-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Postanowiłem się zdrzemnąć.
-
Najbardziej przejąłem się słowami, które od niej usłyszałem. - Powiedziała mi to szczerze z serca czy aby dać mi nadzieję, którą zniszczy? - to pytanie zadawałem sobie cały czas.
-
Wszedłem do domu i postanowiłem usiąść na fotelu w salonie przed kominem (jeśli taki jest) i przemyśleć wszystko co się dzisiaj wydarzyło i co może się jeszcze wydarzyć.
-
Zakasłałem po czym udałem się do domu. Miałem złe przeczucia co do rozmowy Applejack z Twilight.
-
- Pinkie. Jest wszystko dobrze i nic się jej nie stało. Porozmawialiśmy chwilę, lecz gdzieś znikła po pewnym dialogu i nie mogę jej znaleźć, lecz pewnie chce pobyć sama.
-
- No to ruszamy - po tych słowach wszystkie kuce udały się w stronę gdzie leżał martwy ork.
-
- Nie to nie jest zabawa. Myślę o Applejack.
-
- Nie dziękuje. Nie jestem głodny. A myślę o czym? O wszystkim i o niczym.
-
Twilight udała się za tobą. *** Po jakimś czasie byliście już przed jej domem.
-
- Skończyłeś już zabawę w duchy? - zapytał ktoś z tyłu zniecierpliwionym głosem.
-
- Nic się nie stało. Tak sobie tylko myślę - odpowiedziałem skupiając wzrok na niej.
-
- To pewnie bardzo ckliwa historia, lecz nie mamy na nią czasu. Opowiesz mi później przy piwie gdy wrócimy w jednym kawałku.
-
- Może ją odwiedzimy i zobaczymy jak się trzyma? Spróbuję ocenić co z nią jest.
-
- Tak, tak cześć - odpowiedziałem nawet na nią nie spoglądając. Patrzyłem się w niebo i rozmyślałem.
-
Nie chodzi mi o II WŚ tylko o Wielką Wojnę Ojczyźnianą, która toczyła się podczas II WŚ pomiędzy ZSRR, a III Rzeszą. W niej udział brały GŁÓWNIE te dwa państwa.
-
To słowo. To jedno słowo krążyło mi po głowie. Z jednej strony cieszyłem się z całego ducha, że odwzajemnia moje uczucia, lecz z drugiej nie wiedziałem jak to wszystko się potoczy.
-
- No można tak powiedzieć, lecz wolę określenie "Łowca".
-
< Każdy MG ma inny sposób prowadzenia sesji > - Może chciała pobyć trochę sama? - Pomyślałem powoli kierując się w stronę swojego domku. Uważałem dzisiejszy dzień za udany.
-
- Kto wie może to specjalnie zrobiła?
-
< wszyscy kopiują z zapisów moich do twoich. Dziwne > - To teraz chcę się bawić w chowanego? - pomyślałem idąc w głąb sadu.
-
- Ta klasyka to rutyna. Nie ma sensu marnować zdrowia i energii na jakiegoś wiochmena, który tylko stoi, zbiera kwiatki i drapie się po dupsku, jak można raz, a porządnie ujeb** mu głowę bełtem.
-
Chwilę zajęło mi dojście do siebie po tych słowach. Jednak po chwili również udałem się ku wyjściu jak Applejack.
-
Po drodze widziałaś Applejack, która leżała pod jednym z drzew.
-
- Niech no pomyślę - powiedział sarkastycznie wyciągając zza pleców kusze i strzelając prosto w głowę nic nieświadomego orka odrywając mu ją.
-
- To miło z twojej strony - odpowiedziałem z uśmiechem. - Może ci jeszcze w czymś pomóc? Jakoś lubię pracować niż siedzieć bezczynnie.