Klaczka jeszcze chwilę krzyczała i próbowała zwabić jakiegoś zwierzyńca, lecz na próżno. Nawet krzaki się nie poruszyły gdy ona próbowała zrobić cokolwiek.
- To na nic. Wracajmy - rzuciła krótko, a w jej głosie można było czuć zawiedzenie.
- Dobra zabiłeś już jakiegoś orka? Bo sądząc po twoim wyglądzie co ciebie ktoś poharatał. Przynajmniej możemy mieć pewność, że miękka ci** z ciebie nie jest - powiedział jeden z łowców orków.
- Chyba jednak nic z tego nie będzie - pomyślałem odwracając się jeszcze raz. Widząc krew na jej kopytku cofnąłem się i stanąłem obok nie. - Może lepiej to zabandażujemy? Nie wygląda to groźnie, lecz ból to ból.
Uśmiechnąłem się po czym podszedłem do niej i delikatnie przytuliłem. Do ucha wyszeptałem "Kocham cię" po czym puściłem ją i skierowałem się powoli do wyjścia.
- No raczej nie - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Jeśli chodzi o to co wczoraj powiedziałem to ja sam nie wiem. Znam cię zaledwie kilka dni, a to wszystko tak się potoczyło.