Skocz do zawartości

Maklak2

Brony
  • Zawartość

    489
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Maklak2

  1. > Brać Carcassonne czy nie ma tak wystarczająco dużych stołow? [1x1,5 albo 1x2 metry byłby chyba dobry] Zawsze możemy iść do baru "Jaskółka" - tam mają stoły. Ewentualnie na aftera do kogoś.
  2. W najbliższym barze, tym koło starego dębu, powinniście mieć prąd jak was nie wygonią.
  3. Jak tam sobie czytam o tej wyprawie rowerowej, to prawie mam ochotę zarejestrować się w Venturillo, ale tam mają jakis cennik z kosmosu, który kara ludzi za wypozyczenie roweru na dłużej niż godzinę, a później coraz bardziej za kolejne godziny. Tam to chyba trzeba wymieniać rower na każdej napotkanej stacji.
  4. > Może słabo machałeś albo po prostu cię nie zauważył. Najpierw czekałem aż podjedzie na tyle blisko, żebym mógł przeczytać numer. Wtedy spojrzałem jeszcze raz na rozkład, żeby się upewnić. Następnie spojrzałem znowu na autobus, dziwiąc się że tak szybko jedzie, zupełnie jakby nie planował się zatrzymać. Wtedy zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem mu pomachać i doszedłem do wniosku, że chyba już za późno. To mi się zdarza na przystankach na żądanie. Mam lagi. Niedzielne ognisko się odbyło i przyszło na nie około 10 osób. Spóźniłem się na tyle, że grupa już wyruszyła spod metra Kabaty, ale spotkałem innego spóźnialskiego i razem trafiliśmy. Po dotarciu na miejsce chciałem rozpalić ognisko poprzez położenie patyczków na resztkach poprzedniego i dmuchanie, ale skończyło się na polaniu tej sterty podpałką do grila. Porobiliśmy sobie patyki do smażenia kiełbas. Zresztą kiełbasy mieliśmy aż za dużo (fakt że niskiej jakości), ale za to tylko dwa bochenki chleba, w tym jeden mój. Uważam że kiełbasę najlepiej opiekać 10-30 minut, ale inni albo nie mieli tyle cierpliwości albo po prostu lubią z wierzchu zwęgloną a w środku surową. Niektórzy wręcz włożyli swoje kiełbasy w ogień i poprzepalali sobie kije. Inni po prostu źle założyli kiełbasy "bo może mi nie spadnie". Tak czy siak kilka kiełbas wylądowało w ognisku. Nikt jednak nie przebił Donarda, który wypalił sobie dziurę w kurtce własnym kijem od kiełbasy. Oprócz kiełbasy i chleba miałem ze sobą puszką zielonego groszku. Ludzie się temu dziwili i ktoś nawet wpadł na pomysł, żeby wrzucić tę puszkę do ognia. Otwarłem ją i zjadłem groszek jako surówkę do upieczonej kiełbasy, kogoś tam jeszcze nim częstując. Gdy już była pusta, ktoś stwierdził "No to teraz mamy kubek". Odpowiedziałem "Albo garnek, zależy jak na to patrzeć". W ten sposób z mojej puszki, czyjegoś drutu od szampana i sękatego kija powstał garnek, w którym zrobiliśmy grzańca. Do picia ludzie przynieśli jakieś czerwone słodkie wino oraz piwo. Grzane wino było niezłe, ale piwo już nie. Ktoś nawet wpadł na pomysł, żeby zrobić grzaną podpałkę do grila, ale mu wytłumaczyłem, że to głupi pomysł i ludzie sobie robią jedzenie i nie należy im przeszkadzać. Puszka groszku za 2 PLN a tyle radości! Pogoda była znośna, choć przez drugą część naszego pobytu tam zaczęło padać i było zimno. Na szczęście Plothorse miał dobry polar i pożyczył mi kurtkę. Osób na polance z ogniskami było trochę mniej niż się spodziewałem, ale i tak raczej sporo. Prawie nie było natomiast gałązek do spalenia i musieliśmy przynajmniej dwa razy chodzić dość daleko do lasu. Ktoś przyniósł też węgiel drzewny do grila. Na przyszłe ognisko warto by mieć piłę lub siekierę. Oprócz nas z naszego ogniska korzystała dwójka harcerzy, robiąc sobie herbatę z liści brzozy i coś podobnego do chleba. Ktoś inny podrzucił nam też ziemniaki zawinięte w folię aluminiową. Przez większość czasu siedzieliśmy pod gołym niebem, ale jakieś dwie godziny po naszym przyjściu zwolnił nam się stolik pod dachem. Ktoś zostawił na nim resztki chleba, soku i surówki. W trzy osoby odłączyliśmy się od grupy, żeby pochodzić po Powsinie i przynieść wody do picia. Bar "Jaskółka" wygląda zachęcająco i jest chyba prawie cały czas nieczynny, więc w razie czego moglibyśmy tam posiedzieć pod dachem. Części z nas dał się we znaki Lanoklak i jego próby nawiązania rozmowy na interesujące go tematy, ale przynajmniej pod koniec spotkania Plothorse wziął go na siebie. Próbowaliśmy mu wytłumaczyć dlaczego ludzie niespecjalnie chcą z nim rozmawiać, ale nie wiem czy coś z tego tłumaczenia będzie. Po ognisku zaprosiłem Plothorsa na krótkiego aftera i pokazał mi fajny komiks o jednorożcu: http://www.gocomics.com/heavenly-nostrils/2012/04/22
  5. > Reszta brzmi okropnie, ale dla uniknięcia podobnych sytuacji dodam, że metro nie kursuje w nocy. Zaczyna kursować koło 4 czy 5, po przerwie 2 czy 3 godzin. To i tak lepsze niż długi spacer i powrót o 7 rano. Przynajmniej trasa była w miarę malownicza i zaliczyłem kolejny wschód słońca w życiu. Czy to ognisko jest aktualne?
  6. Na patelni zebrało się ze 30 osób i prawie się spóźniłem. Zanim znalazłem grupę spotkałem dziewczynę podobną do Kamili (ale ładniejszą) chodzącą po patelni z jakimiś ankietami, ale zorientowałem się że chyba coś jest nie tak. Poszliśmy jak zwykle do KFC na placu MDM. Posiedzieliśmy tam ze dwie czy trzy godziny i część grupy stwierdziła, że chce iść na spacer. Większość za nimi poszła, ale beze mnie, bo nie chciało mi się znowu łazić do upadłego. Pozostałe niedobitki wkrótce się rozproszyły. Ja poszedłem na aftera do Arpegiusa i później przyszedł jeszcze jeden jego kolega. Od Arpegiusa wyszedłem o 3 w nocy i dostałem trasę N02 -> przesiadka w N03. Wsiadłem więc w N72, po czym kawałek się wróciłem, bo skręcił nie tu gdzie trzeba. Znalazłem przystanek z N03, ale się nie zatrzymał, to poszedłem na kolejny przystanek z N03, poczekałem następne pół godziny i znowu się nie zatrzymał. Zrezygnowany ruszyłem w dalszą drogę na południe, do Mostu Siekierkowskiego. Przeszedłem nim na drugą stronę Wisły i znalazłem przystanek z 401, ale po pół godzinie czekania zorientowałem się, że nie kursuje w niedziele. Poszedłem więc dalej, po drodze mijając bezwartościowe przystanki na żądanie aż doszedłem na Ursynów. Do domu wróciłem po 7 rano. Morał z tego taki, że jedynym sensownym sposobem powrotu od Arpegiusa jest dostanie się dowolnym sposobem na stację metra Politechnika lub Centrum. EDIT: Aha, no i ciekawostka: Przy bloku Arpegiusa architekci krajobrazu zbudowali pochyłe jeziorko.
  7. Arpegius - ja bym się nawet chętnie wybrał, ale to by Ci bardziej przeszkodziło niż pomogło w Twoim projekcie. Ugh, już prawie nie mogę parzeć na tego Perla. Że też miesiąc temu wpadłem na durny pomysł "Napiszę sobie skrypt. Machnę to w góra dwa dni". :/ Ech, przynajmniej już kończę, ale mam tego serdecznie dość, a jeszcze mam do zrobienia drugi, prostszy skrypt
  8. Od niedawna na reddit jest dział poświęcony analizowaniu wszystkiego na temat kucyków. Jest tam pełno teorii i analiz, w tym część nawet jako filmy na youtybe. Jeśli ktoś lubi czytać przemyślenia związane z MLP, warto tam zajrzeć. http://www.reddit.com/r/MLPAnalysis/top/
  9. > Czy ktoś mógłby w jednym poście podsumować, co zostało ustalone na ten weekend? Zostało ustalone, że Donard forsuje niedzielne ognisko na kabatach i znając naszą grupę na tym przypuszczalnie pozostanie. EDIT: Moja propozycje to nadal 8 warszawski konwent gier strategicznych. Ognisko na Kabatach też może być i wtedy można by przy okazji zahaczyć o Powsin.
  10. > A jak dzwoniłem proponując wam pójście do Muzeum Powstania Warszawskiego, to nikt nie chciał. O ile pamiętam był nawet taki pomysł, ale w grupie gdzie byłem upadł na skutek nie-decyzyjności i tego że chyba nikt nie wiedział gdzie to jest. Był jeszcze pomysł żeby iść do wieży radiowej gdzie pracuje jakaś koleżanka lub kuzynka Plothorsa, ale chyba stwierdziliśmy że to za daleko. Faktycznie, pogoda ostatnio jest chłodna i nie wiem jak by wyszło z ogniskiem. Znalazłem za to darmową imprezę z militariami. 25-26 V 2013 w Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej na ulicy Skazańców 25 (wejście od strony Wisły) jest 8 Warszawski konwent gier strategicznych. Wstęp jest darmowy. Nie byłem tam, ale tak na oko chyba najłatwiej dojechać metrem do przystanku "Dworzec Gdański", iść na wschód do Wisłostrady i później na północ. Tyle tylko że idąc tam mielibyśmy powtórkę z nocy muzeów. Część się rozdziela, części się nudzi, długie dyskusje co by tu porobić i tak dalej. Jeśli tam idziemy, to według mnie najlepiej będzie podzielić się na małe grupki, mieć godziny i miejsca spotkań i dzielić informacjami. Więcej informacji tutaj: http://muzeum-niepodleglosci.pl/aktualnosci-xpawilon/ http://www.grenadier.wargamer.pl/ Ugh, edytor tekstu na nowym forum to zupełna porażka. Najbardziej mnie wkurza jak mi psuje entery albo zamienia tagi bbcode na WYSIWG. :(
  11. > Poszedłem tam - jako osoba, która już nie raz i nie dwa kursowała po muzeach warszawskich - bardziej dla ludzi i jestem byłem (jestem) bardzo zadowolony z tego jak to oryginalność tego spotkania w nocy/jej atmosfera ożywiła i pobudziła bronych&pegasis. W sumie racja, na spotkania też przychodzę dla towarzystwa i atmosfera była w porządku. Tym razem jednak chciałem sobie pozwiedzać i na tym się zawiodłem. Dla mnie to paradoks, że ludziom nie przeszkadza siedzenie na murku pół godziny i czekanie aż gdzieś w końcu pójdziemy ani chodzenie ileś tam kilometrów za grupą, ale dziesięć minut w jednej sali muzealnej to dla nich za długo. > Co prawda smutno mi było, gdy po naszym krótkim spacerze (moim, Linura i RainRocka) wróciliśmy do Hard Rock Cafe i okazało się, że grupa już się rozeszła. Lol, dokładnie o to zostaliście posądzeni. My przy drugiej partii stwierdziliśmy, że nie chce nam się już grać i idziemy do domów, a wy już pewnie i tak nie wrócicie.
  12. Noc muzeów to był niewypał, przynajmniej dla mnie, a specjalnie przyjechałem wczoraj do Warszawy, żeby się na to wybrać. Zdążyłem mniej więcej na 17, ale to nic, bo muzea i tak otwierali wieczorem. Po kilku telefonach po znajomych, Plothorse skontaktował mnie z Donardem i dostawałem uaktualnienia odnośnie tego gdzie jest grupa. Przy okazji Arpegius i jeszcze ktoś zadeklarował się że też będzie. Donard co prawda co jakiś czas mówił mi gdzie jest, ale nie gdzie będą zanim do nich dojdę. Szukałem ich po starówce, gdzie cały czas się przemieszczali, aż w końcu zadzwonił do mnie Rain Rock, że druga grupa uformowała się na placu zamkowym. Zrezygnowałem z gonienia za grupą Donarda i poszedłem z powrotem na plac. Na placu zamkowym był jakiś koncert, masa ludzi z czerwonymi koszulkami z hasłami typu "Jezus umarł za mnie" oraz... flaga izraela pod flagą Polski. Czyżby jednak zamierzano przeforsować u nas judeopolonię? Tu muszę pochwalić drugą grupę za sprawną organizację, bo Rain Rock stał w widocznym miejscu, czekał na mnie i zaprowadził do reszty. Był Rain Rock, Olav, Chemik, Arpegius, Asia (dziewczyna podobna do Rainbow Dash), Ryba (uciążliwy koleś w czerwonej koszulce, który ciągle żebrał o jedzenie, picie, pieniądze, zrobienie zakupów, whatever) i jeszcze jedna osoba. Teoretycznie miałem dobrą sytuację, bo trafiłem do małej grupy osób o zbliżonych zainteresowaniach, ale niestety jakoś nikt z nas nie miał spójnego pomysłu na to co ze sobą zrobić. Kiedy dołączyłem do reszty, postaliśmy jeszcze jakiś czas pod ścianą, po czym poszliśmy do biedronki na zakupy. Zresztą chyba za namową Ryby. Arpegius kupił dla wszystkich wodę oraz trochę sera i salami. Ja kupiłem sok, chleb i książkę dla dzieci o MLP. Kosztowała mnie ona 15 PLN i zdecydowanie nie była warta tej ceny. Ku mojemu zdziwieniu, zarówno tekst, jak i ilustracje były robione przez polkę, Barbarę Galińską. Niestety osobowości kucyków zostały upodobnione do 3 edycji. Przesłanie opowiadania jest takie, żeby starać się dostrzegać piękno wokół siebie, a nie uważać że trawa jest zawsze zieleńsza gdzie indziej. Nie ma natomiast nic na przykład o tym, że jadąc na wycieczkę Twilight tęskniłaby za swoimi przyjaciółkami, nie mogą podzielić się z nimi wrażeniami z podróży. Ech, ta opowieść miała potencjał, ale niestety została za bardzo spłycona. Inni też narzekali, ale raczej na to, że grafika jest taka sobie. W każdym razie książka została uznana za herezję. Mogę ją jeszcze przynieść na jakiś meet, ale docelowo zagrzebię ją w nieużywanej części swojego księgozbioru. Po wyjściu z biedronki padł pomysł żeby pojechać do kogoś i poczekać aż otworzą muzea. Niestety kwalifikował się do tego tylko dom Olava i musielibyśmy wracać niedługo po przyjeździe, więc pomysł upadł. Zamiast tego poszliśmy do parku, gdzie pogryzły nas komary. Chemik miał laptopa a Arpegius tablet, więc obejrzeliśmy trochę fimów i obrazków z kucykami. Niektórzy nazywają to nerdzeniem, ale ja to popieram o ile tematyka jest kucykowa, materiały niezłej jakości i więcej czasu się je ogląda niż dyskutuje co puścić. Z parku poszliśmy do muzeum ewolucji w Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina. Była wystawa z dinozaurami, koniowatymi, drapieżnikami i rożnymi przystosowaniami (mimikra, kształt dzioba), ale... tu pierwszy zgrzyt. Wziąłem poprawkę na bycie częścią grupy i starałem się wszystko szybko obejść, ale ja w muzeum lubią popatrzeć, poczytać i pomyśleć, a większość stwierdziła że jej to w ogóle nie interesuje i że mam za duże lagi. Wyszliśmy stamtąd po jakiejś godzinie, zahaczając po drodze o WC. Po dyskusji gdzie by tu teraz iść i czytaniu oferty nocy muzeów przez Arpegiusa, zwyciężyła moja propozycja żeby pójść do muzeum techniki, skoro i tak jest w PKiN i druga grupa już tam była. Wydaje mi się, że w MT zmienili nieco trasę zwiedzania żeby usprawnić przepływ. Tak czy siak było dość ciekawie i choć zwiedzałem szybko, to zanim wyszedłem reszta grupy i tak zdążyła się znudzić i prawie sobie pójść.Spotkaliśmy Plothorsa na patelni i jakiś kibic legii przyczepił się do nas o zbyt wylewne powitania, ale sobie poszedł. Zjedliśmy kolację z mojego chleba i Arpegiusowego sera na murku pod pałacem kultury, naradzając się co dalej. Na obrazku jest changeling zrobiony przez Chemika z pegaza z blind baga. Ktoś rzucił pomysł, żeby przejść się do jakiegoś muzeum gdzie można pograć w historyczne gry planszowe. Ze sporej listy wybraliśmy "Diplomacy". Niestety ta gra jest tak skomplikowana, że daliśmy sobie spokój nawet przed przeczytaniem do końca instrukcji, a inne rzeczy były na mniej osób. Olav zgubił się już na jakimś skrzyżowaniu, gdzie przestraszył się czerwonego światła, a kilka innych osób poszło na spacer widząc "Diplomacy", więc po wyjściu z muzeum trochę trwało zanim znowu się spotkaliśmy. Aha, wybierając grę spotkaliśmy hejtera, który załamał się samym istnieniem kucykowego munchkina. No i niestety nie mieli gier "Iluminati: World Control" ani "Gra o Tron". W tym momencie była już chyba pierwsza w nocy i wytraciliśmy resztki impetu. Poszliśmy jeszcze do Hard Rock cafe, gdzie było trochę gitar i strojów rockmenów, a później usiedliśmy przy stoliku blisko tej kawiarni, pograliśmy w munchkina i rozeszliśmy się do domów około 3 w nocy. Grupie Donarda zwiedzanie chyba poszło lepiej, ale nie wiem jak to dokładnie u nich było, więc niech ktoś inny napisze. Ja ze swojej strony na przyszłą noc muzeów chcę lepiej się przygotować i iść sam lub z maks 3 innymi osobami, bo przystosowywanie się do grupy którą nudzi wszystko poza długimi spacerami po mieście to dla mnie problem kiedy oglądam eksponaty. Najbardziej jednak zawiodło to, że nikt nie "odrobił lekcji", szukając muzeów blisko siebie o w miarę interesującej nas tematyce i dużo czasu straciliśmy na dyskusjach.
  13. Dobra, to ja się spóźnię i potem jakoś dołączę.
  14. Generalnie to co wymienił Chemik może być. Za to sztuki nowoczesnej nie trawię.
  15. Heh, właśnie sobie obejrzałem na youtubie filmy "A New Beginning", "The Eternal Night" i "Dawn of the Dragon". Później znalazłem filmik z Luną i Cynder i wreszcie ten wątek. Faktycznie, między Luną i Cynder jest kilka podobieństw: * Obie były opętane przez mroczne siły i mają swoje własne demony. * Obie czują się winne z powodu swojej przeszłości. Zresztą ta przeszłość czasami się na nich mści. * Obie zostały wyzwolone jako ważny element fabuły. * Nawet po zmianie na lepsze, obie są nieco mroczniejsze od swojego otoczenia. * Obie są przeopione. * Obie są w jakiś dziwny sposób atrakcyjne. Aha, no i Ember z poprzedniej części od biedy przypomina Księżniczkę Cadence.
  16. Wybór macie choćby taki, żeby dokończyć dyskusję we własnym wydzielonym wątku w Wymiarze Discorda, ewentualnie na PM i przestać spamować resztę z nas, którą interesuje dyskusja o spotkaniach a nie wasza kłótnia. Ja tam już nawet nie chcę wiedzieć kto z was ma rację. Moglibyście przynajmniej znaleźć jakiś sposób na zakończenie sporu tak, żeby każdy zachował twarz, ale to trzeba było zrobić wcześniej. Tak czy siak dobrze, że już (prawie?) skończyliście. Jak rozumiem mój pomysł z Powsinem nikogo nie zainteresował. Trudno, to i tak daleko od centrum. No i utrudniony dojazd dla sporej części z nas po tym jak ZTM zdecydował się dodać drugą linię metra; teraz mamy linię północną i linię południową. Złośliwi wręcz nazywają to "cudem". W sobotę prawdopodobnie będę, ale to nic pewnego. Na noc muzeów bym się przeszedł, ale bierze w niej udział 220 obiektów, więc trzeba coś wybrać. Czy Centrum Nauki Kopernik bierze w tym udział i ma darmowy wstęp? Chociaż może jednak nie, tam na pewno będą tłumy.
  17. No a tak bardziej na temat: Stadion Syrenki PW odpada. Nawet pomijając kartkę "nieupoważnionym wstęp wzbroniony", którą wszyscy i tak olewają, tam nie ma gdzie siedzieć. Na trybunach chyba kiedyś były ławki, ale teraz jest tylko betonowa płyta. W pobliskim parku jest trochę ławek dookoła fontanny, ale nie ma stołów. Powsin okazał się być po sąsiedzku z miejscem ogniska na Kabatach i nieco bardziej na wschód. Są kraniki z wodą do picia i kilka barów z miejscami do siedzenia. Te bary są raczej drogie, ale trudno. Miejsce jest lepsze na spotkania w dni powszednie, bo podejrzewam że w sobotę będą tłumy. Zresztą dzisiaj bar Jaskółka był zamknięty, ale ławki przed nim zostały. W pobliżu jest też ogród botaniczny (wstęp to bodaj 8 PLN normalny / 4 PLN ulgowy, ale pewnie i tak nie będzie chętnych) i kiedy tam szedłem ułamana gałąź spadła na ścieżkę jakieś 10m przede mną. Są też różne obiekty sportowe i na miejscu można wypożyczyć różne piłki i tym podobne, ale cena to 2-4 PLN za godzinę. Jest tam nawet park linowy (chodzi się po mostach linowych między drzewami), ale cena jest zaporowa. Na miejscu na ogniska już nie ma gałęzi, więc może zamiast tego wartoby się przejść do parku w Powsinie.
  18. No dobrze, byliśmy głośno, co wyprowadziło z równowagi tę staruszkę. Sam też nie byłem cicho; musiałem być głośno kiedy chciałem żeby mnie inni gracze słyszeli. Nie widzę jednak rozwiązania problemu. Po prostu kiedy ludzie siedzą blisko siebie i toczą kilka rozmów na raz, często "po przekątnej", to siłą rzeczy będzie głośno. Mógłbym spróbować uciszyć towarzystwo, ale to zadziałałoby na kilka minut i musiałbym to powtarzać. Nawet jeśli to by przyniosło skutki, to ludzie gorzej czuliby się na tych spotkaniach, ja miałbym opinię "policjanta" i oczywiście ktoś by mnie obsmarował na forum że się wywyższam. Nie po to przychodzę na spotkania i nie bawi mnie taka szarpanina, no chyba że ktoś próbowałby zrobić coś naprawdę niebezpiecznego lub szkodliwego. Młodzież musi się wyszumieć i lepiej żeby robiła to przez głośne rozmowy i skakanie po ulicy niż np. wandalizm. Tak, towarzystwo jest nierozgarnięte, ale jak na młodzież jest i tak w miarę spokojne. Co oczywiście nie znaczy że nie moglibyśmy się poprawić i być bardziej zdyscyplinowani i nie robić aż tyle hałasu. Fakt że spotkania robią się coraz mniej "kucykowe", ale przecież ostatnio ludzie przynieśli naklejki. Zresztą ile można rozmawiać o serialu kiedy nie ma już nowych odcinków kilka razy w miesiącu? Po jakimś czasie tematy po prostu się kończą. Możliwe że będę miał propozycje na dwa nowe miejsca, ale to nic pewnego. Jeszcze ich tak do końca nie sprawdziłem. Jedno to stadion PW, gdzie są kryte trybuny z ławkami. Niby jest zakaz wstępu, ale płot jest dziurawy a miejsce puste i nigdy się mnie tam nikt nie czepiał. Jedyny problem to że w sobotę jest obok giełda komputerowa, ale oni zwijają się koło południa. Drugie miejsce to Powsin. Dojeżdża się tam autobusem 519. Kilka lat temu był tam spory park, ogród botaniczny i wesołe miasteczko, ale musiałbym to obejść żeby poszukać dla nas jakiegoś dobrego miejsca. No i na koniec: Podział na podgrupy lubiące się bardziej jest w każdej grupie, bo ludzie są różni i różnie się ze sobą dogadują. Osobiście mam kilku znajomych z którymi chętnie się spotykam, dużą grupę neutralnych z którymi rozmowa się nie klei i tylko kilka osób których unikam. To jeszcze nie powód do kłótni ani tym bardziej osobistych ataków i prania brudów w wątku o organizacji spotkań. Ludzie, czy wy nie możecie wytrzymać bez ciągłych przepychanek? Jak nie sztuczny podział na lunarnych i solarnych, to jakieś obgadywanie innych, wyzywanie od gimbazy albo od "lepszych" i chrzanienie że aż się czytać odechciewa. Możecie chyba jakoś tak dobrać się w grupki kolegów a z innymi być na neutralnej stopie? Przecież nawet Hasbro zdecydowało, że przyjaźń to magia a walka to nie magia. (To był żart.)
  19. Niedawno zetknąłem się z teorią dzielącą ludzi na cztery zasadnicze typy osobowości. Nie jest to jedyna taka teoria, nie jest popierana przez "oficjalną" psychologię, ale bywa używana w firmach do robienia drużyn które dobrze ze sobą współpracują. Oczywiście nie jest też dokładna ani wyczerpująca - zawsze znajdzie się ktoś kto niespecjalnie do tego pasuje. W każdym razie jest dość ciekawa i uczy tego że ludzie są rożni i jak z nimi postępować. http://general-psychology.knoji.com/which-color-personality-are-you-red-blue-green-or-yellow/ BTW, gdzieś znalazłem test i wyszło mi, że jestem niebiesko-zielony.
  20. Zgadzam się z Donardem. Od siebie dodam jeszcze, że ta staruszka nas obraziła swoim porównaniem do NKWD. My byliśmy głośno, zajęliśmy sporo miejsca i mało co kupiliśmy, ale przecież nikt się nie upił, nie przeklinał, nie demolował mebli ani nie robił nikomu krzywdy (poza paroma wygłupami między sobą). Gdyby babcia została z nami dłużej to bym z nią dyskutował, ale biorąc poprawkę na to, że starsi ludzie miewają "odchyły".
  21. Jestem ciekaw co to za bar. Nowe miejsce spotkań na pewno się nam przyda. Niestety nagranie u mnie nie działa, bo chce jakiś pluginów. EDIT: Alternatywny link działa. EDIT2: Aha, czyli byliście tam kiedy my przyszliśmy. No że też ktoś wpadł na pomysł żeby poprowadzić tam grupę w której byłem, ale na zwiad już mu się nie chciało wejść do środka :/
  22. Spóźniłem się bardziej niż planowałem, bo zamknęli część metra. Jakimś cudem trafiłem na grupę akurat kiedy szli do KFC na Alejach Jerozolimskich. Pobyliśmy tam z godzinę. W międzyczasie poszedłem z Arpegiusem sprawdzić czy w Burger Kingu sprzedają jeszcze figurki kucyków, ale niestety od dwóch tygodni już nie. Po jakiejś godzinie poszliśmy do drugiego KFCa, tego na placu MDM. Odłączyła się chyba połowa grupy, ale to nawet lepiej, bo było nas wyjątkowo dużo. Zostało około 10 osób, usiedliśmy na dole i graliśmy w Munchkina. Byliśmy głośno i jakaś babcia dwa razy zwróciła nam z tego powodu uwagę. Przy czym za drugim razem nagadała nam, że jej syn gra w serialu "Ostatnia droga", którego ostatni odcinek leci w najbliższą środę o 14:30, ale nie podała nazwy kanału. Serial jest chyba o tym jak żydokomuna z NKWD mordowała polskich patriotów. Babcia powiedziała nam, że nawet tam nie było takiej dziczy jak my i sobie poszła. Miała oczywiście rację że jesteśmy za głośno, ale jej sposób tłumaczenia tego jakoś nie trafił nikomu do przekonania. Cóż, od siebie dodam tylko tyle, że jeśli chcecie rozmawiać, to lepiej usiądźcie blisko. Będziecie się lepiej słyszeć i nie będziecie musieli nadawać na cały pokój i się przekrzykiwać. Po skończeniu partii Munchkina poszliśmy na starówkę spróbować lodów "Pinkie Pie". W tej lodziarni gałki są po 2.50, ale obsługa nakłada je "od serca", więc lodów jest trochę więcej niż zwykle. "Pinkie Pie" to lekka modyfikacja lodów truskawkowych i są całkiem smacznie. Po drodze minęliśmy starówkę, gdzie można napić się wody z kranu. Następnie poszliśmy posiedzieć na poduszkach przed drugim Paradoxem i wyruszyliśmy do baru "Level up". W "level up" są konsole do gier, zielone światło od którego robi mi się lekko niedobrze i sporo miejsc do siedzenia a przekąski są sporo droższe niż w Paradoxie. Niestety wpuszczają tam od 18 lat. Mogłem dowiedzieć się więcej, ale byłem już tak zmęczony tym chodzeniem, że nie dałem rady. W trakcie tych wędrówek wykruszały się kolejne osoby i na koniec została nas mała grupka. Pooglądaliśmy sobie fontanny blisko Grobu Nieznanego Żołnierza i jakoś tak po 20 rozjechaliśmy się do domów. O ile wiem nie było żadnego afterparty. No żesz <buy some apples> admini nie tylko wygląd i działanie forum schrzanili przechodząc na nową wersję, ale nawet edytor tekstu. Wytnij / wklej zjada mi entery. To już mi podchodzi pod sabotaż forum. Za długo by zresztą wymieniać co jest nie tak z tym nowym forum. Ugh, do tego edycja tekstu ukrywa mi tagi bbcode i dodaje entery :( EDIT: Plothorse pytał mnie o komiksy MLP. Tu jest jeden, ale czytać go da się chyba tylko w najwyższej rozdzielczości i co chwilę pauzując. EDIT: Aha, no i ktoś kto chciał pozostać anonimowy przyniósł i rozdał za darmo setki naklejejk z kucykami. Dziękuję. Oprócz tego przyszedł jakiś żebrak i nam nasmrodził.
  23. Jest jutro jakieś spotkanie? Bo chyba przyjeżdżam do Warszawy.
  24. > A jak was rozpoznac i czy dozo osob przychodzi.bo ja nie znam zadnych bronies z wawy i sie troche denerwuje. Na razie nie ma mnie z rozpoznawalnym z daleka plakatem a flagą kuców ziemnych, więc po prostu rozglądaj się za grupą 10+ osób z naszywkami kucykowymi. Ugh, stare forum było lepsze.
  25. Mnie w sobotę nawet nie było w Warszawie. Zresztą jak zacznie się wiosna, to będę rzadziej bywał na spotkaniach.
×
×
  • Utwórz nowe...