-
Zawartość
489 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Maklak2
-
Twilight pragnie być u boku Księzniczki Celestii i spędzać z nią jak najwięcej czasu. Celestia początkowo to tolerowała, ale w końcu miała dość i wysłała ją do Ponyville, żeby mieć ją z głowy. Skutek jest taki, że Twilight spamuje ją listami i kombinuje, jak by tu wrócić do Canterlotu. W odcinku z Luną Twilight zawarła z nią umowę, że przejmie jej moc, ale ostatecznym celem i tak było bycie u boku Celestii.
-
Tu jest trochę na temat tego, że niektóre odcinki mogą mieć poprzestawianą kolejność. Tak generalnie to te odcinki wcale nie muszą być chronologicznie. Czas między odcinkami działa trochę jak wspomnienia "A pamiętasz, jak Księżniczka wysłała nas a misją do smoka?" "A pamiętasz jak odwiedziła nas Gilda?" Podoba mi się natomist, że kolejność odcinków produkuje różne dziwne teorie. Przykładowo na koniec odcinka z wisienkami Rarity poprzysięga zemstę Rainbow Dash. Dwa odcinki później Dash jest w szpitalu
-
Mi się raz śniło jak Sooty Molas śpiewał o tym, że jego prawdziwym specjalnym talentem jest coś związanego z drewnem. Chyba ścinanie go i może wyrób żywicy, smoły czy czegoś takiego. Nie pamiętam dokładnie a zresztą wtedy miałem gorączkę i ten sen był dziwny. Sooty Molas to przebiegły i bez skrupułów wykorzystujący innych handlarz z Murky 7 - sidefica Fallout Equestria o niewolnictwie w Fillydelphii (który niestety stawia Red Eyea w nieco złym świetle). Nie wiem, czy to jest bardziej śmieszne czy bez sensu, ale Soot to po angielsku smoła.
-
Wiele lat temu grałem w Ultimę Online i do dzisiaj uważam, że to najlepszy MMORPG wszechczasów. Tylu możliwości i rzeczy które można robić nie widziałem nigdzie indziej. Sandbox to mój ulubiony typ gier. Później grałem w Anarchy Online i byłem w organizacji "Podróznicy Rubi-Ka". W tej grze najlepsze było kombinowanie z twinkowaniem. Większość przedmiotów wymagała do założenia odpowiednio wysokich statów i skilli. Sporo przedmiotów podnosiło staty i skille. Tworzyło to skomplikowany system, gdzie zakładało się jedne przedmioty, żeby założyć kolejne, żeby założyć kolejne i wreszcie wcisnąć się w zestaw docelowy. Grałem też w EvE Online przez dwa tygodnie na darmowym koncie i dosyć mi się podobała. Zwłaszcza górnictwo. Mój kolega opowiadał mi o Darkfallu. To miała być taka ulepszona Ultima Online, ale im nie wyszła. Do tego jest tam pełno grieferów i grać się przez nich nie da. Widziałem jak koledzy grali w WoWa, ale mi się nie podoba. Ma cukierkową grafikę i mnóstwo durnych ograniczeń.
-
Tak swoją drogą to nie wie ktoś, czy jest gdzieś http://duplexfields.deviantart.com/art/MLPFiM-Season-1-Revised-Order-255433921 z sezonu drugiego?
-
Spontaniczne\Zorganizowane(niepotrzebne skreślić) Mini meety w Warszawie
temat napisał nowy post w Mazowieckie
Nie jestem w Warszawie przez cały czas, ale bywam tu i na jakieś spotkanie chętnie bym się wybrał. Mam wydrukowanego Munchkina, ale jeszcze go nie wyciąłem. -
Dwarf Fortress to gra polegająca na budowaniu małego miasta. Nie ma multiplayera, ale są na to dwa popularne obejścia: * Community game, gdzie jedna osoba gra w grę i robi z tego sprawozdania oraz stara się wypełniać żądania typu "Mój kucyk ma być górnikiem", "Ja chcę iść na solo z tym smokiem", "Chcę złotą rzeźbę u mnie w pokoju" czy "Chcę mieć dziecko". Reszta ludzi wybiera sobie po jednym kransnoludzie / kucyku (niektórzy potrafią uciągnąć więcej) i stara się opisywać wydarzenia z jego perspektywy oraz pisać i publikować dialogi z innymi graczami. * Succession game, tutaj po roku przekazuje się sava kolejnej osobie, która przejmuje obowiązki MG. Jest mniej wymagający w stosunku do głównego organizatora, ale wymaga umiejętności gry od innych. Tego typu forty po kilku latach zwykle stają się tak zabałaganione i pełne niedokończonych projektów, że grać się nie da. Są dwa mody, które można brać pod uwagę przy grze u nas: * Loosing is Magic: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=117374.0 * Fallout Equestria: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.0 Jak takie coś wygląda można zobaczyć tutaj: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=96608.0 Od uczestników tej zabawy byłoby wymagane: * Przynajmniej kilka godzin czasu w tygodniu przez kilka miesięcy. Bez tego ktoś sobie weźmie kucyka, znudzi mu się zabawa i go osieroci, zostawiając niedokończone wątki fabularne. * Znajomość angielskiego przynajmniej na tyle, żeby nie trzeba było tłumaczyć screenów z gry. * Znajomość Dwarf Fortress byłaby pożądana ale nie niezbędna. * Miło by było gdyby przynajmniej jedna osoba potrafiła jako-tako rysować. Nie jestem pewien, czy podjąłbym się prowadzenia, na razie chcę wybadać grunt, czy ktoś byłby zainteresowany.
-
Jak dla mnie odcinek był taki sobie. Nie chcę za mocno krytykować i się rozpisywać, ale drugi sezon też miał trochę odcinków, które niespecjalnie mi się podobały. Z odcinków z Pinkie Pie dobre były ten o ośle oraz ten o opiece nad dziećmi. Transmutacja ptaka i żaby w pomarańcze była trochę dziwna, trochę zabawna a trochę przerażająca - na koniec nie zostały przecież wyleczone i nikt się tym specjalnie nie przejął, nawet Fluttershy. Przy tej całej gadce o tym, jak to kucyki opiekują się przyrodą, dość często są nieodpowiedzialne. Pinkie zwalniająca przed uderzeniem w wodę była zabawna. Podobnie radząca sobie z chmurą szybciej, niż Dash. Popsucie stodoły rodzinie Apple było chamskie, ale przynajmniej na końcu Pinkie im pomogła. Tak swoją drogą, to rodzina Apple coś często burzy, buduje lub remontuje stodoły. Zgaduję, że mają ich kilka w rożnych częściach sadu, jako szopy na narzędzia i przechowalnie jabłek. Samo rozwiązanie problemu mi się nie podobało. Ani to, że Spike znalazł ukrytą książkę o legendach z zaklęciem, które Twilight opanowała od razu ani test na końcu. Mogli zrobić serię pytań jak w łowcy androidów, czy w "Ja, Robot". Mogli po prostu wytłuc wszystkie poza jedną, bo i tak nikt nie pozna różnicy (wiem że to by było chamskie). Mogli wybrać którąś losowo, lub zauważyć, że jedna zachowuje się inaczej... Zrobili test z gapienia się na ścianę. Szkoda, że jeszcze nie dali do tego muzyki "Eye of the Tiger", która stopniowo zwalnia i traci rytm. Ten odcinek przypomniał mi, jak w Fur TV Mervin się rozmnożył. Ed wyjął z szafy piłę mechaniczną i rozwiązał problem. Później znalazł się jeden jeszcze żywy i tego sobie zostawili. Popsułem sobie zabawę patrząc na spis odcinków na EQD. Widziałem też już gdzieś Pinkie robiącą twarz z G3. Heh, nawet ktoś na forum używa tego obrazka. Sam motyw że ktoś zrobił swoją kopię, lub kilka kopii, już wielokrotnie widziałem i mnie nie zachwycił. Lol, ktoś już sobie zrobił sygnaturkę z palczastą Pinkie Pie i Lyrą. W tym wątku widziałem dużo spoilerów, które mi nie działały. Coś u mnie nie tak z przeglądarką, czy to taki żart? Akurat w to, że Pinkie zna jakąś legendę, której nie zna Twilight jestem w stanie uwierzyć. Po pierwsze Pinkie Pie wie rzeczy o których normalnym kucykom się nie śniło - trochę jak Delirium z Sandmana. Po drugie co jakiś czas okazuje się, że Twilight czegoś tam nie wie, np. co to jest czarci bluszcz i z czym się to je (albo nie je). To samo było z Paraspritami. Plus za to, że pomagała Apple Fritter, jedna dodatkowa klacz z rodziny Apple, ale w pierwszym odcinku było ich ze 30 i było dane do zrozumienia że wszystkie mieszkają w okolicy. Wolałbym patrzeć jak stawiają ten budynek większą grupą, jak mrówki lub Amisze, ale może to po prostu nie było potrzebne. Byli tylko Applejack, Big Mac, Apple Fritter i jakiś brązowy NPC. Samo stawianie budynku było fajnie pokazane i za to spory plus. Najpierw zbija się szkielety ścian na ziemi, a później podnosi je do pionu za pomocą lin. Następnie się to łączy, wzmacnia i obija deskami. Skąd się wziął Fancy Pants w Ponyville? Miałem podobnego zonka grając w demo "Welcome to Ponyville" i spotykając kilka postaci, które "właśnie przeprowadziły się z Canterlotu". Mi też często trudno było zrozumieć co Pinkie mówi, ale w takich wypadkach przyjmuję że nic ważnego. Pomogło obejrzenie wersji z polskimi napisami, którą ktoś podlinkował w tym wątku. Misiek wrócił oraz inne zwierzątka. Wasze teksty o tym co by kto zrobił widząc stado Pinkie Pie przypomniały mi grę "Project Zomboid". To symulator apokalipsy zombie. W tej nowej sukiece Rarity wygląda jak szlachcianka z Canterlotu. "Jeśli to Ci pomoże, mogę nie robić nic zabawnego." "Dzięki, Flutterhy, świetna z ciebie przyjaciółka." Lolz. Pinkie jest tutaj okrutna. Zazwyczaj chce żeby inni mieli dobrą zabawę. "This is prefect. Everyone will bring their fun to me. This will solve everything." Lol, to brzmi trochę jak Twilight kiedy jej odbija. Przypadkiem zatrzymałem odcinek na 3:21 i Pinkie widać same białka oczu. Upiornie to wygląda. Pinkie z głową kręcącą się jak zegarek też była zabawna. Ogólnie w tym odcinku dali mało fabuły czy rozwoju osobowości a dużo żartów i wypełniacza. "Does this mean practice is over?" "Of course not, back to work" i mina Spika. "Pinkie, you have got to stop talking to yourself". Lol. Faktycznie, czasami kiedy mówię do siebie, ludzie dziwnie na mnie patrzą. Może myślą, że mówiłem coś do nich. Klon Pinkie straszący Fluttershy nie był fajny. FS jest pod ochroną. Pinkie obijająca się w lustrach RD pod niemożliwymi kątami - Wut? Pinkie zatrzymująca się w locie, żeby napompować koło ratunkowe była zabawna. Rozśmieszyło mnie, że jak jest jakiś dziwny problem, to kucyki masowo przychodzą z zażaleniami do Twilight. Może uważają, że to zapewne jej sprawka? Brakowało tylko wideł i pochodni na tym wiecu. Twilight trzymająca grupę książek na półce tak, że ich grzbiety są skierowane do widza - Wut? Niebieski kucyk z nutką i jakaś klacz machający do siebie, po czym zamykający okna przed stadem Pinkie byli zabawni. Twilight krzyknęła i Pinkie usiadły w spokoju - to też było zabawne i wzmocniło analogię z nauczycielką uspokajającą rozbrykaną klasę. Przegrzewający się róg Twilight mi się nie podobał. Podgrzanie części ciała do temperatury skwierczenia i dymienia byłoby bardzo niezdrowe. Zgaduję że ta druga która została na końcu, to pierwszy z klonów PP. Nie rozumiem o co chodziło z zakopywaniem do połowy w ziemi kamienia w Everfree. Tak właściwie to teraz po drugiej stronie tego jeziorka musi być niezła impreza. :pinkiehappy: :pinkiehappy: EDIT: Znalazłem epizod Radia Free Equestria o tym odcinku.
-
Mnie w tym wszystkim najbardziej rozśmieszyła lekcja Cherelee o robotach, "Cutie Mark Acquisition Program" i ogólnie Sweetie Bot i jej głos.
-
- 577 odpowiedzi
-
- sztuka
- twilight sparkle
- (i 4 więcej)
-
Ja nie czytałem, ale widziałem "Let's Play Metro 2033". Nawet mi się podobało, taki Fallout w wersji Rosyjskiej. Czy książki są lepsze pod względem fabuły?
-
Zastrzyków mocno nie lubię, a do oddawania krwi musieliby mnie chyba siłą zaciągnąć. Ewentualnie może by wystarczyło, gdyby ktoś przy mnie stał i mi tłumaczył że od tego nie umrę. Jeśli muszę, to mogę wytrzymać i zszywanie rany na żywca, ale bardzo niechętnie. Zaciskam zęby i czekam aż będzie po bólu. Mam lęk wysokości, ale nie we wszystkich okolicznościach. Na balkonie musiałbym się wychylić poza krawędź i patrzeć w dół, ale już do krawędzi dachu nie podejdę bliżej niż na dwa metry. Trochę pomaga stopniowe oswajanie się z wysokością w sytuacji kiedy nie ma niebezpieczeństwa. Można też przejechać się parę razy kolejką górską; na przetrwanie proponuję złapać się za uchwyty rękami, rozeprzeć nogami i napiąć mięśnie - mniej wtedy trzęsie. Boję się młodych i ładnych kobiet. Z niektórymi mogę się oswoić, mogę też rozmawiać np. w celu kupna czegoś czy zdobycia informacji, ale nawiązanie kontaktu jest dla mnie trudne, czuję się z tym niekomfortowo i generalnie ich unikam. Najczęściej zresztą zostawiają mnie w spokoju. Kiedyś dla żartu grupa ludzi kazała mi udawać, że podrywam kobietę i się z tego popłakałem, ale wtedy byłem dużo młodszy. Nie wiedziałem co zrobić ani co powiedzieć. Boję się też młodych, dużych, agresywnych mężczyzn, bo mogą znaleźć jakiś powód żeby mi dowalić, lub chociaż mnie ograbić. Grupy są jeszcze gorsze od pojedynczych egzemplarzy. Jeśli nie mogę uniknąć kogoś takiego, to staram się nie okazywać emocji, ale też ich nie prowokować. To zwykle wystarczy. Jeszcze kilka lat temu wcale nie bałem się dentysty, ale po tym jak miałem operacyjnie usuwane zęby mądrości (poprzez krojenie ich na kawałki) jestem bardziej nerwowy w poczekalni. Potrafię przebrnąć przez wystąpienie publiczne, o ile jestem do niego dobrze przygotowany, ale mam tremę i tego nie robię jeśli nie muszę. Pomaga dobre przygotowanie i czytanie z kartki. Warto też za dwa razy przećwiczyć sobie przemowę na sucho, ewentualnie z małą publicznością. Boję się agresywnych zwierząt, choćby nawet były wielkości myszy. Raz mnie próbowały zagryźć dwa psy i wpadnięcie na pomysł żeby krzyczeć o pomoc zajęło mi z 10 minut. Przez miesiąc leczyłem się wtedy z ran i do teraz mam blizny. Generalnie unikam wszystkiego co jest wobec mnie agresywne lub sprawia takie wrażenie. Jeśli pies / kot / szczur zachowuje się przyjaźnie, to ja też. Kiedyś irytowało mnie siedzenie przy otwartych drzwiach do pokoju, ale przestało. Nie jestem pewien, czemu. Chyba chodziło o pewne dodatkowe poczucie bezpieczeństwa z tego że jestem sam. Tak generalnie to w moim przypadku więcej jest "nie lubię" i "wolę nie", niż fobii jako takich. Wiele z nich uspokoiło się na tyle, że da się z nimi wytrzymać i mało mi przeszkadzają. Boję się też życia, przyszłości, odpowiedzialności, podejmowania decyzji, itp. To JEST problem. Boję zwierząt większych ode mnie (np. krów i koni) oraz różnych pojazdów w ruchu. Przy przechodzeniu przez ulicę biorę spory margines bezpieczeństwa i wielokrotnie rezygnowałem z przechodzenia na drugą stronę kiedy inni przeszli. Z drugiej strony denerwuje mnie kiedy jadę samochodem i piesi nie tylko przede mną nie uciekają, ale jeszcze bezczelnie oczekują że zwolnię lub się zatrzymam. Syn mojego ojczyma boi się pająków i zawzięcie je tępi. Mi tam nie przeszkadzają dopóki nie zaczną po mnie łazić, lub robić pajęczyny gdzie ich nie chcę. Kiedyś je nawet hodowałem i z dużego pająka zrobiło mi się dużo małych, które rozlazły mi się po pokoju. Urocze są. Matka boi się wszelkich owadów, ale ona akurat ma alergię i wszelkie użądlenia mają u niej ostry przebieg. Kiedyś na WF-ie miałem grę w piłkę. Wyszedłem na boisko, po niecałej minucie dostałem nią w głowę i złożyłem się jak scyzoryk. To był mój najkrótszy WF, poza tymi które zostały odwołane. Innym razem szedłem sobie koło szkoły i piłka zahaczyła mi o twarz, strąciła okulary i rozwaliła szkła na kawałki. Przed szybko poruszającymi się obiektami czuję respekt Mam małe doświadczenie w tej dziedzinie, ale według mnie jaja są przereklamowane. Dostałem tam kilka kopniaków; bolało, ale wytrzymałem. Ciosy w głowę mnie ogłuszają, a w splot słoneczny poza bólem powodują, że tarzam się po ziemi i nie mogę oddychać. Jeśli chodzi o upadanie na plecy, to można się tego nauczyć. Dobre miejsce to jakieś zajęcia z judo dla amatorów, bo wtedy ma się matę i instruktora i trudno sobie zrobić krzywdę. Na początek zaczyna się z kucek, tak jak tutaj: Więcej podobnych filmów można znaleźć pod "Pady", "Ukemi", "Falling techniques". Opisane w tym wątku metody oswojenia się z obiektem strachu oraz racjonalizacja "to przecież nie może mnie skrzywdzić" są dość skuteczne, ale wymagają odwagi i samozaparcia. Na lęk pomogła mi kilka razy "Litania przeciw strachowi" z DIUNY. Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja. I must not fear. Fear is the mind-killer. Fear is the little-death that brings total obliteration. I will face my fear. I will permit it to pass over me and through me. And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path. Where the fear has gone there will be nothing. Only I will remain. Ewentualnie jak ktoś woli, można spróbować modlitwy do Anioła Stróża, lub Świętego Michała Archanioła: Aniele Boży, stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze do pomocy. Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą ochroną. Niech go Bóg pogromić raczy, a Ty wodzu zastępów anielskich wszelkie złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich i zwierzęcych po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Takie formułki lepiej sobie powtórzyć ze trzy razy i się na nich skupić, to odwraca nieco uwagę od przedmiotu lęku. Przy strachu np. przed skokiem pomaga odliczanie w dół i skoczenie po 1. To nie zawsze działa. Znajoma powiedziała mi, że ona miała jakiś koszmar z cieniem, który ją nękał. Pomyślała sobie że jest dzieckiem Boga, istotą doskonałą i światłością i to coś zmalało i zniknęło, nie mogąc jej już przestraszyć ani skrzywdzić.
-
Mi kryształowe kuce trochę przypominają Gupiki http://www.akwar.net/encyklopedia-ryb/zdjecia-ryb/gupik-pawie-oczko-poecilia-reticulata-2196/530 tylko jakoś nie widać im narządów wewnętrznych, treści układu pokarmowego i tak dalej.
-
Nikilas: Nie wiem, po prostu dla mnie coś jest nie tak z nasadą ogona Luny i jej tylną nogą dalszą od widza. Elsword: To nie był długi post; miał tylko 15kB. Zdarzało mi się pisać posty po 60-100kB. Książki jak dotąd nie napisałem. No chyba, żeby liczyć na przykład mój udział w Dawnpick - My Little Fortress jako Indigo, ale to była praca zbiorowa. Co ciekawe do Dawnpick publikowałem tabelki z umiejętnościami kucyków posklejane z narzędzia Dwarf Therapist i poprosiłem o zaimplementowanie robienia screenów większych od rozdzielczości pulpitu, co zostało dodane. Skoro już o tym mowa, to jeśli ktoś ma jakieś pół roku wolnego czasu, mógłby zorganizować community fort w MLP modzie do Dwarf Fortress, ale kolorowi mogliby to intensywnie ocenzurować ze względu na ilość przemocy w grze i opisy typu "Kucyk uderza psa toporem, a odcięta kończyna szybuje kawałek dalej". Poza tym angielski byłby wymagany do udziału w zabawie, a sporo ludzi na forum ma z tym problemy. Samo nauczenie się jako takiego grania w DF to wysiłek porównywalny z opanowaniem jednego przedmiotu na studiach. Ugh, odbiegam od tematu. Faktycznie coś jest na rzeczy z Księżniczkami szykującymi Twilight do kolejnego poziomu wtajemniczenia. Powrót Somra zbiegający się w czasie z Discordem i NMN można wytłumaczyć zmianą właściciela Elementów Harmonii: To ich używały Siostry do pokonania swoich wrogów, a teraz te zaklęcia osłabły.
-
Ogólnie mi się podobało. Było też kilka wzruszających momentów. Super, że Luna się pokazała, ale jakoś tak dziwnie wyglądał jej tył w jednej scenie, a konkretnie nasada ogona. Tego nie da się powiedzieć tak, żeby nie brzmiało dziwnie i nie wiem co tam dokładnie wypatrzyłem. Nie pytajcie mnie też czemu w ogóle na to zwróciłem uwagę. Lunie i temu, że wygląda na zniecierpliwioną i zazdrosną o Twilight się nie dziwię, a wręcz z nią sympatyzuję. Po tym wszystkim co się wydarzyło, Luna wręcz nie wykazuje problemów z nabrzmiałym ego. * Twilight tak jakby zajęła miejsce należne Lunie, nawet na Gali było to widoczne. * Księżniczka Luna naprawdę chciała pomóc kryształowym, ale Celestia jej nie pozwoliła. Trudno mi ocenić na ile pomoc KL by się zdała a na ile przeszkadzała. Moim zdaniem jej oferta żeby jechać z Twilight była sensowna, ale ufam że Celestia wie lepiej. * Księżniczka Luna opiekuje się nocą i coś tam jeszcze robi, ale generalnie wygląda na to, że jest na bocznym torze jeśli chodzi o popularność i realną władzę. Są ku temu powody, bo jest mniej doświadczona i bardziej narwana od Celestii i nie wydaje się gotowa, żeby rządzić razem z nią, ale politycznie Luna potrzebuje jakiegoś spektakularnego sukcesu. * Twilight jest kochana i w ogóle super, ale chciałbym kiedyś zobaczyć, jak Któraś z Księżniczek (inna niż Cadence) robi coś niesamowitego i jej się to udaje. Zresztą jak dla mnie Cadecne mogłoby nie być, zwłaszcza jeśli to by oznaczało że Luna weszłaby w jej rolę. Podobała mi się spekulacja, że Luna dołączy do drużyny do zadań specjalnych i szkoda, że tak się nie stało. No cóż, w przypadku niepowodzenia planu A Luna przynajmniej byłaby z Celestią poza kryształowy miastem i takie wyjaśnienie tego że została podoba mi się najbardziej. Jak już wspomniałem, to duży plus dla odcinka, że Luna się pokazała i miała do powiedzenia więcej, niż w poprzednim: http://niban-destikim.deviantart.com/art/Eagle-eye-297756785 Nie do końca podoba mi się to, że Twilight ma akurat takie moce, jakich potrzebuje. Przecież jeszcze nie tak dawno miała ich około 20 i uczyła się robienia wąsów, transmutacji skały w kapelusz i tym podobnych rzeczy. Może źle czytam sposób myślenia Luny, a zwłaszcza relacje między siostrami. Niech mi Hulkreth wybaczy Shining Armour też mi się podobał. Zmęczona Cadence podtrzymująca barierę - dobry pomysł i wykonanie, ale to podbija jej poziom Mary Sue. W zakończeniu drugiego sezonu nic nie wskazywało na to, że mocą dorównuje Księżniczkom Celestii i Lunie. Przerażająca Celestia była i straszna i zrobiła to z zaskoczenia. Oprócz tego Księżniczka w obliczu niebezpieczeństwa była "marudna" (grumpy) jak to określił Discord i tak powinno być. Pozostaje być wdzięcznym losowi, że zwykle jest pogodna Księżniczka Celestia przypomina mi Dumbledora, który jest potężny i dużo wie, ale mało tłumaczy i Twilight musiała się wszystkiego domyślać. No ale to jest akurat w jej stylu mentora działającego w subtelny sposób. No i Twilight lepiej expi kiedy dużo robi sama. Hm... czyżby to było wyjaśnienie czemu Celestia nalegała, żeby Twilight skończyła questa sama? Uczennica ma się zlevelować na "Księżniczkę Sparkle"?! To chyba tak nie działa, w końcu Spike nie urósł Jak by nie było, Twilight przeszła próbę. To może, ale nie musi oznaczać, że Celestia nauczy ją jakiegoś kolejnego wtajemniczenia. Nie musi, bo "ona nie jest gotowa" mogło dotyczyć właśnie misji w kryształowym mieście, a nie czegoś innego. Mam nadzieję, że decyzja Celestii żeby wraz z Luną pozostać w Canterlot i nie używać przeciwko tej ciemnej chmurze Elementów Harmonii była związana z jakimś planem B. Podobało mi się przedstawienie normalnego dnia pracy Celestii: Z uśmiechem na ustach w kilka sekund czyta papierek, podpisuje i przekłada na dół stosu Trochę się uśmiałem, zwłaszcza kiedy wyobraziłem sobie to jako nieskończoną pętlę. Twilight Sparkle znerwicowana testem i tym jak wypadnie przed swoją nauczycielką - cóż, chyba jednak niewiele się nauczyła z lekcji 0. Kryształowe kucyki to właściwie ziemne, które przyzwyczaiły się do życia w obszarze działania talizmanu megazaklęcia. Przypominają mi te żelki z blind bagów. No i chyba psują różne teorie na temat genetyki kucyków, choć może to i dobrze. Nie ma przecież jednego "genu murzyna", "genu azjaty", itp. Podobnie jak nie ma jednego genu decydującego o rasie psa czy konia. Tamte teorie były za bardzo uproszczone i naciągane. Czarny charakter tygodnia jakoś tak przypomina mi tego kozła z G1, który więził jednorożce. Sombrero i jego kryształy są przerażające, ale czegoś mi w nim zabrakło. NMN, Discord i Chrysalis chełpili się swoim zwycięstwem, a ten tylko ryczał z wściekłości. Mógłby przynajmniej krzyczeć "C*****NT!" No i po naładowaniu kryształowego serca po prostu się rozpłynął. Jak w takim razie wygrał za pierwszym razem? Rozśmieszył mnie kamuflaż Pinkie Pie jako Fluttershy i reakcja tejże. Pojedynek RD i FS też był zabawny. Podobały mi się śnieżne gogle SA, ale już nie to że ich później nie założył z powrotem, oraz że inne kuce najwyraźniej nie były oślepione przez śnieg. Niektórzy z was wydają się tego nie rozumieć, ale śnieg jest tak biały że oślepia i albo przyciemniane okulary albo takie ze szczeliną bardzo się przydają. Popatrzcie sobie choćby na "maski do pływania" dla narciarzy i alpinistów - nie są bezbarwne. Shining Armour rzucający Kadencją to byłby świetny witraż Spike odegrał pewną rolę, ale i tak w porównaniu z Cadence i Twilight na witraż nie zasłużył. Moment kiedy Celestia mówi do Twilight: "Nie zdałaś testu, nie jesteś godna być moją uczennicą, zejdź mi z oczu" zrobił na mnie wrażenie, ale tyle już podobnych rzeczy widziałem, że szybko zdałem sobie sprawę, że tak okrutna Celestia może być tylko iluzją. Ta książka na końcu jest rzeczywiście dziwna i o ile to nie jest jakaś podpucha, na przykład zapiski Księżniczki, lub książka z historią, to strach się bać. Skoro Twilight ma swobodny dostęp do takich rzeczy, jak mikstury miłosne, "want it, need it" oraz manipulacja czasem, grawitacją i rzeczywistością, to co jeszcze groźniejszego mogłaby dostać? Cóż, znam już ten serial na tyle, żeby wiedzieć, że ten wątek zapewne nie będzie kontynuowany i wszystko wróci do normy. Rajd na bibliotekę i robienie tam bajzlu mi się nie podobało, ale po innych odcinkach widać, że Twilight źle traktuje nawet księgozbiór w Ponyville, więc OK. Sensowniejszym sposobem byłoby przejrzenie kartoteki, lub próba odgadnięcia systemu katalogowania książek po zawartości półek (O(log(n)) a nie wyszukiwanie losowe bez powtórzeń (O(n)). Lustra, koszmarów Scootaloo i Amuletu Alicorna jakoś nie kojarzę. Pewnie nie zwróciłem uwagi. Zdziwiło mnie nieco to: Tysiąc lat temu Księżniczka Celestia pokonała NMN. Po dwóch latach okazuje się, że tysiąc lat temu księżniczki razem pokonały jakąś szarą chmurę. Coś tu chyba nie tak z chronologią, chyba żeby założyć, że 1000 lat obejmuje tak +-50 oraz że proces opętania Luny przez NMN w pewnym momencie mocno przyspieszył a nie trwał wieki. Do tego Księżniczki jakoś słabo pamiętają Sombrera i nie ma o nim nic w książkach historycznych. Kojarzy mi się to z działalnością Ministerstwa Prawdy. RD chwilami jest tak uciążliwa, że mam jej dość a czasami jest super. Po namyśle zamknięcie jej w takim dużym szklanym naczyniu, jak natrętną bzykającą muchę i patrzenie jak odbija się od ścian dopóki się nie uspokoi byłoby zbyt okrutne. (To jest link do drastycznej sceny z takim słojem, ale mi chodzi o samo uwięzienie bez tych elektrod i tortur No może ostatecznie jakiś eter lub inny gaz usypiający.) Prawie zaczynam żałować, że poczekałem dwa dni na porządny odcinek i ominęła mnie ta reklama GAK. Niespecjalnie kumam czemu Kryształowe Królestwo ma łagodny klimat a jest położone w środku lodowej pustyni. Nawet nie leży w dolinie, jak Szangri-La. To zapewne jakiś efekt związany z ich kryształowym sercem. Ciekawe, czy RD dałaby radę zranić Sombra jakąś powietrzną akrobacją z tęczą w roli głównej. Jeśli już chodzi o walkę z Sombrem, to zabrakło mi tam Steel Rangersów i Enklawy w Power Armourach, strzelających w tego potwora jakąś niesamowitą bronią, która robi mu tyle co ukąszenia komarów, ale to nie ta bajka Poza tym patrząc na to co wyczyniał kryształowy władca, wojsko poniosłoby dotkliwą klęskę i ciężkie straty, skoro nawet SA tak mało zdziałał. W najlepszym razie taka bitwa pozwoliłaby zyskać na czasie. W najgorszym zwiększyłaby "negatywną energię" w okolicy i przyspieszyła upadek bariery. Mógłby też być jeszcze jakiś krąg jednorożców doładowujących Cadence swoją magią, ale fabularnie to nie było potrzebne. Buhaha. Jakoś tak stanął mi przed oczami jakiś jegomość wygłaszający kwestę w stylu "Panie, [buy some apples] mi pan stąd z tym syfem! Czy ja u pana włażę do mieszkania i robię [buy some apples]? [buy some apples] mi stąd ty [buy some apples], bo psem poszczuję". Tu się nie zgadzam. To jest pokazanie jego dawnym poddanym, że wrócił i ma się dobrze. Oni pamiętają życie pod nim, boją się go i ten atak psychologiczny prawie by się udał, gdyby nie Cadence. Jeśli tak na to patrzeć, to rzeczywiście przebił panów tutaj: http://www.peters1.dk/sjov/manoftheyear/?sprog=en Nie pasowało mi jakoś tylko to, że Cadence ze zmęczenia zemdlała, a później miała siłę całkiem przytomnie lecieć, po czym kryształowe serce wyleczyło ją z braku snu, ale to pewnie adrenalina dodała jej sił. Ciekawe wyjaśnienie, ale ja widzę to inaczej: Imperium Sombrera byłoby zagrożeniem dla Equestrii, więc Celestia przeprowadziła atak wyprzedzający. Wyobrażam sobie, że później relacje Kryształowego Królestwa (o ile znajdą sobie władcę) i Equestrii będą układać się przyjaźnie, ale bardziej ze względu na podobną filozofię oraz subtelną manipulację Celestii, niż realne przejęcie władzy i osadzenie tam SA i PC. To nie "Game of Thrones". * Niewolnicy zawsze się przydają do pracy. Ktoś musi budować, pracować w kopalni kryształów, itp. * Jago moc związana jest z kryształami, więc byli naturalnym celem. * O ile strach i cierpienie nie dodawały mu mocy bezpośrednio, tak jak miłość Changellingom, to samo zniszczenie czegoś pięknego oraz władza nad życiem i śmiercią innych mogą bardzo poprawiać samopoczucie. Buhahaha. Airlick: Po odcinku z dużym Spikiem jego sparowanie z Rarity to już właściwie kanon. Ja myślałem, że Mare Do Well to Luna, więc na koniec się zdziwiłem. Poza tym one oszukiwały i RD nie miała szans przeciwko nim wszystkim. No i wszystkie przechwalały się swoimi osiągnięciami jako MDW. Nie swoimi nawzajem, czy MDW tak ogólnie, ale Rarity kostiumem, Twilight naprawą tamy i tak dalej. To kiepska lekcja dla RD odnośnie przechwałek. Cadence jako prawowita władczyni Crystal Empire ma sens, patrząc na jej uroczy znaczek i moc. To że w Kryształowym Zamku była silniejsza, a już zwłaszcza po aktywacji serca ma jeszcze większy sens. Ja myślałem raczej: "Łatwiej wytłumaczyć się z improwizacji po udanej misji, niż ze ścisłego trzymania się planu po nieudanej." "Na polu bitwy pierwszą ofiarą jest zawsze plan jej przebiegu." "Ważne że wszystko dobrze się skończyło, mniejsza o wpadkę pod koniec." Oczywiście wyjaśnienie Księzniczki jest bardziej budujące dla Twilight. Kojarzy mi się jednak z tekstem Monarcha "Dlatego to właśnie was dwóch ciągle wysyłam na misje, że równocześnie jesteście akceptowalną stratą i wystarczającymi twardzielami, żeby dać sobie ze wszystkim radę." Dobry argument. Poza tym Pułłapka / tor przeszkód Sombry był i tak nieźle przemyślany w porównaniu ze standardem w kreskówkach. Już samo to, że trzeba było korzystać i z czarnej i z białej magii, żeby nie trzeba było młotem rozwalać ściany to intrygujący pomysł. Do tego te uciekające drzwi i iluzja pokazująca to czego ktoś się boi. Lol. Odnośnie szybkiej nauki czarnej magii przez Twilight, to sama sztuczka jest prosta i Celestia jej ją pokazała: Wystarczy skupić się na określonej emocji i włączyć róg. Buahahaha Po namyśle doszedłem do wniosku, że wszystkie odcinki są z Mane 6, a nie powiedzmy z grupą bohaterów drugiego planu głównie ze względu na podkładanie głosów. Mimo to odcinek z Derpy, Lyrą, Luną, Cherelee, Big Maciem i kimś tam jeszcze jako głównymi bohaterami mógłby być ciekawą odmianą. Fajnie sobie było poczytać wasze teorie. Na koniec oczywisty sposób wyszukiwania nowego odcinka: Wchodzisz na http://www.equestriadaily.com/ i jeśli ostatnio pojawił się nowy odcinek, to na górze są linki do postu z nim, który jest uaktualniany w miarę jak publikowane są coraz lepsze jego wersje. Oczywiście napisów po Polsku tam nie uświadczycie.
-
Mam limit na prywatne wiadomości. Nie jestem na tyle rozmowny, żeby zabrakło mi miejsca, ale nie skoro ma limitu na liczbę postów to po co to komu? Czy PW przeciążają serwer a posty nie? Czy to jest forma "zachęty", żeby nie trzymać archiwum korespondencji z kilku lat? Czy ten limit z czasem rośnie? Pytam głównie z ciekawości, bo jak dotąd nabiłem tylko kilka procent.
-
Koszmar Hejtera [NZ][Komedia][Random][Poezja]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Fajne, przypomina mi trochę to: -
Bardzo dużo ludzi nie lubi Błękitnokrwistego, bo w FiM posłużył jako ilustracja arystokraty przekonanego o własnej wyższości, więc trochę przekornie będę go bronił. Zwłaszcza w kontekście jego zachowania na Gali. Książę Błękitnokrwisty należy do elity Canterlotu. Jest przystojny, bogaty i do tego świetnie urodzony jako daleki kuzyn Księżniczek. Jest kimś. Rarity to z jego punktu widzenia osoba z gminu, próbująca wżenić się do dobrej rodziny, czyli coś pomiędzy nikim a pasożytem. Oczywiście, że potraktował ją z góry. Choćby po to, żeby udzielić jej lekcji, że on to jednak dla niej za wysokie progi. Z jego punktu widzenia Rarity nie jest damą, a może być co najwyżej służącą i tak też się do niej odnosił. To skandal, że ta łowczyni posagów po nieudanych podchodach ośmieliła się go zwymyślać i pobrudzić ciastem, oraz że uszło jej to na sucho. To ostatnie zresztą chyba tylko ze względu na osobistą znajomość z Księżniczką Celestią. Jedyną jego przewiną w tym całym zajściu było to, że przebywał w towarzystwie osoby go niegodnej.
-
Według mnie rodzice Twilight mają specjalny talent w jakiejś dziedzinie magii i należą do wyższej klasy średniej, ale raczej nie do szlachty. Nie te maniery. Nie sugerowałbym się też za bardzo samymi CM, bo można dojść np. do wniosku, że Trixie jest blisko spokrewniona z ojcem TS. Niektóre CM po prostu się powtarzają, lub są podobne. Jeśli chodzi o jej brata i opiekunkę, to sprawa się nieco komplikuje. Finał drugiego sezonu wyglądał dla mnie trochę tak, jakby na siłę przerobili jakiegoś fanfica na kanon. Przede wszystkim nigdy wcześniej nie było nawet wspomniane, że Twilight ma brata i że pełni on taką funkcję, więc pojawił się w FiM tak trochę znikąd. Poza tym Cadence miała być jednorożcem, ale Hasbro chciało mieć różową zabawkę księżniczki kucyków, a na "Pinkestię" ludzie narzekali. Najlepiej chyba zostać przy wersji, że SA miał naturalne predyspozycje do zostania strażnikiem, a Cadence podobało się spędzanie czasu z Twillie. Zresztą w Stanach bycie opiekunką do dzieci to popularne zajęcie wśród nastolatek, nie tylko tych biednych, więc może pomysł wziął się stąd. To nie musiało być przecież tak, że Cadence była niańką na pełen etat. Rodzice Twilight mogli tylko czasami potrzebować pomocy.
-
Kiedyś słyszałem taką historyjkę: Gdzieś przyszedł chuligan, potłukł coś wartościowego i zbiegł się tłum ludzi. Pół godziny później przyszedł tam dziadek i w kilka godzin to posklejał, ale na niego już nikt nie zwracał uwagi. Applejack uczciwie pracuje i można na niej polegać, ale rzadko robi coś przyciągającego uwagę, jak Rainbow Dash. Inni przyzwyczaili się do niej i przez to przestali ją doceniać. To raczej naturalny proces przy jej typie osobowości.
-
Hehe, a jak komuś już się znudzi Free Pascal Compiler, to polecam książki "Symfonia C++" i "Pasja C++" Jerzego Grębosza. Te książki są nieco przydługie i przegadane, ale są łagodnym wprowadzeniem do C++, gdzie zawiłości tego języka są prosto wytłumaczone. Polecam też książkę "Uczeni w anegdocie." Andrzeja Kajetana Wróblewskiego. Są w niej anegdoty o naukowcach, które wcześniej były publikowane w Wiedzy i Życiu.
-
Godny polecenia, zwłaszcza dla ludzi zajmujących się interfejsami użytkownika lub bazami danych jest The Keyhole Problem Scotta Meyersa. Opisuje on dość irytujący problem w którym na jakąś informację jest przeznaczone za mało miejsca. Bardzo polecam również, zwłaszcza studentom pierwszego roku, książkę "Wektory pochodne całki" Wiesławy Korczak i Marianny Trajdos. Wystarczy tydzień na przeczytanie i przerobienie wszystkich zadań, co pozwala odświeżyć sobie wiedzę w stopniu wystarczającym do rozwiązywania zadań z fizyki. Z beletrystyki śmiało mogę polecić cokolwiek ze Świata Dysku Terrego Pratchetta. Najbardziej jak dotąd podobały mi się pierwsze dwa tomy "The Colour of Magic" i "The Light Fantastic" a także "The Science of Discworld." Dobre są też te książki, w których występują czarownice lub magowie. Polecam też książki fantastycznonaukowe Jacka Dukaja. Są dosyć dziwne i trochę ciężkie, ale zdumiewają mnie różne jego pomysły, których nie widziałem gdzie indziej. Skoro już o tym mowa, to również nieco ciężkie, ale ciekawe są książki Stanisława Lema. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, to polecam cykl DUNE. Co najmniej pierwszą część, ale jak komuś się spodoba to pewnie przeczyta wszystko, włącznie z tymi napisanymi po śmierci Franka Herberta. Te książki mówią o konflikcie pomiędzy rodami w kosmicznym feudalnym imperium uzależnionym od surowca dostępnego tylko na planecie Arrakis. Aha, należy unikać polskiego tłumaczenia z ostatnich 10 lat. To robione za komuny jest dużo lepsze. Kiryl Yeskov napisał "Ostatniego władcę pierścieni" - alternatywną wersję wydarzeń w LOTR i moim zdaniem pod wieloma względami lepszą od oryginału, ale denerwuje mnie w niej zbyt duży nacisk na wojnę wywiadów i kontrwywiadów. Ostatnio głośno o "Game of Thrones" Georga R R Martina. Niestety ostatni jak dotąd tom "A dance with dragons" kończy się tak jakoś w środku. Niezbyt podoba mi się w tej książce zbyt duża ilość magii, bo zaczynała się tak zwyczajnie od średniowiecznego królestwa. Największą zaletą tej opowieści jest względny brak heroizmu. Wszyscy mają coś na sumieniu, zdrajcy mają się świetnie, jest też pełno intryg i różnych zbrodni. "Crystalsinger" Anne McCaffrey dosyć mi się podobało, ale tylko pierwszy tom. Następne dwa to tandetne romasidło. W tej książce długodystansowa komunikacja odbywa się za pomocą odpowiednio zestrojonych kryształów wydobywanych przez szczególnie uzdolnionych muzycznie górników na tylko jednej planecie. "A fire upon the deep" Vernora Vinge to opowieść o cybernetycznej zarazie rozprzestrzeniającej się w intergalaktycznym internecie. Jest tak złośliwa i zaraźliwa, że daje sobie radę z "singularity" - istotami postludzkimi o możliwościach obliczeniowych półbogów. Nie lubię w niej pewnych nieaktualnych już dzisiaj liczb oraz zbyt dużej ilości miejsca poświęconej wydarzeniom na mało znaczącej planecie. Świetne są za to wiadomości z grup dyskusyjnych, włącznie z trolowaniem i dziwacznymi postami. "Harry Potter" Rowling to już właściwie klasyka, ale wystarczy obejrzeć filmy. "Rok 1984" i "Animal Farm" Orwella świetnie opisują totalitaryzm. Podobnie "Archipelag Gułag" Aleksandra Sołżenicyna - to akurat jest lektura szkolna. "Brave new World" Adulusa Huxleya jest dystopią opisującą rozwój ludzkości po opanowaniu eugeniki oraz po przyjęciu sobie za cel maksymalizację ogólnego szczęścia ludzkości. "Limes Inferior" Janusza Zajdla opowiada o świecie w którym każdy dostaje wypłatę za fakt swojego istnienia, za swoje umiejętności oraz za wykonywaną pracę, oraz całą siatkę kombinatorów związanych z tym systemem. Zakończenie mi się nie podoba, ale według mnie ta książka dorównuje "Year 1984" i "Brave new world". Warto przeczytać przynajmniej jedną książkę Pablo Coelho, np. "Alchemik" dla wyrażonej tam filozofii życia. "Ptasiek" Whartona podobał mi się chyba głównie dlatego, że główny bohater jest świrem. Jeśli kogoś to interesuje, dość ciekawa jest książka "Niebiańska przepowiednia" Jamesa Redfielda - pod pretekstem książki przygodowej tłumaczy ona pewne poglądy dewiantów rzeczywistości. "Anastazji" Władimira Megre raczej nie polecam. Owszem, jest ciekawa, ale to jakiś psyops KGB i po jej przeczytaniu na kilka lat wzięło mnie uprawianie warzywniaka. Heh, przynajmniej mam trochę własnych warzyw i owoców Na razie to tyle ode mnie.
-
Good Will Hunting jest chyba jedyny w swoim rodzaju. Nie znam nic podobnego, jednak mogą Ci się też spodobać następujące filmy: "A Beautiful Mind" - O Johnie Nashu, matematyku, tym od punktu równowagi Nasha w teorii gier. "Into the wild" - O człowieku, który co prawda nie był geniuszem, ale nie mógł wytrzymać w społeczeństwie i ciągnęło go w dzicz. "Pi" - Film o genialnym matematyku. Tylko dla hardcorów. Pobieżnie przejrzałem też tę listę i spora część z tego to dobre filmy.
-
Ja używam Opery z rozszerzeniami: "FastestTube" - dodaje guzik pod filmami na youtube do ściągania filmów. "YouTube AdsFree" - nie ma reklam. Na innych stronach niż youtube potrzebuję niestety innych metod. Tego Twojego programu nie sprawdzałem, ale może dla kogoś będzie przydatny.
-
"I murdered them for you. Now feast." (To był żart.) A tak wracając do tematu: Fluttershy jak dla mnie to typowa kobieta pracująca ze wsi i do tego dość cienko przędzie. Przykładowo w jednym odcinku miała kupić składniki na jedzenie dla Angela i zabrakło jej bitów. Ma ogródek i kury nioski, przez co mniej wydaje na jedzenie i może nawet czasem coś wymienia na inne rzeczy (np. jaja za jabłka). Ma schronisko dla zwierząt (w jakiś sposób dotowane), jest weterynarzem, ma orkiestrę ptaków którą wynajmuje na różne uroczystości, więc pieniądze spływają do niej na różne sposoby, ale bogata wcale nie jest. Duży ładny dom ma (prawie) każdy kucyk w Ponyville. Taki tam jest standard życia. Ładne sukienki Fluttershy ma od Rarity. W końcu przyjaźnią się od lat, a Rarity na pewno chętnie czasem coś uszyje w zamian za opiekę nad kotem lub siostrą - taka wymiana bezgotówkowa. Oprócz tego Fluttershy sama jest świetną krawcową i potrafi sobie szyć ubrania. Nie robi tego na sprzedaż, bo Rarity jest w tym lepsza i nie ma sensu robić jej konkurencji.