Skocz do zawartości

Maklak2

Brony
  • Zawartość

    489
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Maklak2

  1. Znalazłem kolejną post-apokaliptyczną grę: http://bluebottlegames.com/main/node/21 Moje dotychczasowe spostrzeżenia: * Walki prawie zawsze źle się kończą. * Crowbar jest dobry do otwierania drzwi, ale jest kiepską bronią. * Hipotermia jest poważnym problemem.
  2. Sesja była udana. Przyszedłem trochę po 14 i jeszcze nikogo nie było. Nasze miejsce zajmowali jacyś raperzy z gimnazjum, więc profilaktycznie podkablowałem ich obsłudze za palenie, ale nic to nie dało. O 15 przyszedł Rain Rock z kolegą i zaczęliśmy luźne rozmowy i przygotowanie do sesji. Grupa zajmująca naszą miejscówkę wkrótce sobie poszła i siedzieliśmy sobie, między innymi myśląc co by tu zrobić ze swoimi postaciami, żeby się spotkały i zebrały do kupy. Oprócz tego bawiliśmy się Dwarf Fortress. Po kliku godzinach przyszedł Olav i zaczęliśmy zabawę. Przy okazji Rain Rock narysował mapę, po czym zaakceptował sporo moich pomysłów. Między innymi postacie moja i Chemika są od teraz częścią miasteczka, zamiast mieszkać w chatkach na odludziu. Pegaz kolegi Rain Rocka latał sobie po mapie i coś tam znalazł, po czym poszedł spać. Pegaz Olava odprowadził jakąś ranną klacz do domu, po wstępnym ograbieniu jej, po czym wychlał jej gorzałę i poszedł spać. Kiedy rano wyrzuciła go ze swojego domku, poszedł do baru z ghulem, przepłacił za więcej gorzały, upił się i obrabowany znowu obudził u niej w domu. Jak tak dalej pójdzie to będzie miał reputację nieudacznika i trudno będzie uzasadnić jego obecność w drużynie. Moja postać, wraz z postacią Chemika, wróciła do osady w której mieszkamy po retconie. Poinformowaliśmy strażników i władze o ataku na Ponyville (a dokładniej, że kiedy tam podeszliśmy, to do nas strzelali, więc uciekliśmy, ale coś się tam paliło, a poza tym według naszych poprzednich zwiadów te wieśniaki z Ponyville i tak nie miały broni palnej, więc prawie na pewno był tam jakiś atak.) Udało mi się przekonać władze do wysłania wyprawy zwiadowczo-militarno-pomocowo-łupieżczej następnego dnia rano. Nie wiem co na to postać Chemika. Dostałem kolejne 5 expów, więc wykupuję sobie za 10 expów 1 punkt Heart. Po prostu odgrywam tego więcej niż ma moja postać i czuję się przez to trochę zobowiązany podnieść tą cechę. Mechanicznie nie jest to wybór optymalny (Mind byłby lepszy), ale zapycha mi nieco dziurę w Fortitude i dodaje większy modyfikator za Toast of the town. Pomyślcie trochę o tym jak można by zebrać nasze postacie do kupy. Podział na kilka osobnych grup ma swoje miejsce w RPGach, ale bardzo spowalnia akcję i mniej się wtedy udaje zrobić, więc to powinien być wyjątek od reguły a nie norma. Ja dotąd postacie Moja i Chemika wynajmowały Pegazy jako ochroniarzy, ale to tak głupio mieć nowego ochroniarza co sesję.
  3. Postaram się przyjść, ale mogę się znowu spóźnić. EDIT: Skoro przychodzi tylko kilka osób i część może się spóźnić, to nie róbcie spotkania na patelni, ale lepiej od razu tam gdzie mamy grać. Jeśli spotkanie ma być jednak na patelni, to niech przynajmniej godzina będzie jasno określona. Nie chce mi się stać godzinę na mrozie i innym pewnie też nie.
  4. O, nie sprawdziłem na mapie i nie miałem pojęcia że Otwock to taka sama część Warszawy jak np. Piaseczno. Gdybym wiedział to bym się zapisał, ale na forum ludzie pisali coś o nocowaniu i dojeździe, więc myślałem że to gdzieś daleko. Teoretycznie przy rejestracji na miejscu mogliby mieć przygotowane identyfikatory czy inne znaczki i dopisywać na tym coś ręcznie.
  5. A robi ktoś spotkanie w Warszawie w najbliższą sobotę?
  6. Czy są jakieś plany odnośnie sesji u Rain Rocka lub Plothorsa? W najbliższą sobotę pewnie nic z tego, bo sporo ludzi wyjeżdza na zjazd. No i Plothorse ma bana z tego co mówił.
  7. Nightmare, dałem linka do moda FoE do Dwarf Fortress. Nauczenie się grania nawet w podstawkę to odpowiednik przedmiotu na uniwersytecie, a mod jest jeszcze bogatszy. Jeśli już coś chcesz stamtąd wybrać, to "Version 0.95c beta (Phoebus Graphics)", ale lepiej na początek pooglądaj trochę tutoriali i pograj w to: Lazy Newb Pack. Zobacz sobie też wątek gdzie opisywałem jak grałem w wersję 0.88. Próbowałem już dwóch czy trzech ludzi zachęcić do tej gry, ale sobie odpuścili. Ewentualnie jeśli ktoś chce się w to bawić oraz rejestrować na bay12, to niedawno ruszyła "Community Game" Duskfields. Telgin to dobry i bardzo tolerancyjny GM. Trzeba się mniej więcej trzymać jego opisów wydarzeń, ale można oczywiście odgrywać scenki z rożnymi kucykami, czy pisać dziennik. Kiedyś się zastanawiałem czy czegoś takiego nie zrobić po polsku, ale to zajmuje masę czasu i do Telgina dużo mi brakuje. > Jak będę mogła, to pójdę. Są meety w Suwałkach? Załóż wątek z pytaniem czy są jakieś i może ktoś odpisze. W tym wątku raczej nikt nie będzie wiedział. > I zapomniałbym: dlaczego sądzicie, że nazywanie Plottiego Plottim budzi niemiłe skojarzenia? Domyśl się
  8. Tak żeby nie zakładać kolejnego tematu o Dwarf Fortress. Ruszyło Community game "Duskfields", robione przez Telgina, świetnego mistrza gry. Nie grają w FoE, ale w innego moda kucykowego. Jeśli ktoś jest zainteresowany i chce się rejestrować na bay12, to zapraszam tutaj: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=122680.0
  9. > Udało się koniec końców spenetrować potencjalnie użytkowe miejsca spotkań i upiec placki, czy nie? Ech, chyba znowu mi przypadło w udziale napisanie relacji ze spotkania. Przyszedłem około 14 i zastałem grupkę około 10 osób. Wyjąłem swój plakat i wspólnie z Chemikiem przywiązaliśmy go sznurowadłami do Olafa, żeby robił za banner. Plakat kosztował 40 PLN (minimalna kwota zamówienia) i zrobiłem zrzutkę, żeby sobie oddać. Chemik, Olaf i Torus dali mi po 5 PLN, czyli wyszło na to że za ten plakat zapłaciłem 25 PLN. Drukarnia jest na Pięknej 62/64, w żółtym budynku. Adres który podałem poprzednio to tylko filia i tam nie mają maszyn do drukowania na ceracie. Kiedy tak staliśmy doszło jeszcze kilka osób. Mieliśmy też Random Encounter, jak w Falloucie: Podeszło do nas trzech gości; jeden miał kamerę, drugi mikrofon, a trzeci tajemnicze pudełko. Chcieli porozmawiać z naszym reprezentantem i Olaf został wybrany na ochotnika. Powiedzieli mu, żeby wylosował sobie jakieś pytanie, więc wsadził ręką do tego pudełka i szybko ją wyjął z dziwnym wyrazem twarzy. Zapuściłem tam żurawia i mieli w tym pudełku prącie. Olaf później twierdził że gumowe, ale i tak kazałem spieprzać tym zboczeńcom i w końcu sobie poszli. Jakieś 20 minut po umówionej godzinie spotkania nastąpił rozłam na grupę Facebookową i Nie-Facebookową. Nie wiem nawet o co poszło. Moja grupa poszła za moją radą do Smyka szukać Blind Bagów. Niestety z ciekawych rzeczy została tylko jedna Rainbow Dash, którą kupiłem dla znajomej. Później poszliśmy do Złotych Tarasów popatrzeć na wystawę sklepu z Games Workshop. Czekaliśmy tam na Rain Rocka i Olafa, ale po dwudziestu minutach okazało się, że nie przyjdą. Szukaliśmy jakiegoś dobrego miejsca w Złotych Tarasach, ale tam jest jak w Arkadii: dużo ludzi, otwarta przestrzeń i małe stoły. Spotkaliśmy też grupę Mangowców. Chemik stwierdził, że gdyby uśrednić płeć w naszych grupach, to byłoby mniej więcej po równo. Ja tam tylko rzuciłem na nich okiem, ale część z nich faktycznie przypominała dziewczyny. Ze Złotych Tarasów poszliśmy do KFC na placu MDM (Kostytucji). Jak zwykle pograliśmy trochę w mojego Munchkina, do którego w końcu dokupiłem pudełko. Z tym że ja dołączyłem do grupy po jakichś dwóch godzinach, a w międzyczasie wszystkim kilka razy spadły poziomy. Reszta ludzi oglądała w tym czasie obrazki kucyków, w tym moje, gdzie o dziwo zaplątało się trochę kucyków w skarpetkach, z mokrymi grzywami i tak dalej. Próbowałem uruchomić grę w Fallout Equestria na netbooku Chemika. Nawet zdążyłem wygenerować sobie świat i wyruszyć z nowym obozem, ale ekran był za mały, procesor za wolny a na tę wyprawę dostałem bidę z nędzą (tylko jeden kucyk miał przydatny Cutie Mark i nie wystąpił exploit ze zwiększoną ilością rzeczy które mogłem ze sobą zabrać). Chciałem Pograć sobie w RPG, ale Rain Rock nie wziął kart postaci, a Plothorse chyba ma bana, więc nic z tego nie wyszło. Dołączył za to do nas Arpegius i wygrał w Munchkina. Między 20 a 21 pojechaliśmy do Arpegiusa. Chemik niby coś przebąkiwał o powrocie do domu, ale zrezygnował. Autobus wybrany przez Apregiusa jechał jakoś dziwnie, ale dowiózł nas na miejsce. Zrobiliśmy trochę zakupów w żabce, między innymi mleko i banany na placki. Wypatrzyłem też zabawkę i Rain Rock kupił ją jako prezent dla Plottiego. Niestety w końcu została u Arpegiusa. Po drodze do Arpegiusa doszliśmy do wniosku, że nazywanie Plothorsa Plottie budzi jakieś takie niemiłe skojarzenia. U Arpegiusa upiekliśmy placki. To znaczy głównie ja je upiekłem, ale pomoc Arpegiusa była niezbędna a Olaf pokroił trochę owoców. Wyszły całkiem nieźle. Najlepsza okazała się metoda smażenia mojej matki, to znaczy pocięcie owoców na małe kawałki i zmieszanie z ciastem. Obtoczenie plastra ananasa w cieście powodowało, że później to ciasto od niego odchodziło. Nie wiem jak to robią w Chińczykach że się trzyma. Z kolei metoda Arpegiusa polegała na zrobieniu naleśnika, położeniu na nim owoców i polania od góry ciastem. Na koniec położył na to po kawałku czekolady. Mi taka metoda jednak nie odpowiada, zresztą wtedy jest prawie samo ciasto bez owoców. Arpegius twierdził, że ananasy w cieście były kwaśne, a ja że słodkie. Część towarzystwa była za mało głodna żeby wstać z kanapy. Po usmażeniu placków obejrzeliśmy odcinek, który nie wzbudził niczyjego zachwytu. Potem część grała w "Fighting is Magic", część bawiła się karaoke, a część oglądała obrazki. Znowu nie udało nam się pograć w grę z ubraniami. Zacząłem pokładać się na podłodze, ale nie mogłem sobie znaleźć miejsca, i w końcu Arpegius zaprowadził mnie do sypialni i nadmuchał mi materac. W ten sposób doczekałem sobie do rana, trochę drzemiąc, za co jestem wdzięczny, bo nie daję rady siedzieć całą noc bez snu. Około ósmej rano poszliśmy wszyscy na przystanek. Było zimno. Przepis na placki: Jedno jajko na osoboposiłek wtłuc do miski i rozbełtać widelcem. Dodać do tego łyżkę śmietany na osoboposiłek. Następnie dodawać po trochu mąkę i mieszać z jajkiem widelcem aż ciasto będzie tak gęste, że widelcem nie da się już prawie ruszać. Wtedy dodawać po trochu mleko, nadal mieszając. Przestać kiedy ciasto zrobi się mniej więcej gęstości ketchupu, to znaczy ma się lać, ale być gęstsze niż na naleśniki. Jeśli w cieście są grudy to najłatwiej pozbyć się ich za pomocą miksera na wolnych obrotach. Wtedy dodaje się pokrojone na drobno owoce (jabłka, banany lub ananasy, ale nadają się do tego pewnie jeszcze inne owoce). Tak przygotowane ciasto smaży się na patelni na gorącym tłuszczu, po kilku minutach przewracając placki na drugą stronę. Da się je przypalić, ale generalnie smażenie tego jest łatwe. Można posypać je na koniec cukrem pudrem. Chemikowi za podtrzymywanie rozmowy daję ten link: http://www.youtube.com/user/Kalkulatory?feature=watch Jeszcze na koniec dodam, że udało nam się ustalić, że Kamila i jej koleżanki przestały przychodzić na nasze spotkania, gdyż prawdopodobnie im się nudziło. Było tak, że my graliśmy w Munchkina lub oglądaliśmy coś na komputerach, a one siedziały osobno. Cóż, dziewczyny, jeśli macie jakieś propozycje co do tego jak powinno wyglądać wspólne ciekawe spędzanie czasu, to napiszcie. EDIT: > Da ktoś link do gry Fallouta na Windowsa? Takie coś jest sprzeczne z regulaminem i polskim prawem. Najwyżej ktoś mógłby Ci coś takiego wysłać na priva. Albo po prostu poszukaj na jakiejś stronie z torrentami, bo w sklepach już tego raczej nie znajdziesz. > Ummm... w tym sprawozdaniu jest link. Kliknij po prostu na nazwę, bo Maklak zrobił z niej link Ona chce Fallouta a ja dałem linka do moda Fallout: Equestria do Dwarf Fortress, z którym ona prawie na pewno nie da sobie rady.
  10. Uwzględniłem Wasze propozycje. Teraz baner jest bardziej oryginalny. (To był żart.) http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/earth_faction_edit.png Tak odnośnie samego spotkania, to o której się zbieramy i gdzie idziemy? Arpegius nie odezwał się w sprawie pójścia do niego, więc albo idziemy do kogoś innego oglądać odcinek, albo skończy się na siedzeniu w KFC do 22.
  11. Ja bym wolał pograć w RPGa albo zrobić zwykłe spotkanie. Udziwnienia typu ognisko czy łyżwy spokojnie wystarczą mi raz w miesiącu. Jeśli chodzi o jazdę na łyżwach, to owszem, na początku prawie każdy się przewraca. Możesz próbować jeździć wzdłuż barierki lub z kimś w parze. Jeśli chodzi o sanki, to blisko mnie jest dobra górka. Ile tych sanek / liści do zjeżdżania mamy? http://www.zumi.pl/,21.022568000000007:52.164176,,,,1,4,namapie.html
  12. Moja propozycja: Spotkanie na Patelni, idziemy obadać któreś z nowych miejsc spotkań, jak nam nie przypadnie do gustu to do KFC, gramy w Munchkina a wieczorem idziemy do Arpegiusa robić placki z jabłkami i oglądać odcinek. Choć tak właściwie to chętniej bym sobie pograł w RPGa.
  13. W Smyku w Warszawie są takie z Księzniczką Kadencją na okładce po 13 PLN. Nie wiem która to seria ani jak tam odczytać który kucyk jest w torebce. W sobotę na następnym spotkaniu możemy zrobić nalot. EDIT: Wygląda to na 5 serię: http://www.strawberryreef.com/Index/G4/IndexBB.html#wave5 EDIT: Byliśmy tam w niedzielę i zostało raptem kilka sztuk.
  14. Zamówiłem ten swój wiochmeński w formacie A2. Nie wiem czy mi się to zmieści do plecaka i wolałbym B3, ale nich tam. Dzisiaj podali mi cenę 20 a nie 40 PLN. Zobaczymy ile będzie jutro przy odbiorze. Po takich cenach to można zrobić kilka rożnych plakatów / banerów / flag. Drukarnia jest tutaj. Oprócz tego wypatrzyłem w empiku papierowe pudełka w sam raz na Munchkina, ale nie miałem wtedy ze sobą kart to nie kupiłem. Poza tym w Smyku są Blind Bagi z Kadencją na okładce jak ktoś chce, więc może w sobotę zrobimy tam nalot. Jestem prawie pewien, że to 5 seria: http://www.strawberryreef.com/Index/G4/IndexBB.html#wave5
  15. Odnośnie banneru, to znalazłem w Warszawie miejsce gdzie mogą mi to wydrukować na ceracie za 40 PLN i będzie wielkości A2. Je chcę B3, żeby mi weszło do plecaka. Tak wygląda moja propozycja: Tutaj jest trochę przeskalowanych wariantów: http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/earth_faction_A.png http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/earth_faction_Aa.png http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/Earth_faction_B.png http://dl.dropbox.com/u/71287918/MLP_banner/Earth_faction_Bb.png Czy lepiej wygląda na białym czy zółtym tle? Zgłasza ktoś jakieś poprawki?
  16. > Drogi Maklaku nie zapomnij o oglądaniu MLP G1 Bo to zajęło nam dużą część wieczoru. Ty się lepiej ciesz, że nie napisałem o tych wszystkich rzeczach, które Plothorse tam znalazł > > Chciej flagę, której non-Bronies nie powiążą z kucykami > > Stój z tą flagą w grupie ludzi z kucykowymi przypinkami i koszulkami. Lol. No wiesz, sztandar jest spory i widoczny z daleka, natomiast wasze koszulki są sprane do szarości a naszywki małe. Zresztą, jeśli w ogóle będzie coś w rodzaju sztandaru, to ostateczną dezycję podejmie i tak ten kto akurat za niego zpałaci. Osobiście nie chcę sztandaru z dwumetrowym kijem, bo takie coś jest bardzo nieporęczne i dosyć drogie. Myślę raczej o kolorowym obrazku A3 lub A2 na czymś co można zwinąć i jest odporne na deszcz - wtedy zmieści sie do plecaka i nie zniszczy. Może się rozejrzę po większych punktach ksero i popytam. Mi trochę doskwiera brak przywódców w grupie. Na ostatnim spotkaniu praktycznie sam musiałem wejść w tę rolę, czego nie lubię. Wolę dać komus pomysł i kilka kilobajtów informacji i niech z tym robi co chce, byleby dobrze zrobił swoje. Co do ogólnego braku skupienia i ogarnięcia to mi to właśnie najbardziej przeszkadza w grach. Kiedy grupa grających ma pięć lub więcej osób, to część osób przestaje zwracać uwagę na to co się dzieje poza ich turą i zaczyna o czymś rozmawiać, często "przez stół". Do tego dosiadają się jakieś osoby spoza gry i dodatkowo niektórych rozpraszają. Sam hałas wytłumaczyłbym przekrzykiwaniem się nawzajem małych grupek rozmawiających o czymś między sobą i siedzących blisko siebie. Po prostu trzeba mówić głosniej, żeby być słyszanym i następuje sprzężenie zwrotne. Całkiem możliwe, że po kilku spotkaniach będą na nas krzywo patrzeć w KFC, dlatego najlepiej by było mieć kilka miejsc i chodzić tam na zmianę. Wtedy będą mieli czas od nas odpocząć.
  17. To może ja jak zwykle napiszę relację, tylko że jeszcze nie oprzytomniałem i nie wszystko pamiętam. Lol, no toście się nie dogadali. Nikt nic nie powiedział o znakach rozpoznawczych ani nie wymieniliście się numerami telefonów. Ja swego czasu znalazłem tę grupę bezbłędnie bo podszedłem bliżej i zobaczyłem naszywki, ale jeśli stali w kółeczku to faktycznie mogłaś ich nie zauważyć. Kilku z nas zastanawia się nad zrobieniem czegoś w rodzaju kolorowego baneru. Moja propozycja to flaga ziemniaków, bo wtedy nikt spoza fandomu nie będzie wiedział co to jest. Jeśli chodzi o inne dziewczyny, to dzisiaj wyjątkowo nie przyszły. To znaczy podobno były, ale wolały pójść do mangowców. Zwykle w naszej grupie jest od dwóch do 4 pegasis, a sama mogłabyś się czuć w naszym towarzystwie trochę nieswojo, a Twoi rodzice mogliby być tym zaniepokojeni. Czekaliśmy na Ciebie i na innych tak gdzieś do 14:30. Później ja poszedłem z dwoma innymi na ostatni patrol i dyskutowaliśmy co należałoby robić w takich okolicznościach. Rzuciłem pomysł, że dobrze by było obwiesić sobie wnętrze kurtki naszywkami i figurkami i mieć na bluzce jakiś obrazek, podchodzić do dziewczyn wyglądających na gimnazjum, rozchylać kurtkę i pytać czy wiedzą co to jest. To był żart, bo wtedy szybko zainteresowałaby się nami ochrona. Kiedy wróciliśmy grupy już nie było, więc zaczęliśmy iść do KFC aż jeden z nas powiedział, że reszta zrobiła nalot na sklep z komiksami. Rzeczywiście, tam ich znaleźliśmy. Z "patelni" poszliśmy do KFC na Placu Konstytucji / MDM. Można tam zejść schodami w dół do samego końca i jest w miarę przytulnie. Część zamówiła sobie jedzenie lub picie i przesiedzieliśmy tam do 17:30, rozmawiając i grając w Munchkina zwykłego oraz skucykowanego. Nie zdążyliśmy dograć do 10 poziomu, więc zwycięstwo zostało rozstrzygnięte poprzez walkę między graczami. Znowu wygrałem. O 17:30 wyprowadziłem z KFC grupę chcąca jeździć na łyżwy, ale zadziałał umysł roju i jakoś poszli wszyscy, część nie mając pojęcia dokąd idziemy. W miarę znam okolice gdzie byliśmy, ale chciałem znaleźć szybką trasę i zapytałem Arpegiusa, czy ma wyskilowaną nawigację. Kiedy zapał o co mi chodzi, poprowadził nas wąskimi uliczkami, po czym zawrócił na północ w poszukiwaniu przejścia dla pieszych. Po jakiś 5 minutach kłótni i pokazaniu mu kompasu dał się przekonać, że idziemy w odwrotnym kierunku. Dalej już bez przeszkód trafiliśmy na Plac na Rozdrożu, a stamtąd doprowadziłem grupę na Torwar jak po sznurku. Właściwie szybciej byłoby dość na przystanek Marszałkowska i dalej dojechać autobusem, ale co tam, i tak zdążyliśmy na czas. Mimo iż napisałem cenę łyżew na forum, większość ludzi wyraziła swoje zdziwienie że musiałaby płacić aż 15 PLN za półtorej godziny jazdy i wolała zostać na zewnątrz. Z początkowej grupy około 20 osób zostało nas 5. Kolejki były mniejsze niż kiedyś i wszystko poszło tak sprawnie, że musieliśmy czekać jeszcze z 15 minut na otwarcie tafli lodowiska. Spodziewałem się, że będę musiał pojeździć z 15 minut żeby sobie przypomnieć jak to się robi, ale ku swojemu zdziwieniu nie było to potrzebne i zaledwie po kilku okrążeniach i ósemkach na środku byłem u szczytu formy. Nawet o dziwo wreszcie nauczyłem się hamować we w miarę kontrolowany sposób. Najlepiej z nas jeździł Plothorse, ale nawet Rain Rock, który był na łyżwach po raz pierwszy, radził sobie całkiem nieźle; jeździł w kółko z innymi i nie przewracał się bez pomocy innych. Mieliśmy trochę zabaw, jak "berek", jazda w kilku trzymając się za ręce oraz różne figury na środku tafli lodowiska. Z berka zrezygnowaliśmy na moją prośbę, bo gonitwy były za dużym ryzykiem kolizji z innymi ludźmi. Zgodnie z moją sugestią zeszliśmy z tafli o 19:50, żeby ominąć kolejki przy szatni i oddawaniu łyżew, ale jakoś specjalnych kolejek nie było. Mieliśmy porobić trochę zdjęć, ale niestety tylko Arpegius wziął aparat, ale za to nie wziął odpowiedniej karty pamięci i ze zdjęć nic nie wyszło. Na zewnątrz spotkaliśmy jeszcze trochę ludzi, którzy zrobili sobie spacer wokół Torwaru zamiast jeździć na łyżwach i pojechaliśmy do Arpegiusa w jakieś 10 osób. Po drodze Arpegius zrobił zakupy, kupując jabłka, trochę warzyw, chleb i inne jedzenie. Zrobiliśmy z tego sok jabłkowo-warzywny, który niespecjalnie wyszedł ze względu na spory dodatek selera naciowego oraz leczo. Pracowaliśmy nad tym we trzech i w miarę sprawnie poszło. Ze składników za 20-30 PLN wyszło trochę więcej niż po szklance soku dla każdego oraz kolacja dla około 6 osób. Reszta z nas siedziała przed telewizorem Arpegiousa podłączonym do jego laptopa i puszczała sobie różne rzeczy z youtube. Jednogłośnie orzekli, że "The Creature Within Me", które mi się podoba, to syf. Po jedzeniu graliśmy w Munchkina (beze mnie) oraz dalej oglądaliśmy różne rzeczy na komputerze. Niestety jakoś nie udało nam się zagrać w grę o szyciu ubrań. Arpegius miał nas wyrzucić o północy, ale chyba zapomniał to zrobić przed pójściem spać i siedzieliśmy u niego do 9 rano w niedzielę. Po nieprzespanej nocy wszyscy byli ledwo żywi. Mieliśmy czekać aż przyjdzie jego mama i nas wypuści, ale jakoś sam się obudził. Zdążyły nam się nawet skończyć pomysły na to co puszczać na youtubie. W międzyczasie o 6 rano zadzwoniła mama Plothorsa, żeby się dowiedzieć, kiedy wróci z łyżew. Po wyjściu od Arpegiusa pojechaliśmy pod metro Centrum i tam się rozdzieliliśmy. Odprowadziłem Balerona na stację WKD, wróciłem do siebie, poszedłem spać i godzinę temu zostałem obudzony, bo do dziadka u którego mieszkam przyszła rodzina w odwiedziny. EDIT: Hm, ich córka ma 5 lat i lubi kucyki. EDIT2: Ne należy dawać figurek kucyków małym dziewczynkom ze słowami "Możesz się pobawić, ale chcę to z powrotem." Nie mam już Pinkie Pie. Ze swojej strony spotkanie uważam za udane, ale na przyszłość wolałbym wrócić do siebie przed drugą w nocy. Fajnie by było mniej więcej raz na miesiąc robić urozmaicone spotkania. Na przykład poprzednio czymś takim było ognisko na Kabatach. Przepis na sok: 2.5 kg jabłek, 1-2 marchewki, 1-2 pietruszki i kawałek selera przemielić przez sokowirówkę. Przepis na leczo: 5 cm "grubej kiełbasy", 3 spore cebule, 1 papryka, 4 pomidory, pół puszki kukurydzy, około szklanki resztek duszonych grzybów, około szklanki resztek brukselki, porcja włoszczyzny do zupy (bez pora), zer żółty. Grubą kiełbasę albo inne mięso pokroić na małe kawałki, wrzucić do garnka / na patelnię i smażyć aż się lekko zasmaży. Cebule pokroić i dodać do mięsa. Smażyć aż się zeszkli. Korzenie marchewki, pietruszki i selera pokroić na kawałki, dodać do cebuli i mięsa, zalać odrobiną wody i dusić pod przykryciem przez 10 minut. Pokroić pół papryki żółtej i pół papryki czerwonej i dodać do garnka, razem z resztkami pieczarek (świeże pieczarki należałoby pokroić na plasterki i smażyć razem z cebulą), resztkami brukselki oraz połową puszki kukurydzy. Dusić nadal, pokroić pomidory i też je dodać. Poddusić jeszcze trochę, trąc żółty ser na tarce i dodać przyprawy: czosnek, bazylię, majeranek, czy co kto lubi. Zamieszać (leczo ogólnie należy co kilka minut mieszać, bo inaczej może przywrzeć do dna garnka), podusić jeszcze kilka minut i jest gotowe. Porcje na talerzach można posypać tartym serem żółtym i jeść z chlebem. Leczo jest tolerancyjne na zmienianie proporcji składników i można je jeść przez kilka dni.
  18. No to po prostu przyjdź na te łyżwy o 18, "przypadkiem" spotkaj znajomych i wróć do domu o 22. Możesz nawet wziąć ze sobą aparat i zrobić kilka zdjęć na dowód że byłeś na lodowisku.
  19. > jestem z rodzicami, nie sama Rodzice też mogliby chcieć na te łyżwy. Jeśli chcą tylko popatrzeć, to bilet dla opiekuna dziecka, bez prawa wstępu na taflę lodowiska, kosztuje 2 PLN. Poza lodowiskiem są ławki do siedzenia, sklepik z napojami i batonami i ubikacja. > nie brałam udziału w żadnej sesji w realu Według mnie w realu jest dużo lepiej niż przez sieć (no chyba że wideokonferencja na wiele osób). Trzeba tylko mieć grupę nie więcej niż 5 osób i skupić się na grze. Wracając do tematu Torwaru. W sobotę lodowisko jest o 18:30 http://www.torwar.pl/?page_id=133, czyli trzeba być najpóźniej o 18, żeby zdążyć kupić bilety, wejść, wypożyczyć łyżwy i je założyć. Lodowisko trwa do 20:00, czyli z lodu najlepiej zejść tak o 19:45, żeby nie stać w kolejkach przy szatni. Cennik jest tutaj: http://www.torwar.pl/?page_id=57, ale chyba jeszcze szatnia kosztuje złotówkę. Trzeba przeznaczyć na wszystko jakieś 20 PLN. Należy mieć ze sobą dowód tożsamości do zostawienia w wypożyczalni jako zastaw za łyżwy oraz reklamówkę na swoje buty. Moja dawna koleżanka miała ze sobą jeszcze cienkie torebki foliowe, których używała jako dodatkowych skarpetek, ale dla mnie to przesada. Warto mieć też rękawiczki, bo przy wywrotce przejechanie gołą ręką po lodzie jest dość bolesne. Kurtki można zostawić w szatni; na lodowisku nie jest bardzo zimno, zwłaszcza kiedy ktoś się rusza. Jeśli ktoś nie umie jeździć lub jeździ słabo, to nie ma się czym przejmować. Jest miejsce, gdzie można próbować swoich sił trzymając się barierki. Zresztą sam jeżdżę słabo, nigdy nie nauczyłem się hamować i będę potrzebował z pół godziny, żeby się rozkręcić i jako tako poruszać po lodzie. Proponuję następujący plan: 0) Spotkać się w miejscu i czasie, które ktoś w tym wątku zaproponuje, ale w sobotę po południu. 1) Iść albo do KFC na placu MDM (Konstytucji), albo do Paradoxu. Ewentualnie zrobić rozeznanie w miejscu, które ostatnio zaproponował Arpegius. 2) Grupa która chce na łyżwy wychodzi o takiej godzinie, żeby na Torwarze być o 18. 3) Jeździmy na łyżwach do 20, około 20:30 jesteśmy z powrotem, lub zahaczamy o Paradox. Jeśli to drugie to lepiej, żeby większość zamówiła sobie chociaż po herbacie. 4) Siedzimy razem jeszcze trochę i rozchodzimy się do domów.
  20. To może na łyżwy na Torwar w sobotę o 18 (To znaczy 17:30, bo trzeba być wcześniej)? Zawsze to atrakcja turystyczna, nie w każdym mieście jest lodowisko. No i tuż obok jest Paradox, a to pozycja obowiązkowa. Na koniec moglibyśmy pójść do KFC na placu MDM i zagrać w Munchkina, po czy rozejść się do domów. Dobry GM, tak jak i dziewczyna grająca w RPGi to duża rzadkość i należy o nią dbać. Tylko niech to lepiej robią inni, bo ze mną dziewczyny i tak niespecjalnie chcą rozmawiać. Ja mogę jej co najwyżej nie drażnić. Łazić po mieście ileś tam kilometrów w niesprecyzowanym celu też mi się już nie chce.
  21. Przyszedł ktoś w ogóle? I tak za dwa dni jest sobota. > Kiedy najbliższy ponymeet w Warszawie? Akurat jestem, więc może wpadnę... Pewnie jak zwykle w sobotę, tylko jeszcze nie wiadomo o której i gdzie. No i czy gramy w RPG. Ten KFC mi się podobał.
  22. Ploomette ma piękne skrzydła z pawich piór. Wygląda trochę jak Rarity z czasów kiedy rozważała zmianę zawodu, na przykład zostanie motylem (to był żart i odniesienie do Babylon 5). http://www.strawberryreef.com/images/Ponies/FIM/PloometteFIM_800_L_collec-jcg.jpg http://crenair.deviantart.com/art/Ploomette-329370496 Jeśli ktoś chciałby ją narysować, to chętnie zobaczę wynik. NIE clop i NIE gore. Nie oferują żadnej nagrody, może poza punktem reputacji. Narysuj ją jeśli chcesz, a później wrzuć na deviantarta. Najlepiej będzie się prezentować z boku, lub w widoku przód/bok. Ma skrzydła większe od innych pegazów, raczej coś jak Celestia. Lepiej wygląda z rozłożonymi skrzydłami. Trudno ją narysować i sporo by było z tym zabawy, w tym użycie gradientów. No i oczywiście musi być w kolorze, inaczej to już nie to. Tło / brak tła: dowolne, byleby dobrze na tym tle wyglądała. Rozdzielczość: Nie mniejsza niż 800x600 i nie większa niż 50 megapikseli. Może być też wektor. EDIT: Mi chodzi o tą z pawimi piórami. Ta "zwykła" wygląda jak krzyżówka Fluttershy, Cadence i czyjegoś OCka i jest mniej ciekawa.
  23. Oj tam, miałem kiedyś lepszego MG, ale wolę grać u Ciebie niż wcale nie grać. Zresztą, jeden koleś uciekł z krypty, jeden był najemnikiem atakującym wioskę, a reszta z nas poszła tam handlować. Zebranie do kupy ekipy, która jest w 3 różnych miejscach i ma różne cele to wcale nie jest prosta sprawa, więc wcale się nie dziwię, że nie udało nam się to przez te trzy godziny. Tym bardziej że towarzystwo było rozproszone, nie mogło się skupić na grze i ciągle przerywało ją rozmowami nie na temat. Jeśli chodzi o Twoją część, to mam zastrzeżenia tylko do nieciągłości (np. izolacjoniści stali się bandytami) i ogólny brak informacji i wyjaśnień, co dało mi uczucie zawieszenia w próżni. Na przykład nadal nie wiem czy moja postać zabrała sobie maszynę do szycia albo w jaki sposób został umagiczniony naszyjnik Shiny Shard (postać Chemika).
  24. Czy byłby ktoś chętny na łyżwy na któreś kolejne spotkanie? Torwar jest blisko Paradoxu. Bilet i wypożyczenie łyżew kosztuje łącznie 15-19 PLN, zależnie od kategorii wiekowej. http://www.torwar.pl/?page_id=133 Ewentualnie moglibyśmy iść na północną stronę Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina, ale tam lodowisko jest mniejsze. Jest jeszcze tor Stegny, ale tam to wszyscy będą mieli daleko. Należy wypożyczać łyżwy hokejowe. Na dziewczyny w figurówkach czasami aż miło popatrzeć, ale dużo łatwiej się w tym przewrócić, bo przednia część łyżwy figurowej ma ząbki, który hamują kiedy wbiją się w lód. Spotaknie w sobotę mnie ominęło, to nie napiszę relacji.
  25. > Wybacz trochę tam czekaliśmy jakieś dwie i pół godziny miałem czelność się zdenerwować. To trochę trwa zanim odświeżę forum, zjem, ubiorę się i dojadę. Cóż, ważne że w końcu się spotkaliśmy w KFC na MDM. (Nie tym koło Smyka, gdzie chodziliśmy zwykle!) Jak już mówiłem, na przyszłość chcę znać miejsce i czas z wyprzedzeniem jednego dnia. Wtedy nie będę się za wami uganiał po centrum, ciągle się z wami mijając. Po tym jak przyszedłem sesja trwała krótko i nie udało się nawet połączyć rożnych grup graczy. Dla grupy, w której byłem ja wydarzenia wyglądały mniej więcej tak: GM: Idziecie do Ponyville. Słyszycie strzały i koło waszego Pegaza przelatuje kula. Ja: Aha, to wracamy do domu. GM: Bardzo dobrze. Koniec sesji. 7 Expów. (To był żart.) BTW, tutaj jest demo Underrail, gry podobnej do Fallouta: http://www.underrail.com/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=44&Itemid=30 BTW2, tu jest komiks o graniu kucykami w RPG. http://friendshipisdragons.thecomicseries.com/comics/ Po RPGu graliśmy w Munchkina i znowu wygrałem. Kiedy wyszliśmy z KFC o 22, część ludzi poszła oglądać odcinek, ale ja spasowałem i obejrzałem w domu. Podobało mi się jak Fluttershy głaskała Spika włosami.
×
×
  • Utwórz nowe...