-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- To jak ci minął dzień? - zapytała Twilight.
-
Twoje strzały perfekcyjnie trafiły w głowy dwóch strażników. Po chwili gwardziści wystrzelili swoje strzały zabijając prawie wszystkie kuce w tym miejscu. Po kilku sekundach wszyscy zaczęli walkę na śmierć i życie. Z oddali Veritas patrzył na ciebie z drobnym uśmieszkiem.
-
- Coś nie tak? - zapytała zmieniając śmiech w chichot.
-
- Ja tam zbytnio nie lubię szaleństw. Jestem raczej kucykiem spokojnym, który lubi poczytać coś lub pospacerować.
-
Wszystkie kucyki zdjęły z pleców łuk po czym napięli strzały. Jeden z jednorożców wyczarował mały płomyczek, którym podpalił strzały. Gwardziści czekali na twój znak.
-
- To miasto jest spokojne czy raczej energiczne?
-
Zmieściłaś się tam bez problemu, a miejsce jeszcze było. - Ale tu fajnie - powiedziała Twilight śmiejąc się.
-
Wszyscy przytaknęli. Ruszyłeś pierwszy, a za tobą reszta oddziału. Po chwili udało się wam przejść bez strat. Dało się już usłyszeć różne rozmowy żołnierzy Veritasa, którzy prawdo podobnie rozbili obóz w tym miejscu.
-
- Aż do ostatniej kropli krwi - krzyknęli żołnierze po czym zaczęli maszerować w stronę wyjścia. *** Po godzinie marszu i przedzierania się przez Las Everfree nareszcie znaleźliście się przed ostatnim mostem prowadzącym do ruin świątyni.
-
- Chyba tak - powiedziała wchodząc - Teraz ty. Jest tu sporo miejsca.
-
Zabrałem go po czym ruszyłem w stronę wyjścia. Miałem jeszcze nadzieję zwiedzić szkołę i kilka sklepów. Może był tam jeszcze jakiś alkohol.
-
Żaden z żołnierzy się nie ruszył. Byli w pełni gotowi nawet na śmierć.
-
- Nie ma sprawy - powiedziała uśmiechając. - Nie stój tak tylko się dosiać. Bo twoim brzuchu słychać, że jesteś głodny - powiedziała Applejack.
-
- Cóż mi tam to nie przeszkadza - powiedziała udając się do wcześniej wspomnianego miejsca.
-
Na zewnątrz zebrało się już około 15 gwardzistów. Widząc ciebie zasalutowali. - Melduje, iż widziano kilka wojsk Veritasa zatrzymały się w starych ruinach. Jeśli wyruszymy teraz to zdążymy przed ich wymarszem - powiedział jeden z gwardzistów wychodząc z szeregu.
-
- Cóż wojska są już gotowe i czekają tylko na wymarsz. Powodzenia - powiedziała zachęcająco.
-
- Idź z Twilight do szafy i siedźcie tam 5 minut.
-
- Nie jest ważne jak silne jest twoje ciało, lecz jak wielkie jest twoje serce - powiedziała uśmiechając się.
-
Applejack tylko burknęła coś pod nosem i usiadła obok was. - Marino prawda czy wyzwanie? - zapytała spokojnym głosem.
-
- Chciałabym abyś został przywódcą wojsk, które stoczą się z Veritasem. Ty dobrze go znasz. Go jak i jego taktykę i zamiary/
-
- Chodziło mi, że sama pójdę. Ty masz już chyba dość przygód jak na jeden dzień.
-
Miałem nadzieję, że wycieczka będzie udana.
-
- Ciągle sprawia mi troszkę problemów, lecz wracając do zabawy Applejack prawda czy wyzwanie? - Wyzwanie - odpowiedziała momentalnie. - Załóż ten sam strój co ostatnio u mnie ci Rarity kazała ubrać i siedź w nim godzinę. Applejack tylko burknęła coś pod nosem po czym wyszła. Wróciła po chwili w stroju księżniczki.
-
- Jeśli to dla ciebie nie kłopot to z wielką chęcią - powiedziałem lekko się uśmiechając.
-
- Mi tam nie zależy ale jeśli chcesz to mogę tam iść.