-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Też jest na górze. Jeśli chcesz to mogę ją przyprowadzić - powiedziała z lekkim uśmiechem kończąc opiekać ostatnie kawałki jabłek. - A ty się częstuj.
-
Obudziłaś się następnego dnia, lecz nie była to trawa ani drzewo tylko łóżko. Duże i wygodne.
-
- Dobra ale musimy znaleźć jakiś tymczasowy budynek. Muszę was chodź trochę nauczyć walki. Wiem, że to niemoralne, ale teraz każdy musi wiedzieć jak zabić trupa.
-
- Fantastycznie. Bogactwo, służący oraz możliwość wyładowania złości, a nawet drobne morderstwa. To było ciekawe życie, lecz z drugiej strony cieszę się, iż się skończyło.
-
- Rozumiem... To na prawdę dziwne, ale co się stało to się nie odstanie. Teraz pozostaje kwestia co mamy zrobić. Jeśli nas tu znajdą to nie będzie zbyt miło. Mam nadzieję, iż umiesz się bronić tak?
-
- No dobra ale... - spojrzała na ciebie. - Ty masz je piękniejsze.
-
Twilight już miała na ciebie skoczyć, lecz Celestii w porę udało się umieścić ją w magicznej bańce. - Co wy robicie? - zapytała niedowierzającym głosem. - Czy wy widzicie w ogóle co zrobiłyście? Zmieniacie się i to bardzo...
-
- To cieszę się z tego powodu bardzo - uśmiechnęła się po czym odwiesiła fartuch i ostrożnie usiadła ci na kolanach i przytuliła cię.
-
- Cóż... Mieszkam tu z młodszą siostrą, która aktualnie jest do góry, starszym bratem i babcią, którzy wyjechali w odwiedziny do rodziny z Manehatanu.
-
- Ja ci też dziękuje - powiedziała przytulając się do ciebie jeszcze mocniej.
-
Nie było to łatwe, ale znalazłaś na uboczu drogi jakieś samotne drzewko.
-
- Nie musisz tego mówić jeśli sprawia ci to ból lub dyskomfort ale... Jeśli możesz mi powiedzieć co się stało? Ostatnie dni spędziłem w śpiączce w szpitalu i nie wiem co się do cholery działo i dlaczego... trupy zaczęły ożywać...
-
Możecie dodać do listy i mnie.
-
- Jestem Darkness Triator, ale możesz mi mówić jak chcesz - powiedziałem lekkim, mało widocznym uśmiechem. - A ty jak masz na imię, jeśli mogę spytać? - zapytałem się klaczy oglądając jej od głowy do kopyt (wygląd ^ ^).
-
< Raczej zgięcie przedniej nogi będzie lepszym określeniem bo szczerze sam nie wiem. > Twilight momentalnie się odsunęła po czym otarła krew, która leciała jej z rany na policzku, a następnie z kopnęła cię tylnimi kopytkami. Uderzenie było tak mocne, iż posłało cię na ścianę, a następnie na podłogę. Czułaś piekący ból z rozciętej rany w plecach.
-
Applejack zarumieniła się bardzo mocno. Musiała aż przestać na ciebie patrzeć, gdyż prawię całą jej twarz ogarniał rumieniec. - D-Dziękuje - powiedziała nieśmiało niczym Fluttershy.
-
- Jeśli chcesz możesz zostać u mnie. Przyda mi się towarzystwo, a dzisiaj mam mało pracy w ratuszu, więc to żaden problem - uśmiechnęła się zachęcająco.
-
Cheerilee popatrzyła prosto w twoje oczy po czym lekko się zarumieniła, a następnie już miała się pocałować, lecz w porę się powstrzymała i jeszcze mocniej się zarumieniła.
-
- Ależ proszę... zatrzymaj sobie, gdyż tobie się przyda bardziej - powiedziałem kładąc drobiny na ladę, a następnie uśmiechnąłem się i wyszedłem z kwiaciarni i udałem się do Applejack.
-
Applejack bez słowa przerwała pocałunek i wpatrywała się w ciebie swoimi wielkimi zielonymi oczami.
-
Robiło się ciemno, a tobie wiele monet nie zostało. Do zamku również wpuścić cię nie chcieli. Co postanawiasz zrobić?
-
Ostrożnie podszedłem do martwego dzika i na wszelki wypadek wyciągnąłem kolejną strzałę i zanurzyłem ją grotem do dołu, aby upewnić się czy zwierze rzeczywiście umarło. Po chwili wyjąłem swój toporek i spróbowałem oprawić zwierzynę.
-
Twilight ponownie wpadła w złości i rzuciła się na ciebie po czym zaczęła cię okładać kopytkami po twarzy.
-
- A ja to wielce oświecona księżniczka Luna - powiedział sarkastycznie. - Spadaj bo cie sam wygonie - dodał po chwili już bardziej złym głosem.
-
Applejack postąpiła podobnie i po chwili już leżała na tobie.