-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Dziękuje - powiedziałem z uśmiechem po czym udałem się na stragan z jabłkami.
-
Po jakimś czasie Twilight wróciła niosąc kilka pniaków, które następnie pocięła robiąc z nich stosik. Po chwili jej róg zaczął świecić, a stos się podpalił. - Pomóc ci z tymi ciałami?
-
- Postaram się ściąć jakieś drzewo - powiedziała chwytają magią topór bojowy leżący obok martwego strażnika i ruszyła do pierwszego lepszego drzewa. Widać, że się bała. T natomiast kończyłeś ściągać z kolców żołnierzy. Zostało jeszcze zdjąć z nich zbroje.
-
- A reszta? Tych... gwardzistów też nie możemy tak zostawić. Chodziarz ich zdejmijmy z tych kolców, zabierzmy zbroje i spalmy. Lepiej aby nikt tego nie widział.
-
Wyruszyliście z miasta i udaliście się na ruiny. *** Po około 30 minutach byliście na miejscu. Twilight wstrząsnął widok martwych ciał.
-
- Dobrze, a więc nie ma czasu do stracenia - powiedziała ruszając w stronę wyjścia z miasta.
-
< Złote drobiny. Ich waluta to złote drobiny :> > Wyjąłem z mieszka 4 drobiny i podałem je klaczy.
-
- Dobrze - powiedziała ruszając aby po chwili się zatrzymać. - A gdzie mamy iść?
-
- To jak? Chcesz iść ze mną czy nie? Jeśli to na prawdę poważne to powinnam już ruszać.
-
Gdy wszedłeś do pokoju zobaczyłeś porządek. Posłane łóżko, czysta podłoga itp.
-
Przeliczając monety podszedłem do stoiska z marchewkami. - Witam. Ile będzie kosztować około 10 sztuk marchewek?
-
- Hammer został pochowany tam gdzie go znaleziono, a jeśli chodzi o Veritasa proszę bardzo. Nie mogę ci tego zakazać. - Czy ja mogę ci w tym pomóc? - zapytała się Twilight.
-
Zanim podszedłem sprawdziłem czy mam czym zapłacić.
-
Wyszedłem z szopy po czym udałem się do domu. Chciałem wejść po cichu aby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
-
< Nie zaczyna się zdania od "A więc" > - Słucham? - zapytała patrząc się na ciebie.
-
- Ty masz wolne, a ja prace - powiedziała Applejack.
-
- Jest to wielkie poświęcenie, a on był kiedyś wojownikiem służącym dobru i mi. Gdy musiałam odejść powierzyłam mu i jego bratu kilku letnią władzę. Przez lata jego serce wojownika zatruwało zło, aż do dzisiaj. Uwolniłeś go i jego duszę.
-
- Co tu do cholery robi ciasto jabłkowe - pomyślałem z irytacją ostrożnie rozglądając się po budynku.
-
- Ja pewnie pójdę zbierać jabłka, a Twilight jeszcze trochę tu zostanie. A co do Apple Bloom to nie wiem. - Ja idę do przyjaciółek - powiedziała Apple Bloom.
-
- Wchłania on duszę zabitego nim kucyka. Im więcej dusz tym więcej mocy.
-
- Jest twój. Zdobyłeś go, a jeśli on wiedział, że tak się stanie to najwyraźniej cię cenił. Veritas zawsze miał honor, lecz często o tym zapominał. Ty mu o tym przypomniałeś.
-
- Zależy do kogo kierujesz to pytanie - odpowiedziała Applejack chichocząc.
-
- Znam tą broń. Przez ostatnie tysiąc lecia Veritas używał jej. Nosił ją z dumą jako władca Equestrii, a teraz jest twoja - powiedziała Celestia.
-
- Już straciłam nadzieję - powiedziała Celestia widząc cię. - Mam nadzieję, że zostaną zbawieni za ich poświęcenie. Jak udało ci się tego dokonać?
-
Po chwili byłeś już przed pałacem. Stała tam zniecierpliwiona Celestia oraz Twilight.