrzydła/róg. Poza tym OC Alicorny mi akurat obrzydziła pewna osoba, która po stworzeniu sobie alicornową formę swojego OC, spamowała nim po wielu grupach FB itd. maniakalnie twierdząc, że to najlepsza księżniczka. Wiem, że to był żart, pod wpływem alicornizacji Twilight, nigdy na poważnie, ale z tego potem się zrobił mały kult (chyba też w żartach ), plus ta akcja spamowania tym OCekiem była powtarzana potem nie raz. Człowiek ma wtedy ochotę opuścić internety, opuścić Facebooka, ale nie może, bo uczelnia itd. Jeżeli zobaczę naprawdę dobre OC Alicorna, to mogę się zastanowić, czy faktycznie niektóre mają sens. Póki co, dziękuję, ale nie. Primo - a skąd ta pewność, że one są nieśmiertelne? Nigdzie w serialu nie pada cokolwiek na temat nieśmiertelności. Secondo - skąd ta informacja, że Cadance otrzymała tytuł szlachecki za magię miłości? W serialu nie ma NIC o tym, żeby kiedyś była zwykłym kucykiem, a potem stała się alicornem. Ona o ile dobrze pamiętam, była spokrewniona z Celestią i Luną to raz, a dwa, że we wspomnieniach Twilight już widzimy, że Cadance od małej była alicornem. Idąc dalej - Cadance tytuł księżniczki miała już od kiedy była pierwszy raz wspomniana w serialu, czyli przed wydarzeniami w Crystal Empire, gdzie została królową. A idąc dalej, to są obydwa tytuły królewskie, nie szlacheckie. Dobra, czytam dalej posty i najwyraźniej jest to teoria wywodząca się z oficjalnych komiksów. Gorzej, że te komiksy nie rzadko odstępują od tego, co prezentuje serial, dlatego ja sam ich za kanon nie uznaję.
-
Zawczasu ostrzegam, że tekst może mieć wydźwięk "Brohoof to, Brohoof siamto" - wydźwięk nie jest w 100% zamierzony, ani w celach złych. W razie kogoś to będzie razić, zawczasu przepraszam. Dopiero teraz przejrzałem. Dość późno moim zdaniem. Chyba problem tkwi w waszym marketingu - jeżeli gdzieś znajduję reklamy MANEzette, to tylko na forum, o ile zatrzymam się na dłużej w okienku z newsami. Są ludzie, którzy nie mając czasu dla siebie, ledwo znajdują czas na zrobienie czegoś dla siebie, czy sprawdzenie "osad fandomowych". Dlatego przykładowo dla mnie dobre jest to, co robi Bobul, że każdy nowy numer reklamuje na wszystkich grupach FB mimo, że jeszcze jest fanpage. No właśnie. Co z tego, że jest fanpage, jeżeli wielu z was chyba zna politykę Facebooka? Klikasz "Lubię to", a i tak ci się nie pojawi wpis ze strony na tablicy, bo albo nie zaznaczyło się jakiejś super dobrze ukrytej opcji, albo właściciele strony nie zapłacili za "powierzchnię". Takie coś aż prosi o dodatkowe działania. Na plus oceniam okładkę. Może nie jest to najlepszy art z Luną, ale nie ukrywam, okładka mnie zachęciła do przejrzenia. Szkoda tylko, że dalej MANEzette w pewnych miejscach przypomina Brohoofa. Mi się może źle wydawać, ale zdrowa konkurencja kojarzy mi się z zaprezentowaniem czegoś odmiennego niż ma konkurencja, by klienci mieli jakiś wybór. Owszem, jest wybór, bo inni pisarze, nieco inna zawartość*, ale jak się widzi na pierwszych stronach uderzające podobieństwo do konkurenta działającego zdecydowanie dłużej, to się serce kraja. Panowie, to nie to, że was krytykuję, chcę zjechać, czy zemścić się za wspaniałą krytykę mojego artykułu od Verlaxa, czy lobbować Brohoof (lol, pisuję tam okazjonalnie, nie mam statusu redaktora, czy członka ekipy, więc po co mam to robić?). Chciałbym was zmotywować przynajmniej do spróbowania eliminacji elementów upodabniających was do Brohoofa, ponieważ niektórych z was znam, o innych wiele słyszałem i coś mi mówi, że stać was na więcej. Ale żeby udowodnić uczciwość - dalej na stronach artykułów, felietonów itd. jest lepiej i podobieństwa w zasadzie nie ma. I na plus oceniam dodawanie avatarów autorów danego tekstu. Nie każdy może skojarzyć autora po samym nicku, zaś pamięć wzrokowa... zaryzykuję tutaj, ale moim zdaniem większość ma pamięć wzrokową najlepiej rozwiniętą, a więc widząc np. OC Verlaxa przy jego artykule, szybciej skojarzą autora, niż po samym tekście "Verlax". * Po spisie treści mam wrażenie, że zdecydowanie się skupiacie na twórczości fandomowej i rozkładaniu serialu na czynniki pierwsze. Przyznaję, wielu ludzi to ciekawi. Ja jednak reprezentuję tych, których ciekawią felietony i artykuły na temat samego fandomu, zachowań, "polityki" itd. Nie będę się tu rozpisywał, myślę, że przynajmniej część ekipy rozumie o jakiego typu publicystyki mi chodzi. W międzyczasie w tym numerze jedyne, co ze spisu treści przykuło moją uwagę to artykuł poświęcony L&T. Zanim jednak do niego dotarłem, zauważyłem artykuł o mało przyciągającym tytule (znów marketing) "Niepamięć". Po zauważeniu, kto to napisał, postanowiłem przeczytać i... nie mam zastrzeżeń. Miło, że autor przyznaje się do recenzowania tylko tych fanficków, które lubi, tłumacząc to tym, że złe fanficki najlepiej zapomnieć i nie warto napędzać im sławy. Z drugiej strony myślę, że recenzowanie złych fanficków też ma swoją zaletę - pomaga czytelnikowi zrozumieć, od czego ma się trzymać z dala. Skrajny przypadek przytoczę, ale recenzja filmu "Osiem szalonych dni" wykonana przez szanowanego Nostalgia Critica - lubię animacje o tematyce świątecznej, dzięki Criticowi wiem, że od tamtego... tworu, lepiej trzymać się z dala. Nie zawsze też fala hejtu pozwala na wypromowanie ficka. Przyznaję rację Verlaxowi, przeważnie jest tak jak twierdzi, jednakże zdarzały się przypadki (nawet u mnie), że hejt właśnie pozwolił na pogrążenie nie tylko ficka, ale i autora. Teraz przechodząc do felietonu o L&T... Na początek muszę nieco skrytykować komentarz Foleya. Mimo, że się z nim ogólnie zgadzam, nie można w sumie uznać, że nigdy nie było czegoś takiego jak zasada L&T. Nawet jeżeli ta zasada wzięła się z chanów, a nie z serialu, to jednak pierwotnie w fandomie zasadę próbowała duża część fandomu zaadaptować. Próby były, wielu ludzi wierzyło w L&T i tym hasłem promowało fandom dalej. Zasada istniała i niestety istnieje dalej. Ale istnienie zasady, a jej praktyczność, słuszność, to odmienne rzeczy. Razi mnie określenie "Przynajmniej w wypadku, kiedy trafi się na odpowiedni grunt". Mogę się mylić i tutaj potrzebowałbym kogoś bardziej obeznanego, ale czy zamiast "wypadku" nie powinno być "przypadku", albo ewentualnie "Na wypadek trafienia na odpowiedni grunt"? Autor zdaje się tracić nieco wątek potem. Tytuł i pierwsza część artykułu sugeruje, że będzie mówić o problemie L&T. W międzyczasie pojawia się problem nie pełnej otwartości fandomu. Ja tam nie wiem, co ma wtedy piernik do wiatraka. Jeżeli ktoś jest tolerowany w fandomie, a nie może dostać się do mniejszej, konkretnej grupy ludzi, nie przeczy to zasadzie L&T. Jest tolerowany? Jest. Ale tolerancja to nie jest wciąganie do podgrup, tylko... tolerowanie. Masło maślane, zostanę zjechany, ale lepiej tego nie idzie ująć. A też nie jeden teoretyk tejże filozofii się znalazł, który twierdził, że miłość nie oznacza dosłownie tej miłości, tylko proste wytłumaczenie, że nie ma hejtów. Nie rozumiem też tego hejtu na autora za opinię. Artykuł, zwłaszcza zakończenie i dopisek autora wyraźnie wskazuje, że autor najwyraźniej wyleczył się z iluzji L&T, a jego artykuł ma być po pierwsze żaleniem się, że uwierzył w coś, co nie mogło zaistnieć, a po drugie ostrzeżeniem dla tych, którzy jeszcze w tą iluzję wierzą. A tu zaraz trafiam na tekst Dolara. I też tytuł początkowo mało przyciągający i miałem zamiar olać. A tu mocny cios z liścia w mą twarz, nauczka "Nie oceniaj po okładce/tytule!". Ten tekst Dolara dla mnie był przyjemny. Prosty, szczery, z prawdą. Jak dla mnie, najlepszy tekst numeru. Skończę tutaj, bo już teraz mi post gigant wyszedł Derp! EDIT: Jeszcze coś... w poprzednim numerze był artykuł Gorgona, który zapowiadał kontynuację wątku i przedstawienie drugiej strony medalu jego teorii. Pojawi się ten tekst?
- 20 odpowiedzi
-
- 1
-
- Recenzja
- Publicystyka
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie
temat napisał nowy post w Mazowieckie
Krótka relacja. Ja na meet dotarłem mniej-więcej o 16:30, spóźniony. Posiedzieliśmy chwilę w KFC przy D.H. Smyk, po czym zachęceni przez Monikę i poprawę pogody, ruszyliśmy na spacer do Łazienek Królewskich. W parku było przyjemnie - co mi się podobało, to dzięki wcześniejszej pogodzie nie było ludzi, albo były pojedyncze jednostki, więc w parku panowała majestatyczna cisza. Oczywiście były śmiechy itd. z Broniaczami, ale tamto piszę ogólnie. Po przejściu całego parku i obgadaniu przeróżnych tematów, od fandomu i MLK organizowanego we wrześniu w Bytomiu, przez politykę i temat depenalizacji marihuany, aż po randomowe derpy, postanowiliśmy ruszyć pieszo do KFC na Pl. Konstytucji, ponieważ aktualnie pogoda coraz bardziej się poprawiała i nie było w sumie za bardzo pomysłu na inny cel wędrówki. Tam zaś posiedzieliśmy i kontynuowaliśmy rozmowy i śmiechy. Dołączył do nas Twitchy i było jeszcze fajniej. Z zachowaniem nie było problemów pomijając okazjonalne rzucenie tekstem do pewnych osób "Ale mów ciszej, nie musisz się tak drzeć". Po meecie zostaliśmy ja, Twitchy, Marek i Ces, więc spacerem poszliśmy na Patelnię, by tam pożegnać Marka, potem resztą ruszyliśmy jeszcze spacerem po ul. Chmielnej, Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu do Starówki, stamtąd przez okolice pomnika powstańców warszawskich do Ratusza Arsenał, gdzie rozdzieliliśmy się z Cesem, a potem z Twitchym wsiadłem do autobusu i po drodze się pożegnaliśmy. Chyba nie ma co więcej dodawać. Meet ogólnie był miły, chociaż w pewnym momencie pomyślałem, że szkoda, że kart do gry nie przyniosłem, to chociażby w Pana by się zagrało. -
Nie ma co ciągnąć dalej dyskusji. Jak zawsze, ile osób, tyle opinii. Jedni się zgodzą, drudzy nie. Szkoda tylko Verlax, że artykuł o ile dobry to jest przestarzały i chyba jeszcze sprzed interwencji Putina. Nie chce mi się szukać w artykułu, ale generalnie dość często spotykałem się z komentarzami, by nie wspierać Ukrainy - i nie piszę tu o pomocy humanitarnej. Wiedzę tutaj opieram o fakty podawane w Interii, choć pewnie zaraz się dowiem, że tam manipulują ludźmi. I nie mieszajmy do tego jeszcze polskiej historii, bo to temat do oddzielnej dyskusji.
-
Daję okejkę, bo ile rzeczy pisałem, tworzyłem itd., nigdy nie otrzymałem aż takiej krytyki, a czasem się ona przydaje. Cóż mam rzec. Nic nowego nie wniosę oprócz tego, co pisałem wcześniej Krzyśkowi. No, może trochę. Zabawne, że wspomniałeś o Polsce i Ukrainie. Skoro tak bardzo orientujesz się w tej sprawie, to jakim cudem nie wiesz o tym, że o ile rząd stara się wesprzeć Ukrainę, to z kolei obywatele zapytani w różnych sondażach gadają, że ich Ukraina nie obchodzi? Faktycznie, o czwartej grupce zapomniałem. I zapewne zauważyłeś, ale pisałem o tym, że pomoc nie da rady dotrzeć do każdego m.in ze względów ekonomicznych A ja cóż, sam mam taką znieczulicę, bo i ja przejechałem się na ludziach, ograniczoną właśnie do kwestii samobójców i do tego młodych. Nie twierdzę, że lecę pomóc finansowo każdemu samobójcy - możecie mnie hejcić, proszę bardzo - ponieważ sam jako student zbyt wiele pieniędzy nie posiadam. Ciekawe, że gdy wytyka się fandomowi brak cechy, do której fandom chętnie się przyznaje poza swoimi granicami, to nagle tylu obrońców się znajduje. Obrońców szukających wytłumaczenia tego. A tego nie da się usprawiedliwić. Po prostu trzeba przyznać, że fandom Bronies to fandom jak każdy inny i skończyć z propagandową gadką. Generalnie artykuł miał na celu uświadomienie tej części fandomu, która jeszcze tkwi przy myśleniu "Bronies to super ludzie zmieniający świat", że tak nie jest. Bowiem jak pisał Verlax - tak, pozjadałem wszystkie rozumy i znam fandom cały, od Wisły, aż po Bug, od Bałtyku aż po Tatry! I stąd wiem, że dalej są w fandomie osoby tkwiące przy tym mylnym przekonaniu. Nawet jeśli to mniejszość fandomu, to trudno by tą mniejszość pozostawić samym sobie i nie pomóc im wyjść z błędnego myślenia. Dobra. Teraz chyba już faktycznie nie mam tu nic do dodania. Mogę jedynie przyznać, że artykuł mi wyszedł nieco przesadzony.
-
Wywołany do tablicy, podchodzę. Tak, tekst pisałem wbrew pozorom na serio. I na starcie udowadniasz, że nie zrozumiałeś celu tego artykułu, skoro twierdzisz, że celem było przejmowanie się akurat Michaelem Morones. Nie, Michael to tylko świeży przykład, do tego przykład idealny do tego, o czym generalnie był ten artykuł. Wiem, że większą część skupiłem na nim i na samym temacie samobójców, ale mi się wydaje, że zarówno początek jak i podsumowanie wyraźnie wskazuje na to, co było głównym celem artykułu. W artykule mi chodziło przede wszystkim o zakończenie mitu, że Bronies są tacy przyjacielscy i chętni do zmieniania świata. Dowód sam przez polskich bronych został podsunięty. A zaraz potem krytykowanie podejścia do sprawy, zwłaszcza hejterów i żartownisiów. Wiesz, ja zrozumiem jeszcze teksty typu "Hah, słaby był, niech znika" wobec samobójcy przykładowo lat 20. Ale w przypadku dziecka, które dopiero się uczy życia? Samo takie myślenie jest czymś nie halo. Gdy do tego dodamy nasz fandom, kucyki i "Przyjaźń to magia" to już zakrwawa o debilizm. Niestety, trudno, żeby w kółko chwytano lekkie i przyjemne tematy fandomowe. Na temat problemów w fandomie też czasem trzeba podyskutować. Mówi się, że jak się o czymś nie wie, to na ten temat się nie warto wypowiadać. Skoro nie wiem jak to dokładnie jest za granicą, to wolałem się nie wypowiadać i nie twierdzić od razu bezpodstawnie, że za granicą to i tak samo jak u nas. Ale rozumiem, że teksty typu "typowa polskość" mogły utrudnić zrozumienie tego. No i widzisz, tutaj zaś udowadniasz, że nie rozumiesz jaki jest cel mojego zachowania, moich tematów na forum i tego artykułu. Staram się udowadniać, że fandom - jak słusznie zauważyłeś - nie jest Ubermensche. Widać, że czytasz moje wpisy na forum, więc powinieneś wiedzieć, że NIE UWAŻAM ludzi z fandomu za jakichś nadludzi i, że bardzo chętnie staram się to udowodnić. Ten artykuł tylko pomaga mi w potwierdzeniu tego. Ankieta owszem, udowadnia, że L&T nie jest myślą główną fandomu. I to zauważyłeś. Nie zauważasz jednak dwóch rzeczy: - wspominka o L&T w artykule była ironiczna - ankieta tyczyła się tylko forum MLP Polska, podczas, gdy forów mamy jeszcze co najmniej 2, mamy jeszcze sferę Facebookową, WoE, FGE, Kucykowego Teamspeaka... Pominę fakt, że na forum w ankiecie głosów nie oddała nawet połowa użytkowników. Na koniec dziękuję ci Krzysiek za komentarz, bo bałem się, że nikt nie zareaguje na ten tekst
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Futrzaki a bronies. Fandom w fandomie czy całkiem rozdzielne byty?
temat napisał nowy post w Dawne Dzieje
Akurat z mimi to sprawa jest trudna. Przeważnie spotyka się z opinią, że ushimimi, nekomimi itd. nie są furry, ponieważ w nich jest więcej człowieka niż zwierzęcia. Są jednak osoby, które i to zaliczają do furry, bo to w końcu połączenie człowieka ze zwierzęciem. W jednym jednak są zgodni - furry to nie jest po prostu łażenie w kocich uszkach dookoła. -
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło