-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- A właśnie nie pytałam. Co z Cheerile? Jeśli pozwoliła ci prowadzić lekcję to coś jej musi być czyż nie?
-
Odwzajemniłem uśmiech po czym zabrałem się do roboty.
-
- Nie - odpowiedziałem niemal natychmiast. -Nie chce za to pieniędzy. Chcę tylko bezinteresownie pomóc.
-
- A tak właśnie - powiedział wchodząc w głąb chaty. Po chwili wrócił i przylewitował ci twoją broń. - I nie daj się zabić.
-
- Śpiewanie jest fajne i łatwe. Wierszy również nie pisała, ale zawsze warto próbować.
-
Podszedłem do niej starając się jej nie wystraszyć. - Może ci w czymś pomóc? Jeśli mogę oczywiście. - Rzuciłem zatrzymując się kilka kroków od niej.
-
- Dobra teraz ruszaj. Zmarnowałem czas tobie i mi, a przed tobą ciężkie zadanie - po tych słowach chwycił cię magią bez najmniejszego problemu i wyniósł za drzwi. - I niech szczęście ci dopisze.
-
W prawdzie mnie to zaintrygowało, lecz udałem się dalej.
-
- Cóż jeśli masz czyste serce, znasz twoje pragnienia lub byłeś szkolony tak jak ja to nie masz się czego obawiać. Twój były mistrz za późno zaczął to szkolenie. O całe kilkaset lat.
-
- To czego jeszcze nie umiesz? - zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy.
-
- Chyba ją widziałem. Pobiegła tutaj, lecz potem tylko trafiłem na ciebie. Spróbuj ją zawołać jeśli ci się uda. W razie czego będę cie ochraniał.
-
Każde modele tych broni. Arisaka była niedopracowana i miała badziewną siłę ognia, a Springfield już od początku był bardzo dobry co sprawdziło się w wielu bitwach. Model nie potrzebny do oceny tylko całokształt używania wszystkich modelów.
-
- Miecz wchłonął jego duszę. To chyba logiczne co nie?
-
- Gdybyś widział jak ja tańczę - powiedziała z lekkim chichotem. - Canterlot chyba tego nie zapomni.
-
- Jeszcze jedno pytanie. Ty na prawdę nie lubisz tańczyć?
-
Po chwili namyślenia udałem się za nią. Miałem nadzieję, że ją znajdę i będzie chciała ze mną porozmawiać.
-
Po chwili zastanowienia ruszyłem w stronę Applejack. Już nie chodziło mi o wczoraj tylko o pomoc w pracy.
-
Miałem teraz mętlik w głowie. Czy iść pogadać z Applejack czy pochodzić jeszcze po mieście.
-
- Dobra ostatni raz się pytam idziecie czy nie? - zapytała stanowczo klaczka. - Ja idę! - odparła Scootaloo. - J... ja chyba też - powiedziała Sweete Bell coraz to pewniejszym głosem.
-
Postanowiłem się znowu przejść. Czułem, że to będzie teraz rutynowa czynność przez cały mój pobyt tutaj.
-
- Cóż to oznacza, że masz silną wolę i nie dasz się manipulować. Broń ta kiedyś należała do mistrza twojego mistrza. Był on największym wojownikiem w całej Equestrii i tylko on wiedział jak posługiwać się tą bronią. Był on dumny i honorowy, lecz broń ta i jemu wyssała duszę zmieniając go w bezdusznego wojownika, który stworzył zakon rycerzy śmierci. Veritas był wtedy jeszcze młody i również rozpierała go duma i chcąc uchronić swego mistrza przed sobą samym postanowił wyzwać go na pojedynek. Walczyli długo, lecz w końcu udało się Veritasowi pokonać go i wyzwolić spod klątwy. Teraz to on stał się posiadaczem Pożeracza dusz i latami ćwiczył siłę umysłu oraz woli aby nie powtórzyło się to co stało się jego mistrzowi. I tak właśnie przez te tysiące lat służyła mu ta broń chowając w niej teraz może i kilkaset tysięcy dusz. Sprawiają one, że ostrze nie może się zniszczyć. Były one też walutą oraz dumą rycerzy śmierci. Im więcej miałeś dusz tym byłeś potężniejszy bo odebrałeś więcej żyć.
-
Jedna z twoich tylnich nóg była zabandażowana, a z bandaża wystawał jej czubek.
-
Po chwili już byłyście dokładnie przed wejściem. - A... Apple Bloom na prawdę musimy to robić? - zapytała Sweete Bell, która schowała się za tobą. - Chcemy znaczek czy nie? - odpowiedziała pytaniem. - N... No tak ale... - Nie ma żadnych ale - wtrąciła się Scootaloo. - Apple Bloom ma racje. Tyle już czekałyśmy na nasze znaczki i trzeba spróbować wszystkiego.
-
Westchnąłem i chwilę się na nią patrzyłem.
-
Siły osi miały bardzo dobry sprzęt w porównaniu do radzieckich i japońskich żołnierzy. Moim zdaniem był nawet najlepszy z całej wojny. Zwykły Mauser Kar98k był lepszy od takiego Mosin Naganta czy Arisaki. Mógł się ze spokojem równać ze Springfieldem.